profil

Kordian, Cezary, ja- młodzi przed wyzwaniami współczesności

poleca 85% 109 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Stefan Żeromski Juliusz Słowacki

Kordian, Cezary Baryka, ja- trzy różne osobowości, trzy różne czasy życia, trzy różne charaktery i toki myślenia. Różne, poważne lub mniej, urojone lub bardzo poważne problemy. Inny świat wokoło.
Wiele nas różni, ale jest coś co nas łączy- z dnia na dzień, z roku na rok, wciąż stajemy przed koniecznością podejmowania ważnych decyzji, przeżywania wzlotów i upadków, stawiania czoła codzienności i ludziom którzy w niej się zawierają. Jest też coś co łączy mnie i obu bohaterów- patriotyzm; różnie pojmowany, różnie realizowany, ale wciąż obecny i ważny dla każdego z nas.
Kordian to tytułowy bohater dramatu Juliana Słowackiego. Człowiek serca, jak świadczy o nim jego imię; kieruje się uczuciami i emocjami, jak prawdziwy XIX wieczny bohater romantyczny. Poznajemy go jako bardzo młodego chłopca i wciąż, w miarę poznawania go, zauważamy zmiany jakie w nim zachodzą. Młody Kordian jest nad wyraz dojrzały od strony przeżywanych uczuć, z drugiej sam sobie nie może ze swoimi emocjami dać rady. One nim kierują, brakuje mu zdrowego rozsądku. Chłopiec oszalałby (dosłownie) gdyby nie wsparcie i pomoc Grzegorza, sługi, który stara się go naprowadzić na lepsze myślenie dzięki któremu poradzi sobie w życiu.
Dorastający Kordian podróżuje po Europie i jest to dla niego możliwość skonfrontowania swoich myśli i ideałów z prawdziwym światem i życiem. Nie jest to dla niego przyjemna konfrontacja, wciąż się rozczarowuje. Przekonuje się że w świecie najbardziej się liczy i ma największy wpływ na ludzi pieniądz, przestają się liczyć konwenanse i szacunek ludzi, najważniejsze jest wejść na szczyty i zarobić jak najwięcej. Przekonuje się też że ideały (już wtedy!) zanikają, że czymś innym jest-przy okazji lektury „Króla Leara”- świat przedstawiony w literaturze a świat rzeczywisty. Poza tymi egzystencjonalnymi wnioskami niestety dochodzą jeszcze dwa- patriotyczny, kiedy papieża nic nie obchodzi sytuacja katolickiej Polski i chyba dla świętego spokoju radzi młodzieńcowi, by podporządkowali się carowi. Inny, wyniesiony także z wizyty we Włoszech, dotyczy uczuciowej sfery życia- wiąże się z Wiolettą, dla której najważniejsze są pieniądze i złoto, może za nie sprzedać wszystko- miłość, szczęście. Kordian przestaje wierzyć w idealną miłość, czyli coś, w co jako piętnastolatek wierzył szczerze, aż do bólu.
Po wszystkich tych podróżach, na szczycie Mont Blanc odbywa monolog, z którego można wywnioskować jego metamorfozę, zobaczyć że odkrył prawdziwy cel w życiu, nie wyimaginowane mrzonki i-co bardzo ważne- wreszcie postanawia działać. Jest to działanie dosyć drastyczne- chce poświęcić życie dla dobra ojczyzny i miłości. Zaczyna myśleć, że wyzwolenie z ręki cara jest możliwe, jeżeli Polacy będą współpracować. Wraca do kraju i zaczyna działać wśród spiskowców; nie otrzymuje od nich jednak poparcia do swojego planu zabicia cara. Podejmuje odważną decyzję że będzie działał sam; zabicie cara jest jednak dla niego zbyt dużym wyzwaniem, gdyż przed wykonaniem tego zadania powstrzymuje go jego własny strach. W ostatniej scenie stoi przed plutonem egzekucyjnym, jest kilka sekund od śmierci, ale nie wiadomo czy ona go wtedy osiągnie.
Kordian jest postacią najbardziej z naszej trójki uczuciową. Dużo przeszedł wżyciu, ale żył początkowo „pod kloszem”, więc jego konfrontacja ze światem rzeczywistym była bardzo bolesna. Przeżył miłość, okres silnej wiary w siebie i w swoje ideały, już wypracowane przez doświadczenia które zdobył w wielu miejscach które odwiedził. Przeżył też ból, rozczarowanie i tą ostateczną walkę ze sobą, którą przegrał i która doprowadziła go przed pluton egzekucyjny. Bohater ten bardzo stara się dorównać własnym ideałom, nie chce zbaczać z raz obranej drogi. Jest to niesamowicie trudne, tak wtedy, jak i dziś. Chwała mu za tą metamorfozę, lecz też od razu rzucają się w oczy jego błędy spowodowane przez działanie uczuciami.
Prawie sto lat później dorasta bohater powieści „Przedwiośnia” Stefana Żeromskiego- Cezary Baryka. Chowany daleko od Polski, ale wciąż o niej edukowany, kochany przez rodziców i mogący w Baku obserwować od samego początku „prawdziwy świat”, zaczyna inaczej niż Kordian. Gdy jednak wybucha I Wojna Światowa a jego ojciec, osoba która „trzymała go” mocną ręką, zostaje wcielony do wojska, on, wówczas 14-15 letni chłopak staje się bardzo podatny na wpływy, zachwyca się, może lepiej powiedzieć- zachłysta się rewolucją i nie widzi nawet najmniejszej wady tego systemu, nawet dużo później, jak tracą z matką prawie wszystko co mają. Długo potrwa zanim zda sobie sprawę, jak dużo zła przyniosła rewolucja, jak bardzo dotknęła jego rodzinę. Niestety, dla matki już jest za późno. Cezary już wie, że to nie jest dobra droga, odczuwa ogromną samotność i korzy się teraz przed słowami matki, która go przestrzegała przed tymi ideami. Przy okazji obserwuje też co się dzieje na ulicach, widzi rzezie Ormian, a to- co okaże się później- będzie ważnym doświadczeniem i świadectwem dla Polaków, do których rewolucja dochodzi dopiero po kilku latach. Czas spędzony poza granicami Polski to dla niego dorastanie w ekspresowym tempie, lecz z tych czasów na długo zostanie mu pewnego rodzaju bunt.
Przejawił się on bardzo szybko, kiedy po szczęśliwym odnalezieniu ojca ten chce go zabrać do ojczyzny. Cezary przez kilka lat miał wpajane tezy, że Polska jest imperialistyczna i wyniosła (a dla Seweryna, ojca, to kraj spełnionych marzeń, wielkich idei i szczęśliwych ludzi). Nigdy wcześniej w niej nie bywał, była dla niego właściwie niczym, lecz podążył z ojcem gdyż doceniał już bardziej rodzinę i nie chciał zawieść ojca. Zaczął też snuć plany że będzie tam wspierał swoją pracą rodaków, wciąż myśląc w kategoriach rewolucji. Nie były one zbieżne z planami i marzeniami ojca, więc Cezary żył wtedy rozdarty pomiędzy sprzecznymi myślami i tak samo sprzecznymi środowiskami.
Pojawia się tutaj motyw podróży, tak jak i w „Kordianie” będącej bardzo użyteczną do zweryfikowania swojego myślenia. Widzi, jak pod przykrywką rewolucji panuje bezprawie. Podczas jazdy pociągiem umiera Seweryn, ale Cezary postanawia kontynuować swoją wędrówkę. Polska nie okazuje się krajem szklanych domów- wita go wioska z obdrapanymi domami i ludźmi którzy nie są dorobkiewiczami. Z drugiej strony wciąż będzie miał w pamięci jak ludzie z pociągu całują szlaban na granicy i na kolanach, z płaczem witają swoją ojczyznę. Tu właśnie zaczyna się rodzić w nim patriotyzm, polskość.
Bohater trafia do Warszawy gdzie z polecenia ojca znajduje Szymona Gajowca, wysokiego urzędnika z ministerstwa skarbu; ten pomaga mu się urządzić. Cezary rozpoczyna studia medyczne, lecz jest na nich krótko, ponieważ wybucha wojna z Rosją. Nie do końca przekonany bierze udział w walkach, dając dowody męstwa i odwagi. Decyduje się na to ponieważ lubi wyzwania i daje się ponieść „tłumowi”. Dzięki temu poznaje Hipolita Wielosławskiego, który zabiera go do swoich majątków w Nawłoci i tam przedstawia go jako tego który uratował mu życie. Cezary styka się ze światem którego jako młody rewolucjonista nienawidził, jest obsługiwany, ale przekonuje się że nie jest to coś przeciwko czemu trzeba walczyć grabiąc i zabijając. Tu zapomina na trochę o troskach całej Polski, ale przeżywa osobiste problemy. Flirtuje i zakochuje się, przynosi to jednak niemiłe dla niego wydarzenia- umiera Karolina, krewna Hipolita, a jego fascynacja Laurą zakończyła się gdy nie wybrała jego, tylko swojego starszego narzeczonego, Barwickiego. Po tych wydarzeniach zamieszkuje w Chłodku i poznaje co to znaczy być polskim chłopem. Nie jest to życie dla niego, znów budzi się w nim myśl rewolucyjna, jako recepta na lepsze życia chłopów.
