profil

„Póki jesteśmy, nie ma śmierci, gdy jest śmierć, nie ma nas” - Epikur

poleca 85% 114 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Epikur był jednym z największych filozofów greckich. To od niego zaczął się starożytny ruch i pogląd na życie ówczesnego greka, który nazywamy dzisiaj epikureizmem. Mówi on o tym, że cel życia każdego człowieka to szczęście, które możemy osiągnąć nie zaznając cierpienia i trosk, natomiast środek, jakim możemy posłużyć się, aby je zaznać to filozofia- matka wszystkich nauk. Epikur wyznawał też, że głównym źródłem cierpienia jest bogobojność, a co za tym idzie także i strach przed śmiercią. Stwierdzenie, że „póki jesteśmy, nie ma śmierci, gdy jest śmierć, nie ma nas” jest jakby symbolem całej filozofii, jaką głosił. Jeśliby wziąć dosłownie te słowa, to są one w stu procentach prawdziwe. Gdy umieramy, to znikamy ze świata i „nie ma nas”, a gdy żyjemy, działamy coś na ludzkim padole, to nie myślimy o kresie życia, czyli „nie ma śmierci”. Jednak, w przypadku, gdy głębiej się nad tym zastanowimy, mogą wydać nam się do końca nie uzasadnione. Niemalże wszystkie religie mają w swojej wierze fakt, że istnieje życie pozagrobowe, co z kolei wiąże się z ściśle z tym, że gdy jest śmierć, my po niej(a raczej nasza dusza) także możemy istnieć. Chciałbym też zauważyć, że nie tylko Epikur podał taką „złotą myśl”. Niemal identycznie wypowiadał się Lukrecjusz mówiąc, „„A zatem śmierć, najstraszniejsze z nieszczęść, wcale nas nie dotyczy. Skoro, bowiem my istniejemy, śmierć jest nieobecna, a skoro tylko śmierć się pojawi, nas wtedy już nie ma”. Dlatego natrafiamy tu na tak zwane „rozwidlenie dróg”. Jedna droga-koncepcja jest pesymistyczna i mówi o tym, że wraz ze śmiercią kończy się wszystko (tę drogę przyjął Epikur), druga zaś o tym, że po śmierci czeka nas życie wieczne w niebie. Możemy wywnioskować z tego, że filozof nie był osobą wierzącą, dlatego też przyjął filozofię, która opiera się na szczęściu na ziemi. Drugą zaś wersję przyjęły prawie wszystkie religie świata, w tym też chyba największa- chrześcijaństwo. W judaizmie człowiek jest stworzony do życia w miłości i posłuszeństwie do Jahwe, jednak w skutek grzechu uległ śmierci. Śmierć jest tu jakby karą za grzechy, jednak Jahwe daje wierzącemu szansę i za dobre życie na ziemi, nagradza wiecznym życiem w raju. Podobna sytuacja ma miejsce w kościele katolickim, protestanckim, anglikańskim. Natomiast w judaizmie, śmierć jest ukazywana jako jednorazowe zdarzenie, oznacza przejście do nowego istnienia, szczęśliwość wieczną osiągną jedynie ci, którzy ponieśli śmierć męczeńską w obronie wiary muzułmańskiej. Prawdziwy muzułmanin nie lęka się śmierci i tak jak Mahomet jest gotowy poświęcić swoje życie w imię Allacha. Dziwna sprawa jest też w hinduizmie, tam śmierć jest tylko kolejnym etapem w procesie reinkarnacji, śmierć jest tu powtarzalna, oznacza to, że dusza ludzka może przetrwać wiele „śmierci”. W buddyzmie natomiast, śmierć także nie jest kresem życia. Przejęta jest tu wiara w tak zwaną „wędrówkę dusz”. W chwili śmierci następuje rozdzielenie dwóch rywalizujących ze sobą energii yang i yin. Yang udaje się do nieba, a Yin wraca z powrotem na ziemię. Dla mnie osobiście nasze życie nie kończy się na śmierci, przeciwnie, jest ono tylko niewielką częścią tego, co nas czeka.
Warto też podkreślić fakt, że wielu z poetów, jak i uczonych, czy filozofów wyraża myśl, iż przez ich dzieła, będą istnieć na ziemi jeszcze przez wieki. Non omnis morial jak mówił Horacy. Miał on rację, bo jeszcze dziś czytamy jego utwory. Gdybyśmy zapominali o wszystkich umarłych, o ich utworach, pomysłach wynalazkach, dziś żylibyśmy w epoce kamienia łupanego, bez żadnych wygód, elektryczności, samochodów, ubrań, telefonów itd.

Ci wielcy ludzie, nie umarli, żyją pośród nas. Ujawnia się to na każdym kroku, gdy czytamy wiersze, używamy różnych urządzeń, uczymy się fizyki. Człowiek nie lubi myśleć i rozmawiać o śmierci. Wszystkim nam wydaje się ona czymś złym i strasznym. Jednak dla zagorzałego katolika, żyjącego według dziesięciu przykazań, powinna być ona czymś radosnym. Przecież w momencie śmierci znikają wszystkie nasze problemy, troski. Jesteśmy odgrodzeni od złych ludzi, nikt nie może zrobić nam krzywdy, czeka nas tylko raj, coś wspaniałego i nieprawdopodobnego. Przyjemność, której nie potrafimy sobie wyobrazić. Wszyscy ludzie starają się nie grzeszyć, bo nie wiedzą, kiedy przeniosą się na łono Abrahama, dlatego jak mówił Antoni Lange „Czuwaj! Przygotowany bądź- i wszystkie siły zbieraj, byś stanął wobec niej- nieskazitelny.”
W dawnych czasach śmierć nie miała tak dużego znaczenia jak dziś. Kiedyś, gdy zginął jakiś człowiek w walce, potyczce, czy gdy kogoś zamordowano, nikt się tym nie przyjmował. Było to jakby na „porządku dziennym”. Śmierć mogła być jedynie okazją do zdobycia sławy, czy pieniędzy dla swojej rodziny. Potwierdza to Tacyt mówiąc „Zaszczytna śmierć lepsza od haniebnego życia.” W dzisiejszych czasach natomiast, gdy ktoś umrze, popełni samobójstwo, czy zostanie zamordowany wszyscy współczują rodzinie tej osoby, mówi się o tym w telewizji, opisuje w gazetach. Moim zdaniem ludzie stali się dziś bardziej troskliwi i czuli, jeśli chodzi o kogoś śmierć.

Ja jestem człowiekiem młodym i dlatego śmierć jest dla mnie rzeczą jak na razie mało istotną. Podzielam zdanie Stanisława Wyspiańskiego, że „umierać musi, co ma żyć”. Najpewniejszą z rzeczy jest śmierć, bo każdy kiedyś umrze, najbardziej niepewną- śmierć, bo nie wiadomo, kiedy przyjdzie. Jak dla mnie śmierć jest czymś, co powinno łączyć ludzi. Przecież wszyscy ludzie umierają i mają podobne podejście do śmierci, a po niej wszyscy będą równi, nie będzie bogatszych i biedniejszych, brzydszych i ładniejszych, głupich i mądrych. „Mogiła zrówna wszystkich” jak mawia mój dziadek. Zakończyć chciałbym pięknymi słowami Bernarda Russella, które będą podsumowaniem moich rozważań na temat śmierci, a brzmią one „Widzę bezradność człowieka wobeć Śmierci. Wszystko jest kruche i przemijające. Stoimy na brzegu oceanu wołając w pustkę jak tonący. Cisza zalega”.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut