profil

Żyć wygodnie egoistycznie, czy służyć zagrożonym wartościom? Rozważ problem odwołując się do kreacji wybranych bohaterów i własnych przemyśleń

poleca 85% 102 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski

W dobie XX wieku, gdy świat coraz szybciej pędzi, ludzie wciąż stają przed dylematem ? żyć dla siebie czy innych. Każdy człowiek podejmując choćby najbardziej błahe decyzje, musi sobie uzmysłowić, że jego skutki oddziałują także na innych. Każdy z nas, choć raz w życiu staje przed wyborem - ja i moje szczęście i dobro czy szczęście i dobro ogółu. W otaczającym nas świecie, zarówno telewizja, prasa jak i coraz szybsze tempo życia zachęcają nas, aby własne dobra stawiać ponad takie wartości jak altruizm i chęć pomagania innym. Być egoistą, walczącym tylko o swoje interesy czy być człowiekiem pomagającym i poświęcającym się innym, to dylemat, który ludzkość rozważa od wieków.
Swoją pracę oparłem odwołując się do powieści epoki pozytywizmu i Młodej Polski. Pierwsza z nich to ?Nad Niemnem? Elizy Orzeszkowej i postawa Benedykta Korczyńskiego, a druga to ?Ludzie bezdomni? Stefana Żeromskiego i postać doktora Judyma.
?Nad Niemnem? powstało między czerwcem 1886 roku a sierpniem 1887 roku, jest to tendencyjna powieść realizmu krytycznego epoki pozytywizmu. Autorka ukazała stosunki ekonomiczno ? społeczne krainy nadniemeńskiej około 1885 roku. Postacie powieści zostały podzielone na dwie grupy ? próżniaczych egoistycznych pasożytów i ludzi pracy ? zdolnych do poświęceń. Do pierwszej z nich zaliczamy nie tylko jednostki, tj.: Różyc czy Zygmunt Korczyński, ale i całą arystokrację, która zdaniem Orzeszkowej skazana była na wymarcie. Skrytykowała jej lekkomyślną gospodarkę, oraz to, że dochody swoje zdobywała egoistycznie ? wysiłkiem innych ludzi. Natomiast do postaci pozytywnych zaliczamy Benedykta Korczyńskiego i krewniaczkę Martę, Kirłową, Andrzejową, Bohatyrowiczów, Justynę Orzelską i Witolda Korczyńskiego. Osoby te są reprezentantami tego typu życia, które wymagało wielu wyrzeczeń i pracy. Rozważając, czy żyć egoistycznie, czy pomagać innym, chce odnieść się w swojej pracy do kreacji głównego bohatera ?Nad Niemnem?, czyli Benedykta Korczyńskiego ? gospodarza i właściciela majątku Korczyn, który był przedstawicielem średniozamożnego ziemiaństwa. Człowiek ten w młodości podzielał idee swojego brata Andrzeja, tj.: ?walkę o wolność?, ?demokratyzm? i kult pracy, lecz umęczony troską spłacania długów i dbaniem o sprawy gospodarstwa zapomniał o swych dawnych ideałach. Był on człowiekiem bardzo pracowitym, nie lękającym się wysiłku. Dbał o swoje gospodarstwo, by utrzymać je w należytym porządku i nie dopuścić do jego upadku. Benedykt na początku solidaryzował się z ludem. Pragnął w młodości wśród chłopów szerzyć oświatę i wprowadzać wśród nich kulturę, by nie byli zacofani. Jednak, gdy spostrzegł, że sprawy majątkowe rodzinnego Korczyna stają na złej drodze, postanowił poświęcić się swoim sprawom dla ratowania majątku nawet kosztem własnych dawnych idei. W tym okresie nastąpiło ?śmiertelne rozbicie jego młodzieńczych ideałów?. Można powiedzieć o nim, że z człowieka altruistycznego przemienił się w egoistę myślącego o swoich sprawach. W swojej pracy nie potępiam jego przemiany, ponieważ Benedykt dostrzegł, że majątek jest głównym źródłem jego utrzymania i bez niego nie widział dalszych perspektyw swojego życia, tym bardziej, że miał na utrzymaniu dzieci i ?arystokratyczną żonkę?. Korczyński nie chciał zwady z chłopami, co nie zawsze mu się udawało, czego przykładem były liczne procesy (np. proces z Bohatyrowiczami). Nie chciał dochodzić własnych interesów na krzywdzie chłopów, lecz sytuacja finansowa zmuszała go do tego.
?CZYŻ MOGĘ WŁASNOŚCI SWOJEJ NIE BRONIĆ? GDYBYM MAGNATEM BYŁ JAK BOGA KOCHAM NIE DOCHODZIŁBYM NICZEGO I NIECHBY TAM JUŻ MNIEJ BYLE TYCH SPORÓW NIE ZAWODZIĆ?
Benedykt jest najtragiczniejszą postacią powieści, trzyma się on kurczowo ziemi, której nie chce wydać w ręce obcych, pracuje zapamiętale i z prawdziwym poświeceniem. Uwikłany w kłopoty gospodarskie i rodzinne, z wiecznie chorą żoną, traci stopniowo siły, energię, zapał a przede wszystkim poczucie sensu tego, co robi i staje się powoli zwykłym pieniaczem, procesującym się o miedzę. Te wszystkie zawiłe stosunki prawno ? ekonomiczne doprowadziły do konfliktu z synem Witoldem, który podejrzewał ojca o pospolity materializm, a nie umiał dostrzec istotnych pobudek jego systemu gospodarowania. Witold zarzucał ojcu brak miłości i sprawiedliwości dla ludzi i zapomnienie o dawnych ideałach i wartościach, które dopiero syn mu przypomniał. P zgodzie z Witoldem, Benedykt razem z nim zaczął rozważać możliwość pomocy chłopom. Postanowił oddać im część ziem Korczyna w dzierżawę, oraz chciał dla całej wsi zbudować studnię. Dzięki synowi powrócił do dawnych dążeń i pragnień, razem z nim układał plany na przyszłość dotyczące chłopów, ale jednocześnie nie zapominając o swoich sprawach osobistych dotyczących życia jego bliskich. Myślę, że Benedykt Korczyński to bardzo pozytywna postać powieści ? Nad Niemnem?, nie możemy powiedzieć o nim, że był typowym altruistą czy typowym egoistą. Z pomocą syna potrafił nie popaść z skrajności w skrajność. Nie mógł poświęcić się do końca innym i bezinteresownie dążyć do ich dobra, ponieważ jego osobiste problemy także wymagały jego uwagi i zajęcia się nimi.
Zgoła inne problemy reprezentuje także ciekawa postać literatury młodopolskiej a mianowicie doktor Judym w ?Ludziach bezdomnych? Stefana Żeromskiego?. Jest to drugi bohater, którego postawę i jego stosunek do życia i ludzi chciałbym przywołać w tej pracy.
Bohater powieści jest wytworem pozytywistycznej pracy u podstaw. Wychodzi z ulicznego rynsztoka, zostaje lekarzem. Jednak tkwi mu w podświadomości pewne poczucie winy, że jemu się udało, a inni w tym rynsztoku są. Poznajemy na kartkach powieści jego pochodzenie i wrażliwość społeczną, oraz uczuciowy związek ze światem ludzi krzywdzonych i cierpiących. Doktor Tomasz Judym pochodził z biednej rodziny, wiele doświadczył w dzieciństwie, doznał biedy, głodu i cierpienia. Dzięki finansowej pomocy ciotki skończył studia w Paryżu. Młody lekarz, pełen wzniosłych idei niesienia pomocy najbiedniejszym wrócił do Polski. Po powrocie do Warszawy Judym został asystentem w klinice chirurgicznej. Rozpoczął praktykę lekarską, lecz nie miał żadnych pacjentów. Pomimo to dyżurował w ściśle określonych godzinach. Chciał narzucić sobie pewne rygory i dyscyplinę, pragnął kształtować swój charakter. W tym okresie był on jeszcze człowiekiem poszukującym swojej drogi życiowej. Pragnął nie tylko leczyć, lecz zapobiegać chorobom, chciał podnieść poziom higieny i spłacić dług grupie społecznej, z której się wywodził. Do swoich celów usiłował przekonać lekarzy warszawskich. Podczas pobytu u doktora Czernisza zaprezentował referat, w którym przedstawił fatalny stan zdrowia i higieny najbiedniejszych grup społecznych. Nakreślił ideowy program działania dla lekarzy, w którym to przedstawił, że higiena wśród najuboższych jest podstawą do powstrzymania chorób. Jego koncepcję jednak wyśmiano. Judym bronił swoich ideałów, lecz jego działania były bezowocne. Następny jego etap obejmował pracę w Cisach w sanatorium, gdzie bardzo angażował się w swoje zajęcia. Był bardzo wrażliwy na krzywdę ludzką. Leczył chorych biedaków bez zapłaty za wizytę, a gdy zauważył, iż powodem zachorowań na febrę wśród miejscowych ludzi jest zamulona rzeka zaczął domagać się jej oczyszczenia. Stracił