profil

Efekt cieplarniany

poleca 85% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Chłodno o ciepełku

Zmordowani upałami nie mamy wątpliwości – klimat się zmienia. Tak, rzeczywiście tak jest, ale akurat nie tylko ten gorący lipiec jest tego dowodem. Chociaż jeszcze zaledwie parę miesięcy temu, kiedy długa i chłodna zima dotkliwie dawała nam się we znaki, wiele osób pozostawało sceptycznych wobec takiego poglądu. Podczas wykładu wygłoszonego na Politechnice Warszawskiej klimatolog profesor dr hab. Zbigniew Kundzewicz z PAN, pracownik naukowy Poczdamskiego Instytutu Badania Zmian Klimatu przekonywał wówczas niedowiarków, że niższe niż zwykle temperatury w jednym miejscu kuli ziemskiej nie wpływają na całość zjawiska. Z pewnością są rekompensowane z nawiązką gdzie indziej – mówił. Lokalne ochłodzenia nie są miarodajne dla całego klimatu na Ziemi. Mówimy przecież o zjawisku w znacznie większej skali. A globalne ocieplenie nie oznacza, że każdy rok ma być cieplejszy od poprzedniego. Dowodem była najświeższa mapa świata z zaznaczonymi najgorętszymi i najchłodniejszymi punktami i smugami rozkładu temperatur – tych „rozżarzonych” plam, nawet bardziej gorących niż w latach poprzednich było znacznie więcej. Obecne letnie mapy pokazują, że jednak ten rok zapisze się w historii.

Globalne zamieszanie

Zadziwiająco długa jest lista zmian spowodowanych przez to wahnięcie temperatury w górę zwane globalnym ociepleniem, opisanych i wciąż opisywanych przez naukowców z różnych krajów i zawartych m.in. w kolejnych raportach Międzyrządowego Zespołu do spraw Zmian Klimatu (IPCC) oraz Międzynarodowej Organizacji Ekologicznej WWF.

Przede wszystkim zwiększyła się już i będzie wzrastać liczba tzw. zjawisk ekstremalnych i to one głównie, choć nie jedynie, martwią ekspertów. Atakować nas będą liczne groźne burze, huragany i tajfuny. Chociaż średnia wielkość opadów niespecjalnie się zmieni, ulegnie zmianie ich charakter – coraz częściej będą to silne, katastrofalne wręcz ulewy. Zamiast kilkudniowej mżawki – niszczące nawałnice po których wylewają rzeki. Po nich z kolei będą następować, a właściwie już występują okresy suszy. To właśnie zaczynamy obserwować i u nas tego lata.

Pustynie staną się jeszcze bardziej suche i rozszerzą swój zasięg. Na skutek zwiększonego parowania wysychają zbiorniki wodne, będące źródłem życia dla całych społeczności. Takim spektakularnym przykładem jest Jezioro Czad, niegdyś czwarte co wielkości jezioro Afryki, które zmniejszyło powierzchnię z 26 tysięcy km² do 1,5 tysiąca, co zagraża egzystencji 20 milionów ludzi z kilku państw.

Topnieją lodowce na biegunach i wszędzie tam, gdzie można je spotkać. W sierpniu ubiegłego roku po raz pierwszy w historii dotarł na biegun północny bez konieczności kruszenia lodów rosyjski statek „Akademik Fiodorow”. Jednym z najbardziej zagrożonych gatunków stały się nieoczekiwanie niedźwiedzie polarne, ponieważ znikają, pływające w Arktyce, lodowe platformy, na których i z których polowały te zwierzęta. Ostatnio kanadyjscy badacze zaobserwowali kilka przypadków kanibalizmu wśród białych niedźwiedzi – ewidentnie spowodowanych głodem i brakiem możliwości zdobycia pokarmu w inny sposób. W ciągu ponad 30 lat regularnych obserwacji w tym rejonie nigdy wcześniej czegoś podobnego nie widzieli. Natomiast Kilimandżaro czyli „błyszcząca góra”, której nazwa pochodzi od wiecznych – wydawałoby się – śniegów na szczycie, już za 20 lat przestanie błyszczeć, bo śniegi całkowicie się rozpuszczą. I nie jest to tylko problem estetyczny. Gdy śnieżna czapa spłynie, zniknie źródło wody dla mieszkańców podnóża góry.

