Oświecenie to czas triumfu rozumu. Powrót do klasycyzmu oraz zepchnięcie religii na dalszy plan spowodowało zmianę sposobu postrzegania świata. Odtąd „miarą wszechrzeczy stał się człowiek”, a natura zyskała na znaczeniu. Dawniej zapomniane nauki ścisłe w XVIII wieku nabrały ogromnego znaczenia. Człowiek postrzegał otaczający do świat i próbował go dostosować do samego siebie, wykorzystać i zrozumieć.
Czy bał się „losu Ikara”? Moim zdaniem wcale nie dostrzegał tego typu zagrożenia. Uważam tak z dwóch prostych powodów.
Pierwszym z nich jest ślepa fascynacja nauką. W wirze odkryć, morzu przypuszczeń, nie kończącej się ilości doświadczeń umysł oświeconego człowieka nie dopuszczał do siebie myśli o porażce. Tym bardziej, że miała być ona spowodowana przez jego chciwość, chciwość wiedzy. Tak jak mityczny Ikar zafascynowany widokami wzleciał za wysoko, tak człowiek oświecenie mógł pogrążyć się próbami zabawy w wszechwiedzącego Boga.
Drugim ważnym czynnikiem powodującym brak zainteresowania ewentualnymi konsekwencjami jest według mnie duża rozwaga i opanować w swej „mani poznania” uczonych tamtego okresu. Wiedzieli oni do czego dążą i uparcie zmierzali do wyznaczonego celu. A cel był prosty: poznać otaczający świat. Jednak z powodu ograniczeń technologicznych nie mogli zrobić kolejnego kroku, tak jak nasi dzisiejszy naukowcy.
Ogólnie rzecz biorąc człowiek oświecenia nie brał pod uwagę ewentualnych strat związanych z ślepym dążeniem do wiedzy. Niestety w nas pozostało coś z tamtej epoki. Gdy bliżej przyjrzymy się sobie nawzajem widzimy brak poszanowania dla środowiska, brudne powietrze, które sami zanieczyszczamy i wiele, wiele innych nie chlubnych przykładów.
Dążenie do wiedzy tak, ale nie takim kosztem.