profil

Wygłoś przemówienie: „Ja, Kreon uważam, że postąpiłem słusznie”

poleca 85% 127 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Sofokles

Szanowni zgromadzeni! Mieszkańcy Teb!

Zebraliśmy się tu, aby utwierdzić Was w przekonaniu, że moja decyzja w sprawie Antygony była słuszna.

Zostałem oskarżony o złamanie praw boskich. Nie miałem innego wyjścia. Musiałem tak postąpić. Nie pogrzebałem zdrajcy. Poświęciłem się w imię racji stanu. Myślę, że swoją postawą stoję na straży zasad etyki państwowej spisanych przez ludzi. Ustanawiam prawo dla wszystkich. Polinejkes złamał owo prawo. Nie wahałem się, aby siostrzeniec poniósł za to odpowiednią karę. Sądzę też, że w sposób jednoznaczny realizowałem te przepisy. Czy nie miałem prawa ukarać zdrajcy ojczyzny? Przestrzec przed podobnymi czynami w przyszłości? Przecież w swoim głębokim przekonaniu działałem dla dobra ludu. Nasuwa się pytanie, jakby funkcjonowało państwo, gdy istniałaby jedynie wiara? Wszelkie kodeksy są po to, aby ludzie ich przestrzegali. Czyż to nie ludzie stworzyli organizację państwową, sformułowali prawa i obowiązki, aby uniknąć chaosu, samowoli i przemocy? By lepiej i łatwiej żyć? Jest rzeczą zrozumiałą, że czasami musimy zrezygnować z części własnej wolności dla wspólnego dobra.

Starałem się być racjonalistą, wychodzić z prostych założeń. Wyciągać z nich oczywiste wnioski. Zdrada stanu była przestępstwem, więc musiała zostać ukarana. Uważałem, że dobro należy wynagradzać, a zło karać.

Myślicie, że los bliskich był mi obojętny, skoro skazałem członka swojej rodziny?! Mylicie się! Oddawałem się w równym stopniu państwu i swojej rodzinie. Były to dla mnie najważniejsze sprawy.

Pewnie wielu z was uważa mnie za tyrana. Otóż jesteście w błędzie! Wszystko, co robiłem, robiłem zgodnie z prawem. Nie mogłem słuchać waszego głosu, głosu swego ludu. Wiadomo przecież, że każdy dba tylko o własny interes i nie liczy się ze zdaniem innych. Gdy popełniłem jakiś błąd potrafiłem się do niego przyznać i starałem się nie dopuścić do podobnej sytuacji. Wierzyłem zatem w swoją nieomylność. Po skazaniu Antygony ujrzałem niezadowolenie ludu. Chciałem wszystko naprawić. Nie wiedziałem jednak, że jest już za późno. Bogowie się ode mnie odwrócili! Mój syn i żona popełnili samobójstwo! Nie doszłoby do tego gdyby nie ta „święta” Antygona! Jej bezczelność i zuchwalstwo jest nie do pomyślenia! Czy zasady są po to, aby je łamać?! Jakby tego było mało wy, mój lud, stanęliście po jej stronie. Dlaczego więc wśród was nie znalazł się śmiałek, który podważyłby moją decyzję? Wypełniałem tylko swoje obowiązki. Jako reprezentant państwa nie mogłem kierować się interesami osobistymi. Straciłem przez to wszystko, przez Antygonę.

Wnioskuję zatem, że postąpiłem słusznie skazując tą nieludzką kobietę i nie byłem niczemu winny. To bogowie sprowadzili na mnie te wszystkie klęski! Skierowali mnie na drogę, na końcu której czekała śmierć moich bliskich. Straciłem wszystko, Antygona zaś zyskała wiele moim kosztem.

Dziękuje za wysłuchanie, możecie się rozejść.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty