profil

Duchowieństwo twórcą piśmiennictwa.

poleca 85% 140 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Bolesław Krzywousty

Spośród trzech stanów kształtujących kulturę Europy średniowiecznej, którymi były: duchowieństwo, rycerstwo i mieszczaństwo-w Polsce rolę twórcy piśmiennictwa obejmuje duchowieństwo. Początkowo cudzoziemskie, zatrzymuje piętno warstwy napływowej przez język swój łaciński-język liturgii kościelnej. Zatraci zaś cechę obcości dopiero dzięki temu, że ową mowę rzymską uczyni drugim językiem narodu - drugim, a raczej pierwszym, bo stanowiącym mowę naczelnej warstwy kulturalnej, mowę dokumentu urzędowego, szkoły, nauki, literatury. Na przeciąg kilku wieków kultura polska staje się więc dwujęzyczną. Naród polski przez kilka stuleci wypowiada się w równej mierze mową własną, jak mową Rzymian, co więcej w ciągu wieków średnich piśmiennictwo ludzi kulturalnych w Polsce, istotne zwierciadło życia klasy tworzącej kulturę (a takim zwierciadłem jest każda literatura na odpowiednim stopniu rozwoju) - to piśmiennictwo łacińskie. Nie byliby nim zachwyceni Rzymianie dawni. Łacina średniowieczna pozostała językiem żywym, dostosowującym się do nowych potrzeb; zalewały ją nowe wyrazy; budowano zdania, nad którymi Cycero ręce by załamywał. Zepsutą i barbarzyńską wydawałaby mu się ta łacina kościelna pisarzy nie troszczących się wcale, by przypominać styl autorów pogańskich. Duchownym polskim długi czas zresztą wystarczało to, co zawierały przywożone do Polski rękopisy. Pochłaniało ich energię organizowanie i umacnianie chrześcijaństwa na świeżych ziemiach i zdobywali siew zakresie piśmiennictwa na to tylko, by notować wypadki ważniejsze. Od powstających w ten sposób roczników zaczyna się u nas działalność pisarska księży - i dopiero w czasach Krzywoustego mnich-cudzoziemiec przybraną ojczyznę obdarzył pierwszą kroniką. Imię swe zataił; pochodzenie jego również niezupełnie wyjaśnione. Gallusem, tj. Francuzem, później go nazwano; niektórzy wywodzili go z Prowansji; inni twierdzą, że z Węgier przybył do Polski. To pewne, że przywiązał się gorąco do nowego kraju i do znakomitego władcy i postanowił pisać ku chwale książąt i ojczyzny naszej", by nie pożywać darmo polskiego chleba (ne frustra panem Polonicum manducarem).
Znający współczesne kronikarstwo zachodnioeuropejskie, rozmiłowany w historyku rzymskim Saiustiuszu-zdawał sobie Anonim Gal" z tego sprawę, że dzieje kulturalnego narodu zasługują na utrwalenie. Jeżeli mniemacie"-mówi do tych, co widocznie na pracę jego patrzyli niechętnym okiem - że królowie i książęta polscy nie zasługują na własne roczniki, to królestwo polskie stawiacie w rzędzie ludów barbarzyńskich". Przede wszystkim jednak pragnie wzór dać potomnym w osobie Bolesława Krzywoustego i na podobieństwo kronikarzy i epickich poetów zachodnich budzić zapał do czynów wojennych. Świeckie tedy piętno ma dzieło tego mnicha, co życzył sobie, by je czytano w szkołach i objaśniano w zamkach rycerskich, i nęcić chciał sposobem opowiadania, zdobiąc je nawet rymami. Pobieżnie wspomniał o dziejach dawniejszych; szczegółowo przedstawił czyny Krzywoustego po rok 1113, do czasu, w którym prawdopodobnie pisał kronikę-panegiryczną, ale dbającą o prawdę. O cały wiek później zabrał się uczony Polak do pracy podobnej: mistrz Wincenty (nazwany później Kadłubkiem), pochodzący z Sandomierszczyzny, a wykształcony za granicą, gdzie osiągnął tytuł magistra. Był kapelanem Kazimierza Sprawiedliwego, pierwszego w Polsce władcy, którego zajmowały sprawy naukowe, był biskupem krakowskim, a koniec życia spędził w klasztorze. Śmierć w r. 1223 przerwała mu pisanie kroniki, podjęte na życzenie wspomnianego księcia, co „na barki pigmejskie włożył ciężar wymagający bark Atlasa" (htimeris Pygmaeis onus imposuit Atlanteum). Tych kilka słów wystarczy, by pokazać, jak napuszonym stylem pisał mistrz świątobliwy i jak się popisywał erudycją. Ale tak właśnie pisali na Zachodzie ówcześni pisarze łacińscy - i Wincenty godny ich był pod względem wiedzy i sztuki. Chciał zaś właściwie nie kronikę dawać szkołom, dla których dzieło przeznaczał, ale wzór stylu i naukę moralności chrześcijańskiej, opartą na przykładach z historii. Więc też upiększał tę historię, jak mógł-cytatami, sentencjami, porównaniami, bajkami, zmyśleniami, utworami wierszowanymi, formą dialogu, której użyczył trzem księgom, czwartą tylko (doprowadzoną do r. 1202) czyniąc opowiadaniem nieprzerwanym. Wdzięczność mu się należy za to, że pierwszą rzecz na poziomie europejskim dał piśmiennictwu - i że między bajkami, które pomieścił, znajdują się podania o Krakusie i Wandzie, o Popielu, przez niego ocalone od niepamięci. Gdy jednak człowiek owej epoki myślał o tym, co godne pamięci, to mu przed oczyma stawały głównie postaci świętych oraz ich cuda. Skoro więc zaczęto u nas pisać, musiały się znaleźć i musiały się mnożyć żywoty świętych. Wyprzedzają one Galla-Anonima, bo najdawniejszy żywot św. Wojciecha pochodzi z lat bliskich śmierci męczennika (mniej więcej z r. 1000). Może autorem był brat świętego; w każdym razie nie Polak spisał te wzruszające dzieje. W XII w. powstają już opowiadania o jego życiu i cudach na terenie polskim, gnieźnieńskim, a wiek XIII przynosi żywoty św. Stanisława. Nie Chrobry, ale św. Stanisław urósł na najdroższą ówczesnym Polakom postać historyczną i kult jego był węzłem jednoczącym rozdarte dzielnice. Znamienne to dla religijnego ducha wieków średnich, ogarniającego i Polskę w XIII w. i dającego jej szereg świętych: pierwszym bohaterem narodowym staje się bohater Kościoła. A jest coś tragicznego w fakcie, że przykuł pierwszy serca narodu nie człowiek umacniający i rozszerzający państwo, lecz walczący z władcą męczennik. Rozwija się nadal hagiografia w XIV w., dołączając trzecią postać umiłowaną, bł. Kingę. Wiek ów pustce dwu poprzednich stuleci przeciwstawia nieco większą obfitość rzeczy łacińskich, prozą czy wierszem pisanych w Polsce. Wśród nich wiersz o Albercie, wójcie krakowskim, potępienie sprawcy buntu przeciw Łokietkowi, jest oddźwiękiem walki z żywiołem niemieckim na ziemiach polskich. Wybitny jednak autor znowu jest tylko jeden i znowu liczy się do kronikarzy. Różnił się jednak bardzo od poprzedników ów Janko z Czarnkowa, syn wójta, co doszedł do stanowiska górującego w państwie i Kościele, podkanclerzy Kazimierza Wielkiego i archidiakon gnieźnieński, po śmierci protektora swego groźny wróg partii węgierskiej, zwalczany przez nią gwałtownie, prześladowany, oskarżany-człowiek namiętny, ruchliwy, obrotny, znawca prawa, orientujący się w rzeczach polskich i obcych. Odrębne też piętno ma kronika, w której krótko przedstawił rządy i śmierć Kazimierza, a dokładnie czasy Ludwika i zamieszki bezkrólewia. Nie wzory chce dawać i pouczać, ale mówić o tym, co widział i przeżył, i w czym brał udział, obronić siebie, a pognębić przeciwników. Niby barwny pamiętnik burzliwej epoki staje opowiadanie jego przy spokojnej pretensjonalności magistra Wincentego. Ale naprawdę znacznie większe różnice dzieliły wiek, w którym powstała ta kronika, od czasów poprzednich, niżby z różności dzieł wymienionych można wnosić. Wszakże to stulecie w trzech wielkich swych postaciach okazuje trzy olbrzymie etapy rozwoju dziejowego: w Łokietku odrodzenie i umocnienie jednolitej państwowości-w Kazimierzu świadome organizowanie państwa, życia gospodarczego i kultury - w Jadwidze tworzenie już nie państwa, lecz mocarstwa polskiego, opartego na genialnej myśli politycznej ówczesnych możnowładców polskich, by Polskę zabezpieczyć i umocnić zamieniając groźnych wrogów, Litwinów, w braci. A jak na terenie polityczno-wojennym ukoronuje ten rozmach potężny w lat dziesięć po zaczęciu się następnego stulecia zwycięstwo grunwaldzkie - tak wieńczy go na przełomie wieków, w r. 1400, powstanie Akademii Krakowskiej. Jest to moment zwrotny w stosunku naszym do kultury europejskiej: Polska z roli odbiorczym przechodzi do roli nie równej wprawdzie naczelnym narodom Zachodu, ale współtwórczej i zdolnej do godnego współzawodnictwa.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 6 minut