profil

Problem żydowski w kulturze XIX w.

Ostatnia aktualizacja: 2024-01-10
poleca 85% 2638 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Eliza Orzeszkowa

Kultura i historia Żydów polskich oraz ich obecność w twórczości polskich pisarzy i artystów zajmowały mnie od dawna. Kultura żydowska była specyficzna, podtrzymywana przez Żydów. Nie mieli państwa, więc pozostała im jedynie wiara, religia, kultura, która została przez jednych Polaków odrzucana a przez innych akceptowana.

Żydzi jednak sami przekonani byli o wyjątkowości własnych dziejów, oczekując wytrwale na przyjście Mesjasza, z dużą rezerwą odnosili się do stosunków społecznych, kształtowania się narodów, klas społecznych i kast, przemian ekonomicznych, kulturalnych. Wierzyli, że Bóg, stwarzając świat, wyznaczył sens dziejów, dlatego wystarczy żyć zgodnie z danym przez Niego prawem.

Żydzi jako bohaterowie powieści są obecni w literaturze polskiej od dość dawna. Różnie prezentował się ich wizerunek na przestrzeni wieków. Różnorodne też były stosunki polsko - żydowskie. Na tym tle powstało sporo stereotypów w tworzeniu obrazu Żyda, które na przestrzeni czasu jakby się umocniły i powielały. Wędrując ścieżkami epok literackich w każdej z nich spotykamy ślady tej tematyki. Dopiero jednak od XIX wieku Żydom przyznano indywidualne kreacje literackie. Stali się oni bohaterami pierwszego planu.

Pytanie: kiedy, z jakich powodów, w jakim celu Żydzi osiedlili się wśród Polaków, zadawano w końcu XIX w. w bardzo różnym kontekście.
Na Żydach ciążyła nieustanna konieczność dopasowywania własnych możliwości i oczekiwań do wymagań stawianych przez Polaków, dbali więc o to, by nie dopuścić do zaatakowania podstaw żydowskiej odrębności. Polscy Żydzi jako kasta społeczna wyszli z tych zmagań zwycięsko.
Żydzi nie znali historii Polski, a Polacy języków żydowskich. Był to problem znany od dawna, a wspólne bytowanie w jednym państwie wcale nie wpłynęło na jego przezwyciężenie. Dla Polaków dzieje żydowskie pozostawały nadal przede wszystkim tłem bieżącej kwestii żydowskiej. Żydzi zaś wiedząc o tym zwykle pozostawali nieufni, pamiętali o zapędach asymilatorskich. i popularności argumentacji antysemitów. Historycy żydowscy pisali swoje dzieje w dusznej atmosferze getta, coraz częściej porzucali język polski dla jidysz, co znacznie ograniczało krąg odbiorców.
Żydzi nie stanowili żadnej osobliwości, ich obecność była zgodna ze zwykłych porządkiem rzeczy. Stykano się z nimi na co dzień, korzystano z ich usług, talentów.

Konstytucja powstałego w 1807r . Księstwa Warszawskiego wiele obiecywała ,ale zaledwie minął rok, a polska szlachta i mieszczaństwo nadal była przeciwna uznaniu Żydów za równoprawnych obywateli. Powtarzano dobrze już znane argumenty, a mianowicie Żydzi powinni się najpierw ucywilizować i dopiero tak przemienieni zasłużą na równe prawa z resztą społeczeństwa. Asymilacja rozumiana jako stopniowe pozbywanie się cech wyróżniających daną mniejszość, przejmowanie kanonów obyczajowych, wzorów zachowań, systemów wartości, wydawała się możliwa. Większość szlachty i mieszczaństwa, przekonana o własnej wyższości, nie mogła pogodzić się, że Żydzi tworzą „ stan w stanie, naród w narodzie”. Asymilację uważano więc za konieczny warunek przyznania praw. Szczególnie dobitnie wyrażali tę opinię Staszic i Kołłątaj, przeciwni wszelkim autonomicznym instytucjom samorządowym Żydów. Dla Stanisława Staszica Żydzi byli przede wszystkim „szarańczą kraju i wiecznym szkodnikiem”.
Jeśli przez większą część wieku XIX zarzucano Żydom separatyzm i odmienność obyczajową, które miały jakoby stanowić przeszkodę w przyznaniu im praw cywilnych i obywatelskich, teraz okazywało się, że niechęć do nich wzmaga się, nie słabnie, w miarę zmniejszania się widocznych różnic językowych i kulturalnych.
Od ustanowienia w 1809r. w W-wie rewiru żydowskiego, na długo umocniła się praktyka tworzenia dla nich osobnych dzielnic. W W-wie doby Księstwa poza rewirem żydowskim , mieszkało zaledwie 18 rodzin. Zaczęły się też stopniowe rugi ze wsi, na której Żydzi (1/3) zajmowali się karczmarstwem i propinacją. W 1812r. wydano odpowiedni zakaz tej działalności. W tej kwestii stanowczo wypowiedział się Staszic, podkreślając, że to żydowscy karczmarze rozpijają chłopów. Opinie publiczną kształtowali konserwatyści, nieliczni zaś liberałowie jedynie ekscytowali się żydowską odrębnością.
Główną cechą kasty jest nie tyle społeczna izolacja - ile dziedzicznie utrwalona hierarchia społeczna. Żydzi mogli pełnić ważne funkcje ekonomiczne i cieszyć się lokalnymi przywilejami, niemniej w oczach szlachty, jeśli nie mieszczaństwa, stanowili kastę niższą i nieraz świadomie poniżaną.
Przynależność do kasty niższej jest piętnem, ale zarazem zapewnia bezpieczeństwo. Kto nie wyjrzy w świat poza ich obręb, może nie odczuwać dotkliwie pogardy zewnętrznego otoczenia.
Żydzi świecko wykształceni i Żydzi zamożni, mając najwięcej kontaktów ze światem, pierwsi zaczęli się buntować przeciw nadmiernym rygorom tradycji i przeciw poniżeniu kastowemu. Ruch emancypacyjny w XIX w. obejmował obydwa te wymiary.
Dla polskich klas wykształconych żądanie przez Żydów równych praw cywilnych i obywatelskich, a więc, co za tym idzie, zniesienia kastowości, stanowiło nie lada wyzwanie, każąc odmienić wiekowe i zakorzenione w kulturze uprzedzenia. Część polskiej inteligencji gotowa była uznać te roszczenia bez oporu jako świadectwo ogólnoeuropejskiego liberalnego postępu. Przeważająca jednak część opinii publicznej pod zaborami stawiała warunki albo wnosiła bezwarunkowy sprzeciw. Żyd mógł być tolerowany, dopóki pozostawał na swoim miejscu, to znaczy w getcie czy w sztetlu, i dopóki mu to wystarczało. Bywał - do czasu - łaskawie akceptowany także wtedy, gdy asymilując się, porzucał rodzime tradycje i przywiązania i gotów był wtopić się w społeczeństwo otaczające. Jeżeli natomiast jako Żyd domagał się uznania równości i szacunku, okazywał się arogantem i intruzem.
Sytuacji ta bywała bolesna, nawet tragiczna, a jednocześnie nadzwyczaj twórcza.
Wiek XIX był epoką wielkiej burżuazji, także zasobnej i wpływowej burżuazji żydowskiej. Przedsiębiorcy żydowscy zajęli się w tym czasie oprócz dalekosiężnej wymiany handlowej , mającej już długą tradycję, operacjami finansowymi na wielką skalę. Byli czynni w ruchu kredytowym, rodzinne przedsiębiorstwa przekształcali w spółki akcyjne. Problemem, który może najbardziej dręczył warszawskich, postępowych Żydów , była chora struktura zawodowa, szalenie utrudniająca przemiany modernizacyjne. Żydzi nazbyt skoncentrowani w miastach, specjalizowali się zaledwie w kilku zawodach. Dla wielu brakowało więc pracy.
Polacy karierom Żydów przypatrywali się nad wyraz krytycznie, wątpili w ich społeczne motywacje, nawet gdy stały za nimi znaczące działania charytatywne, oświatowe, kulturalne. W ich oczach nowobogaccy jedynie udawali społeczników, by ukryć swą zamożność. Żyd, pośrednik w sprawach handlowych, które szlachta nie zawsze traktowała poważnie, użyteczny, acz myślący tylko o własnych interesach dzierżawca, karczmarz, żadną miarą nie mógł stać się jej bliski. Wszak jedynie umniejszał szlacheckie dochody.
Osoby uciekające z kasty były jednak skazane na sukces. Sprzyjał im m.in. bardzo przychylny stosunek do neofitów. W przyjaznym otoczeniu łatwo było zawiązać spółkę z zamożnym a nie znającym się na interesach ziemianinem, z czasem wejść też z nim w koligacje rodzinne.
Spore dochody przynosiły też zawody medyczne, prawnicze i stanowiska akademickie.
Stosunek przybyszów do polskiej kultury był zwykle euforyczny, egzaltowali się językiem, rygorystycznie przestrzegali obyczaju , delektowali literaturą i sztukami plastycznymi. Zaistniały w polskiej kulturze dziesiątki indywidualności oddanych różnym pasjom artystycznym. I to oni właśnie najboleśniej odczuwali przypominanie pochodzenia przez zazdrosnych polskich ksenofobów.
Ważny element psychologiczny zauważył Franciszek Szaniawski. W artykule O Żydach pisał m.in. że staną się oni dobrymi obywatelami dopiero, gdy zniknie „źródło pogardy Żydów”. Lecz i według niego emancypację tej pogardzanej kasty musiała poprzedzić asymilacja kulturowa. Wart zaznaczenia jest pewien eufemizm powszechnie akceptowany w owych latach: prawie wszyscy wypowiadali się za koniecznością moralnej reformy Żydów, m. in. Adam Mickiewicz w „ Składzie zasad” o Izraelitach mówi jako braciach, chcąc dla nich równouprawnienia.
Stopniowe zaostrzanie się stosunków polsko –żydowskich zbiega się z zakończeniem procesu emancypacji ludności żydowskiej.
Dialog z Polakami nie był łatwy, ciągle dochodziło też do starć z konserwatywną w większości opinią publiczną. Plutokrację żydowską , obojętną na los Polaków, atakowano w tym czasie niezmiernie często. Krystalizował się nowy, antyliberalny stereotyp zasymilowanego Żyda: osoby obojętnej na sprawy krajowe, zajętej jedynie pomnażaniem swojego majątku, wolnomyśliciela i cynika w sprawach społecznych. Typ Żyda- intruza zagościł na dobre w publicystyce antysemickiej.
W końcu lat 60. XIXw. we wszystkich zaborach ludność żydowska posiadała równy status prawny z reszta mieszkańców. Prawa przyznały im jednak władze zaborcze, i to wbrew woli znacznej części polskiego społeczeństwa. Ten stan rzeczy źle rokował dla dalszego współżycia obu narodów. Wśród Polaków nadal toczyły się spory, czy emancypacja nie jest przedwczesna. Nowa pozytywistyczna formacja żyła złudzeniami masowej asymilacji, zmarły one jednak śmiercią naturalną, gdyż w polskim społeczeństwie miejsce i praca znalazła się dla garstki Żydów- najzdolniejszych, najzamożniejszych i najmniej krytycznych wobec kierunku ewolucji polskiej tożsamości narodowej. W praktyce asymilacja była ucieczką z kasty, grupy społecznej zamkniętej rygorystycznie przestrzeganymi normami religijno –prawno- kulturowymi, posiadającej własny etos, pozytywnie oceniającej własną odrębność. Żydzi wierzyli, że zgodnie ze zdrowym rozsądkiem mają takie samo prawo jak inni korzystać z dorobku cywilizacyjnego ludzkości.
Po upadku powstania styczniowego na stosunkach polsko –żydowskich zaciążyła ostra rywalizacja ekonomiczna. Pochodną tego stanu rzeczy był coraz większy dystans między Polakami i Żydami w życiu politycznym i społecznym. W polskich środowiskach drobnomieszczańskich coraz więcej osób skłaniało się do ideologii antysemickiej, Żydzi zaś odgradzali się od Polaków działalnością we własnym ruchu narodowym. Antysemityzm nie był jednak w żadnym wypadku polskim wymysłem, poglądy te propagowano w Niemczech, Austrii, Francji czy na Węgrzech. Popularny stawał się pogląd o niższej wartości osób należących do rasy semickiej, podobno zwykle amoralnych, nastawionych materialistycznie i egoistycznie, dążących do panowania nad światem, innymi słowy rasy ludzi złych. Te koncepcje podchwytywała część katolickiego kleru. Wielu księży nadal wierzyło w średniowieczne opowieści o Żydach zabójcach Chrystusa, rytualnych przestępcach i bezwzględnych lichwiarzach. Większość polskiej opinii publicznej w akceptowanym negatywnym wizerunku Żyda harmonijnie łączyła zawiść na tle ekonomicznym z niską oceną żydowskiej religijności, wrogości do chrześcijaństwa. Konstanty Wzdulski pisał w pracy Żydzi polscy w świetle prawdy, że Żydzi w uprawnieniu dostrzegali tylko otworzenie się przed nimi pola wyzysku- własności ziemskiej, która pogrążyła w nędzy ekonomicznej Polaków. Jednak konserwatywna „Niwa” z 1886r. przedstawiła pogląd, że postępujące uprzemysłowienie Królestwa jest głównie zasługą przedsiębiorców żydowskich.
Eliza Orzeszkowa w pracy O Żydach i kwestii żydowskiej pisała ze swadą o konieczności zniesienia szkółek wyznaniowych, które są przyczyną odrębności. Wygłasza protest przeciwko dyskryminacji Żydów. Zwraca ona uwagę, na niezwykle bogatą kulturę tej nacji. Walczy o tolerancję religijną. Wskazuje na ogromny wkład Żydów w dorobek kultury Polaków.
Dla Polaków był to zawsze świat tajemniczy i egzotyczny, stąd i obraz stereotypowy, powierzchowny. Polscy pisarze i publicyści coraz częściej więc przyglądali się żydowskiej, wielkomiejskiej dzielnicy.
Bogacąc się i rosnąć w siłę, Żydzi stali się mniejszością narodową, do której inni mieszkańcy Polski mieli bardzo różny stosunek. Najczęściej pojawiały się dwie postawy: filosemicka i antysemicka. Z biegiem czasu coraz więcej zwolenników zdobywała niestety ta druga postawa. Wielu pisarzy i poetów polskich bardzo szybko zauważyło, że kwestia stosunku do tego narodu stała się problemem.
Dopiero od XIX wieku Żydom przyznano indywidualne kreacje literackie. Stali się oni bohaterami pierwszego planu.
W polskiej poezji romantycznej i w realistycznej prozie pozytywistów spotykamy sporo pozytywnych opinii o polskich Żydach. Najbardziej znanym symbolem możliwego zbliżenia polski- żydowskiego jest mickiewiczowski Jankiel. Mickiewicz, chciał walczyć ze stereotypem Żyda, przedstawiając w "Panu Tadeuszu" postać Jankiela - dzierżawcy karczmy. Mickiewicz stara się pokazać Jankiela w jak najlepszym świetle, burząc tym samym panujący ówcześnie niepochlebny obraz Żydów. Jankiel jest w pełni Polakiem, wielkim patriotą, spiskowcem, przygotowującym wraz z ks. Robakiem powstanie na Litwie. Cieszy się on wielkim autorytetem wśród szlachty, jest mądry i uczciwy. Daje świadectwo swojej miłości do Ojczyzny spiskując przeciw Moskalom. Darzony jest on szacunkiem okolicznej szlachty. Pozycję swoją zawdzięcza umiejętności gry na cymbałach. Z jego muzyki płynie głęboki patriotyzm i miłość do Polski. Czuje się on Polakiem, czemu daje wyraz swoją postawą.

Podobny opis Żyda przedstawił inny sławny twórca polskiego romantyzmu Cyprian Kamil Norwid. W utworze Żydowie polscy" (1861) ukazał on Żydów jako wzór patriotycznych postaw. W obu tych utworach spotykamy tendencję przedstawiania Żydów w sposób filosemicki, to jest taki, kiedy Polak - Żyd jest świadomym obywatelem państwa i pełnoprawnym członkiem narodu. Od pozostałych Polaków odróżnia go jedynie wiara. Śmierć Michała Landego, Żyda, który podczas manifestacji patriotycznej w 1861 roku w Warszawie na Placu Zamkowym podniósł krzyż, upuszczony przez ugodzonego kozacką salwą zakonnika i po chwili padł sam, trafiony następną salwą - obrońcy Krzyża - stała się źródłem inspiracji twórczej dla Norwida właśnie w tym wierszu. Być może Norwid w przedstawionym wierszu pragnął pokazać, jak wielką cenę musi zapłacić każda indywidualność za swoją odmienność, oryginalność. Ale jednocześnie bohaterowie Norwida - postacie przecież prawdziwe, kiedyś istniejące, niosą przyszłym pokoleniom przesłanie, które istnieć będzie tak długo jak pamięć o nich - przesłanie etyczne, moralne, estetyczne.


Jeden z punktów programowych polskich pozytywistów była asymilacja, czyli równouprawnienie Żydów. Dlatego pozytywiści występowali solidarnie w imię zasad demokracji przeciw tym tendencjom, choć dostrzegali niekorzystny proces przejmowania przez kapitał żydowski kontroli nas sporą częścią gospodarki narodowej.
Kwestii żydowskiej wiele uwagi poświęciła także Eliza Orzeszkowa. Kwestię żydowską porusza również Maria Konopnicka w noweli "Mendel Gdański". W utworze tym autorka przedstawia tragizm tytułowego bohatera, któremu przyszło żyć w czasach narastającego antysemityzmu i prześladowań. Nowela ta dowodzi, że nie wszyscy nienawidzili wtedy Żydów. Niektórzy byli gotowi stanąć po ich stronie, np. student, który zasłania sobą Żyda. W świetle nowel nietolerancja nie ma sensu. Polacy wyrobili sobie zdanie. Swoją drogą błędne, które prowadzi do aktów agresji. Poza tym – pewnie w jakimś stopniu zazdrościli Żydom ich skuteczności w działaniu, pracowitości, solidarności, zgromadzonego kapitału.
Niestety nawet w największych polskich utworach Żydzi pojawiają się jako ozdobnik, konieczny fragment polskiego pejzażu.
Żeromski w Ludziach bezdomnych ukazuje odrażający obraz ulic Warszawy, gdzie „roi się mrowisko żydowskie”. Przedstawia to społeczeństwo żydowskie w negatywny sposób, mówi o starej, schorzałej Żydówce, Żydzie tragarzu, roznosicielce wody, która szepce spragniona Adonai, gdyż imienia Jahwe nie było można im wymieniać. Wszędzie tylko brud, błoto a pośród tego rozmazane, chore twarze Żydów, wypukłe oczy ukazujące cierpienie. Obraz ten z perspektywy autora nie ma za zadanie wzbudzenie litości i żalu. Mówiąc o mrowisku, wylęgłych robakach, rozdzielających kłaki, szydzi, gardzi, wyśmiewa.
Bolesław Prus w "Lalce" potwierdził spostrzeżenia Konopnickiej o rosnącej niechęci do Żydów społeczeństwa polskiego. Subiekt Wokulskiego Klein narażony jest na ciągłe aluzje dotyczące jego pochodzenia. Powszechne jest również przekonanie, że Żydzi chcą opanować polski handel, stąd strach przed sprzedawaniem im polskich sklepów. Nie wszyscy rozumieli narastające nastroje antysemickie. Szczególnie dziwił się im Ignacy Rzecki, wymieniając je jako jedyny powód odrzucenia Szlangbauma przez pozostałych subiektów. Henryk Szlangbaum był szykanowany, pomimo że brał udział w powstaniu styczniowym, zaniechał praktyk religijnych i zamieszkał z dala od dzielnicy żydowskiej. Przedsiębiorczość, sumienność, umiejętność robienia interesów pomogła mu w zgromadzeniu sporej sumy pieniędzy i to on kupił sklep Wokulskiego, ku niezadowoleniu społeczności warszawskiej. Ze społecznika i wizjonera stał się typowym dorobkiewiczem. Wrócił do dawnej dzielnicy i religii, nie starał się już być zaakceptowany przez Polaków.
W rezultacie wiele pytań, które wnikliwemu czytelnikowi Lalki nasuwać mogą w trakcie odkrywania postaci żydowskich, pozostaje nadal bez jednoznacznej odpowiedzi. Prus tworzył postacie z jednej strony - prawdopodobne i reprezentatywne, z drugiej - oryginalne i sugestywne, tak, aby apelowały nie tylko do wiedzy i rozumu, ale i do wyobraźni i uczuć czytelnika. Z pozoru nieprawdopodobne postacie powieściowe przy bliższym poznaniu ukazują swoją psychologiczną prawdę i zaskakują. Do tej kategorii zaliczyć można nie tylko wysuniętego na bliski plan doktora Michała Szumana, ale i Henryka Szlangbauma i jego ojca Samuela, mimo że są to postacie umiejscowione przez pisarza na dalszym planie powieści.
Choć trudno w tym wypadku mówić, że są to "charaktery czyste". Wynika to stąd, że postacie młodego Szlangbauma, Samuela Szlangbauma i doktora Szumana zostały skonstruowane przez Prusa w ten sposób, iż wydatnie "skupiaja w sobie cechy całego gatunku". Okazuje się więc, że wnikliwa analiza tych postaci może nasunąć wniosek, iż w ich przypadku mówić można o "stypizowanej indywidualności", a więc lansowanej w owym czasie syntezie "typu" i "charakteru".
Kolejnym zjawiskiem, dającym się zauważyć w konstrukcji postaci żydowskich, jest słabość zarysowania ich konturów. Powodem takiego stanu rzeczy jest nie tylko fakt, że są to postacie drugiego planu - Prus znany był przecież z tego, że kreował wyjątkowo starannie postacie dalszoplanowe figur podrzędnych, nieraz mistrzowsko naszkicowanych: Szlangbaum szaradzista, doktor Szuman, przepyszny okaz swej (żydowskiej) rasy. Rozmycie konturów tych postaci wypływa również z ogólnej tendencji, jaka dała się zauważyć w twórczości powieściopisarzy w drugiej połowie XIX wieku, kiedy to postać literacka uległa redukcji i degradacji. W przypadku konstrukcji postaci żydowskich zjawiska te widoczne są zwłaszcza w drugim tomie Lalki.
Mimo stosunkowo dużego zasobu informacji o "danych personalnych" Henryka Szlangbauma i Michała Szumana, ukształtowanie całościowego obrazu tych postaci nie jest zadaniem łatwym. Przede wszystkim z jednego powodu - zostały one praktycznie pozbawione przeżyć wewnętrznych. Życia wewnętrznego młodego Szlangbauma, jego ojca, doktora Szumana można się więc tylko domyślać i - co jest kolejnym atutem tych postaci.
Jednak niewątpliwie na pierwszym planie owego opisu powinno znaleźć się to, co te postacie konstytuuje - ich "żydowskość", stopień zbliżania się i oddalania od religijnych i kulturowych korzeni, wchodzenie w sytuacje konfliktowe z ich polskim otoczeniem. Problematyczne stanie się więc i to, czy nagromadzenie cech negatywnych w konstrukcjach poszczególnych postaci wynikało właśnie z owej "żydowskości" (a więc, czy słuszny był stawiany Prusowi zarzut antysemityzmu). Przecież Henryk Szlangbaum to jeden z pierwszych kapitalistów w długim szeregu tego typu postaci literackich, jeden z wielu nowobogackich, których wielki majątek i wpływy nie służyły nikomu poza nim samym, co dla twórcy Lalki było jednym z grzechów. Wreszcie problem nieudanej asymilacji młodego Szlangbauma i doktora Szumana. Ten pierwszy staje się ofiarą polskiego antysemityzmu i na dodatek ofiara specyficzną, bo nie wzbudzającą u znacznej większości czytelników powieści żadnego współczucia.
Pewne jest jednak to, że postacie żydowskie w Lalce charakteryzują się reprezentatywnością psychologiczną, obyczajową, historyczną. Niewątpliwie mogą być one uznane za pewne charakterystyczne typy Żydów mieszkających w dziewiętnastowiecznej Warszawie, borykających się z własnym żydostwem i otaczającą ich rzeczywistością. Ale niewątpliwe jest i to, że stanowią przykłady ponadczasowego człowieka kasty, "człowieka na marginesie" . W pracach psychologicznych i kulturoznawczych dotyczących Żydów polskich, w pamiętnikach i wywiadach, które powstały znacznie później niż Lalka, w odmiennej przecież sytuacji historycznej bez trudu odnaleźć można wiele rysów obrazu psychicznego poszczególnych postaci żydowskich stworzonych przez Bolesława Prusa. Dopiero zapoznanie się z tego typu piśmiennictwem pozwala spojrzeć na te postacie z właściwej perspektywy, stwierdzić, że są w dalszym ciągu "prawdziwe", nadspodziewanie współczesne i wzbudzające żywe zainteresowanie.
Zaznaczającą się coraz wyraźniej niechęć do Żydów zauważył również Stanisław Wyspiański, który w "Weselu" oprócz konfliktu chłopsko - inteligenckiego pokazał również konflikt polsko - żydowski. Żyd, który prowadzi karczmę we wsi na stwierdzenie Pana Młodego, że są przyjaciółmi odpowiada, że jest to fałszywa przyjaźń. Potwierdzają ten stan rzeczy chłopi, którzy są zadłużeni w karczmie
i głośno wyrażają swoje niezadowolenie i przekonanie, że Żydzi działają na szkodę Polski. Niejako przedstawione zostały tu dwa obrazy Żyda. Stereotypowym ujęciem jest tutaj postać Mośka. Natomiast Rachela jest już osobą wykształconą i ambitną. Doskonale rozumie różnice między miejscem jakie zajmuje ona z rodziną a miejscem zajmowanym przez uczestniczących w weselu intelidentów i przedstawicieli szlachty polskiej.

W końcu lat 80. przycichły już głosy polskich pozytywistów, wcześniej podkreślających podatność na polonizację żydowskiej burżuazji, wręcz idealizujących ich zasługi dla ożywienia polskiej gospodarki. Ton wypowiedzi w swoich Kronikach Tygodniowych zmienił także B. Prus. Żydów zaczął uważać za odrębny naród, z którym Polacy muszą targować się o swoje.
Polski ruch antysemicki rozwijał się dość szybko. Uważano, że odrodzenie Polski miało się dokonać w bezwzględnej walce o usunięcie Żydów z życia gospodarczego i społecznego. Było to już myślenie wszędzie wietrzące spisek- Żyd to już nie obcy a wróg Polski i jej narodowego interesu. Należało go za wszelką cenę odseparować od Polaków.

Wartość duchowa kultury żydowskiej wyrażała się w obyczaju świątecznym. W czasie diaspory rygorystyczne przestrzeganie zwyczajów utrzymywało w jedności wobec reszty świata.
Tak naprawdę Żyd wyróżniał zdecydowanie strojem podczas modlitwy, w domu czy synagodze. Na XIX . litografiach Jana Feliksa Piwarskiego czy obrazach Aleksandra Gierymskiego, tradycjonalnego Żyda łatwo poznać po długiej brodzie i specjalnym nakryciu głowy. Zmianę obyczaju wymuszały mody i style oraz warunki w krajach, w których Żydzi się osiedlali. O powszechna zmianę stroju zabiegali zarówno żydowscy postępowcy, jak i polska opinia publiczna; władze zaborcze próbowały wręcz zmusić Żydów do zmiany ubioru. Szczególnie Aleksander Świętochowski (pseud. Władysław Okoński) podkreślał wagę, jaką dla sukcesu asymilacji ma porzucenie stroju żydowskiego. W artykule do Prawdy z 1882r. pisał o stereotypie Żyda ściśle kojarzonego z odzieniem.
Z powodu biblijnego zakazu przedstawiania postaci ludzkich w zasadzie nie wiemy, jak sami Żydzi wyobrażali sobie wydarzenia biblijne. Dopiero z XIX w. pochodzą ważne zabytki np.: tace przedstawiające sąd Salomona czy wyjście z Egiptu. Jesteśmy więc niejako skazani na poznawanie wielu ważnych elementów kultury materialnej, symboli, typowych zachowań i gestów codziennych, a w końcu także wyglądu polskich Żydów na podstawie obrazów. W większości są to dzieła Żydów postępowych, wykształconych w całkiem nieżydowskich akademiach. Nieco wcześniejsze litografie z tzw. typami żydowskimi miały charakter jeśli nie szyderczy, to co najmniej żartobliwy. Od Aleksandra Lessera i Maurycego Gottlieba (1856r.) Żydzi sami zaczęli prezentować swoją historię i tradycję. Wielu malarzy żydowskich np.: Samuel Hirszenberg, świadomych konsekwencji przemian tożsamościowych zachodzących w społeczności żydowskiej na skutek asymilacji, systematycznie dokumentowało tradycyjny sposób życia współczesnych. Z polska opinią liczyli się bardzo poważnie Żydzi postępowi, ciągle jakby zawstydzeni z powodu kulturowego zapóźnienia współbraci.
W Polsce już w XVI-XVIIw. Znane były szopki purimowe. Nie dla wszystkich chrześcijan było jednak jasne, o co w tych zabawach chodzi. Jeszcze w XIX w. zarzucano Żydom naigrywanie się z chrześcijan, gdyż szopkowy Haman ubrany jest zawsze jak ksiądz. Dochodziło wówczas do burd ulicznych. Polacy przyglądali się żydowskim obyczajom, nie rozumiejąc ich symboliki. Zastanawiała ich ta staranność wręcz tajemniczość przygotowań. Łatwo rodziło się podejrzenie, że mają one coś wspólnego z czarami- a od tego był już jeden krok do strasznego posądzenia, że do wypieku mac niezbędna jest krew chrześcijańskiego dziecka, jak pisze Alina Cała w Wizerunku Żyda w polskiej kulturze ludowej. Bardzo trudne jest uchwycenie głównych rysów wizerunku polskiego Żyda w tradycji ludowej. Porządkował go bardzo statyczny schemat, w głównych założeniach odwołujący się do wierzeń i wzorów średniowiecznych. Odmienność żydowską ubierano w szatę śmieszności; dowodzą tego typowe powiedzonka: taka uroda jak u Żyda broda; co kto lubi, co kto woli, świnia śmiecie, Żyd cebulę. W tych opiniach Żyd jest żydkiem, tchórzem, kłamcą, chociaż przysłowie żydowskie mówi: kiedy szczęście posłuży, na grzeczności zbywa; jak bieda przyciśnie, i Żyd bratem bywa.
Żydowskie społeczeństwo Warszawy było mocno zróżnicowane pod względem majątkowym. Poza miastami stołecznymi ludność żydowska rzadko dochodziła do wielkich fortun. Ubogiemu chłopu żydowski lichwiarz wydawał się przyczyną wielkich nieszczęść. Wielkie miasto kusiło zgiełkiem, bogactwem tych, którym się poszczęściło, ceną zaś była anonimowość, często porzucenie dawnego obyczaju i samotność wobec niepowodzeń.
Życie polityczne społeczności żydowskiej rozwijało się dosyć powoli. Wiele żyjących tradycyjnie grup nie nadążało za szybkim tempem zmian gospodarczych. Także inteligencja niezbyt chętnie wchłaniana przez środowiska polskie, sama nieskora do całkowitej asymilacji, nie mogła znaleźć dla siebie miejsca.
Przemiany modernizacyjne w niewielkim jedynie stopniu osłabiły spoistość żydowskiej rodziny. Wśród Żydów nadal więcej rodziło się dzieci, mniej notowano rozwodów, niższe były też wskaźniki przestępczości.
Żydzi na co dzień posługiwali się jidysz , językiem, którym pogardzała ich własna elita, uważając go za żargon. Pierwszym piszącym nowocześnie w tym języku był Szołem Jakub Abramowicz. Literatura żydowska wyrastała z podłoża plebejskiego i doskonale oddawała codzienne troski, specyficzny humor, dosadność sformułowań, żydowską perspektywę.

Najlepszym gwarantem niezależności narodowej jest własne państwo. Jedynie niewielu wspólnotom etnicznym, żyjącym całe wieki w rozproszeniu wśród innych narodów udało się zachować odrębność, mimo braku tej największej instytucji społecznej. Takim wyjątkiem byli właśnie Żydzi.
Większość polskich Żydów czuła się zagubiona w rzeczywistości powersalskiej. W skomplikowanym procesie kształtowania się nowoczesnej tożsamości narodowej Żydów, szczególną role odegrali ludzie pióra, dziennikarze, literaci, krytycy. Prasa literacka i społeczna we własnym języku była jedyną ostoją dla narodów nie znających samodzielności. Żydzi pozbawieni praktycznie możliwości zrobienia kariery w służbie państwowej, zostali skazani na wolne, inteligenckie zawody.
Długi wiek XIX przyniósł ludności żydowskiej upragnione równouprawnienie. W zamyśle światlejszych Polaków i Żydów miał to być pierwszy krok w żmudnym procesie asymilacyjnym wielomilionowej ludności. Wielkie nadzieje asymilatorów okazały się jedynie wielkim złudzeniem. Większość polskich żydów nie zrzuciła tradycyjnych form swojej religijności i obyczaju, same zaś pomysły asymilacji do polskiej kultury narodowej uznano za zagrożenie podjętej z boskiego nakazu odrębnej drogi życia. Równouprawnienie przyniosło natomiast wymierne korzyści w codziennym życiu, dało szansę zdobycia nowych zawodów, zachęciło do większej mobilności, ułatwiło kontakty z klientami i władzą. Ceną tych przemian było ogromne rozwarstwienie społeczności żydowskiej; powstały nie znane dotąd wcześniej kontrasty między poszczególnymi jej grupami. Bogaci coraz bardziej się bogacili, ubodzy szli na dno. Znacznie osłabła przysłowiowa żydowska solidarność.

Typ idealnego polskiego Żyda bardzo trudno jest dziś zdefiniować. Bohater ten musiałby błyskawicznie zmieniać rysy, przerabiać strój i coraz to inaczej zachowywać się. Obraz pozostawałby jednak zawsze nieostry, podobnie jak wizerunek stworzony na własny użytek przez Polaków. W ciągu siedmiu stuleci wspólnego bytowania Żydzi i Polacy byli sobie i bliscy, i straszliwie odlegli. Niechęć i nieufność otoczenia, szczególnie wyraźna w XIX w., potęgowały potrzebę większości Żydów dystansowania się od obcych, azylem był Orient własnej tradycji i niezrozumiały dla innych język.
Zdaniem Hertza Żydzi, za którymi wlókł się "cień kasty", odcisnęli niezatarty ślad w polskiej kulturze: "Sarkazm, ironia, sceptycyzm, jakie cechują umysłowość inteligencką w Polsce dzisiejszej [pisane ok. roku 1960], w formie swej, w zasadniczych ujęciach, żywcem przypominają to, co przed wojną uważane było za swoiście żydowskie"
"Żydów jako społeczności w Polsce już nie ma – pisał Hertz - Ale został antysemityzm. I jest on dziś nie mniej groźny niż wtedy, gdy w Polsce żyła, tworzyła i cierpiała wielomilionowa rzesza żydostwa polskiego.”
Biblijna wędrówka Żydów właściwie nigdy się nie zakończyła, bo na całym świecie jest nadal tysiące Żydów, którzy jeszcze nie dotarli do Ziemi Obiecanej.
We współczesnym świecie niektóre hasła antysemickie są nadal aktualne, ludzie traktują Żydów jako gorszy naród. Dla mnie jednak człowiek na zawsze pozostanie człowiekiem, nieważne gdzie się urodził, ważne, jakie wartości sobą reprezentuje, jak postępuje w życiu, dlatego też w pełni zgadzam się ze słowami Jeana Paula Sartre „Żyd to człowiek, którego inni uważają za Żyda”.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 26 minut