profil

Świat jako teatr. Dokonaj analizy i interpretacji wiersza Józefa Barana „Ballada o arenie cyrkowej”. Odwołaj się do znanych Ci utworów literackich i kontekstów filozoficznych.

poleca 85% 227 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Józef Baran, współczesny poeta, w swym wierszu ?Ballada o arenie cyrkowej? stawia bardzo gorzką diagnozę chorego, z wolna umierającego organizmu, jakim jest społeczeństwo. Poeta niczym lekarz rozpoznaje chorobę, szczegółowo ją opisuje i stara się, by chory stanął na nogi. To, czy się to uda, zależy tylko od niego.
Przyjrzyjmy się utworowi, aby dowiedzieć się, jaką chorobę zdiagnozował Baran.
Zwróćmy uwagę na samozwańczy tytuł, który nazywa utwór balladą. Odwołanie do synkretycznego gatunku łączącego w sobie cechy liryki i epiki, tak typowego dla twórczości romantyzmu, wydaje się nieprzypadkowy. Typowa ballada wyróżnia się opisem dziwnego, tajemniczego świata, w którym dostrzegamy interwencję sił nieczystych. W gatunku tym występuje przeważnie narrator dziwiący się zastanemu światu i kontestujący jego wartości. Po uważnej lekturze ?Ballady o arenie cyrkowej? widzimy, że narrator czerpie z romantycznego dorobku.
Wiersz podzielony jest na sześć zwrotek po cztery wersy w każdej, brak jest tu systematycznych rymów.
Utwór zaczyna się paradoksem, zdanie otwierające zdaje się jednocześnie kończyć pewien rozdział, zapowiada nowy porządek rzeczy. Jest on dziwny i niezrozumiały. To kolejna zapowiedź powrotu do romantycznych klimatów epoki.
Czytelnik dowiaduje się, że teatr zakończył działalność, został rozwiązany. Teraz widownia może przyglądać się przedstawieniu cyrkowemu, które uosabiane jest ze sztuką lekką, śmieszną, wręcz niepoważną. Okazuje się jednak, że cyrk Barana przekracza granicę śmieszności. Staje się miejscem zdarzeń tragicznych.
Metaforą naszego życia okazuje się kręcąca arena cyrkowa, której towarzyszą wystrzały sztucznych ogni, ludzie, zwierzęta oraz rzeczy śmieszne i niepoważne. Los jest powtarzalny, ?arena toczy się kołem?. To zaklęty krąg, miejsce, skąd nie ma ucieczki. Wszystko, co ma miejsce w cyrku, jest trywialne, cykliczne, oczywiste do przewidzenia. Widownia jednak nie dostrzega tego faktu. Jest otumaniona, trwa w letargu, półśnie, z którego nie może się wybudzić. Nie dostrzega własnego tragizmu, nie widzi już nawet, że uczestniczy nie w teatralnym przedstawieniu, lecz marnej sztuce cyrkowej, skontrastowanej z teatralnym kunsztem. Nie poznajemy widzów zasiadających na trybunach. To anonimowa zbiorowość.
W smutnym świecie nie ma wartości stałych, pewnych, oczywistych. Wszystko jest złudne i iluzoryczne. Życie zdominowane jest przez strach i niepewność. Gorzka diagnoza świata obnaża kruchość egzystencji, która nie ma mocnych fundamentów zbudowanych z uniwersalnych, odwiecznych wartości. Wartości, które byłyby spuścizną pokoleń. Cyrk stoi na ruchomym błocie, bagnie, które wciąga budynek i widzów w nim przebywających.
Baran ukazuje świat upadłych wartości, w którym brak ideałów, przewodników, autorytetów. W cyrkowej hali zgasło chyba światło. Zgromadzeni tu ludzie poruszają się na oślep, po omacku. Zachowanie ich jest chaotyczne, bezładne. I bardzo bezradne. Z braku kierownika przedstawienia czy mentora moralnego ludzkie ideały są tragiczne. To upadłe postacie, których symbolem jest małpa, zwierzę naśladowujące prymitywne wzorce. Między innymi za jej zasługą cyrkowy tragizm przybiera postać samozamykającego się koła.
Karzeł, uosobienie małości i niemocy, dzięki pomocy szatana podniesiony jest do rangi niemalże bóstwa zdolnego do wpływania na los innych. To właśnie on, klowni, żonglerzy czy kuglarze mają teraz los ludzki w swych rękach. Korzystają ze zdobytej władzy w sposób bezwzględny, uprawiając cyniczną żonglerkę, obdzierającą ludzi z godności i sprawiającą, że tracą wpływ na swój własny los . Są nieświadomie sterowani, trwając w letargu stają się podatni na manipulacje i żonglerstwa. Nie dostrzegają, że ich byt powierzony jest w ręce ludzi cynicznych, śmiesznych, małych niczym cyrkowy karzeł.
