profil

Wystawa impresjonistów w Muzeum Narodowym w Warszawie.

poleca 85% 328 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

IMPRESJONIŚCI W NARODOWYM

Czy aby na pewno słuszna jest cała wrzawa, zachwyt i splendor towarzyszące wystawie impresjonistów w Muzeum Narodowym w Warszawie. Przecież pod koniec XIX w. budziła ona wiele sprzeciwów, a ludzie uważani za autorytety twierdzili że to nie jest sztuka. Wszystko wskazywało na to że impresjoniści przejdą do historii co najwyżej jako dziwaczny malarski epizod. Jedna z pierwszych recenzji jaką otrzymali było stwierdzenie, że są ,,grupą nieszczęśników dotkniętych obłędną ambicją". Więc jak to się dzieje, że dzisiaj ich obrazy osiągają niewyobrażalne ceny, a prace w muzeach są najchętniej oglądane.

To wszystko jest niesamowite i zdumiewające, bo jak inaczej to określić skoro tak obrazach Jamesa Whistlera wypowiadał się słynny krytyk John Ruskin ,,Nidy nie sądziłem, że jakiś zarozumialec zażąda 200 gwinei za ciśnięcie puszką farby w twarz publiczności". I publiczność czuła się, jakby malarze ochlapali ją farbą, ba - jakby drwili, naigrywali się, kpili, grali wszystkim na nosie. Kto słyszał żeby malować parowóz i to w taki sposób, iż nie wiadomo, czy to lokomotywa czy okręt. Kto słyszał, by niebo było różowe, a ludzie nie mieli rąk i wyglądali jak kleksy. Impresjoniści oferowali z głębi serca zmysłowy wdzięk i dynamikę, jakiej nikomu wcześniej nie udało się utrwalić na płótnie. Ten dar nie równoważył jednak w oczach ówczesnego społeczeństwa strat: precyzyjnie opowiedzianej historii, jasności przekazu, wyrazistości przedstawionego świata. A przecież, z drugiej strony to powszechne oburzenie było nieco zaskakujące, zważywszy iż wszelkich impresjonistycznych ,,nowalijek" malarskich już ktoś wcześniej przed nimi próbował.

Często mówi się o sztuce Moneta, Pissarra czy Degasa jako o sztuce przełomu, niekiedy nawet dodaje największego przełomu w dziejach sztuki. A przecież artystom tym znacznie bliżej do poprzedzających ich, aniżeli do następujących po nich twórców. Impresjoniści wieńczyli pewien etap w historii sztuki, doprowadzili malarstwo do istotnej granicy. Jednak nowy etap zaczynali dopiero w kilkanaście lub kilkadziesiąt lat później, mający przetarte już szlaki, ich następcy: postimpresjoniści, a przede wszystkim kubiści i malarze abstrakcyjni. Impresjonistów kochamy i cenimy, a za ich obrazy płacimy dziesiątki milionów dolarów nie dlatego, iżby coś zburzyli, ale dlatego, że wspaniale wieńczyli kilka wieków malarstwa.
Impresjoniści nieźle zamieszali w ustalonych wcześniej sposobach posługiwania się pędzlem i farbami. Ale - o czym wspomina się znacznie rzadziej - równie silne namieszali w krytyce i rynku sztuki. Tu ich dokonania, choć mimowolne, okazały się prawdziwie rewolucyjne. Otóż to właśnie w ich ocenie krytycy po raz pierwszy w historii pomylili się solidarnie i zasadniczo. Jak złośliwie zauważył E.Gombrich w swym monumentalnym dziele ,,O sztuce\": ,,Gdyby zamiast szydzić, kupili ich płótna, stali by się bogaci\". Konsekwencje tego totalnego blamażu odczuwamy po dziś dzień. Nie tylko wszyscy ci, którzy chcieli coś zmieniać w sztuce w XX wieku, powoływali się na przykład niedocenionych impresjonistów, ale też sama krytyka - nie chcąc skompromitować się powtórnie - stała się bojaźliwa i znacznie bardziej wyrozumiała wobec wszystkiego co nowatorskie. Nigdy bowiem nie wiadomo, gdzie czai się ,,impresjonista współczesności".

Impresjoniści zrewolucjonizowali też tzw. obieg sztuki. Ich wystawy, niezależnie od Salonu, nie wynikały z ducha opozycji, protestu, niezależności, ale były dość rozpaczliwą próbą zwrócenia na siebie uwagi. W gruncie rzeczy bardzo im zależało na uznaniu oficjalnych czynników i publiczności. Akceptacji - przynajmniej na początku - nie zyskali, ale niechcący uruchomili alternatywny obieg sztuki: wystawy, galerie, sprzedaż. Udowodnili iż można zyskać rozgłos, a z czasem i chwałę, bez namaszczenia oficjalnych instytucji kultury. Coś co dziś jest codziennością, zaczęło się właśnie od impresjonistów.

O tym wszystkim podumać można na wystawie ,,Od Maneta do Gaugina\" otwartej w warszawskim Muzeum Narodowym. Z paryskiego muzeum d`Orsay przyjechały do stolicy 44 obrazy najwybitniejszych impresjonistów i postimpresjonistów. W myśl zasady, iż lepiej być pięknym i bogatym niż brzydkim i biednym, chciałbym, by d`Orsay pożyczono takie arcydzieła jak ,,Śniadanie na trawie", ,,Balkon" i ,,Olimpia" Maneta, ,,Bal w Moulin de la Galette" Renoira, ,,Dworzec w Saint-Lazare\" Moneta. Jestem jednak realistą i cieszę się tym, co udało się zdobyć. Tym bardziej że to największa w Polsce prezentacja sztuki schyłku XIX wieku od wielu lat. I nie wiadomo, kiedy zdarzy się kolejna okazja.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty

Podobne tematy
Gramatyka i formy wypowiedzi