profil

Diagnoza poziomu uzależnienia na podstawie filmu pt. "Wszyscy jesteśmy Chrystusami"

poleca 85% 482 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

I Diagnoza:

1) dane pacjenta

Adam Miałczyński, 33 lata, rozwodnik, jest kulturoznawcą, wykłada na uczelni.

2) pytania o rodzinę

T: Czy ma pan dzieci? Jeśli tak, to proszę powiedzieć w jakim wieku są, co robią?

P: Mam jednego syna, Sylwestra. Chłopak jest przed maturą, ma problemy z zaliczeniem przedmiotów, boi się, że nie zostanie dopuszczony do egzaminu dojrzałości. Obiecałem pomóc synowi zaliczyć wszystkie przedmioty:

?Rozegramy to jak w tenisie. Nie myśl o meczu, nie myśl o maturze (?). Liczy się najbliższa piłka, o najbliższej piłce myśl odbiciu. O jednym, jedynym przedmiocie do poprawienia. Co możesz pierwsze poprawić czujesz się na siłach?.

Powiedział mi, że chyba zacznie od matmy?

?Więc przez najbliższe dni istnieje tylko matma. Nie ma czy cię dopuszczą do matury, nie ma palisady. Masz jedną pałę i chcesz ją poprawić. Potem będziemy się martwić o następną piłkę, szykować do jej odbicia wygranej?.

T: ?a żona? To znaczy była żona. Czym się zajmuje? Może pan coś więcej o niej opowiedzieć?

P: Gdy poznałem Beatę, pracowała w recepcji. Poprosiłem ją o rękę, chociaż właściwie jej nie znałem. Przed ślubem wylądowałem na izbie wytrzeźwień. Następnego dnia chyba, powiedzieli mi, że mam ślub i wychodzę. Wtedy, gdy szedłem do Urzędu Stanu Cywilnego myślałem, co będzie dalej i rzuciłem papierek do kosza:

?Jak trafię, będę w małżeństwie szczęśliwy??

?Nie trafiłem do kosza, to nie może się udać? ? pomyślałem sobie wtedy.

3) więzi rodzinne

T: Z kim najlepiej się pan dogaduje?

P: Właściwie, to z nikim. Chyba z synem trochę. Lubił mnie, gdy przestałem pić. Ubieraliśmy wtedy choinkę, opowiadałem mu, że dziadek z babcią mnie wtedy nie lubili, gdy tak piłem. Później, gdy syn był właśnie przed maturą, starałem się mu pomóc.

Poza tym:
?Zawsze kochałem swojego syna?.
?Nigdy go nie uderzyłem?.
?Przecież to ja załatwiłem Sylwkowi najlepsze leczenie zębów specjalnie dla dzieci właśnie na Akademii Medycznej?.

?Myślę, że moja miłość do syna, to jedyne nieegoistyczne uczucie w życiu, za które w zamian nic od niego nie chcę. Jedyne wyższe uczucie jakie mi się naprawdę udało?.

4) praca

T: Jaki jest pański stosunek do pracy?

P: ?Moje picie nie odbija się nigdy na moim zawodzie. Albo piję, albo pracuję?.
Właściwie straciłem pracę. Kiedyś wróciłem na uczelnię pijany, piłem w trakcie pracy, byłem ze studentami w parku, prowadziłem zajęcia, ale wypiliśmy sobie trochę i wróciliśmy na uczelnię. Zwymiotowałem wtedy na dziekana. Kazał mi samemu się zwolnić, na własną prośbę z przyczyn zdrowotnych, powiedział, że przecież jestem chory.

II Stan faktyczny- analiza przeszłości badanego człowieka:

T: Jak wyglądało pana dzieciństwo? Jakie były kontakty z rodzicami?

P: ?(?) się bałem do domu wracać?

Tata dużo pił, mama zawsze płakała. Ja też czasem ukradłem coś z szafy, wtedy mama groziła mi, że mam tylko poczekać, aż ojciec wróci. Wtedy się modliłem, by nie wrócił do domu trzeźwy i zazwyczaj uchodziło mi na sucho. Z mamą miałem nienajlepszy kontakt, z ojcem tym bardziej, nie szło z nim porozmawiać nigdy, wciąż był pijany. Nawet w Wigilię, pamiętam to. Kiedyś, gdy przyszedł taki pijany, że się przewracał, obiecałem niebu, że nie będę taki jak on.

T: Czy ma pan rodzeństwo?

P: Nie. Jestem jedynakiem.

1) Ocena systemu wychowania w swoim domu z dzieciństwa

T: Jakie żale mógł pan przenieść z domu rodzinnego do swojej teraźniejszej rodziny?

P: Ojciec zawsze był pijany. Ja starałem się dać synowi to, co chciałbym żeby mój tata mi dał? chociaż ciepłe słowa.
Proponowałem mu szkółkę piłki nożnej, bo kiedyś zapytał mi, kim bym chciał, żeby został, a ja mu odpowiedziałem: szczęśliwym człowiekiem! Powiedziałem mu:

?żebyś robił to, co lubisz, bo ja nie lubię tego co robię! Więc myślałem, że ty chociaż. Chcesz być policjantem, bądź policjantem? chcesz lizać znaczki na poczcie, liż! Byle byś był szczęśliwy!?

Jego matka się zawsze wściekała, jak źle mówił badminton, ja go wtedy broniłem.
Jeździliśmy razem na wakacje. We dwójkę zawsze. Robiliśmy sobie zdjęcia i noski, takie z klonów noski na nosy. ?Mój stary nie był ze mną nigdy, nie było stać, bo przepijał! Wszystko przepijał!?. ?Nie piłem nad morzem, ani w górach?.

III Pytania uzupełniające:

T: Od kiedy pan pije?

P: Od kiedy pamiętam. Czasem zwędziłem z szafki jakieś wino, mama straszyła tatą, jak wcześniej mówiłem, ale ojciec zawsze wracał pijany, więc ja nie oberwałem. Czasem piwko jakieś sobie wypiję z kolegami na barce, albo coś.

T: Dlaczego pan to robi?

P: ?(?) przez matkę abstynentkę. Gdyby mi nie chowała piwa, gdyby pozwoliła mi spokojnie wyhamować, sam bym wyhamował?.
?I znów się nawalę przez matkę, naciągnę jak wieczne pióro?.

?Po przyjściu na świat syna 7 lat nie piłem? prawie. Potem nie piłem jeszcze 4 lata? prawie. 2 lata? prawie, rok- 9 miesięcy i potem coraz krócej już te przerwy trwały. Ale przecież z lat 30 dorosłego życia wydałem nałogowi 15 lat? prawie! I jestem tym bardzo a bardzo zmęczony. I niech mi nikt nie powie, że nie próbowałem!?.

Kiedyś wróciłem do domu pijany i zobaczyłem moją mamę, leżała w kuchni na podłodze, przewróciła się. Ja byłem potem u niej w szpitalu, obiecałem jej, że będę przychodził codziennie i razem będziemy ćwiczyć. Bo ja to później z mamusią mieszkałem. Była pod moją opieką. Obiecałem jej, ale nie przyszedłem już. Potem kazali mi wybrać sukienkę dla mamy do trumny i poszedłem do domu i otworzyłem szafę, nic nie było.

?Nic jej nigdy nie kupiłem niczego. Raz kołnierzyk do palta z futerka. Kiedyś sweter, ale to już na nim Bartek potem spał potem?.

T: Mówił pan, że nie pił jakiś czas, przez prawie 7 lat i 4 i potem już krócej, ale rozstawał się pan z alkoholem na jakiś czas jednak. Jak to się stało? Może za pierwszym razem, jak to się stało, że pan przestał pić na aż 7 lat?

P: ?Dowiedziałem się tego po prostu od siebie, że już więcej nie piję, a piłem jak wielbłąd. Piłem, bo to ja jestem, a mnie wszystko wolno, jak Bogu. To niepicie, to jest picie boskie. I wtedy coś mi zza ucha szepnęło: no co ty?
anioł stróż. Chyba anioł to był?.

T: Więc co sprowokowało pana, żeby po tylu latach abstynencji znów sięgnąć po alkohol?

P: To była Wigilia, ubierałem z synem choinkę.

?Potem coś szepnęło: już możesz?. W dzień Bożego Narodzenia właśnie. ?Też anioł, tylko trochę inny. Powiedział, że dam radę napić się, nie upić?.

T: I co się wtedy stało? Gdzie pan poszedł po alkohol?

P: Poszedłem na barkę, po tylu latach odwiedziłem starych kumpli. Siedzieli tam, jak zawsze, tak samo, jakby nie wstawali. Wciąż na swoich miejscach. Napiłem się z nimi, nie minęło całe 7 lat. Wróciłem do domu pijany, kupiłem nawet po drodze lisa, takiego na szyję. Żona zabrała syna i pojechała do rodziców. Wtedy pamiętam siedziałem sam przy stole i coś się stało. Mój ojciec, pamiętam kiedyś w Wigilię był taki pijany i ściągnął wszystko ze stołu, cały obrus razem z zastawą, z jedzeniem. Ja zrobiłem to samo, jak tak sam tam siedziałem.

Najgorszego dowiedziałem się w szpitalu, jak kiedyś leżałem, zanim mama umarła, jeszcze po rozwodzie z żoną mieszkałem, bo chciałem być blisko syna.

T: Dlaczego się pan rozwiódł?

P: ?Nie kocham jej. Nigdy jej nie kochałem?. Moją pierwszą, prawdziwą miłością była Ela.
W szpitalu lekarz powiedział mi, że żona prosiła go o zaświadczenie, że jestem alkoholikiem, żeby odebrać mi prawa rodzicielskie.

T: Ale syna pan kocha? Chciał pan dziecko? Nie kochał pan żony, dlaczego pan się z nią ożenił?

P: Była dobra dla mnie, dawała mi pić, czekoladę mi dawała w recepcji.

T: Ja się wystraszyłem, jak żona mi powiedziała, że jest w ciąży. To tak szybko wszystko było, a ja pisałem prace doktorancką. Bałem się o swoją karierę trochę, o przyszłość, nie chciałem żeby płacz dziecka mnie rozpraszał i te pieluchy?

Ale ?zawsze kochałem swojego syna?
?nigdy go nie uderzyłem?
?(?) moja miłość do syna (?) to jedyne wyższe uczucie jakie mi się naprawdę udało?

Mój syn poszedł teraz na odwyk, brał całą szkołę. Palił marihuanę, ale przed maturą wtedy powiedział mi, że zaliczał wszystkie sprawdziany na amfetaminie. Sylwester był przy mnie wtedy, kiedy nie było nikogo, wierzył we mnie, był przy mnie, żona odeszła, ale on został, przyszedł do mnie, po śmierci mamy mieszkałem sam, on był ze mną. Opiekował się mną, a ja go nie doceniałem. To dzięki niemu tu jestem. Syn chce się leczyć, ja też chcę, dlatego tu jestem.

T: Uświadamiam panu, że oczywiście jest pan anonimowym pacjentem, żadne pańskie dane nie zostaną nikomu ujawnione. Może pan być spokojny, przeprowadzimy spokojnie diagnozę, nie musi się pan bać. Jest pan anonimowy. Dobrze, że pan przyszedł sam, sam z własnej, nieprzymuszonej woli.


Diagnoza została przeprowadzona na podstawie:

I Diagnoza:

1) dane pacjenta
- wiek
- płeć
- stan cywilny
- wykształcenie
- praca (zawód)

2) pytania o rodzinę
- ile dzieci
- wiek dzieci
- co robią dzieci
- co robi żona
- obraz rodziny

3) więzi rodzinne
-z kim się najlepiej dogaduje pacjent

4) praca
- stosunek do pracy

II Stan faktyczny:

1) Jakie było dzieciństwo?
- jakie były kontakty z rodzicami
- jaki był kontakt z rodzeństwem

2) Ocena systemu wychowania w domu z lat dzieciństwa
- jakie żale pacjent wyniósł z domu rodzinnego


III Pytania uzupełniające:

1) Od kiedy osoba pije
- co pije
- jakie ilości spożywa
- dlaczego to robi

3) Zakończenie
- uświadomienie pacjentowi anonimowości


Historia choroby i opinia lekarza prowadzącego:

Miałczyński Adam w dzieciństwie miał już pierwszy kontakt z alkoholem. Nie miał dobrego kontaktu z rodzicami, rodzeństwa nie ma. Żeni się z kobietą, której nie kocha, najprawdopodobniej, jak sam mówi, robi to, ponieważ była dla niego czuła, opiekowała się nim, gdy był sam.
Na informację o ciąży żony nie reaguje radością. Twierdzi, że kocha swojego syna, że cieszy się z jego istnienia, ale sam mówi, że bał się ciąży żony, bał się o swoją karierę, o pracę doktorancką.
Twierdzi, że szanuje swoją pracę, że nie pije podczas pracy, po czym przyznaje się, że pewnego razu wrócił na uczelnię pod wpływem alkoholu. Stracił wtedy pracę.
Nie pił prawie 7 lat, później niecałe 4 lata i miał coraz to krótsze okresy abstynencji.
Pierwsze zerwanie z nałogiem pamięta dokładnie. Twierdzi, że sam powiedział sobie, że nie pije i nie pił. Zaczął ponownie pić w Wigilię, po około 7 latach abstynencji. Wtedy po powrocie do domu w stanie nietrzeźwym przypomina sobie moment z dzieciństwa, gdy ojciec ściągnął ze stołu obrus wraz z zastawą i posiłkami świątecznymi, sam zrobił to tego wieczora, gdy wrócił pijany po raz pierwszy od prawie 7 lat do domu. Otwarcie mówi, że coś go do tego pchnęło, głos anioła.
Rozwiódł się z żoną, ale nadal z nią mieszkał, chciał być blisko syna.
Gdy syn był starszy, pacjent był przy nim, gdy chłopak miał problemy w szkole, gdy miał problemy z maturą.
Mieszkał już później z matką. Stracił ją po kilku latach. Ma do siebie wielki żal, że nie spełnił jej ostatniej prośby, że nie pogłaskał jej czule po głowie i nie przychodził jak obiecywał w odwiedziny.
Jak mówi, syn zawsze był przy nim, po odejściu matki mieszkał sam. Wtedy syn był u niego, zostawał na noc, pacjent twierdzi, że to dzięki niemu postanowił rozpocząć leczenie.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 11 minut

Typ pracy