profil

Prawdy o człowieku cierpiącym na podstawie Trenów Jana Kochanowskiego.

poleca 87% 106 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Człowiek jest uczniem, cierpienie jest jego nauczycielem” – tak pisał kiedyś Alfred de Musset. Czym więc jest cierpienie, które boleśnie doświadczając człowieka, uczy go? Cierpienie – dolegliwość, przykrość, męka, ból – takie wyjaśnienie terminu możemy znaleźć w słownikach języka polskiego. Jednak cierpienie jest czymś głębszym niż przykrość, dolegliwość. I nie chodzi tutaj wcale o cierpienie natury fizycznej. Najtrudniejsze jest cierpienie psychiczne, bo pochodzi z głębi naszego serca, wydobywa z nas wszystko to, przed czym chcieliśmy uciec, czego obawialiśmy się przez całe życie. Cierpienie jest to choroba duszy, umysłu, wytworzona w podświadomości człowieka, którego dotknęło nieszczęście.

Portret człowieka cierpiącego niejako namalował swoim piórem Jan Kochanowski w cyklu XIX trenów, będących wyrazem głębokiego żalu poety po śmierci ukochanej córeczki. Utwory te ukazują poszczególne etapy cierpienia – jego narastanie, apogeum, w końcu moment, kiedy przychodzi opamiętanie, spokój.

Będąc na etapie, w którym nieszczęście spada na człowieka nagle, osoba ta szuka pomocy, współczucia, duchowego wsparcia. Tak jak Kochanowski wzywa wszystkie łzy, płacze i lamenty, tak człowiek cierpiący szuka pomocnej ręki, pewnego oparcia. Nie umie sam sobie poradzić z tym, co go spotkało. Jego rozpacz potęguje się, rośnie z każdą chwilą. Człowiek który cierpi wciąż rozdrapuje stare rany, nie chce szukać ukojenia. Wprost przeciwnie, chciałby wykrzyczeć światu całą swoją złość, wszystko to, co czuje. Jeżeli powodem cierpienia jest, jak w przypadku Kochanowskiego, śmierć ukochanej osoby, nieustannie powraca ona w myślach, we wszystkim co się robi, nieważne co by to było, widzi się cząstkę zmarłej lub zmarłego.

Człowiek cierpiący gubi sens życia. Wszystko to, co do tej pory robił, co sprawiało mu przyjemność, okazuje się nic nie znaczącą błahostką. Taka osoba czuje, że już nigdy nie odnajdzie radości, nigdy nie będzie cieszyć się z tego, co do tej pory napawało ją szczęściem. Dotychczasowe życie wydaje jej się pozbawione sensu. Tym samym rozmyślanie o przyszłości staje się koszmarem, gdyż cierpienie wypełni ją pustką, żalem, bólem.

Od uczucia jakim jest cierpienie nie da się uciec, gdyż staje się ono częścią życia człowieka. Rzeczy związane ze źródłem bólu wciąż przyciągają wzrok, nie pozwalają o sobie zapomnieć, tak jak np. ubrania, które pozostały w domu w Czarnolesie choć odeszła ich właścicielka, ciągle sprawiają ból jej rodzicom, ale nie pozwalają wyrzucić się z pamięci.

Człowiek cierpiący szuka winnego swojego nieszczęścia. Niestety najczęściej zdarza się, że takim źródłem jest druga osoba, choć w przypadku Jana Kochanowskiego przyczyną tak wielkiego bólu stała się nieoczekiwana śmierć. Człowiek cierpiący formułuje wyrzuty skierowane w stronę bezpośredniego powodu swojego stanu. Całą swoją złość chce wyładować na czymś, co doprowadziło go do skrajnej rozpaczy. Taką postawą jednak bardzo łatwo jest skrzywdzić drugą osobę, gdyż w stanie skrajnej złości można powiedzieć lub zrobić coś, czego tak naprawdę nigdy się ni chciało.

W cierpieniu przychodzi kiedyś taki moment, kiedy zostaje zachwiana również wiara w Boga, czyli kryzys wiary religijnej. Jest to chwila, w której emocje docierają do górnych granic wytrzymałości. Człowiek neguje istnienie świętych gdyż uważa, że nie byliby oni w stanie skazać nikogo na tak wielkie cierpienie. Jest to już moment, w którym człowiek zatraca najgłębszy sens swojego życia, traci rozsądek. Wtedy najbardziej potrzebna jest pomocna ręka, gdyż w takim stanie można stracić świadomość tego, co się robi.

Najczęściej po chwili zwątpienia przychodzi opamiętanie. człowiek cierpiący zdaje sobie sprawę, że wszystko zachodzi już za daleko, zbliża się do pewnej granicy, której przekroczenie może okazać się straszne w skutkach. Cierpienie powoli ustępuje lub może po prostu człowiek przyzwyczaja się do niego. Nadchodzi czas na refleksje, przemyślenia, wnioski. Wszystko zaczyna nabierać nowego sensu. W końcu nadchodzi ukojenie. Po długim czasie, w którym cierpienie wyznaczało każdą drogę, taki spokój wewnętrzny wydaje się czymś niezastąpionym i wspaniałym. Bardzo często tym momencie człowiek godzi się z własnym losem, z wolą Boga.

Nasuwa się myśl, że przez cierpienie trzeba po prostu przejść. Wszyscy muszą pamiętać, że człowieka cierpiącego nie należy odrzucać bez względu na to, jakie jest jego zachowanie. Bo każdy z nas może w każdej chwili znaleźć się w podobnej sytuacji. Natomiast człowiek, którego dotknęło nieszczęście nie może zapomnieć, że pociechy i oparcia należy szukać również u Boga.

Moje rozważania chciałabym zakończyć fragmentem utworu Adama Asnyka:

„Nie pomogą próżne żale...
Ból swój niebu trza polecić,
A samemu wciąż wytrwale
Trzeba naprzód iść... i świecieć.”


Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 4 minuty