profil

Moje 3 dni w starożytnym Rzymie

poleca 85% 516 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Czytałam książkę w łóżku jak zwykle do 23.00. Gdy doszłam do końca rozdziału, włożyłam zakładkę, wyłączyłam lampkę nocną i położyłam się. Przez jakieś 10 minut analizowałam cały dzień z zamkniętymi oczami, a później odpłynęłam gdzieś daleko- zasnęłam. Gdy otworzyłam oczy leżałam na kamiennym łóżku, w zupełnie innym domu. Był taki jak w filmach o starożytnym Rzymie. Miał kształt prostokąta, nie miał okien od strony ulicy. Nie wiedziałam gdzie się znajduje dlatego szybko wyszłam na zewnątrz. Po wyjściu znalazłam się na ulicy przy której stały same domy mieszkalne podobne do tego w którym się obudziłam. Różniły się wielkością, ale każdy miał perystyl (dziedziniec wewnętrzny, otoczony kolumnadą). Ulica tętniła życiem więc postanowiłam nie zwracać na siebie dużej uwagi i ruszyłam przed siebie. Mijałam sklepy ciągnące się wzdłuż ulic, które oferowały rozmaitości: żywność, ubrania, buty, biżuterie, naczynia itp. Nie zatrzymywałam się tylko zmierzałam dalej nie wiedząc gdzie dojdę. Ulice były brukowane, przecinały się pod kątem prostym, a wzdłuż stojących przy nich budynkach ciągnęły się chodniki. Podparta o budynek stała jakaś dziewczyna. Miała ciemne włosy i była bardzo opalona. Wydawało mi się, że była w moim wieku. Postanowiłam do niej podejść i zapoznać się:
-Cześć- powiedziałam- mam na imię Emilka i jestem tu pierwszy raz. Masz może trochę czasu, żeby mnie oprowadzić?
-Hej-odpowiedziała- a ja nazywam się Satina i chętnie Ci wiele pokaże. Jest jeszcze rano to może pójdziemy do term? Bo po południu najczęściej są mężczyźni, więc kobiety nie mogą wtedy tam przebywać.
-Chętnie-zgodziłam się i ruszyłyśmy uliczką w lewo.
Termy nie były tylko miejscem kąpieli, lecz także spotkań towarzyskich, wypoczynku i rozrywki. Na ich terenie było miejsce do uprawiania sportu: bieżnie oraz otoczone kolumnadą palestry, czyli kwadratowe dziedzińce, na których toczono walki zapaśnicze lub bokserskie. Kiedy już doszłyśmy na miejsce zaproponowała mi spacer po ogrodzie, który w termach również się znajduje. Później pograłyśmy w przeróżne gry, zanim zażyłyśmy kąpieli. Bardzo polubiłam Satine. Zaproponowała mi ona, nocleg u niej w domu bo ma duży dom i wolne sypialnie, a rodzice na pewno się zgodzą. Ten dzień postanowiłyśmy spędzić do końca w Koloseum. Jest to największy teatr w Rzymie. Stanowi ono wspaniałą demonstrację potęgi rzymskiej. Zachwycił mnie, dlatego do zachodu słońca oglądałyśmy go z każdej możliwej strony. W końcu dotarłyśmy do jej domu, który okazał się piękną willą. Otóż zaraz za drzwiami do domu, wąskim korytarzem szło się do atrium. Było to pomieszczenie służące jedynie do celów reprezentacyjnych. Na jego środku stał mały basen na wodę deszczową, która spływała do niego poprzez otwór w dachu, który był do tego specjalnie przystosowany. Atrium zdobiły również popiersia przodków rodziny. Zaraz za pomieszczeniem reprezentacyjnym znajdowała się kapliczka postawiona tam dla opiekuńczych bogów domu. Był tam również ołtarzyk Westy, gdzie płonął ogień, gdyż była to bogini domowego ogniska. Parystyl był zadbany i miał wiele gatunków roślin. Ściany w pokojach zdobiły freski, a w pokoju mojej nowej rzymskiej przyjaciółki na prawie całej ścianie, widniał jej ogromny portret, który strasznie mi się spodobał. Był to z pewnością o wiele ładniejszy dom od tego, w którym się obudziłam. Miała dwójkę młodszego rodzeństwa i bardzo sympatycznych rodziców, którzy serdecznie mnie ugościli. Zjedliśmy razem w jadalni pyszny i obfity obiad, który składał się z kaszanki, ryb, sera, chleba, warzyw, daktyli, owoców świeżych i suszonych oraz wina. Najedzona pożegnałam się z nimi i poszłam spać.

