profil

Wykaż, że wojna miała niszczący wpływ na psychikę człowieka.

poleca 85% 114 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Tadeusz Różewicz Gustaw Herling Grudziński Inny Świat

Każda wojna była, jest i będzie koszmarem i okrucieństwem wobec jej bezpośrednich uczestników. Niezależnie od metod, rodzaju używanej broni, coraz nowocześniejszego i bardziej precyzyjnego sprzętu zawsze niesie ze sobą śmierć, zniszczenie i cierpienie ludzi. Można w miarę szybko odbudować zbombardowane domy, rany w ludzkiej psychice leczy się bardzo długo, czasami trwa to kilkadziesiąt lat. Znany powszechnie w Polsce lekarz Marek Edelman, ostatni żyjący świadek likwidacji warszawskiego getta do dzisiaj „ rozlicza się” z przeszłością przy pomocy swych książek. To tylko jeden z wielu przykładów – „zwycięstwo” faszyzmu i totalitaryzmu sowieckiego, polegało przede wszystkim na stworzeniu tak nieludzkich warunków życia, że ludzie stający się mumiami, narażeni na upodlenie i upokorzenie na każdym kroku, zapominali że są ludźmi. Chodziło o to by wywołać w nich jak najgorsze odruchy, zachowania, niehumanitarne postawy, zachwiana została wiara w podstawowe wartości – dobro, miłość, poszanowanie życia.

Władza sprawowana mądrze może przynieść narodowi i społeczeństwu wiele dobrego - wzbogacić je materialnie, duchowo, moralnie. Taki sposób rządzenia liczący się z jednostkami ludzkimi, ich dążeniami, pragnieniami i ambicjami spełniać musi jeden podstawowy warunek – musi dawać poczucie wolności, swobody, bezpieczeństwa. Godne ludzkie życie z poszanowaniem wszelkich praw człowieka powinno być jej gwarantem. Nie może ona odbierać wiary w sens działań, sprzeczne z jej założeniami byłoby posługiwaniem się przymusem, jakąkolwiek formą nacisku.

Historia naszego narodu nie skąpiła Polakom smutnych doświadczeń, jeśli chodzi o sposób sprawowania nad nimi rządów. Czasy zaborów pozbawiły naród państwowości i możliwości decydowania o własnym losie narodowym, często również jednostkowym. Trwający krótko okres dwudziestolecia międzywojennego nie zdążył nacieszyć spragnionych wolności, kiedy wybuchła druga wojna światowa zamykająca przed ludźmi wszelkie perspektywy. Po jej zakończeniu też trudno było mówić o pełnej swobodzie niezależności. Faszystowski system totalitarny i stalinowskie metody sprawowania władzy uniemożliwiły normalne, godne człowieka życie. O ile organizacje państwowe zmierzały do rozciągania kontroli nad całością życia, prześladując i eliminując drogę represji wszelkie odruchy sprzeciwu i niezadowolenia. Pojęcia wolności, prawdy, godności, poszanowanie człowieka przez innego człowieka przestały w tych systemach po prostu funkcjonować. Faszystowski model rządów oparty na sile i nieomylności jednego człowieka – Hitlera, wspierany przez bierność i ślepe posłuszeństwo innych doprowadził do stworzenia, jak pisze Nałkowska w „Medalionach” zespołu ludzkiego, jedynego w dziejach, który odegrał do końca wyznaczoną sobie rolę. Podobnie rzecz się miała ze Stalinem i jego rozumieniem władzy. Ludziom odebrano przede wszystkim wolność w najbardziej elementarnym znaczeniu tego słowa. Bohaterowie „Medalionów”, opowiadań T. Borowskiego, „Zdążyć przed Panem Bogiem” H. Krall, „Innego świata” Gustawa Herlinga – Grudzińskiego dostarczają nam straszliwych opowieści o czasie zagłady, o epoce pieców krematoryjnych, obozów koncentracyjnych, getta, głodu, potwornych przesłuchań, ludzkiego upokorzenia i upodlenia.

Kiedy w Oświęcimiu dokonywano dezynfekcji 28 tysięcy kobiet rozebrano i wypędzono z bloków. Przy kolejowej rampie tego obozu odbywały się dantejskie sceny. Kiedy zbliżał się pociąg z kolejnym transportem, w małych zakratowanych okienkach widać było twarze ludzkie, blade i przerażone. Ludzie wrzeszczeli dzikimi głosami dopominając się o wodę i powietrze. Prawdziwy dramat rozegrał się po zatrzymaniu wagonów i przy dokonywaniu selekcji. Rabunek przewiezionego dobytku był tylko małym elementem w tym ponurym scenariuszu powtarzającym się przy każdym rozładunku nowego transportu. Młodzi i zdrowi szli do obozu do pracy. Ich też w przyszłości nie ominął gaz. Pozostali nie mieli przed sobą długiego czasu na życie. Wagon opróżniany przez przyszłych więźniów zasłany był poduszkami, podeptanymi zwłokami niemowląt o ogromnych głowach i wzdętych brzucha. Te potworki ludzkie wynoszono stamtąd jak kurczaki, trzymając po parę w jednej ręce.

Bohaterka „Dna” z cyklu „Medaliony” opowiadała autorce o swoim losie, obiciu, operacji w fabryce, o warunkach w łagrze, wstawaniu o trzeciej w nocy bez światła, o apelu na dworze trwającym 1,5 godziny, o okrutnych karach za złe posłane łóżko, za złe umycie kubka po czarnej kawie.

Dzieci w Oświęcimiu też wiedziały, że mają umrzeć; bowiem do uduszenia wybierano mniejsze, nie nadające się jeszcze do pracy.

Selekcja dokonywana przy pomocy pręta zamieszczonego na wysokości metra i 20 cm była jednym z wielu zwyczajów obozowych. Lekarze w getcie prowadzili badania nad głodem, pisze Hanna Krall w swej książce będącej rozmową z doktorem Markiem Edelmanem. Mechanizm śmierci głodowej był wtedy dla wszystkich niejasny. Doktor Teodozja Goliborska mieszkająca po wojnie w Australii, napisała pracę o chorobie głodowej na podstawie badań klinicznych wykonanych w getcie warszawskim w 1942 roku. Opisywała w niej trzy stopnie wychudzenia, napisała o przechodzeniu od życia do śmierci w sposób powolny. Spuchniętym z głodu dzieciom dawano w szpitalu na terenie getta po pół jajka w proszku i pastylce cebionu dziennie. Jedna z Żydówek odgryzła kawałek swojego dziecka.

Doktor Marek Edelman, który był na terenie getta, pozostawał świadkiem umierania, odporności odprowadzania tysięcy na Umschlagplatz skąd dokonywała się akcja przesiedleńcza, czyli wyjazd do obozu. Dziesięć tysięcy osób trzeba było dostarczyć każdego dnia. Przykładów na nieludzkie warunki egzystencji w getcie, obozach koncentracyjnych jest w polskiej literaturze wiele, wszystko to są dowody na niszczycielską siłę systemu opartego na prawie silniejszego, na upodleniu i upokorzeniu słabszego.

Więźniowie byli numerami, nie mieli żadnych możliwości obrony przed fizyczną przewagą oprawców. Odebrano im wolność, odebrano również wolność, wywołując skrajnymi sytuacjami zachowanie i odruchy nieludzkie, niehumanitarne postawy wywleczono ludzkie zło zarówno z jednej jak i z drugiej strony, zatracali człowieczeństwo oprawcy, zatracały je czasami ofiary.

Kobieta uciekająca przed swoim dzieckiem w opowiadaniu „Proszę państwa do gazu” Borowskiego jest tego przykładem. Gotowa była wyrzec się swego macierzyństwa, bo wydawało jej się, że w ten sposób może uratować siebie. Pracujący przy rozładunku transportu zadają sobie czasem pytanie czy są ludźmi dobrymi, kiedy jeden z nich analizuje z przerażeniem swoje odczucia. Otóż jest on zły na przywożonych do Oświęcimia ludzi, bo z tego powodu musi tam być. Mówi, że wcale im nie współczuje, że idą do gazu.

Dochodzi do wniosku, że są to odczucia patologiczne, ale i ich istnienie było zwycięstwem hitlerowców. Kolega tłumaczy mu to prosto i zrozumiale, że ta jego reakcja była przewidziana i zaplanowana, bo złość najłatwiej wyładować na słabszych. Gdańszczanin opowiadający w „Medalionach” o fabryce mydła z ciał ludzkich u profesora Spannera z beztroską i bez żadnego poczucia winy udziela dokładnych informacji. Niezrozumienie żadnych argumentów o przestępstwie, z biegiem czasu zatracił ludzką godność, przyzwyczaił się do mycia tym mydłem, bo się dobrze mydliło i wreszcie z całym uznaniem wypowiedział się o zapobiegliwości i praktycznym niemieckim podejściu do życia, mówiąc, że „w Niemczech można powiedzieć, ludzie umieją coś zrobić z niczego”.

Bohaterka „Dna” odkrywa przed aktorką straszny fakt – ludzkiego upodlenia, że kobiety trzymane w bunkrach jadły mięso z trupów. Wojna zatraciła wszelkie granice dobra i zła, spowodowała kryzys norm etycznych, klęskę wszelkich ideałów humanistycznych. Nawet jeżeli ktoś wyszedł z niej zabierając ocalone życie, pozostawał zdruzgotanym moralnie człowiekiem, tak jak bohater wiersza Różewicza „Ocalony”. Pozbawiono go wiary w istnienie norm moralnych, był zagubiony w tym świece nienormalnych zasad i trudno było mu powrócić do przedwojennej egzystencji. Twórczość młodo zmarłego Krzysztofa Kamila Baczyńskiego jest zjawiskiem na trwale związanym z drugą wojna światową. Zginął w pierwszych dniach powstania w 1944 roku pozostawiając po sobie przejmujące w wymowie utwory poetyckie oskarżające o największą zbrodnię ludzkości – zagładę humanistycznych ideałów. Ludzie młodzi, pokolenie tzw. Kolumbów stanęło twarzą w twarz ze śmiercią, której w takim znaczeniu nigdy dotąd nie znali. Wojna zabrała im wszystko, co wiązało się z młodością, radosnym, optymistycznym przeżywaniem świata. Normalne życie młodego Polaka zostało gwałtownie zakłócone uliczną łapanką, masową egzekucją, codziennymi dowodami zbrodni. Z tych źródeł właśnie wywodzi się słynne oskarżenie o zmianę moralnej postawy człowieka wobec życia i ludzi.

Rówieśników Baczyńskiego nauczono, że nie ma miłości, litości, sumienia, a podczas snu widzieli oni swych najbliższych, którzy zginęli.
O pięknej lirycznej „Elegii o chłopcu polskim” napisał autor o zabranym dzieciństwie, o tragicznym, gwałtownym wejściu w dorosłe życie.
W literaturze polskiej powstało wiele wybitnych dzieł poetyckich i prozatorskich związanych tematycznie z czasami pogardy.
Łączy je jedno – okrucieństwo wojny wynikającej z przemocy, upokorzenia, władzy silniejszego nad słabszym.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 8 minut