profil

Język narzędziem manipulacji w oparciu o "Potop".

poleca 85% 169 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Henryk Sienkiewicz

Onufry Zagłoba – jeden z bohaterów Trylogii Henryka Sienkiewicza – to typowy przedstawiciel Rzeczpospolitej Szlacheckiej. Z jednej strony warchoł, pijak, z drugiej – doskonały mówca, orator i obrońca uciśnionej naonczas Rzeczpospolitej. Nieprzypadkowo wysyłany był jako poseł w kryzysowych momentach. Wielokrotnie swoim postępowaniem udowodnił, że język, najprostsze narzędzie komunikacji, odpowiednio wykorzystany może być lepszą bronią niźli jakikolwiek miecz. Prośba, groźba, perswazja, manipulacja, to tylko krople w morzu jego możliwości.
Manipulacja ludźmi, to kierowanie nimi w taki sposób, aby wykonywali nasze polecenia mając świadomość, że robią to, co chcą. Takie sterowanie może być niebezpieczne zarówno dla osoby manipulującej, jak i manipulowanej. Choć nierzadko niesie za sobą korzyści. Tak było między innymi w przypadku marszałka Lubomirskiego. Był to człowiek bardzo ambitny, posiadający potężną armię. Jednocześnie odrzucał on wszelką zwierzchność, skutkiem czego nie chciał dobrowolnie przyłączyć się do wojsk Stefana Czarnieckiego. W tej sprawie wielki wódz Rzeczpospolitej wysłał do marszałka poselstwo w postaci pana Zagłoby i Jana Skrzetuskiego.
Już na samym początku misji Zagłoba daje wyraźnie do zrozumienia, że będzie się imał wszelkich forteli, aby osiągnąć cel. Kiedy Skrzetuski przyłapuje go na kłamstwie, ten, zamiast otwarcie przyznać się do błędu, mówi : „tak się jeno sobie mówiło dlatego, żeby się para w gębie nie zagrzała i żeby język nie rozmiękł, co się od przydłuższego milczenia snadnie przytrafić może”. Mimo uchybienia, próbuje wyjść cało z opresji, nie dając towarzyszowi czasu ani możliwości skomentowania i zganienia niecnego postępku. W ten sposób sugeruje, że nie zawsze język musi iść w parze z prawdą. Czasami lepiej kłamać, oszukiwać, wyprowadzać w pole, gdy celem jest dobro ukochanej ojczyzny.
Właściwa rozgrywka pomiędzy szlachcicem i marszałkiem rozpoczyna się w momencie, gdy Zagłoba, wykorzystując próżność Lubomirskiego, mówi : „To nie pan Czarniecki tę wiktorię odniósł jeno Lubomirski”. Operując pochlebstwem chce zbić z tropu przeciwnika. Ponadto, aby dodać splendoru całej sprawie nieprzypadkowo używa hiperbolizacji, uświetniając zwycięstwo „odniesione” przez Lubomirskiego nad Kannerbergiem. W ten sposób chce uświadomić „przeciwnika” o swojej przychylności względem niego a jednocześnie sprawdzić jego reakcję. Chce się przekonać czy marszałek jest człowiekiem skromnym i zaprzeczy tej niedorzeczności, czy wręcz przeciwnie – przyjmie to jako swój własny sukces. Byłoby to dość ryzykowne posunięcie ze strony pana Onufrego, gdyby nie ogromna ambicja i pycha Lubomirskiego. Całkiem nieświadomy fortelu, „połknął haczyk”, ułatwiając dalszą drogę posłowi. Z wielką dumą i wręcz entuzjazmem przyjmował kolejne komplementy serwowane z ust Zagłoby, nie domyślając się ich prawdziwego sensu. Tymczasem szlachcic, niczym prawdziwy orator, przesadnie wysławiał marszałka, nie szczędząc mu żadnych – aczkolwiek nieprawdziwych – zasług. Wielokrotnie jego argumenty były wręcz absurdalne. Zdrowy rozsądek nakazywałby wycofać się, zaprzeczyć tym niedorzecznościom. Jednak magnat, tylko pozornie opierał się. Tak naprawdę chciał słuchać kolejnych pochlebstw.
