„A gdzie przysięga? gdzie moja rada?
Wszak kto przysięgę naruszy,
Ach, biada jemu, za życia biada!
I biada jego złej duszy!
Nie tobie igrać przez srebrne tonie
Lub nurkiem pluskać w głąb jasną;
Surowa ziemia ciało pochłonie,
Oczy twe żwirem zagasną.
A dusza przy tym świadomym drzewie
Niech lat doczeka tysiąca,
Wiecznie piekielne cierpiąc żarzewie
Nie ma czym zgasić gorąca”.
(Adam Mickiewicz, Świtezianka)
Wchodzi osoba w bieli,
Znany chód, znana zbroja,
Staje, wszyscy zadrżeli,
Staje, patrzy ukosem,
Podziemnym woła głosem:
„Mój wieniec i ty moja!
Kwiat na mym rwany grobie,
Mnie, księże, stułą wiąż;
Zła żono, biada tobie!
To ja, twój mąż, twój mąż!
Źli bracia, biada obu!
Z mego rwaliście grobu,
Zawieście krwawy bój.
To ja, twój mąż, wasz brat,
Wy moi, wieniec mój,
Dalej na tamten świat!”
Wstrzęsła się cerkwi posada,
Z zrębu wysuwa się zrąb,
Sklep trzeszczy, głąb zapada,
Cerkiew zapada w głąb.
Ziemia ją z wierzchu kryje,
Na niej rosną lilije,
A rosną tak wysoko,
Jak pan leżał głęboko.
(Adam Mickiewicz, Lilije)
Kto tylko ściągnął do głębini ramię,
Tak straszna jest kwiatów władza,
Że go natychmiast choroba wyłamie
I śmierć gwałtowna ugadza.
(Adam Mickiewicz, Świteź)
Konie ruszyły: wyprężone sznury pociągnęły za nogi Azji. Ciało jego sunęło się przez mgnienie oka po ziemi i trafiło na zadzierzyste ostrze. Wówczas ostrze poczęło się w nim pogrążać i jęło się dziać coś strasznego, coś przeciwnego naturze i człowieczym uczuciom!
Kości nieszczęśnika rozstępowały się, ciało darło się na dwie strony; ból niewypowiedziany,tak straszny, że graniczący niemal z potworną rozkoszą, przeniknął jego jestestwo. Pal pogrążał się głębiej i głębiej.
Tuhaj-bejowicz zwarł szczęki, wreszcie jednak nie wytrzymał – zęby jego wyszczerzyły się okropnie, a z gardzieli wydobył się krzyk: A! A! A! – do krakania kruka podobny.
(...) podniesiono pal (...) Straszliwy ten rodzaj kary był tym straszniejszy, że ofiary nawleczone na pal żyły czasem przez trzy dni.
(...) Lecz męka jego nie była skończona.
(...) Tymczasem wachmistrz rzekł:
– Pani wybiła ci jedno oko, a ja sobie ślubowałem, że ci wywiercę drugie.
I to rzekłszy zapuścił ostrze w źrenicę, zakręcił raz i drugi, a gdy powieka i delikatna skóra otaczająca oko owinęły się już naokół skrętów świdra – szarpnął.
Wówczas z obu jam ocznych Azji wypłynęły dwa strumienie krwi i płynęły jakby dwa strumienie łez po jego twarzy.
(Henryk Sienkiewicz, Pan Wołodyjowski)
Zemsty w tekstach kultury dokonuje człowiek lub siły pozaziemskie. Odwet bierze się na jednostce lub na grupie ludzi: narodzie, wyznawcach jakiejś religii, klasie społecznej... Zemsta może być bezprawna lub prawnie usankcjonowana. Niekiedy zadajemy sobie pytanie czy to zemsta, czy jedynie kara? Słowo zemsta mieści w sobie element agresji, chęć skrzywdzenia kogoś w odwecie za jego winy. Czyny mściwe, które opiszemy za chwilę, często nie podlegają jednoznacznej kwalifikacji. Niektóre bez wahania nazwiemy okrutną zemstą, inne mogą budzić dyskusje, wątpliwości. Bo czy na przykład można mówić o zemście Boga? Czy tylko o karze za grzechy?