profil

Narkotyki - przepis na kłopoty?

poleca 84% 2767 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

- Przyszli po niego koledzy. Dziwne, zawsze był odrzucany w towarzystwie. Cieszyłam się, nareszcie Krzysiu znalazł sobie znajomych. Może nie wyglądali na ludzi z perspektywami, ale w końcu ktoś polubił mojego syna. - mówi mama piętnastonastoletniego Krzysia, Maria.
Dwa lata temu ten młody człowiek poznał Tomka. Tomek był lubiany, budził respekt. Wytatuowany, krótko ścięty i zawsze w markowych ubraniach chłopak był postrachem a zarazem idolem szkolnym.
Krzysiek nie cieszył się popularnością. Jest małym, szczupłym dzieckiem, które dobrze się uczy, rzadko wychodzi ze swoją "paczką" (gdyż owej paczki po prostu nie ma) i większość czasu poświęca ambitnym rozrywkom do jakich należy pisanie fantastycznych opowiadań. Używki? To nie jest według Krzyśka sposób na "udany wieczór".
Chłopcy często wychodzili razem. Tomek nauczył Krzysia malować graffitti. Uczył go także tańczyć, gdyż sam uprawiał "Break Dance". Niestety, palenie papierosów i "okazjonalne" piwo stało się dla "Tomkowego fana" czymś normalnym. Alkohol przestał być dla niego patologią czy wykraczaniem poza prawa szkolnego regulaminu. Stał się zacieśniającym przyjaźń chłopców więzem.
Chłopiec coraz częściej spędzał popołudnia poza domem.
- Był bardziej skryty. Nasze kontakty pogarszały się. Czułam, iż nasza dotychczasowa więź traci na sile. Obawiałam się o niego, wciąż darząc go zaufaniem. - wspomina Maria.
Krzysiek się zmieniał. Rodzinne wypady, długie weekend`owe rozmowy czy nawet przebywanie w gronie najbliższych wymazało się z jego kalendarza.
W szkole nie było lepiej. Opuścił się w nauce, wagary także nie były dla niego czymś obcym. Zaczął się okres, w którym bunt młodzieńczej duszy oraz chęć bycia czarną owcą zwyciężył nad racjonalizmem i umiejętnością wypierania złych trendów. Wychowawczyni również zaczęła niepokoić się metamorfozą Krzysia. Jego zachowanie i zdolność wybrnięcia z nieciekawej "sytuacji pod tablicą" zatracała się wraz z jego nieskazitelną dotychczas osobowością. Postanowiła z nim porozmawiać, lecz pozytywnych efektów, pozornie zrozumianej przez jej bohatera rozmowy widać nie było. Wręcz przeciwnie. Było coraz gorzej.
- Zdałem się na moje ojcostwo. Zabrałem syna na strzelnicę. Chciałem odbyć z nim prawdziwie męską rozmowę. Miałem nadzieję, że moje zainteresowanie uświadomi mu naszą rodzicielską troskę i przemówi do rozsądku, zmusi do poprawy. Gdy to nie poskutkowało zabroniłem mu spotykania się z Tomkiem. - mówi mąż Marii, Grzegorz.
Kłopoty z synowską rewolucją ustały. Pojawiły się nowe. Krzyś zamknął się w sobie. Świat, który dotychczas go otaczał i dostarczał mu coraz nowszych, bardziej emocjonujących wrażeń przymknął swe bramy ekscytacji, przymykając tym samym możność ich doświadczania. Chłopak czuł się sam, niepotrzebny. Jego pozytywistyczny światopogląd zacierał się wraz z jego chęcią do życia. Przestał spotykać się z demoralicującymi znajomymi, gdyż uznał ich za fałsz, za demoniczne oszustwo, które mami go jak gęsta jesienna mgła.
Tego samego roku, w wypadku samochodowym zginął kolega z klasy Krzysia. Szok i kruchość ludzkiego żywota obudziły w chłopcu pragnienie spełnienia. Owo pragnienie wyrwało go z oczyszczającej ducha medytacji poświęconej przemyśleniom nad sensem człowieczego bytu i sprawiło, iż po raz kolejny wziął głeboki oddech i ruszył przez egzystencjonalną dżunglę z głową uniesioną do góry.
Stare znajomości odrodziły się. Towarzystwo nie było wyborwe, ale Krzyś ufał mu i obdarowywał tym co jest największym prezentem, który każdy z nas może podarować, sobą. Swoim wsparciem, swym słowem otuchy, swą, jakże ludzką miłością do bliźniego, której nauczyła go śmierć mniej lub bardziej bliskiej mu osoby. Niestety. Nie godni krzty szacunku, zakłamni przyjaciele okazali się kumami najemnymi, zaś ich ofiara należała do szczodrych, więc żyli z nią dobrze. Naciągając Krzysia na zakup coraz to wykfintniejszych dóbr byli wyrachowani i nie okazywali odrobiny żałości wobec ułomnej naiwności niedorosłego mężczyzny.
Któregoś dnia, to, prowadzące pasożytniczy tryb życia grono zaprosiło Krzysia na zabawę urodzinową, której finansowym rozrusznikiem miał być ów zaproszony. Mimo niedbałości w stosunku do gościa chłopiec zgodził się. Źródłem, z którego impreza miała czerpać swą nieskończoną radość miały być, ufundowane przez "wybranego" rozweselacze.
Prowizoryczna solenizantka, której pozostawione samotnie mieszkanie miało stać się Utopią XXI - szo wiecznej młodzieży, jest jedną z najlepszych uczennic warszawskiego gimnazjum.
- Nigdy nie podejrzewałabym mojej córki o coś złego. Nie miałam z nią nigdy problemów. Zawsze było O.K. - tłumaczy mama dziewczyny.
Przed imprezą po chłopca przyszło dwóch kolegów.
- Z okna widziałem, że nie było z nimi Tomka. Nie martwiłem się więc tak bardzo. - opowiada Grzegorz, którego los, ciężko doświadczanego wciąż syna trapił. - Wierzyłem w moje dziecko.
Około godziny 21:00 tata Krzysia podniósł słuchawkę dzwoniącego hałaśliwie telefonu. To co w niej usłyszał zszokowało go kompletnie. Krzyś i parę, bawiących się z nim osób jest w szpitalu. Wszyscy zatruci narkotykami.
- Byli o krok od śmierci - stwierdził lekarz - Gdy dzieci po takiej dawce środków odurzających wychodzą z tego całe i zdrowe, czuję się jakbym dotknął ręki Boga.
Młodzi niszczyciele rówieśniczych marzeń, którzy zwiedli okrutnie doświadczonego chłopca zostali ukarani nie tylko przez swych, zdumionych zaistniałą sytuacją rodziców, lecz również przez nauczycieli i współczujące Krzysztofowi tragedii serca pozostałych uczniów.
Syn Grzegorza i Marii jest obecnie pod obserwacją wykfwalifikowanych psychologów. Jego życie starają się zbudować raz jeszcze rodzice i bliscy. Wszyscy żyją nadzieją.
Czy więc odnalazłem przepis na zrujnowanie ludzkiego życia?
Tobie, czytelniku pozostawiam wysnucie, znanej już przeze mnie odpowiedzi...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 5 minut