profil

Zanieczyszczenia lasów

Ostatnia aktualizacja: 2022-01-30
poleca 84% 2733 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Straszny kwaśny deszcz. Unoszący się w powietrzu dwutlenek siarki łączy się z wodą deszczową i opada w postaci deszczu, stając się przyczyną niszczenia m.in. życia biologicznego w jeziorach. W naszym systemie ekonomicznym nie ma wyceny wartości przyrody. Niektórzy przedstawiciele przemysłu uważają, że „pełni on tak ważne zadania, iż jest ważniejszy od wszystkiego”. Owszem, zakłady przemysłowe, które stają się zagrożeniem dla środowiska naturalnego czasem płacą kary, ale na ogół im się to bardziej opłaca, niż np. zakładanie elektrofiltrów, czy oczyszczani ścieków. Tak jak jest, pozostać nie może, mówią ci, co się na tym znają. Niepotrzebne będą wojny, bo ludzie zatrują się sami. Zakłady Azotowe „Puławy” ze swoich kominów emitują w powietrze w ciągu roku aż 34 000 ton pyłów i gazów. Do Wisły płynie z „Puław” rocznie 90 000 m3 ścieków, co stanowi 85% wszystkich ścieków województwa lubelskiego. A teraz trzeba to jeszcze pomnożyć przynajmniej przez 15, aby móc sobie wyobrazić co spadło na okoliczne lasy, dlaczego zamierają i co spłynęło do królowej rzek polskich. Nie trzeba szukać starszych ludzi, aby znaleźć tych, którzy pamiętają, jak to kąpali się w Wiśle. Dziś to jest niemożliwe. To jest rzeka- trujący ściek. Jak daleko sięga obszar zatruwania przez „Azoty” ? Nie bardzo wiadomo, ale tlenki azotu niszczą rośliny w odległości 6 km od źródła emisji. Amoniak niszczy wszystko wokoło w promieniu 20 km. Leśnicy obserwują niepokojące zmiany w lasach kozłowieckich, oddalonych od Puław o około 30 km. Zagrożone jest istnienie lasu, a z nim także ludzi i zwierząt. Naturalnie, że „Puławy” się bronią, tłumacząc, że nie jest aż tak źle, że są przecież plany ochrony środowiska. Okręg śląski i „Puławy” - to jedyne przykłady. Gdziekolwiek powstają duże zakłady przemysłowe- ludzie pytają się z niepokojem, co będzie z ich zdrowiem, z lasami, z przyrodą? Mieszkańcy zagrożonych terenów dostarczają dowodów, że są zatruwani, a przedstawiciele wielkich zakładów twierdzą, że oni są w porządku. My również nie jesteśmy bez winy. Przemysł zatruwa – można by powiedzieć – totalnie. A my? My niszczymy zbiorowo i indywidualnie. Jeśli chodzi o nas to przeważnie latem i wtedy, gdy mamy wakacje, urlopy, wczasy. Jeden człowiek może nie potrafiłby tak, łatwo zaszkodzić przyrodzie, ale miliony? A każdego roku coraz więcej ludzi wyjeżdża na wczasy, a wśród nich, niestety, jest wielu wandali. Co roku są pożary lasu. Czasem palą się setki hektarów. W 1983 r. spłonęło m.in. „dzięki” podpaleniu 216 ha lasów w Ławszowej, w rejonie Łaz spłonęło 100 ha lasów. Można by cytować całe litanie. Przeciętnie rocznie płonie u nas około 3000 ha lasów, wybucha około 1500 pożarów. Ludzie zapalają ogniska w niedozwolonym miejscu, zapominając o jego zabezpieczeniu. Palacze rzucają niedopałek w trawę. Trawa jest sucha, ogienek pełznie z wiatrem w stronę lasu i nie wiedzieć kiedy pożar gotowy. Stłuczona butelka, ułamek szkła, działają w słońcu jak soczewki, ogniskują promienie słoneczne, nagrzewają się i zapalają, może najpierw źdźbło, ale potem las. Ogień był i jest jednym z największych wrogów lasów. Zresztą nie tylko u nas. Stwierdzono, że Nigdzie na świecie nie dokonano rabunku leśnego w czasie tak szybkim jak w Anglii. Otóż w latach 1603-1625 w Anglii ten kto wypalił las i zamienił go w ziemię uprawną otrzymywał od państwa nagrodę pieniężną. W owym czasie Oliver Cromwell lord protektor Wielkiej Brytanii , zalecał szlachcie i chłopom, aby zamieniali lasy w pastwiska dla owiec. Odtąd Anglia mając 4-5 % powierzchni zalesionej, stała się najbardziej „łysym” krajem w Europie. Naturalnie, że odtąd musi drewno importować.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty