profil

Jan Kochanowski – człowiek, ojciec, poeta – przedstaw swoje refleksje na przykładzie utworów.

poleca 85% 1232 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Lektura utworów pióra Jana Kochanowskiego jest zapewne najlepszym sposobem zapoznania się z polskim renesansowym humanizmem. W dziełach tego autora wyraźnie odbijają się filozofie epoki, problemy i światopogląd prawdziwego człowieka odrodzenia. Kochanowski pisał bardzo wiele, a jego twórczość jest zróżnicowana zarówno pod względem formy, jak i treści. Spróbuję na jej podstawie odtworzyć obraz autora, chociaż nie jest to takie łatwe. Sam Kochanowski przestrzega w wierszu „Do fraszek” przed zbyt dosłownym interpretowaniem poezji:

„Obraliby się kiedy kto tak pracowity,
Żeby z was chciał wyczerpać umysł mój zakryty:
Powiedzcie mu, niech prózno nie frasuje głowy,
Bo się w dziwny Labirynt i błąd wda takowy”

Mając na uwadze powyższe zdania, przypominające dzisiejszemu czytelnikowi bądź co bądź gazetowe notki typu: „redakcja nie odpowiada za treść zamieszczonych ogłoszeń”, postaram się przybliżyć postać wielkiego polskiego humanisty.

Jakimi zasadami kierował się w życiu człowiek epoki odrodzenia? W dziełach Kochanowskiego można odnaleźć wpływy dwóch różnych filozofii, obu mających swe początki w starożytności. Są nimi epikureizm i stoicyzm, zgrabnie połączone ze sobą już przez poetę Horacego. Pierwsza z wymienionych doktryn zalecała cieszyć się życiem, korzystając z wielu drobnych przyjemności, jakie niesie ze sobą każdy dzień. Epikurejskie podejście do świata zawiera w sobie „Pieśń IX” z „Ksiąg pierwszych”. Poeta zachęca w niej do rozkoszowania się urokami suto zastawionego stołu przy dźwiękach pięknej muzyki. Jak stwierdza podmiot liryczny, nie należy troszczyć się o jutro „więcej, niźli trzeba”. Uzasadnieniem tej opinii jest zagadkowość przyszłości – żaden człowiek nie potrafi przewidzieć, jak potoczą się jego losy. W dalszej części tej samej pieśni pojawia się również postawa stoicka. W swojej pierwotnej, antycznej postaci stoicyzm wskazywał absolutną obojętność tak na szczęście, jak i na niepowodzenia jako drogę wiodącą jednostkę ku największej, niewzruszonej mądrości. U Kochanowskiego nie spotykamy jednak postulatu ascetycznego odrzucenia wszelkich uciech. Poeta pisze o nieprzywidywalności Fortuny, która z jednej strony jest powodem do korzystania z radosnych chwil, z drugiej zaś – nakazuje zachowanie umiaru:

„A nigdy nie zabłądzi,
Kto tak umysł narządzi
Jakoby umiał szczęście i nieszczęście znosić,
Temu mężnie wytrzymać, w owym się nie wznosić.”

Powyższa propozycja Kochanowskiego wydaje mi się zupełnie słuszna i odpowiednia także dla współczesnego czytelnika. Na przestrzeni dziejów różni filozofowie głowili się nad tym, jak człowiek może osiągnąć szczęście. Humaniści zdecydowali się na złoty środek, nie rezygnując z pogodnego, pełnego optymizmu życia, ale jednocześnie zachowując świadomość zmienności ludzkich losów. W ogóle renesansowa filozofia zachęcała do wszechstronnego spojrzenia na świat, którego można się było nauczyć, gromadząc życiowe doświadczenie w bardzo różnorodnych okolicznościach. Jan Kochanowski przedstawia wzorzec humanistycznego życiorysu we fraszce „Do gór i lasów” z „Ksiąg trzecich”. Podmiot liryczny, człowiek w kwiecie wieku, wspomina w wierszu swoje młode lata. Zadaje sobie pytanie: „Gdziem potym nie był? Czegom nie skosztował?”, aby udzielić na nie odpowiedzi w postaci długiego wyliczenia. Dowiadujemy się o zagranicznych wojażach, studiach, pracy w różnych zawodach, pobycie na dworze i wśród mnichów, słowem – o barwnym, nawet burzliwym życiorysie osoby mówiącej. W ostatnim wersie jeszcze raz powraca epikurejska dewiza: „A ja z tym trzymam, kto co w czas uchwyci”.

Widać z powyższych przykładów, że humanista to człowiek wykształcony, doświadczony, o pogodnym, ale rozważnym światopoglądzie. Na ile był nim Jan Kochanowski? Z biografii poety możemy wnioskować, że odpowiadał przedstawianemu w swoich utworach modelowi. Rzeczywiście, zdobył w młodości wszechstronne wykształcenie, zwiedził świat i z entuzjazmem podchodził do podejmowanych działań. Świadczy o tym także jego zaangażowanie społeczne, wyrażające się w utworach patriotycznych. Przykładem może być „Pieśń XII” z „Ksiąg wtórych”, gdzie poeta stwierdza:

„A jeśli komu droga otwarta do nieba,
Tym, co służą ojczyźnie.”

O tym, że Kochanowski śledził wydarzenia w Polsce i miał wyrobiony, obywatelski pogląd na patriotyczną służbę krajowi, możemy się przekonać także z „Pieśni o spustoszeniu Podola”. W tym utworze autor nie daje ogólnych wskazówek, ale odwołuje się do konkretnej sytuacji – tatarskiego najazdu na polskie ziemie. Upomina rodaków, aby nie pozostawali bierni i przedłożyli nad osobistą wygodę interes narodowy:

„Skujmy talerze na talary, skujmy,
A żołnierzowi pieniądze gotujmy!”

Propozycja powołania do życia płatnej armii zaciężnej wyrażona w przytoczonych powyżej słowach dowodzi zorientowania poety w sprawach bieżących Rzeczypospolitej i poparcia postępowych reform: tutaj chodzi o zmniejszenie odpowiedzialności mało efektywnego pospolitego ruszenia za powodzenie Polski w wojnie z Turcją.

Jak każdy poeta-humanista Kochanowski umiał docenić wartość swojej własnej twórczości. Chociaż we fraszce „Na swoje księgi” półżartem stwierdza, że

„Pracą człowiek prózno traci,
Przy fraszkach mi wżdy naleją,
A to wniwecz, co się śmieją”,

gdzie indziej z większą powagą podchodzi do poezji. Wyraża pogląd o nieśmiertelności artysty, znany ze starożytności. Do Muz zwraca się z życzeniem:

„Proszę, niech ze mną za raz me rymy nie giną,
Ale kiedy ja umrę, ony niechaj słyną!”

Jak można stąd wywnioskować, autor żywi nadzieję, że jego twórczość pozwoli przetrwać mu w pamięci przyszłych pokoleń. Jeszcze dobitniej wyraża takie przeświadczenie w pieśni „Niezwykłym i nie lada piórem opatrzony”, będącej zresztą dość powierzchowną parafrazą ody Horacego. Tam poeta po śmierci zamienia się w ptaka, aby na skrzydłach przemierzać czas i przestrzeń, odnajdując w różnych zakątkach kuli ziemskiej ślady swojej twórczej działalności. Czy Kochanowski miał rację, przypisując swoim wierszom tak doniosłą rolę? Cóż, do dzisiaj czytają je w ramach szkolnego obowiązku setki młodych ludzi. Wynika stąd niezbicie, że walory dzieł wielkiego humanisty zapewniły mu swoistą nieśmiertelność, choć można by zastanawiać się, czy to właśnie o takiej sławie marzył poeta.

Dzięki „Trenom” Kochanowskiego dowiadujemy się o jego życiu rodzinnym. Szkoda, że okazja ku temu jest tak ponura – cykl został napisany po śmierci córki poety, Urszuli. Z „Trenów” możemy przekonać się o tym, że Kochanowski darzył małą córeczkę jeszcze gorętszą miłością niż swoje fraszki. Zgodnie z klasycznymi regułami kompozycji tego typu utworów nie brak w dziele Jana z Czarnolasu nieco przesadnych zachwytów nad osobą zmarłej dziewczynki. Umierająca, dwuipółletnia Urszulka w „Trenie VI” żegna się na przykład z matką rozbudowanymi zdaniami. Ale można oczywiście wybaczyć Kochanowskiemu tę idealizację. Tym bardziej, że „Treny” zawierają w sobie także głębsze, filozoficzne treści. Podczas ich lektury docieramy do ważnej sfery życia poety – jego religijności.

Już we wcześniejszych wierszach Kochanowskiego pojawia się Bóg, zresztą często nie nazywany po imieniu, tylko kryjący się pod określeniami takimi jak „Fortuna” czy „Wieczna Myśl”. Uosabia on najwyższą siłę i mądrość, rządzącą jednak światem z pewnego dystansu. We fraszce „O żywocie ludzkim” Bóg rozrzuca na przykład między ludzi różne dobra, bawiąc się widokiem łapczywej gawiedzi. Poeta dostrzega przemijalność wszelkich rzeczy i potrafi się z nią pogodzić. Jednak cios, jakim jest nagła śmierć córki, wyprowadza go z duchowej równowagi. W „Trenie IX” autor z goryczą zauważa, że został zrzucony ze schodów Mądrości, kiedy dosięgnął już prawie ich szczytu. W jego zbolałe serce wkrada się zwątpienie:

„Nieznajomy wróg jakiś miesza ludzkie rzeczy
Nie mając ani dobrych, ani złych na pieczy.”

Dopiero w ostatnim, dziewiętnastym trenie, duch matki, który ukazuje się nieszczęśliwcowi we śnie, potrafi złagodzić cierpienia i dodać otuchy, wyjaśniając słuszność boskiego wyroku: Urszuli oszczędzone zostało mnóstwo ziemskich cierpień, a teraz przebywa w krainie wiecznej szczęśliwości. Poeta powraca do chrześcijańskiej nadziei w Boga i tym samym odzyskuje wewnętrzny spokój. Ciekawe, na ile takie zakończenie „Trenów” było wymuszone przyjętymi regułami kompozycji, a na ile miało swoje źródło w osobistych refleksjach autora.

Postać Jana Kochanowskiego wywarła na mnie ogólnie pozytywne wrażenie. Nie chodzi przy tym o jego warsztat artystyczny – tutaj ocenę pozostawiam wytrawnym znawcom literatury. U Kochanowskiego podoba mi się podejście do życia – nieskomplikowane, a przy tym pełne uroku i mądre. Gdyby większość ludzi kierowała się zasadami, które przetrwały w dziełach poety, kto wie, czy na świecie nie zapanowałaby iście sielankowa harmonia. A chociaż straciły dzisiaj na popularności niektóre hasła – bardziej niż doskonała cnota liczy się często zasobność portfela – uważam że wiele z filozofii Kochanowskiego można przyjąć za swoje.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut

Teksty kultury