profil

Żyć - to znaczy jak? Jawnie czy poza plecami innych ludzi. Na podstawie przeczytanej lektury i własnych przemyśleń oceń postawę takich ludzi.

poleca 85% 1157 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Jak żyć? Czy warto poświęcać się dla innych, dla kraju, żyjąc tym samym „jawnie”, czy też może lepiej żyć niejako w ukryciu, z dala od ludzi i otaczającej nas rzeczywistości? To pytanie, na które wielu ludzi, zarówno poetów, filozofów, pisarzy, jak i zwykłych śmiertelników od wieków poszukuje odpowiedzi. Motorem tego typu przemyśleń najczęściej jest wrodzona człowiekowi skłonność do dążenia ku szczęściu i doskonałości. Rozmyślania takie mają też swoje uzasadnienie w ustawicznym poszukiwaniu przez ludzi sensu życia. Wyrażenie „żyć w ukryciu” może mieć jednak różne znaczenie. Może dotyczyć osób, żyjących poza nawiasem społeczeństwa, prześladowanych za przekonania religijne czy polityczne, ale również ludzi, dla których dobro ogółu nie ma żadnej wartości, lub dla których sens życia nie istnieje. Z kolei zwrotu „żyć jawnie” można użyć w stosunku do tych, którym łatwo przychodzi dostosowanie się do wymogów przyjętych i stosowanych w świecie, a także tych, którzy w swoim życiu stosują dewizę: „cel uświęca środki”, jak również w odniesieniu do takich osób, dla których szczęście drugich jest tak samo ważne, jak ich własne i gotowi są dla nich się poświęcić. Widzimy więc, że na podstawie różnej interpretacji pytania różnie też ocenimy osoby odpowiadające tym samym kryteriom w nim zawartym. W odpowiedzi na pytanie: „Jak żyć? Jawnie czy w ukryciu?” pomaga w jakiejś mierze wyznawany światopogląd, własne doświadczenie życiowe i przeżycia innych osób, wyrażone często w literaturze, zarówno polskiej, jak i obcej.

Literackim przykładem człowieka żyjącego „w ukryciu” jest na przykład Giaur, który po perypetiach związanych ze swoją miłością do Leili zamyka się w klasztorze, żyjąc tam z dala od świata zewnętrznego. Ta ucieczka od rzeczywistości tytułowego bohatera powieści Byrona jest skutkiem jego wcześniejszego postępowania: Giaur zabija Hassana z zemsty za śmierć swojej ukochanej, a dręczące go po tym fakcie wyrzuty sumienia i żal po stracie bliskiej mu osoby nie pozwalają mu na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, od którego ucieka w samotność. Inną tego typu postacią jest Werter, którego zarówno nieszczęśliwa miłość do Lotty, jak i późniejsza troska o jej szczęście małżeńskie skłaniają do zamknięcia się w sobie. Werter jednak w odróżnieniu od Giaura nie wytrzymuje takiego wyalienowania i popełnia samobójstwo. Czy obaj bohaterowie zasługują na potępienie za swoje „życie w ukryciu”? Z pewnością nie, ponieważ obrany sposób życia był konsekwencją ich wcześniejszego postępowania w sytuacjach dla nich bardzo trudnych, był swego rodzaju „reakcją obronną” na to, co ich spotkało. Istnieje jednak zasadność krytyki czynów wspomnianych bohaterów, które doprowadziły ich do ucieczki od świata ludzi. Dotyczy to w szczególności Giaura, którego największym błędem było szukanie zemsty i pozbawienie życia Hassana. Równie naganne z jego strony było ulokowanie uczucia do kobiety, która w myśl obowiązującego wówczas prawa była jedną z żon Hassana.

Również w literaturze polskiej można spotkać przykłady ludzi, których życie dostarcza nam cennych wskazówek w rozstrzygnięciu kwestii „Jak żyć?”. Jednym z nich jest Konrad Wallenrod, który na pewnym etapie swojego życia stanął przed trudnym dylematem, różniącym się nieco od problemów, z jakimi mieli do czynienia wspomniani przeze mnie wcześniej Giaur czy Werter. Co prawda i tutaj mamy do czynienia z miłością do bliskiej osoby, którą w tym przypadku jest kobieta o imieniu Aldona, ale na drodze tego naturalnego dla człowieka uczucia staje inne – sztucznie rozbudzona w bohaterze przez litewskiego śpiewaka Walejdotę „miłość do ojczyzny”. W efekcie Konrad Wallenrod staje przed dylematem: co wybrać, mając do wyboru szczęście rodzinne? Jak postąpić, kiedy wymaga tego tzw. ”dobro ojczyzny”? Czy patrzeć na los udręczonego narodu i żyć codziennym rytmem, ale tym samym pozostać niejako „w ukryciu”, czy może lepiej poświęcić swoje – i nie tylko – szczęście osobiste na rzecz tzw. „wyższego celu”? Wallenrod wybiera walkę z najeźdźcą. Jego decyzja jest jednak błędna, podjęta pod wpływem nacjonalistycznej propagandy. Na domiar złego stosuje on w tej walce motto A. Mickiewicza, które brzmi: „Macie bowiem wiedzieć, że są dwa sposoby walki – trzeba być lisem i lwem”, a które stoi w jaskrawej sprzeczności z zasadami chrześcijańskimi, wśród których najbardziej do tej sytuacji pasuje nakaz Jezusa Chrystusa, wyrażony słowami: „ (…)a ja wam powiadam: miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują(…)” /Mt.5:44/.

Podane przeze mnie przykłady romantycznych bohaterów literackich pokazują, jak postępowanie człowieka może wpłynąć na jego późniejszą postawę w stosunku do życia. Okazuje się przy tym, że kierowanie się tylko uczuciem może mieć zgubne następstwa, choć trudno tu jednoznacznie potępić wspomnianych bohaterów. Z kolei postawa Konrada Wallenroda budzi niesmak nie tylko z powodu jego zaangażowania się w sprawy polityczne, ale również styl, w jakim to uczynił. Wątpliwości także budzić musi jego nadmierna podatność na wpływ innych poglądów, zjawisko jakże powszechne w dobie dzisiejszej, kiedy jesteśmy narażeni na patriotyczną gorączkę, lansowaną zarówno przez media, jak i oświatę. Zdaję sobie sprawę z tego, że „życie jawne” w czasach rozbiorów Polski był dla naszych rodzimych romantyków sprawą najwyższej wagi, co znajdowało swój wyraz w ich twórczości, w której wzywali naród do podjęcia walki przeciwko okupantom. Nie zmienia to jednak faktu, że ich sposób myślenia, który wyrazić można mickiewiczowskim hasłem z „Ody do młodości” – „(…) gwałt niech się gwałtem odciska (…)” - był zły, ponieważ swoją twórczością siali nienawiść do nieprzyjaciół. Omamieni takim wpływem Polacy często cierpieli jeszcze bardziej, niż dotąd, oddając swe życie sprawie na pewno nie najważniejszej. Dlatego więc tego rodzaju styl życia „jawnego” nie zasługuje na uznanie, ponieważ nie wynika on z naturalnych uczuć ludzkich, tylko nadmiernej podatności na puste hasła, których obłudę trafnie oddaje wiersz Juliana Tuwima, piszącego między innymi:

„(…) Gdy zaczną na tysięczną modłę
Ojczyznę szarpać deklinacją
I łudzić kolorowym godłem,
I judzić historyczną racją, (…)
O, przyjacielu nieuczony,
Mój bliźni z tej czy innej ziemi!
Wiedz, że na trwogę biją w dzwony
Króle z pannami brzuchatemi;
Wiedz, że to bujda, granda zwykła,
Gdy ci wołają: "Broń na ramię!",
Że im gdzieś nafta z ziemi sikła
I obrodziła dolarami; (…)”

Jak na wiele innych pytań, także i na to - „Jak żyć? Jawnie czy w ukryciu?” – odpowiedzi jednoznacznej nie sposób odnaleźć. Omówione przeze mnie przykłady romantycznych postaci, takich jak Giaur czy Werter żyjących w „ukryciu”, czy też Konrad Wallenrod, będącego typem człowieka żyjącego „jawnie”, nie oddają wszystkich aspektów tego zagadnienia. Okoliczności, jakie towarzyszyć mogą postępowaniu jednych wobec innych mogą być bardzo różne i to one ostatecznie decydują o tym, czy lepiej jest żyć na uboczu, czy też pozostawać otwartym na świat. Są bowiem takie sytuacje, że nie można być obojętnym wobec cudzego nieszczęścia, pozostać wobec niego niejako „w ukryciu”. Takie postępowanie kolidowałoby już nie tylko z zasadami chrześcijańskimi, ale w ogóle ze zwykłymi ludzkimi, pozytywnymi odruchami, z którymi spotykamy się coraz rzadziej we współczesnym zwariowanym świecie.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 6 minut

Teksty kultury