Następnego dnia obudzona przez Satine i jednego z jej młodszych braci, 2-letnią Marcusa zjedliyśmy śniadanie i poszliyśmy na targ po świeże owoce na drugie śniadanie. Po zakupach znów we dwie udałyśmy się do term, które okazało się ulubionym miejscem Satiny. Tym razem zaproponowała mi parowe kąpiele i łaźnie, a później poszłyśmy obserwować kolegów Satiny jak grali w piłkę. Następnie wybrałyśmy się, aby z zewnątrz zobaczyć Panteon, który ma niezwykle ciekawą architekturę. Po powrocie do domu i zjedzeniu wyjątkowo pysznych owoców bawiłyśmy się z Marcusem i Aulusem- 7-letnim bratem Satiny. Przy okazji wiele dowiedziałam się o rzymskich rodzinach. Aulus musiałby niedługo iść do szkoły, ale ponieważ mieszka w zamożnej rodzinie będzie uczył się w domu tak jak uczy się Satina. Nauka ich obejmowała czytanie, pisanie, matematykę i gramatykę. Satina zdradziła mi też, że niedługo jej rodzice chcą ją wydać za mąż, gdyż ma 13 lat, a rzymianki mogą wychodzić za mąż w wieku 12-14 lat. Bardzo miło minęło nam popołudnie na grach i pogawędkach i po równie obfitym obiedzie który był dziś wyjątkowo późno od razu poszliśmy spać. Wspaniale minął mi dzień i ani razu nie zastanawiałam się dlaczego tu jestem i jak wrócę.

Trzeci dzień w tym wspaniałym świecie miał się okazać moim ostatnim. Tego dnia po śniadaniu poszłam z całą rodziną do jednej z najważniejszej świątyni- Jowisza, Jukony i Minerwy. Miała ona piękne drzwi ze złotych płyt. Następnie pokazali mi Forum Romanum tuż nieopodal Kapitolu, w którym zniesiono tą właśnie świątynie. Forum Romanum to kompleks pięknych budowli, które wszystkie są dumą i chlubą dla Rzymian. Znajduje się tam min. Kuria, Łuk Septymiusza Severusa, wiele świątyń i bazylik. To przepiękne miejsce, w którym nie wiadomo na co spojrzeć. Tyle budynków mnie otaczało, jeden piękniejszy od drugiego. Na drugie śniadanie wzięliśmy ze sobą owoce. Po powrocie do domu pan domu czyli ojciec trójki wspaniałego rodzeństwa poszedł do swojego gabinetu, a ja z Satiną, Marcusem i Aulusem wyszliśmy do ogrodu, gdyż nie można było przeszkadzać głowie domu, gdy pracował nad czymś w swoim gabinecie. Podczas, gdy dwoje chłopców bawili się razem ja i Satina poszłyśmy w głąb ogrodu. Wtedy moja rzymska rówieśniczka zapytała się czy przyjdę na jej ślub, który niedługo powinien się odbyć z tego co jej rodzice powiedzieli. Oczywiście zgodziłam się i pogratulowałam jej, a później jeszcze dużo i szczerze rozmawiałyśmy. Wyznała mi, że cudem zachowała się w tej rodzinie dlatego, że mężowie decydują czy nowonarodzone dziecko ma zostać w rodzinie czy zostać porzucone. Zazwyczaj to dziewczynki porzucano, dlatego ma dwóch braci. W trakcie rozmowy zostałyśmy zaproszone na obiad i nie dokończyłyśmy rozmowy. Później tata Satiny nakazał nam spać po wyczerpującym dniu zwiedzania tylu miejsc, a z nim jak zauważyłam nikt, nawet żona nie dyskutowali. Dlatego pożegnałam się z wszystkimi a Satinie przyrzekłam, że dokończymy rozmowę jutro. Po zaśnięciu nie usłyszałam jak głos Satiny mnie budzi, ale mój budzik który stoi na nocnej szafce zaczyna dzwonić. Wyłączyłam go i obejrzałam się wokół siebie. Leżałam w swoim łóżku. Nie kamiennym jak w starożytnym Rzymie ale na moim wygodnym i miękkim materacu. Dopiero po kilku minutach uświadomiłam sobie, że to wszystko było tylko snem. Nie mogłam w to uwierzyć, bo wszystko wydawało się być takie realistyczne. Niestety nie dokończyłam rozmowy z moją przyjaciółką ze snu, ani nie zobaczyłam jej ślubu, ale na pewno wiele z tego zapamiętam na lekcje historii.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut