profil

„Co człowiek może zrobić ze swoją śmiercią?” – odpowiedz na pytanie Hanny Krall odnosząc się do wybranych utworów literackich z różnych epok.

poleca 85% 139 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Adam Mickiewicz Johann Wolfgang Goethe

Jaka może być śmierć? Zwykle jest to śmierć naturalna. Ale można umrzeć w walce lub na wojnie. Można umrzeć nieestetyczną śmiercią głodową. Można popełnić samobójstwo lub zostać zamordowanym. Śmierć może być naturalistyczna lub symboliczna. Można ją nawet „wyreżyserować”...
Dam przykład takiej właśnie „teatralnej”, ale też jednocześnie symbolicznej i bohaterskiej śmierci w walce, opisując konanie rycerza Rolanda ze średniowiecznego eposu rycerskiego „Pieśń o Rolandzie”.
Otóż bohater umiera z ręki wroga, ale nie jest to śmierć zwyczajna. Wszystko wydaje się być zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach. Roland umiera jakby według scenariusza: rycerz bardzo cierpi, ale nie mówi o tym i walczy do końca. Ponieważ jest wierny Bogu oddaje mu swą rękawicę, którą odbiera święty Gabriel. Umierający Roland bierze swój miecz i róg oraz wychodzi na wzgórze. Kieruje twarz ku Hiszpanii. Upada i modli się do anioła. Jego duszę zabierają trzej posłańcy Boga – aniołowie: Gabriel, Cherubin i Michał.
Śmierć Rolanda jest pełna symboli. Po pierwsze: Roland umiera na wzgórzu, – co symbolizuje Golgotę. Jest to aluzja do Chrystusa i jego krzyża. Po drugie: rycerz oddaje swą rękawicę – zwrot rękawicy oznacza, że rycerz zrzeka się darów, które otrzymał od władcy. Po trzecie: śmierć w pozycji lezącej, ze złożonymi rękami – symbol pogodzenia z bogiem. Po czwarte: przed śmiercią kładzie się twarzą do ziemi – symbol pokuty. Po piąte: bije się w piersi – gest pokuty i żalu za grzechy. Po szóste: Roland umiera na ziemi wroga – nie ustępuje z placu boju. Po siódme: umiera jako ostatni – heroizm do końca.

Dam jeszcze jeden przykład średniowieczny. Śmierć świętego Aleksego z „Legendy o św. Aleksym”. Aleksy był człowiekiem książęcego pochodzenia. Szczęśliwie się żeni, ale w noc poślubną opuszcza swoją żonę i ojczysty dom. Staje się pielgrzymującym żebrakiem, któremu po gorących modlitwach objawia się Matka Boża. Po powrocie w ojczyste strony nie ujawnia swego pochodzenia i spędza siedemnaście lat pod schodami domu ojca. Aleksy czuje, że nadchodzi jego koniec. I co robi ze swą śmiercią? Nic. Pisze tylko list i umiera w ubóstwie nie przyznając się do tego, kim naprawdę jest. A przecież mógł umrzeć w ciepłym łóżku, otoczony swą najbliższą rodziną. Bohater nie „zadbał” o swą śmierć. Zrobił to za niego Bóg, bo mimo wszystko zgon Aleksego nie był zwyczajny. Gdy skonał rozdzwoniły się w Rzymie wszystkie dzwony, wokół działy się cuda a jego uznano świętym.

Również w średniowieczu ktoś wpadł na bardzo ciekawy pomysł i śmierć upersonifikował pisząc wiersz „Rozmowa mistrza Polikarpa ze śmiercią”. W utworze tym bohater nie umiera, ale rozmawia z kostuchą. Oto tytułowy mistrz Polikarp prosi Boga by pokazał mu śmierć. I co widzi? Ludzki, kobiecy szkielet, szkaradny, przykryty chustą. Śmierć ma skrzywioną twarz zroszoną krwią i ogólnie rzecz biorąc jest rozkładającymi się zwłokami trzymającymi kosę. Autor wiersza bardzo „obrazowo” przedstawił śmierć. Kto by pomyślał, że ze śmiercią można zwyczajnie „pokonwersować”?

Mówi się, że człowiek nie zna dnia ani godziny swojej śmierci. To w zasadzie prawda, ale jest wyjątek. W pewnym przypadku człowiek z dokładnością, co do godziny może przewidzieć swoją śmierć – wtedy, gdy popełnia samobójstwo. Odebrać sobie życie można kilkoma sposobami. Wszystko zależy od wyboru i „finezji” samobójcy.

Myślę, że epoką samobójstw był romantyzm. Wtedy wielu ludzi odebrało sobie życie z powodu np. nieszczęśliwej miłości lub tragicznej sytuacji życiowej. Taką osobą był Werter, bohater utworu „Cierpienia młodego Wertera”J. W. Goethego. Bohater to bardzo wrażliwy i uczuciowy człowiek. Decyduje się na wyjazd ze wsi do miasta, aby zaznać ukojenia po niezbyt szczęśliwych perypetiach miłosnych. Na wsi spotyka piękną kobietę Lottę, w której zakochuje się bez pamięci. Wydaje mu się, że z wzajemnością. Niestety, Lotta jest zaręczona z innym. Werter zrozpaczony i miotany namiętnościami nie potrafi poradzić sobie z wewnętrznym rozdarciem i kończy swe życie strzelając do siebie. Werter znalazł wielu naśladowców w Europie. Co zwyczajnie oznacza, że wielu młodych ludzi po przeczytaniu książki odnajdując w bohaterze samych siebie, któregoś pięknego dnia popełniła samobójstwo (zapewne strzelając do siebie).

Jeszcze jednym bohaterem romantycznym, który popełnił samobójstwo był Walter Alf, bohater powieści Adama Mickiewicza „Konrad Wallenrod”. Walter Alf jako dziecko zostaje uprowadzony ze swej ojczystej Litwy przez Krzyżaków. Dorasta w zakonie krzyżackim. Po wielu latach uświadomiony o swym pochodzeniu ucieka do ojczyzny i tam żeni się. Decyduje się jednak opuścić rodzinę i poprzysięga sobie zemstę. Zabija mistrza krzyżackiego Konrada Wallenroda i podszywając się pod niego prowadzi zgubną dla zakonu politykę zagraniczną. Gdy zostaje zdemaskowany, targany wewnętrznymi rozterkami popełnia samobójstwo.

Co jeszcze człowiek może zrobić ze swoją śmiercią?
W czasach II wojny światowej ludzie umierali na różne sposoby. Większość z nich była niestety skazana na jeden. Komora gazowa była przeznaczeniem Żydów. Tadeusz Borowski w swym opowiadaniu „Proszę państwa do gazu” oraz Seweryna Szmaglewska w książce „Dymy nad Birkenau” opisują ludzi idących na taką właśnie straszliwą śmierć. Mężczyźni, kobiety i dzieci przywiezieni wagonami bydlęcymi do obozu wraz z większością swego dobytku i drogocennych rzeczy są przekonani, że będą pracować. Nikt z nich nie wie, że idą na śmierć. Nieliczni mogą się tylko tego domyślać. Tysiące Żydów zostaje „wyładowanych” na rampę kolejową. Tam dokonuje się selekcji – kto pójdzie do gazu teraz a kto za kilka dni, tygodni. Zostaje im odebrane wszystko, co mają. Więźniowie z obozu łapczywie wszystko zabierają. Nowo przywiezieni błagają o odpowiedź na pytanie – „co z nami będzie, dokąd nas prowadzą?” ale żaden z więźniów nie ma odwagi, a może zwyczajnie nie chce, powiedzieć im o ich przeznaczeniu. „Transport” zostaje rozebrany do naga. Wchodzą całymi rodzinami na budynku oznaczonego jako łaźnia. Dla zachowania pozorów dostają ręczniki i mydło. Nadal nie domyślają się, że za chwilę czeka ich to, co nieuniknione – śmierć. Dopiero, gdy zamykają się za nimi żelazne drzwi a z otworów przypominających wentylatory zaczyna wydobywać się śmiertelny gaz – cyklon zaczynają rozumieć. Giną w straszliwych męczarniach. Ich śmierć jest powolna i bolesna, bo esesmani „oszczędzali” gaz i nie wpuszczano go na tyle dużo, aby zabił od razu. Potem ciała palono na stosach a popioły rozrzucano wokół obozów. Pomordowani w komorach gazowych ze swoją śmiercią nie mogli zrobić nic.

W obecnych czasach bardzo znana i, niestety, rozpowszechniona jest powolna śmierć – nałóg narkotykowy. Z jej szponów można się niekiedy wyrwać, ale do tego trzeba dużo siły i silnej woli a także pomocy innych.
O takim rodzaju śmierci można przeczytać w książce opartej na opowiadaniu młodej Niemki Christiane F. – „My, dzieci z dworca ZOO”.
Młodzi ludzie (bardzo młodzi, można powiedzieć – dzieci) z nudów, braku wrażeń i z powodu problemów rodzinnych palą haszysz. Później sięgają po heroinę Biorą coraz więcej, więcej i więcej. W końcu przychodzi pora na „złoty strzał”. Organizm nie wytrzymuje i człowiek umiera. Często w publicznej toalecie lub na ulicy. Christiane F. udało się wyrwać z nałogu, ale jej najbliższa przyjaciółka Babsi przedawkowała w wieku czternastu lat. To wstrząsające.

Jak widać, człowiek może zrobić bardzo wiele ze swoją śmiercią. Ale czasem nie można zrobić z nią kompletnie niczego - wtedy, gdy przychodzi znienacka np. w wypadku samochodowym.
A co ja chciałabym zrobić ze swoją śmiercią?
Raczej nic szczególnego. Chciałabym umrzeć jako staruszka, we śnie, czując, że zaznałam samych najlepszych rzeczy w swoim życiu i że będzie o mnie pamiętać wiele kochających osób. Takiej śmierci życzyłabym wszystkim...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut