Podmiot liryczny w sonecie "Do Trupa" porównuje siebie do nieboszczyka. Jest nieszczęśliwie zakochany bez wzajemności.
Trup leży zabity bo dopadła go śmierć, zaś autor jest tak przybity psychicznie, że mimo pulsu życia jest bardzo podobny do człowieka nieżyjącego. Człowiek, który zmarł jest przykryty suknem żałobnym, natomiast ten, który doświadczył złej miłości jest nią tak przykryty, że również nie dostrzega innych ludzi - nie widzi świata, jest zamyślony. Z tekstu wynika, że w tym wypadku lepiej jest nieżyjącemu, bo jest mu wszystko jedno, gdzie leży, kto się nim zajmuje i tak obróci się w proch, zaś podmiot liryczny będzie żył i okrutnie cierpiał, nie zmieni się w proch i nie zniknie z tego świata, choć tak bardzo tego pragnie.