profil

Oleńka Billewiczówna i Izabela Łęcka przeniesione do naszych czasów.

poleca 89% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Oleńka Billewiczówna i Izabela Łęcka są pierwszoplanowymi postaciami kobiecymi w „Potopie” Sienkiewicza i „Lalce” Prusa. Pochodzą ze znakomitych rodów (jedna ze szlachty, druga z arystokracji). Są młode, piękne, wykształcone (jak na swoje czasy); obie wychowywały się bez matki (Billewiczówna także bez ojca). Zdają sobie sprawę z miejsca, które zajmują w społeczeństwie, są dumne z warstwy do jakiej należą.
Mimo tych podobieństw, bohaterki mają definitywnie różne charaktery. Kapryśna, wyniosła Izabela wszystko i wszystkich traktuje instrumentalnie, jako narzędzia do spełniania własnych zachcianek. Gardzi ludźmi bez tytułów a siebie i swoją sferę uważa za wybrańców Boga, którzy nie mogą zajmować się tak przyziemnymi sprawami jak np. praca. Całe jej życie wypełniają konwenanse, stara się uchodzić za wielką damę, podczas gdy w środku jest pusta i wyrachowana, niezdolne do głębokiego uczucia. Pociągają ją mężczyźni równie kalecy duchowa jak ona. Zupełnie inna jest Oleńka, która kieruje się w życiu zasadami. Jest stateczna, pobożna i rozważna, stała w uczuciach, wiernie kocha Andrzeja Kmicica. Zawsze na pierwszym miejscu stawia honor, dobro ojczyzny, czystość moralną nawet, jeśli czuje się z tego powodu nieszczęśliwa. Postępuje odważnie i konsekwentnie. Postawa Billewiczówny przyczynia się do zmiany osobowości Kmicica.

A teraz wyobraźmy sobie, że obie panie dla eksperymentu zostają przeniesione do dwudziestego pierwszego wieku. Pominę zdumienie, które niewątpliwie wywołałby u naszych bohaterek rozwój współczesnej techniki. Skoncentruję się raczej na ich działaniach „życiowych”. Zakładam, że obie należą do klasy zamożnej, obie skończyły szkołę średnią, zdały maturę. Teraz, po powyższym „wyrównaniu szans” możemy puścić wodze wyobraźni (rozpocząć eksperyment) i zobaczyć, co z tego wyniknie…
Pannie Izabeli nie udało dostać się na studia psychologiczne (ostatnio bardzo modny kierunek), więc zdecydowała się na historię sztuki. Była to stosunkowo dobra decyzja. Łęcka nie mogła tylko pojąć czemu nie „załapała się” do żadnej studenckiej paczki. Przecież była piękna, wysoko urodzona, miała pieniądze. Nie żeby jej zależało na kontaktach z pospólstwem! Lecz dlaczego nikt nie darzył jej uwielbieniem? Owszem, na początku kilku prostaków próbowało ją namówić na kameralne spotkanie, ale przecież miała swoją godność, nie mogła się zadawać z byle kim. Jej wyniosłe, prawie niegrzeczne odpowiedzi szybko zniechęciły śmiałków. Po cichu jednak, wpatrując się w nocy w posąg Apollina marzyła o jednym z wykładowców. Orientowała się, że był nieżonaty, a co istotniejsze zamożny. Po wydziale krążyły pogłoski, że jego pradziad był hrabią.
Kiedy Łęcka zastanawiała się jak skutecznie skokietować profesora historii sztuki, Oleńka Billewiczówna pilnie (ale i z przyjemnością – interesowało ją wnętrze ludzkiej duszy) studiowała psychologię. Dostała się na ten oblegany kierunek dzięki ciężkiej pracy. Wiedziała, że solidne wykształcenie to podstawa bezpiecznej przyszłości. W wolnych chwilach pracowała jako wolontariuszka w hospicjum. Spotykała się z przyjaciółmi.
Pewnego dnia pannę Izabelę zaczepił na ulicy mężczyzna, przedstawiający się jako Wegner, zajmujący się pozyskiwaniem nowych talentów do agencji modelek. Zaintrygowała go jej uroda i chłodne wejrzenie. Niełatwo było namówić ją na zdjęcia próbne, ale gdy dowiedziała się ile dostanie pieniędzy, jaka będzie sławna… Porzuciła studia dla wybiegów, no i dla swojego menagera, którym został ów mężczyzna.
Minęło parę lat. Widzimy mały domek na skraju miasta. Na ganku stoi uśmiechnięta panna Aleksandra. Przepraszam: już nie panna. Męża poznała w hospicjum, gdzie podobnie jak ona był pielęgniarzem. Urzekła ją jego dobroć i szczerość. Wszyscy: znajomi, sąsiedzi uważali ich za wyjątkowo zgodną i dobraną parę. Gdy mąż nieśmiało jej zaproponował założenie rodziny zastępczej, gorąco poparła ten pomysł. Teraz opiekowali się trójką dzieci w różnym wieku. Może nie zawsze stać ich było na luksusy, lecz nigdy nie zabrakło w ich domu miłości i wzajemnej pomocy.

Nienajlepiej powodziło się pannie Łęckiej. Dobiegała trzydziestki – wieku, który dla modelki oznacza emeryturę. Nie wyglądała już tak atrakcyjnie jak na początku kariery. Lata diet i wyczerpujących ćwiczeń odcisnęły wyraźne piętno na jej urodzie. Była za chuda, sine obwódki pod oczami można było zauważyć nawet przez grubą warstwę pudru. Największym ciosem dla niej było jednak odejście Wegnera do nastoletniej modelki – jego nowego odkrycia. Jednocześnie coraz częściej spotykała się z ogólną niechęcią. Czuła na sobie presję opinii publicznej. Sława się skończyła. „Powinnaś opuścić agencję. Wracaj do siebie, do Warszawy. Zajmij się czymś… nie wiem… poradzisz sobie!” – powiedział do niej Wegner, gdy usiłując opanować łkanie pakowała walizki. Nie miała najmniejszego pojęcia, co powinna teraz zrobić. Studiów nie ukończyła, pieniędzy wiele nie miała. Wszystko wydawała na bieżąco. Co gorsze uzależniła się od środków nasennych, mimo że nie chciała się do tego sama przed sobą przyznać. Po raz pierwszy w życiu poczuła się samotna. Koleżanki z wybiegów miały własne życie i nie interesowały się zbytnio poczynaniami ‘podstarzałej’, opuszczonej Izabeli. Po powrocie do Warszawy zaczęła się zastanawiać nad sobą i swoim dotychczasowym życiem. Postanowiła zostać konsultantką firmy kosmetycznej „Avon”. Zatrudniła się w Zamku Królewskim jako kustosz.

W dzisiejszych ciężkich czasach przeważnie nie opłaca się postępować honorowo. Największą szansę na osiągnięcie sukcesu moją egoiści. Przed rozpoczęciem eksperymentu byłam przekonana, że lepiej sobie poradzi panna Łęcka, dbająca o pozory, za wszelką cenę dążąca do bogactwa i tytułów. Tacy ludzie łatwo się przystosowują do każdych warunków. Jednak wyobraźnia podyktowała mi inne zakończenie, dające nadzieję, że kierując się zasadami moralnymi również można osiągnąć szczęście i zadowolenie, niekoniecznie mając wielką fortunę. Przykładem tego jest postawa Oleńki Billewiczówny. Wierzę, że dobro zawsze zwycięża.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut

Teksty kultury