Syberyjska tajga i podbiegunowe obszary Alaski zaczynają tonąć w błocie. Im cieplej – tym bardziej rozpuszcza się pokrywa śnieżna na wierzchu i wieczna zmarzlina w głębi, a im bardziej biel ustępuje czerni i szarości, tym łatwiej, jak każdą ciemną powierzchnię, promienie słońca podgrzewają ten obszar. Rozpada się infrastruktura – falują drogi i tory kolejowe, pęka asfalt, zapadają się słupy energetyczne.

I wreszcie – wzrasta poziom wód światowego oceanu. Naukowcy podają różne prognozy – od 0,5 m do, nawet, 6 m pod koniec XXI wieku, lecz już teraz mamy do czynienia z pierwszymi uchodźcami klimatycznymi. Za takich uznano mieszkańców archipelagu Tuvalu w Oceanii, dla których szykowane są miejsca w Nowej Zelandii. Według badań ONZ trzeba ich będzie przesiedlić do 2050 r, bowiem najwyższy punkt ośmiu koralowych wysepek wznosi się zaledwie 4,5 m nad powierzchnią Pacyfiku. To tylko jeden z wielu przykładów katastrofalnych zmian spowodowanych przez przybór wody, a każdy z nas może sobie z pomocą atlasu geograficznego z poziomicami dopisać jeszcze inne scenariusze.

ZMIANY W PRZYSZŁOŚCI

Znany klimatolog z Instytutu Ochrony Środowiska, prof. Maciej Sadowski w obszernej analizie przewidywanych skutków ocieplenia dla gospodarki i przyrody Polski w ciągu 50-80 lat uszczegółowił również inne punkty. Przy założeniu, że będzie cieplej średnio o 1,5 – 3C, trzeba będzie sobie wyobrazić szumiące lasy w paśmie tatrzańskich hal. Polubić placki kukurydziane zamiast ziemniaczanych, ponieważ ziemniaki – chociaż, jak inne rośliny, będą miały dłuższy o jakieś dwa tygodnie okres wegetacji, raczej nie dostosują się do znacznie suchszej niż obecnie gleby. Potężne wyzwanie stoi zresztą przed całym rolnictwem, bo już dziś należy się przygotowywać do zmiany struktury upraw. Oprócz ciepłolubnej kukurydzy lepiej poczują się także słonecznik i soja, pod warunkiem zapewnienia im dostatecznej ilości wody, co nie będzie łatwe w większej skali.

Wielkie przemiany czekają naturalne ekosystemy. Od niedawna zaczynają na przykład osiedlać się u nas ptaki kojarzone na ogół z południem Europy – czaple białe, żołny, mewy białogłowe. Ale przybywają także zdecydowanie niemile widziani goście. Szrotówek kasztanowcowiaczek, szkodnik żerujący na kasztanowcach pochodzi przecież z Bałkanów. Trzeba przy tym pamiętać, że każda zmiana, każdy nowy czy dodatkowy gatunek powoduje całą lawinę konsekwencji i przerwania ustalonych w przyrodzie powiązań. Czasem nawet trudno przewidzieć do końca co się stanie i jakie straty poniesie rodzima fauna i flora.

W raporcie nie brak szacunkowych wyliczeń kosztów, jakie powinniśmy w najbliższej i dalszej przyszłości ponieść, by się z problemem zmierzyć. Bo zmiany klimatyczne przekładają się wszędzie na pieniądze – bardzo duże pieniądze i nie każde państwo sobie z tym poradzi. W Europie tak naprawdę cieszyć się mogą tylko Skandynawowie, dlatego że tylko u nich klimat stanie się przyjemniejszy – będzie i cieplej i bardziej wilgotno, a tłumy zmęczonych upałami turystów będą na północy, zamiast nad Morzem Śródziemnym, spędzać wakacje.

Efekt cieplarniany ,lub inaczej – szklarniowy polega na zatrzymywaniu przy powierzchni Ziemi części ciepła docierającego ze Słońca. Bez niego nie powstałoby i nie utrzymałoby się życie na naszej planecie, ponieważ średnia temperatura wynosiłaby –18C (obecnie ok. +14C). Za to zjawisko odpowiedzialne są gazy: przede wszystkim dwutlenek węgla, metan i para wodna. Od czasu rewolucji przemysłowej odnotowuje się stały wzrost ilości dwutlenku węgla pochodzącego z działalności człowieka, głównie ze spalania paliw kopalnych, co jest przyczyną nasilenia efektu cieplarnianego.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 6 minut