profil

Z pamiętnika Krzyżowca.

poleca 85% 239 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W mojej pracy chciałabym przybliżyć obraz wypraw Krzyżowych, z punktu widzenia jednego z uczestników tej krucjaty. Moim bohaterem będzie 36-letni wasal o imieniu Roland. Jest bardzo pracowity i oddany swemu seniorowi - Tristanowi.

"Z pamiętnika Krzyżowca"

13.IV.1095r. Clermont

Dziś gdy zbudziłem się z rana pod moim oknem usłyszałem tupot końskich kopyt. Wyjrzałem i dostrzegłem, iż człowiek siedzący na koniu wyciąga zwój papirusu i obwieszcza coś. W związku z tym, że nie słyszałem co mówił otworzyłem okno i wsłuchiwałem się. Był to wysłannik papieża, a ów posłaniec obwieszczał informacje od Urbana II. A była ona takiej treści: "Papież najwyższy - Urban II, obwieszcza całemu ludowi iż, dziś przed zachodem słońca w Clermont podczas synodu wygłosi kazanie, w którym wezwie rycerzy, duchownych oraz ludzi wszystkich stanów do wyruszenia na krucjatę do Ziemi Świętej. Przybywajcie. "

Zdziwiłem się nieco słysząc te słowa, byłem ciekaw tej "krucjaty", więc bez wahania pobiegłem do mego seniora - Tristana, aby spytać go czy dziś będę mu w czymś potrzebny. Gdy tam dobiegłem i opowiedziałem mu o tym co dziś słyszały moje uszy, ucieszył się i odrzekł, iż sam bardzo chętnie wybierze się tam ze mną. Gdy słońce powoli zbliżało się ku zachodowi, osiodłałem konia mego pana i swojego. Wyruszyliśmy. Do katedry w Clermont było niedaleko. Dotarliśmy na miejsce.

Wszyscy ludzie byli już w środku. Gdy zadzwoniły dzwony w drzwiach do kruchty ukazał się papież Urban II. Stanął na ołtarzu i rozpoczął przemówienie modlitwą. Później wytłumaczył zgromadzonym na czym po kolei ma polegać krucjata do Ziemi Świętej. Po wyrazach twarzy obecnych widać było, iż każde słowo wypowiedziane z ust papieża było niesamowitym pouczeniem dla każdego. Nie ukrywam, iż sam byłem zdumiony tym o czym opowiadał Urban. Po skończeniu wypowiedzi wszyscy powstali i zaczęli klaskać na cześć mówcy. Ja wraz z moim panem wyszliśmy szybko, aby uniknąć przepychania się przez tłum. Oboje dosiedliśmy koni i wyruszyliśmy w drogę powrotną.

Gdy jechaliśmy rozmyślałem jak powiedzieć Tristanowi o tym, że pragnę jechać na tą krucjatę. Nie spodziewałem się jednak, że sam on rozpocznie ten temat. Wpierw zapytał się czy podobało mi się przemówienie Urbana II, a później czy zechcę mu towarzyszyć przy odbijaniu Ziemi Świętej. Oczywiście zgodziłem się. Po dotarciu do domu rozsiodłałem konie i położyłem się spać. Długo jeszcze rozmyślałem nad pełnymi mądrości słowami papieża.

1.III.1096r. Clermont

Już jest marzec, znów spadło trochę śniegu. Dziś z Tristanem wybieram się do nieopodal położonego miasta, aby nabyć nowego konia, szaty, siodło i inne niezbędne rzeczy potrzebne nam do tak długiej podróży. Mój pan oblicza, że są to jakieś dwa lata drogi, ja osobiście jeszcze nigdy w tak długą podróż się nie zabierałem, lecz z opowiadań Tristana to musi być coś fascynującego.

Od rana widać, iż w całym mieście rycerze przygotowują się do drogi. Tristan mówi, iż armia, z którą się wybierzemy będzie liczyć jakieś trzysta tysięcy ludzi. To dla mnie bardzo dużo, na pewno gdybym dożył 100 lat to bym tylu ludzi nie spotkał. Dziś przed północą zbiorą się wszyscy wędrowcy z Clermont, aby omówić zbiórkę i sam wyjazd, w końcu zostało jeszcze siedem dni i siedem nocy. Nie mogę się już doczekać.

2.III.1096r. Clermont

Dziś idę zanieść miecze do ostrzenia. To takie niesamowite - ja, rycerz mogę stać się prawdziwym Krzyżowcem. Idąc do kowala słyszałem jak to ludzie opowiadali jacy ci niewierni, ci co nam Ziemię Świętą odebrali, są pozbawieni jakichkolwiek dusz, i jak wyniszczyli ziemię chrześcijan zamieszkujących nieopodal Jerozolimy. To straszne jak tak można czynić, ale jak tam przybędziemy to się im odpłacimy.

3.III.1096r. Clermont

Urban II wygłosi dziś modlitwę za wszystkich Krzyżowców. To jeszcze cztery dni i cztery noce. Zaraz wychodzę na kazanie.
Wszyscy z Bogiem w sercu wyszli z katedry, w oczach niektórych widać było łzy. Jednak czas już się zbierać za parę dni wyjeżdżamy.

7.III.1096r. Clermont

To chyba najwspanialszy dzień w moim dotychczasowym życiu. Wstałem tuż przed świtem, bo tak bardzo już nie mogłem się doczekać wyprawy. Gdy się ubrałem i zniosłem moje bagaże na dwór, Tristan już czekał. Wszyscy rycerze wybrali się do Vienne skąd mieliśmy ruszyć.
Jest zimno, ale nie można tak narzekać, bo to dopiero początek.

Jedziemy już jakieś 17 godzin, to dziwne uczucie wiedząc, iż za twym śladem podąża jakieś 80 tysięcy ludzi. Tristan mówi, iż musieliśmy się rozdzielić bo jedną drogą cała armia by nie podążyła. My jedziemy na południowy wschód Francji, a pierwszy obóz rozbijemy około 20 mil od źródła rzeki Allier. Tam przenocujemy i o świcie wyruszymy w dalszą drogę. Nasz przywódca - Boemut Starentu powiedział, iż następnego dnia postaramy się jechać szybciej, aby przed zmierzchem dotrzeć do Awinion. Tam odpoczniemy.

8.IV.1096r. Arles

Podróżujemy już trzy miesiące. Odnotowałem, iż padło 370 koni, a ludzi umarło 215. Nie wiem kiedy dojdziemy do Nicei, tam mamy zrobić pierwszy szturm. Jest bardzo ciepło. Tristan mówi, iż poczuł się źle. Postanowiłem się zatrzymać i pomóc mu w jakiś sposób. Jego głowę zawinąłem w szmatę zwilżoną zimną wodą. Ruszyliśmy dalej.

28.XII.1096r. okolice Nicei

Dziś, może jutro dotrzemy do Nicei, jednak dziwię się czemu tak dużo ludzi już zrezygnowało, może dlatego, iż trasa jest trudna. Dla mnie najważniejsze jest walczenie w imię Boga i będę do tego dążyć.

5.I.1097r. Nicea

Dziś będzie dzień, w którym dokonam czegoś wielkiego. Będę walczyć z wrogami papiestwa. Najpierw wtargnęliśmy do centrum miasta, tam Krzyżowcy zaczęli mordować ludzi, więc poszedłem w ich ślady. Gdy widziałem jak jeden z moich towarzyszy wbija miecz w plecy dziecka, zrobiło mi się żal, ale może nie byłem tym tak przejęty, bo wiedziałem po co to robię. I pomyśleć, iż kilkanaście miesięcy temu myślałem, iż zabicie człowieka jest niewybaczalne, a dziś sam to czynie, ale cóż - muszę! Szturm na Niceę trwał może, 6 godzin. Podsumowując to dzisiejsze natarcie z naszej armii straciliśmy niewielu.

17.III.1097r. okolice Pizy

Niedługo przejdziemy do Rzymu, gdzie zatrzymamy się na jakieś dwa dni. Tam dostaniemy zapas żywności na dalszą podróż.

12.IV.1097r. Rzym

Dziś przyjechaliśmy do Rzymu, zmęczeni i wygłodniali przyszliśmy do karczmy. Jak to dobrze znów poczuć smak piwa w ustach. Chyba nigdy tak bardzo nie smakował mi pieczony kurczak.

Idziemy teraz się przespać przed jutrzejszą wyprawą nad wybrzeże morza Adriatyckiego.

13.IV.1097r. Wybrzeże Adriatyku

Po raz pierwszy w życiu popłynę łodzią. To na pewno fascynujące uczucie płynąć po wodzie na czymś tak ciężkim i w dodatku z taką ilością pasażerów.

Zaraz wypływamy. Będziemy na statku dwa dni i jedną noc.

15.IV.1097r. Ochryda

Od czasu dotarcia na brzeg do Ochrydy zachwycały mnie niesamowite budowle wzniesione przez żyjących tam ludzi. Jednak trzeba było ruszać. Do Konstantynopola czekała nas długa droga. Tam właśnie mieliśmy się spotkać z innymi armiami.

2.III.1098r. Konstantynopol

Podróżujemy już rok od Ochrydy. Wiele miejsc ciekawych widziałem. Jedno które mnie zachwyciło najbardziej to była Grecja, jak ci ludzie potrafią oddawać piękno ludzkie w zwykłych posągach. Lub te ich kolosalne budowle i wszystko wykonane ręcznie. To było coś naprawdę niezwykłego.

5.III. 1098r. Konstantynopol

Dziś wyruszamy i znów czeka nas długa podróż. Obliczyłem że jest nas tylko 25 tysięcy. To niewiele, a przecież trzeba jeszcze zaatakować Antiochię i Jerozolimę.

12.XI.1098r. Antiochia

Przez długi okres czasu zastanawiałem się jak dostaniemy się do miasta, przecież przez mury byśmy nie weszli, ani przez bramę nas nie wpuszczą. Na miejscu okazało się, iż jeden ze zdrajców tureckich zrzucił nam drabinę na mur i tak po niej weszliśmy. Zaatakowaliśmy nic nie podejrzewające miasto. Mordowaliśmy bez wyjątków, już nawet widok zabitych dzieci nie robił na mnie wrażenia. wybiliśmy wszystkich Turków, bez różnicy. Nikt nie ocalał.

17.XI.1098r. Antiochia

Po tym czynie byliśmy z siebie dumni. Jednak pozostało nas około 20 tysięcy i z taką armią jechaliśmy do Jerozolimy.

12.VI.1099r. Jerozolima

Dzięki pomocy floty genueńskiej, która wylądowała w Jaffie, dostarczając nam żywności i drewna niezbędnego do budowy machin oblężniczych, dokonaliśmy masakry ludności. Cała Jerozolima spływała krwią, każdy z osobna czuł dumę na sercu wiedząc, iż dokonał tego co obiecywał Urbanowi II - odzyskania Ziemi Świętej.

13.VI.1099r. Jerozolima

Nie wiem jak to się stało, ale strasznie źle się poczułem. Moi towarzysze przewieźli mnie do pobliskiego klasztoru, aby mnie wyleczono i żebym szczęśliwie do domu wrócił. Jednak mój stan się pogorszył.

14.VI.1099r. klasztor nieopodal Jerozolimy

Czuję się beznadziejnie. To są chyba moje ostatnie chwile życia na ziemi, oby tylko Bóg przebaczył mi moje grzechy. Umieram, jednak tego co dokonałem nie zapomnę. Będę czuwać nad wszystkimi Krzyżowcami, tam, z Niebios. Będę umierał z satysfakcją, iż wykonałem misję jaką zlecił mi sam Bóg.

Z pamiętnika Krzyżowca

Bohater historii w ostatnich chwilach życia prosi mnicha z klasztoru, w którym się znajduje o dobre ukrycie tego pamiętnika. Mnich wykonuje prośbę umierającego. Po około 800 latach naukowcy badający ruiny owego klasztoru znajdują metalową skrzynkę, w której znajdują się hostie, relikwie oraz pamiętnik Krzyżowca, który staje się pierwszym rzeczowym dowodem o istnieniu krucjat Krzyżowców do Ziemi Świętej.

Bibliografia:

- "Atlas historyczny do kl.VI"- PPWK 1997 Warszawa
- "Co? gdzie? kiedy? Zdarzenia które zmieniły Świat"- Michael Davison 1993 Londyn
- "Historia Świata - wędrówka przez czas"- Witold Bobiński Baran & Suszyński 1996 Kraków
- "Ilustrowane dzieje Polski"- Dariusz Banaszak, Tomasz Biber, Maciej Leszczyński 1997 Poznań
- "Świat Starożytny"- PWN 2000 Warszawa
- www.encyklopedia.pl

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 9 minut

Teksty kultury