profil

Eksplikacja 7 rozdziału opowiadania "U nas w Auschwitzu" Tadeusza Borowskiego.

poleca 85% 809 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Cykl opowiadań Tadeusza Borowskiego pt. Pożegnanie z Marią został napisany na podstawie doświadczeń zdobytych przez autora podczas trwania II Wojny Światowej. Czas ów był bowiem dla pisarza prawdziwym piekłem; przebywanie w obozach koncentracyjnych na terenie Niemiec oraz okupowanej Polski dostarczyły mu wielu nie znanych dotąd cierpień i katuszy. Początkowo zawierał pięć opowiadań, lecz już po śmierci autora dodano do niego kilka kolejnych, m.in. U nas w Auschwitzu. Utwór na pozór jest jednym z wielu prezentujących przeżycia wojenne, w rzeczywistości jednak jego forma i sposób przekazywania treści bardzo odbiega od ówczesnych standardów. Szczególnie charakterystyczny jest rozdział siódmy wspomnianego już opowiadania U nas w Auschwitzu. Zawiera on ogromną ilość odautorskich refleksji, dotyczących nie tylko przestrzeni obozowej, lecz wykraczających daleko poza nią i sięgających do tajemnic odczuwania wyższych uczuć np. piękna. Z tego powodu należy dokładnie przyjrzeć się temu fragmentowi i myślom w nim zawartym, szczególnie tej głównej, nadrzędnej prawdzie, mówiącej, że fundament każdego postępu i każdej cywilizacji stanowi cierpienie ludzi. Cały rozdział napisany jest w postaci listu Tadka do swej ukochanej Marii, z którą został rozdzielony, i od imienia której Borowski zaczerpnął pomysł na zatytułowanie całego cyklu. Tekst możemy podzielić na dwie, bardzo ze sobą powiązane płaszczyzny, z których jedna jest przykładem na istnienie drugiej. Pierwsza z nich przytacza konkretne sytuacje, zaczerpnięte z życia obozowego, druga zaś jest jej uogólnieniem, wybiegiem poza konkret i wprowadzeniem nuty abstrakcji. Pierwsza część fragmentu przedstawia rolę człowieka sprowadzonego do pozycji surowca naturalnego, którego można wykorzystać na różne sposoby. Następnie narrator cofa się w przeszłość i przypomina wielkich starożytnego świata i ich osiągnięcia. W trzeciej, możliwej do wyodrębnienia części przytoczona jest rzeczywista historia firmy Lenz i jej właściciela oraz innych zakładów czerpiących zyski z niewolniczej pracy. Fragment kończy się refleksją na temat hierarchii wartości oraz miłości łączącej piszącego z adresatką listu. Jednak takie pobieżne przedtawienie treści opisywanego fragmentu jest absolutnie niepełne i może być jedynie zalążkiem wyjaśnienia prawdziwej jego głębi. W lepszym jego zrozumieniu pomoże nam określenie jego dominanty artystycznej. Narracja fragmentu prowadzona jest w formie monologu Tadka. Jest on z pewnością jednym z uczestników opisywanych wydarzeń, czego przykładem mogą być zwroty w pierwszej osobie liczby mnogiej np. „pracujemy”, czy „potem przyszliśmy my”. Jednak w niektórych częściach narracja przechodzi w pierwszoosobową, z zastosowaniem czasu przeszłego, czego przykładem może być zwrot „lubiłem”. Odnosi się to do miejsc, w których autor przywołuje swe wspomnienia. Ponadto, pisarz stosuje również szereg przypuszczeń oraz wybiegów w czas przyszły np. „Co będzie o nas wiedzieć świat, jeśli zwyciężą Niemcy?”, co bardzo urozmaica nam tekst i świadczy o jego wielkim bogactwie. Narrator wypowiada się w sposób obojętny, opowiada o rzeczach wstrząsających zadziwiająco spokojnie. Nie jest to jednak zgodne z nastrojem fragmentu, który poprzez tą narracyjną obojętność staje się jeszcze bardziej przygnębiający i ponury. W niektórych sytuacjach autor stosuje tzw. stylizację językową, prowadzącą do powstania swego rodzaju przysłów i mądrości, na wzór biblijnej Mądrości Syracha. Osiąga on to poprzez wielką kondensację słów, niosących wraz z sobą bogate treści. Po tym wprowadzeniu, spróbujmy przyjrzeć się z osobna każdemu zdaniu, odpowiednio je analizując. Narrator poprzez opis rozpadającego się baraku, próbuje nam uzmysłowić warunki w jakich przebywali więźniowie. Ukazuje nam nie pojedynczego człowieka, lecz całą masę ludzi ściśniętych na niewielkiej powierzchni pomieszczenia., chcąc przekazać nam ogrom nieszczęścia holocaustu. Widok ów przyrównuje do makabrycznych obrazów przedstawiających sąd ostateczny, twierdząc nawet iż dzień w obozie był straszniejszy od odrażających sytuacji malowanych na średniowiecznych płótnach. Ciało jest w pewnym sensie zbędną częścią człowieka, z powodu iż zajmuje ono zbyt wiele miejsca. Jest ono natomiast przydatne dla innych, można wytatuować na nim numer identyfikacyjny, a ponadto jego utrzymanie nie wymaga wielkiego wysiłku – wystarczy niewielka dawka jedzenia i odrobina snu. Życie w obozie koncentracyjnym, to przede wszystkim życie ciała, nie duszy i jeżeli ciało przestanie być zdolne do pracy, to tak jakby człowiek przestał być zdolny do życia. Jednak nawet po śmierci ciało nie staje się bezużyteczne, lecz nie jest już traktowane jako materiał do pracy, ale jako surowiec, który można spalić a następnie np. „osuszyć staw”. Stosując drastyczną ironię, autor pisze tu o marnotrawstwie, gdyż „marnotrawią tyle tłuszczu, tyle kości, tyle mięsa, tyle ciepła”. Jest to zabieg celowy ironia ta nie ma na celu nas rozbawić, lecz jeszcze bardziej zmrozić krew w żyłach. Następny akapit opowiada o sposobach i skutkach pracy obozowej. Narrator zastanawia się co za okropne dzieło powstanie z wysiłku tylu niewolników. Nie musi ono wcale być brzydkie zewnętrznie, jak jest to w przypadku egipskich piramid czy greckich świątyń. Jednak dopiero w trudzie codziennej przymusowej pracy człowiek potrafi zauważyć w budowlach tych cierpienie wielu setek niewolników i krew przelaną podczas ich wyzyskiwania. Starożytność, budząca w człowieku pewny szacunek i uczucie maleńkości zostaje przyrównana do wielkiego obozu koncentracyjnego, do walki dwóch klas społecznych: lepszych ludzi wolnych i gorszych – skazanych na cierpienie niewolników. Zewnętrznie wspaniały efekt budowli mocno kontrastował ze sposobami jego osiągania, wedle zasady: „Cel uświęca środki”. Dokładnie tak samo było podczas wojny: budowana została nowa historia, nowa cywilizacja, budowana była na kościach ludzkich - ponownie liczył się jedynie efekt, a cierpienia ludzi zostaną za kilka tysięcy lat zapomniane. Historia wciąż zatacza koło: narrator utożsamia więźniów łagru z niewolnikami budującymi piramidy, gdyż i jedni i drudzy robili to samo: ciężko pracowali i umierali bez żadnego własnego celu. Piękno powstałe w wyniku tej pracy jest tylko pozorne, nie istnieje bowiem piękno zbudowane na ludzkim cierpieniu i wszystkie źródła które pominą ową krzywdę, są po prostu fałszywe. Tak samo fałszywa jest cała historia. Poza jedynym Spartakusem nie wspomina ona nawet o niewolnikach podczas gdy przeciętni prawnicy i inni urzędnicy zasiadają na jej kartach. I narrator wie, ze tak samo może stać się z nimi i mimo, że to oni wybudują nową cywilizację, historia zatrze ich ślad na korzyść prawników i filozofów upiększających przeszłe wydarzenia. Przedstawia makabryczną wizję takiej zmodyfikowanej historii, która mówiłaby o przybyłych jeńcach jak o źródłach wszelkiego nieszczęścia i chorób, nie zaś jako o wyzyskiwanych budowniczych nowej cywilizacji. Podczas wojny wiele firm korzystało z pracy niewolników, budując na ich krzywdzie swoją potęgę trwającą niekiedy do dziś. Przykładami mogą być: fabryka samochodów Union czy firmy wodociągowe Wagner czy Continental. Koncerny te powinny ponieść karę, lecz nie w formie pieniędzy, które od jakiegoś czasu są wypłacane, lecz w formie takiej samej pracy, jaką wymuszały.

Poza uczuciami nienawiści i żalu, narrator odczuwa również tęsknotę za ukochaną Marią, do której list ten jest pisany. Przypomina o uczuciu miłości, która może być jedyną pozytywną pozostałością zatraconego człowieczeństwa. O miłości mężczyzny i kobiety, oraz o miłości rodziców, przyjaciół a nawet przedmiotów, które pozostały w ich pamięci. One stanowią ich siłę zmuszającą do przeżycia kolejnego dnia w obozie. To nie ciało jest dla człowieka najważniejsze, lecz jego pamięć, uczucia i myśli, które pozwalają mu istnieć.
Siódmy rozdział opowiadania U nas w Auschwitzu ma bardzo wiele motywów interpretacyjnych. Szczególnie ostatni jego fragment znacznie odbiega od w miarę spójnej całości. Jednak motyw cywilizacji budowanej zakrwawionymi rękoma niewolników wydaje się być przeważający. Starożytność w niczym nie różni się od współczesności, prócz nowinek technicznych. Ludzie wciąż są tacy sami, a historia wciąż zatacza okrąg. Poza tym, czy można w ogóle mówić o cywilizacji, kojarzącej się z mądrością ludzi i równouprawnieniem, czy tylko o postępie technicznym? Z powyższych fragmentów wynika, że cywilizacja nie posuwa się naprzód, jednak poprzez cierpienia i krzywdy ludzi powinniśmy docenić ich wysiłek i wierzyć, ze historia wreszcie wyjdzie na prostą...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut