profil

Czy Miłość Marcina Borowskiego do Anny Biruty Stogowskiej była prawdziwa?

poleca 85% 283 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Miłość, piękne uczucie. W życiu codziennym możemy dostrzec różne jej rodzaje. Istnieje miłość prawdziwa, skryta, odwzajemniona, nieodwzajemniona, miłość do matki. W „Syzyfowych pracach” Stefana Żeromskiego widnieje kilka odmian tego uczucia, jednak głównie zajmę się tutaj uczuciem Marcina Borowicza do Anny „Biruty” Stogowskiej. Była to dziewczyna, której ojciec był Polakiem a matka Rosjanką. Wychowywana w polskiej tradycji uczyła się w Klerykowie, później wyjechała w Głąb Rosji. Czy uważam, że miłość Marcina do Biruty była prawdziwa? Otóż nie.
Pierwszym ważnym argumentem jest to, że Borowicz wszystko, co wiedział o Annie dowiadywał się od jej przyjaciółek. Przecież inne dziewczyny mogły być zazdrosne o Marcina. Główny bohater powieści mógł zakochać się jedynie w jej wyobrażeniu, obrazie, który stworzył po rozmowach z jej koleżankami, mógł domyślać się, jaka Anna mogła być na prawdę.
Drugim znaczącym argumentem jest fakt, że młodzi nie odezwali się do siebie nigdy ani jednym słowem. Jak może zaistnieć prawdziwa miłość między ludźmi, którzy nigdy w życiu ze sobą nie rozmawiali? „Marcin wysyłał do niej w spojrzeniu całą swoją duszę, tysiące słodkich nazw, dzieje rozmyślań, tęsknot, żalów, błagał ją w myśli.” Moim zdaniem jest to niemożliwe, jeżeli nie zna się dobrze danej osoby, nie rozmawia z nią, tylko czasami zobaczy gdzieś na ulicy, w szkole, nie można pałać do niej prawdziwym uczuciem, można jedynie być zauroczonym. W dzisiejszych czasach, w dobie internetu, często zauważamy takie zachowania, chociaż tutaj ludzie dialogują poprzez różnego typu programy np. Gadu-Gadu, często też na czatach. Jednak dziwne jest to jak widzimy zdjęcie jakieś osoby na stronie internetowej, jej krótki opis itd., i już mówimy, że jest to miłość naszego życia, jest nielogiczne a nawet śmieszne.
Kolejnym dowodem na to, że mam rację jest to, że Marcin nie próbował zdobyć adresu Anny, nie napisał do niej żadnego listu, po tym jak wyjechała w głąb Rosji. Jeżeli byłby na prawdę zakochany nie odpuściłby tak łatwo, nigdy. Przecież często zdarza się, że jedna osoba wyjeżdża gdzieś dalej, ale ta druga osoba, która ją kocha, pisze do niej, próbuje zrobić wszystko, aby być z nią, być szczęśliwym. Już tak jest z człowiekiem, że dla prawdziwej miłości zrobi wszystko, często też niestety zdarza się, że osoba, która straciła swoją ukochaną osobę, popełnia samobójstwo, jest to przykre, dla wielu ludzi głupie, ale prawdziwe.
Na podstawie tych argumentów twierdzę, że miłość Marcina Borowicza do Anny „Biruty” Stogowskiej nie była miłością prawdziwą. Jest niemożliwością kochać osobę, z którą się nigdy nie rozmawiało, słyszało o niej tylko od innych. Niestety zdarza się to już nie rzadko. Moim zdaniem jest to jedna z wad techniki, telefonii komórkowej, internetu. Mam nadzieję, że ludzie mają trochę rozumu i nie oddają się takiemu uczuciowi tak jak prawdziwej odwzajemnionej miłości. Szkoda, że nie możemy się dowiedzieć z książki, co było dalej. Ja jednak uważam, że Marcin zrozumiał swoją głupotę i zapomniał o Birucie, bo moim zdaniem miłość ta od początku była skazana na niepowodzenie.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty