Pogrzeby, często obecne w dekadenckiej poezji końca XIX wieku, pełnią funkcję swoistego, jakkolwiek niewłaściwie to zabrzmi, ornamentu, niezbędnego elementu opisywanej rzeczywistości, obok grobów, wiatru, deszczu, szatana czy zbłąkanej duszy. Nie chodzi o konkretny pogrzeb, lecz o samą obecność motywu wywołującego smutek, żal, nostalgię, niepokój. „A w duszy mej pogrzeby bez orkiestr się wloką” – pisze Charles Baudelaire (Spleen II). W jednym z najbardziej znanych wierszy młodopolskich – Deszczu jesiennym czytamy:
Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...
Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...
Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...
Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...
(Leopold Staff, Deszcz jesienny)