Powrót do Warszawy to przyjazd innego człowieka- tyle nowych rzeczy zobaczył i przeżył w Nawłoci, że jest już naprawdę doświadczonym człowiekiem. Pracuje dla Gajowca i uczy się. Zaprzyjaźnia się z Lulkiem, komunistą który stara się go „przeciągnąć” na swoją stronę. Ale Cezary na spotkaniu z komunistami podejmuje z nimi dyskusję, widział jak jedyny z tego grona czym naprawdę jest rewolucja, pokazuje że są lepsze sposoby na trwanie Polski. Podobna, ostra dyskusja została przeprowadzona z Gajowcem, gdzie Baryka zarzucał mu brak reform, odwagi i zdolności do robienia czegoś wielkiego. Wie, że jest potrzebna wielka idea dla Polski, by mogła ona rosnąć w siłę. Cezary jest już kimś kto ma własny pogląd, kto nie podlega nikomu, kto nie boi się krytykować i występować przeciw, jest odważnym i rozważnym człowiekiem.
Myślę, że ten bohater dużo lepiej wyszedł z konfrontacji z rzeczywistością. Wciąż cechowały do odwaga, działanie na własny rachunek, ale działanie to było (w Polsce, kiedy już dorósł) kierowane bardziej rozumem a nie uczuciami, jak u Kordiana. Baryka odnalazł sposób na ratowanie państwa niekoniecznie za cenę poświęcenia życia, i osiągnął tym dużo więcej niż Kordian nieudanym zrywem. Siłą swojego charakteru przetrwał też problemy sercowe, radził sobie z własnymi uczuciami.
A ja? My, ludzie XXI wieku? Jesteśmy brutalnie uczeni od maleńkości, że liczy się władza, pieniądze, potem wykształcenie. Gdzieś pomiędzy nimi może znaleźć się też miejsce na uczucia wyższe, ale niestety- nie opłaca się w naszych czasach zakładać rodzinę. Gdzieś dużo dalej jest patriotyzm, Polska- łatwo się nam ją krytykuje, ale brak nam wiary wcześniejszych czasów, że „nasz jeden głos coś znaczy” i nie chodzimy na wybory. Lepiej nam stać z boku i patrzeć niż brać udział. Tak jak Kordian był rybą płynącą pod prąd a Cezary rybą która przodowała przed innymi (jak w ostatniej scenie) tak my jesteśmy jak te zdechłe. Ważny już od tylu lat pieniądz wciąż święci triumfy władcy absolutnego całego świata. Nasze konfrontacje są poznaniem, nie mamy najpierw idei ponieważ jesteśmy zbyt mali gdy poznajemy pewne sytuacje, by je stworzyć. Massmedia wpajają nam to, co chcą a my temu podlegamy, mniej lub bardziej świadomie. Ciężko jest się zbuntować, zachować inaczej. Nie da rady żyć bez wielu urządzeń i ułatwień życia. Niestety, taka jest prawda o współczesnym świecie i ludziach na progu dorosłości.
Różnimy się też sytuacją i sposobem życia od naszych rówieśników z XIX i XX wieku- nie mamy Polski na wpół niepodległej, mamy ustabilizowaną sytuację i nie musimy myśleć o ochronie jej granic. Nie grozi nam więzienie czy śmierć, rzadko któreś z nas jest sierotą. Nasze zmagania według nas są najcięższe ze wszystkich i nie docierają do nas argumenty że komuś naprawdę jest gorzej. Stajemy się po prostu egoistami i może kiedyś się to zmieni, ale wymaga to ogromnego wysiłku, kilku jeszcze lat życia i często ogromnego osobistego wstrząsu.
Osobiście staram się wciąż pamiętać o Polsce, największa wartością dla mnie jest miłość, szczęście i wiara ale nie jestem taka jak dwaj bohaterowie z którymi mam się przyrównać- nie mam wiary w to, że to właśnie ja zrobię coś ważnego dla mojej ojczyzny. Chcę zaangażować się w politykę, chcę otwarcie rozmawiać i dyskutować o Polsce, ale myślę że w naszych czasach najważniejsze będzie- nie zapomnieć. Przede wszystkim chcę przekazać swoim dzieciom te idee które wpoili we mnie rodzice i inni mądrzy ludzie. Być może to następne moje pokolenia przyniosą coś, co odmieni sytuację Polski na lepsze.
Wierzę w to, że nauczenie moich dzieci i wnuków patriotyzmu i siły do przezwyciężania przeciwności losu pomoże im zostać dobrymi ludźmi i prawdziwymi obywatelami swojego- tak naprawdę wspaniałego- państwa. Jeżeli te ideały, które wciąż gdzieś znajdują ciche poparcie w naszych kręgach, będą wciąż istnieć, nie będę się bać że wysiłki ludzi pokroju Cezarego Baryki albo Kordiana pójdą na marne. Współczesność będzie coraz bardziej brutalna, coraz szybciej będzie sterowała naszymi myślami, ale nie ma takich doświadczeń których nie moglibyśmy przezwyciężyć- to moje życiowe motto, które jakże dobrze oddaje losy tych bohaterów i moje. Mam nadzieję że także następnych pokoleń Polaków.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 10 minut