profil

Pamiętnik Biruty

Ostatnia aktualizacja: 2022-01-22
poleca 85% 197 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski

Kochany pamiętniczku!

Jak miło jest siedzieć o tej porze w parku ucząc się. Wokoło jest tak pięknie. Wydaje się, że wiosna objęła swym ramieniem już cały świat. Park pokrył się lśniącymi jasnozielonymi liśćmi, a w głębi kryje niezliczone ilości malutkich kwiatów. Nawet starodawne kamienne ławki lśniły od mchów, zielonych i miękkich.

Siedziałam otoczona książkami pod cieniem grabów, gdy ujrzałam pewnego młodzieńca przy źródle. Rzuciłam tylko na niego okiem i już chciałam stamtąd uciekać, ale jakiś głos mówił mi, żebym została. Chłopak usiadł niedaleko i przyglądał się dziwnie mojej osobie. Nie patrzyłam w jego stronę. A gdy tylko zegar wybił siódmą wstałam ze swego miejsca i odeszłam nawet na niego nie spoglądając.

Nazajutrz znów wróciłam do parku, by się uczyć, a on już tam był. W pewnej chwili przelotnie spojrzałam na mojego sąsiada, zobaczyłam jego twarz... tak opromienioną uśmiechem, zbladłą, podobną do oblicza człowieka, którego zraniono śmiertelnie. Przeszył mnie jakiś dziwny dreszcz, bolesny. Następnego dnia nie przyszłam do źródła...

Po kilku dniach powróciłam do mojego ulubionego miejsca i zaczęłam się uczyć, jednak jakoś nie mogłam. Zmuszałam się wręcz do patrzenia w stronnice, ale samowolnie przeniosłam mój wzrok na kamyki, które były pod moimi stopami. Czułam jego spojrzenie na sobie... Nie wiedziałam co mam robić. Jakiś głos mówił mi, żebym podniosła oczy i spojrzała na niego, ale się temu sprzeciwiałam. Nie chciałam, by spotkał mnie taki sam los jak moją najukochańszą matkę.

Czułam, że nie wytrzymam tego dłużej i... spojrzałam na niego. W takim zamyśleniu, wpatrzeni w siebie spędziliśmy cudowne chwile. Myślałam, że czas zatrzymał się w miejscu. Chciałam, żeby ta chwila nigdy się nie skończyła, by trwała wiecznie...

Lecz przypomniałam sobie o mojej matce i szybko odwróciłam głowę zakrywając oczy. Uniosłam je jednak znowu w kierunku „wybrańca”, a ręce splotłam nad zeszytem. Już nie miałam sił, by sprzeciwić się temu uczuciu, jakim darzyłam tego młodego człowieka.

Nie sądziłam, że kiedykolwiek się zakocham. Przecież obiecałam sobie, że nigdy nie podzielę losu mojej matki. A jednak tak się stało. To przyszło tak szybko, jak grom z jasnego nieba. Owładnęło całą moją duszę...

Próbowałam ratować się od tego uczucia, wciąż starałam się nie patrzeć w jego stronę, ale ta obłąkana pieszczota trwała nadal. On był taki przystojny, dobrze zbudowany... dobrze patrzyło mu z oczu... miał w sobie coś takiego co przyciągało do niego całą moją uwagę... coś co mnie rozpraszało, a zarazem sprawiało taką przyjemność...

Kilka tygodni później musiałam przenieść się razem z ojcem i rodzeństwem w głąb Rosji, a dokładnie do Śmierna. Żal było opuszczać te strony. Przyzwyczaiłam się do tutejszych ludzi, otoczenia. Nigdy nie zapomnę tego miejsca, a może nawet uda mi się tu kiedyś wrócić. Wsiadając do fury płakałam i modliłam się, by Marcinkowi się nic nie stało, by żył w zdrowiu i szczęściu. Płakałam, bo wiedziałam, że być może już go nigdy więcej nie zobaczę. Nie spodziewałam się, że nasze drogi tak szybko się rozejdą.

Będę zawsze o nim pamiętać... był moją jedyną i największą miłością. Teraz, żałuję, że tak długo sprzeciwiałam się temu uczuciu...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty