Nie pamiętasz hasła?Hasło? Kliknij tutaj
Idąc do kina na francuski film „Kocha... Nie kocha!” ( tytuł w oryginale brzmi „A la folie... pas du tout „) pokazany po raz pierwszy w naszych kinach w Walentynki ogarnęło mnie lekkie przerażenie. Sam tytuł wydał mi się banalny i wybitnie...
film staje się niezrozumiały. Człowiek, który nie czytał książki Prusa, nie zrozumie od razu treści i sensu tego filmu . Film ten obejrzałam po lekturze książki, jednak przyznaję, że musiałam go obejrzeć
filmu sprawiała wrażenie średniowiecznych piwnic . Nie spodobał mi się również pomysł z przedstawieniem akcji w czasie zimy ( w książce była wiosna ) . Może żywe kolory tej poru roku nadałby
to wstąpiła do klasztoru. Zarówno z książki jak i z filmu nie wynika jednoznacznie, co stało się z Wokulskim. Przede wszystkim jednak w filmie brak wątku związanego z panią Stawską oraz kradzieżą
. Okazuje się, że siłą nic się nie zdziała, więc ludzie pod przewodnictwem Karola zaczynają walkę słowem. Starają się, aby nieprzyjaciel nie zdołał stłumić w nich polskości, świadectwa, kim tak naprawdę
Pisane w oparciu o inne teksty!! Gdy na ekrany weszła za sprawą wytwórni Dreamworks pierwsza część przygód Shreka, nie było chyba osoby, która, obejrzawszy przygody zielonego ogra, wyszłaby z kina