Można byłoby tu mówić o starciu dwóch równorzędnych przeciwników. O starciu na słowa i komplementy. Tyle że był to właściwie „pojedynek” jednostronny. Zagłoba atakował, Lubomirski nie mógł lub raczej nie chciał się bronić. Zresztą w starciu z tak wykwintnym aktorem, jakim był w rzeczy samej Zagłoba, Lubomirski miał marne szanse zwycięstwa. Ten pierwszy bowiem dysponował pełnym warsztatem językowym : od pochlebstw, poprzez absurd, hiperbolizację, porównania aż po elipsę. Niedomówienia są o tyle wygodnym narzędziem, że właściwie nie niosą za sobą żadnych konsekwencji moralnych. Osoba manipulowana w słowach przeciwnika, słyszy to, co chce. Resztę sobie dopowiada. Zatem manipulator nie kłamie. Tak było i w tym przypadku. Zagłoba podjudzał Lubomirskiego, mówiąc, że Czarniecki rozmawiał o nim z konfidentami (a jak wiemy rozmowa z zaufanymi ludzi jest zazwyczaj szczera). Nie wyjawił jednak opinii pułkownika na temat magnata. W pewnych momentach Onufry zastanawiał się czy aby nie przesadził zbytnio z pochlebstwami. Aby wyidealizowany obraz marszałka nie wydał się zbyt niedorzeczny, poseł na każdym kroku zdawał się przekonywać rywala, że są to słowa samego Stefana Czarnieckiego. Zatem celowe okazały się stwierdzenia typu : „słyszałem jak sam Czarniecki […] mówił” czy „powiada (Czarniecki)”. Lubomirski z wielką dumą przyjmował owe komplementy – bardzo mu zależało na pozytywnej opinii tak znamienitego wodza . W swoim zadufaniu nie dopuszczał do siebie myśli, że słowa te są tylko fikcją, pułapką, w którą on, wielki i pyszny marszałek, właśnie wpadał. Ponadto Zagłoba, aby wydać się bardziej autentycznym powoływał się na świadectwo obecnego wówczas Jana Skrzetuskiego (przez cały czas zresztą milczącego), który uchodził za prawdomównego. Kolejnym krokiem szlachcica było porównanie marszałka Lubomirskiego do mężów takich jak Arystydes czy Scypion. Teraz już „ofiara” nie mogła wycofać się. Nie miała innego wyjścia, jak brnąć dalej w to, z góry przegrane, starcie. Poseł świadomy swojej przewagi, przeszedł do sedna. Z jednej strony przedstawił przyszłość wśród zdrajców ojczyzny takich jak: Opaliński, Radziejowski, Radziwiłł. Z drugiej – przyszłość pod wodzą Czarnieckiego. Lubomirski miał do wyboru – podzielić los zdrajców lub okazać się prawym mężem stanu. Szlachcic jak gdyby uprzedzał marszałka w jego posunięciach – sugerował kolejne kroki. Wiedział, że Lubomirski, chcąc być szlachetniejszym od Czarnieckiego, dobrowolnie przejdzie pod jego komendę, uznając to za własny pomysł. I tak też się stało. Znajomość psychiki wroga, pozwoliła na manipulację nim.
Manipulacja jest zjawiskiem dość częstym. Wykorzystywana zarówno w polityce, jak i w życiu codziennym, może być „grą na uczuciach ofiary”. Należy jednak pamiętać, że największe prawdopodobieństwo sukcesu w sterowaniu ludźmi mają osoby silne psychicznie, które do końca nie zdradzą się ze swoim zamiarem. Równie ważna jest umiejętność improwizacji. Nie zawsze bowiem wszystko idzie zgodnie z planem. Czasami manipulacja przyjmuje niespodziewany obrót i wtedy dość istotne staje się wymyślenie nowej strategii. O wiele prościej jest „omamić” przeciwnika osobom, którym „miód […] z gęby płynie”, gdyż sztuka retoryki opanowana do perfekcji to 90% sukcesu. Ponadto osoba manipulująca powinna znać wady i zalety swojej ofiary. Przewidzieć każdy jej krok, aby samemu nie popaść w „zastawione sidła” oraz dać do zrozumienia manipulowanemu, że to on w pełni steruje rozmową.
Niestety nie ma skutecznej obrony przed manipulacją. Zjawisko to jest uniwersalne. Towarzyszy człowiekowi od zawsze. Współczesny świat w dużej mierze zdominowany jest przez mass media, które wywierają ogromny wpływ na opinię publiczną. Hasła typu : „musisz to mieć”, „nie bądź gorszy” nie są dla nich nowością. Za pomocą języka starają się wpływać na społeczeństwo, jego postawy, psychikę, ambicje. Znając nasze słabości, wykorzystują je przeciwko nam samym.
Przykłady te zdają się potwierdzać tezę, że język – najprostsze narzędzie komunikacji – może być także idealnym narzędziem manipulacji.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 6 minut

Teksty kultury