Pewnego dnia Romeo syn Montekich dostał wiadomość od sługi Baltazara. List pochodził od jego przyjaciela ojca Laurentego. Romeo czytając pierwsze wyrazy listu był oszołomiony. Słowa te brzmiały tak: „Drogi Romeo mam dla ciebie wiadomość Julia nie żyje...”
Czytając dalszy ciąg zrozumiał list, Zapytał Baltazara
- Jak w domu? Jak mój ród? Walczą?
- Nie mój panie nic mi o tym nie wiadomo.
- A Julia z Parysem?
- Nie panie w grobie ale to już list ci powie.
- Przygotuj konia musze jechać do niej. Natychmiast!
- Tak panie jak rozkażesz.
Romeo z Baltazarem wyruszyli ku Weronie. Romeo na swoim koniu Kalemie a Baltazar na klaczy Karin. W czasie drogi wymieniali i ze sobą zdania
- Romeo jak ci tutaj w Mantui?
- Nie jest źle, ale ukochanej brakuje.
- A jak tam Kapulettowie
- Bardzo źle, rozpaczają po pozornej śmierci córki.
- To oni nic nie wiedzą?!
- Nie, a skąd?
- Nie, nic, jedźmy szybciej!
Romeo wiedząc gdzie jest grób udał się do niego. Przestraszył się ponieważ tego dnia księżyc był w pełni. Myślał że może go spotkać nieszczęście. Nie pomylił się przy Julii był Parys. Romeo zauważył go i natychmiast stanął do walki na śmierć i życie. Po wielkim trudzie jaki go spotkał zabił Parysa. Czekał na wybudzenie się Julii. Kiedy nastąpił długo oczekiwany moment padli sobie w ramiona. Romeo odezwał się pierwszy
- Ukochana nareszcie jesteś! Bardzo tęskniłem!
- Ja też. Romeo, musimy stąd uciekać zanim dopadną nas Werończycy!
Romeo chciał jeszcze zobaczyć się z ojcem Laurentym. Chciał mu podziękować.
- Kogoż ja tu widzę? Romeo i Julia!
- Tak ojcze bardzo ci dziękuje lecz musimy uciekać! Przekaż rodzinie że wrócimy jak zostanę oczyszczony z zarzutów.
Romeo przewidział zagranie Eskalusa, który nie dosyć że nie chciał go wpuścić do Werony to także chciał go zabić za śmierć Parysa. Tak więc Romeo i Julia uciekli w daleki świat.
Ojciec Laurenty pogodził zwaśnione rody. A ci opłakiwali stratę swych dzieci.