profil

Pamiętnik Rzeckiego.

poleca 85% 1021 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Temat: Rzecki miał tylko zawał serca. Dopiszę jedną kartkę z „Pamiętnika starego subiekta” która zaprezentuje dalszy rozwój akcji utworu.

Jest sierpień. Czuję, że nie jestem tą samą osobą co niegdyś. Jeszcze przed miesiącem siedziałem wraz ze Szlangbaumem nad rachunkami przejmując się losami rodziny Napoleona. A teraz? Siedzę nad stawem i wpatruję się w zachodzące słońce i taflę wody.
Stach dostając zaproszenia od Prezesowej Zasławskiej wyjechał do Zasławka spędzić wakacje wraz z jej krewnymi. Wydaje mi się że zrobił to tylko ze względu na pannę Izabelę która też tam miała się pojawić. Cieszę się że Wokulski odnalazł swoje szczęście, żałuję tylko że nie u boku pani Stawskiej. Och co to za kobieta... Może gdyby w porę się opanował nie doszłoby do tego wszystkiego. Próbowałem z nim rozmawiać, tylko jak przemówić do rozumu romantykowi? Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu kilka dni po wyjeździe Stacha dostałem telegram od Prezesowej Załsławskiej w którym to pisała że pragnie sprawdzić czy opowieści pana Wokulskiego o jego poczciwym przyjacielu nie mijają się z prawdą. Jak mogłem odmówić takiej damie? Całą noc myślałem nad wyjazdem nim posłałem odpowiedz. W końcu musiałbym zastawić sklep bez nadzoru w rękach Szlangbauma. Kto wie co zastanę po powrocie? Jednak na myśl o upragnionym wyjeździe na wieś z samego ranka odesłałem telegram z pozytywną odpowiedzą. W Zasławku było pięknie. Poznałem wiele osób a w szczególności zaprzyjaźniłem się z kuzynką Prezesowej Zasławskiej, panną Joanną. Czas mijał nam na spacerach, grzybobraniu, rozmowach i lekturach. Dawno nie czułem się tak wolnym człowiekiem. Z czasem przestały mnie dręczyć wyrzuty sumienia, gdyż na początku nie mogłem zapomnieć o interesach. Ach i zdrowie się znacznie poprawiło co bardzo ucieszyło Stacha. Wtedy było tak pięknie.
Z biegiem czasu zauważyłem że Stach odsuwa się od panny Izabeli. Ciekaw byłem co jest tego powodem lecz nie miałem odwagi zapytać. Tym bardziej że coraz częściej widziałem go w towarzystwie pani Wąsoskiej. Potrafiła ona z łatwością sprawić radość Wokulskiemu. Widziałem że miedzy obojgiem pojawiła się szczera sympatia i zaufanie. Z resztą nie ja jeden. Panna Łęcka bardzo się zmieniła. W rozmowach stała się opryskliwa i izolowała się od towarzystwa. Zatopiła się bezgranicznie w romansach. W Lipcu słońce nie było przysłonięte żadną chmurą dlatego też zaczęliśmy jadać obiady na tarasie. Pewnej soboty ku zdziwieniu wszystkich domowników panna Izabela postanowiła przygotować dla nas obiad. Przyjęliśmy to z dużym entuzjazmem. Przyznam że obiad i deser przygotowany przez tę pannę był wyśmienity. Ta wszechobecna sielanka nie wskazywała na to co się miało wydarzyć później. Otóż po obiedzie zasiedliśmy z Ochockim i Starskim do kart. Wokulskiego nie było z nami. Narzekał na samopoczucie więc postanowił wyjść nad staw i tam chwilę odpocząć. Pni Ewelina i pani Wąsoska rozprawiały o nim wciąż się uśmiechając, a panna Łęcka siedziała z Prezesową i Joanną przy romansach. To właśnie ona przykuła mój wzrok. Izabela miała bladą twarz, jej oczy były ślepo zapatrzone w dal. Była nieobecna myślami. Ocucił mnie krzyk. Krzyk pani Wąsoskiej. Obróciwszy się szybko zauważyłem jak wybiega z tarasu i pędzi w stronę stawu. Wtedy wszyscy ujrzeliśmy w dali Stacha. Czym prędzej się tam znaleźliśmy. Leżał bezwładnie na ziemi. Nie dawał znaku życia. Próbowaliśmy w rozpaczy jakoś zareagować lecz na nic to się zdało. Nie było dla niego już ratunku. Wtedy na kolana padła panna Łęcka strasznie krzycząc i łkając. Usłyszałem tylko kilka słów: „to ja! Ja... to wszystko przeze mnie!...trucizna! Ratujcie!”.
Te wspomnienia wciąż do mnie wracają. Widok Stacha tam na ziemi...I ciągle czuję ten straszliwy ból. Nie potrafię się już uśmiechać. Czuję jakby umarła cząstka mnie. Nastrój panuje straszliwy i choć powoli wszyscy starają się pogodzić z tym co się wydarzyło to każdy odczuwa pustkę. Pannę Łęcką znaleźliśmy nad ranem zalaną krwią. Wolała zginąć niż odpowiadać za to co zrobiła Stachowi. Wszyscy są pogrążeni smutku lecz próbują zajmować się codziennymi sprawami. A mi pozostały spacery z Irem. Zachód słońca dzisiejszego wieczoru jest naprawdę piękny. Niebo przybrało czerwono-fioletowy kolor. Na pewno spodobałoby się Stachowi...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty

Teksty kultury