przez to pracę i musiał wyjechać, zostawiając w cisach Joannę Podborską, w której się zakochał z wzajemnością. Doktor nie zniechęcony swoimi porażkami spotęgowanymi jego buntowniczym charakterem i zaciekle broniący swoich przekonań i wartości znalazł pracę na Śląsku. Zaskoczył go tam najbardziej nędza robotników. Po samobójczej śmierci jego przyjaciela Korzenieckiego i wizycie u kobiety chorej na gruźlicę, w Judymie dokonała się wewnętrzna przemiana i odnalazł swoje powołanie. Wiedział, że chce i musi pomagać biednym, że musi się im poświęcić nie zważając na swoje potrzeby i szczęście. W postawie tego bohatera widzimy typowego altruistę ze szlachetną pasją walki z niesprawiedliwością, wobec której nie powinno przechodzić się obojętnie. Postanowił ofiarować siebie dla innych ? był idealista. Kiedy do Zagłębia przyjechała jego ukochana Joanna, został postawiony przed wyborem ? dobro ogółu, czy szczęście osobiste. Judym pod wpływem wcześniejszych przemyśleń, refleksji i doznań odrzucił miłość do kobiety. Wypowiedział definitywne słowa:
?NIE MOGĘ MIEĆ ANI OJCA, ANI MATKI, ANI ŻONY, ANI JEDNEJ RZECZY, KTÓRĄ BYM PRZYCISNĄŁ DO SERCA Z MIŁOŚCIĄ, DOPÓKI Z OBLICZA ZIEMI NIE ZNIKNĄ TE PODŁE ZMORY. MUSZĘ WYRZEC SIĘ SZCZĘŚCIA. MUSZĘ BYĆ SAM JEDEN. ŻEBYM OBOK MNIE NIE BYŁ, NIKT MIĘ NIE TRZYMAŁ?.
Bohater tej młodopolskiej powieści bardzo się unieszczęśliwił przez swój altruizm, zostawiając Joannę bardzo cierpiał. Wiedział, że jest człowiekiem słabym i zdawał sobie sprawę, ze nie będzie mógł pogodzić swojego powołania z funkcjonowaniem rodziny. Obawiał się własnej słabości, nie chciał zostać dorobkiewiczem, bo był przekonany, że tylko on może pomóc biedakom. O jego prawdziwej miłości świadczy rozdarta sosna, do której doktor Tomasz został porównany. Ona nie była rozdarta, gdyby naprawdę nie kochał. Myślę, że optymalnym rozwiązaniem dla Judyma było przyjęcie postawy ?po środku?. Mógł przebywać w środowisku ludzi wykształconych i mógł zarazem spłacać dług wobec siebie i ludzi z najbiedniejszych warstw społecznych, a zarazem nie powinien odrzucać miłości ukochanej.
Uważam, że w dzisiejszych czasach Judym może miałby większe szanse zaistnieć i nie musiałby wybierać pomiędzy szczęściem osobistym a pomocą ludziom. Dzięki dzisiejszym mediom ludzie charyzmatyczni, mogą uczynić wiele dobrego. Wystarczy tutaj przytoczyć nazwiska takie jak; Marek Kotański, Jurek Owsiak oraz inni, walczący, aby ratować drugiego człowieka, pomagać tym, którzy tej pomocy potrzebują, a jednocześnie nie poświęcać interesów osobistych.
Podsumowując pracę i rozpatrując problem czy altruizm czy egoizm jest lepsza postawą, dochodzę do wniosku, że każda skrajność jest niezdrowa. Na pewno bardziej moralny jest altruizm, ale jeżeli zachowamy zdrowy rozsądek. Pomaganie innym to coś pięknego, ale trzeba tez widzieć swoje potrzeby. Z egoistą mało, kto potrafi wytrzymać, więc prędzej czy później ludzie się od niego odwrócą. Natomiast altruista będzie podziwiany, na pewno będzie miał na koncie pełno dobrych uczynków, ale w końcu stwierdzi, że nie ma z tego nic dla siebie, że całe swoje życie podporządkował innym. Ja jako człowiek żyjący w XXI wieku myślę, że najlepiej wybrać ?złoty środek? ? pomagać ludziom, ale też troszczyć się o swoje interesy. Wydaje mi się, że nikt w społeczności ludzkiej w stu procentach nie może utożsamiać się z daną postawą. Człowiek jest istotą najbardziej zmienną i w swoim zachowaniu ukazuje różne oblicza. Będąc całkowitym altruistą nie można być do końca szczęśliwym, przeceniając dobro innych nad swoje- -po prostu jest to nierealne. Nawet, jeśli sprawianie przyjemności i pomaganie innym daje nam satysfakcję, to wydaje mi się, że czasem trzeba wykazać się odrobiną egoizmu.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 9 minut