Życie nie jest już sztuką. To jedynie ironiczna sztuczka, pełna złudzeń, niedopowiedzeń i niepewności. Można by wręcz rzec, że jest to sztuczka szatańska, wykorzystująca z całą bezwzględnością swą przewagę pod każdym względem. Baran wykorzystuje liczne przeciwstawienia- teatr przeciwstawiony jest cyrkowi, sztuka zaś sztuczce. Występujące tu zdrobnienie ma wyraźnie deprecjonujący charakter.
Dusza jest duszą upadłą. To jedynie duszyczka, obdarta ze swej pierwotnej wartości. W cyrkowym świecie na próżno szukać sprawiedliwości. Nawet dusza pozbawiona jest swej wrodzonej wolności. Po śmierci staje się własnością żonglera, postaci wyjętej spod boskiego prawa. Postaci, która na nowo stwarza prawo i ustala porządek świata. Jest on wygodny, przewidywalny. Cechuje go cykliczność. To zamknięty krąg mogący być przerwany jedynie przez osobę z zewnątrz. W hermetycznym cyrkowym świecie ze świecą jej jednak szukać.
Nowi władcy dusz zadbali, by dogłębnie zmienić ludzką świadomość. Jest ona zorientowana na szarość i beznadzieję. Niewiedzę i nieświadomość. Zniechęcenie i brak wiary w autorytety. Dlatego w cyrku niemożliwa jest boska odsiecz. Widownia nie potrafi odróżnić prawdy od fałszu, piękna od brzydoty, godności od śmieszności. Nie wierzy już w nic i nic też nie widzi. Jest jak głuchy i ślepy starzec, zdolny jedynie do żałosnej egzystencji, poruszania się po omacku po świecie obcym i odległym, świecie, za który nie czuje się współodpowiedzialny.
W cyrkowym świecie do perfekcji opanowano sztukę fałszu. Dlatego prawda od fałszu nie daje się odróżnić. Kłamstwo na scenę wchodzi zgrabnie, pewne siebie i w zwinnych podskokach. To z pewnością nie jest jego sceniczny debiut. Gdyby zawczasu zostało przez publiczność wygwizdane, nie doszłoby do scenicznej perfekcji. Niestety, dziś jest już nie do odróżnienia od prawdy. Tak doskonale wyćwiczyło sztukę kamuflażu umożliwiającą wabienie i zwodzenie, przyznać trzeba- niezwykle atrakcyjnie. Atrakcyjne do tego stopnia, że elementarne pojęcia, jak prawda, dobro czy piękno udało się w sposób zręczny i wdzięczny zredefiniować w świadomości ludzkiej. To dlatego nikt już nie umie odróżnić dobra od zła.
Ostatnia zwrotka stara się tchnąć do karykaturalnego świata nieco pozytywizmu. Oto bowiem ktoś kontestuje porządek rzeczy, ktoś nie godzi się na dotychczasowe cyrkowe przedstawienie, chce zmian. Co ważne- głos ten stawia pytania. To ich właśnie najbardziej boją się cyrkowi przywódcy. Głosem rozsądku, mentora, jest narrator będący jednocześnie widzem w cyrkowym namiocie. To dlatego ma niezwykłą moc zmiany kierunku wydarzeń, budzenia widzów z marazmu, wytrącania żałosnych rekwizytów władzy z rąk śmiesznych, upadłych cyrkowców. Narrator przyznaje, że świat stoi na głowie. Choć błaznowi odpowiada taka sytuacja, zastany porządek rzeczy nie musi być wcale danym raz na zawsze. Moc sprawcza jest w ludziach.
Podmiot mówiący w wierszu jest częścią zbiorowości, prowadzi pierwszoosobową narrację stanowiąc cyrkową widownię. Widocznie się jednak od niej dystansuje swoimi horyzontami intelektualnymi, jest w stanie dostrzec więcej, niż inni. Widzi beznadziejność swej egzystencji, wie jednak, że sam nie da rady uświadomić wszystkich widzów tragicznego spektaklu. Pozostają jedynie refleksje i poezja skierowana do ludzi. Choć podmiot mówiący wierzy w jej moc stwórczą i edukacyjną, słowo może okazać się niewystarczająco silne, zwłaszcza w kręgu analfabetów.
Podmiot mówiący jest erudytą, odwołuje się do ?Lalki? Bolesława Prusa, szekspirowskiego ?Makbeta?, twórczości Kochanowskiego i Biblii. Posługuje się motywami literackimi i odwraca je, by pokazać, że opisywany świat stoi na głowie.
Baran stworzył niezwykle gorzką syntezę rzeczywistości przedstawiając świat jako cyniczną grę pozorów toczoną przed nieświadomą, zagubioną publicznością. Ukazał upadek wartości i ideałów, szarość i beznadziejność codziennego życia podzielonego na powtarzalne cykle, których nie potrafi przerwać wciąż mamiona czczymi obietnicami i tanimi sztuczkami publiczność. Taki świat, choć pozornie śmieszny, jest tak naprawdę przykry i tragiczny. Dlatego właśnie Baran ukazuje nam go w całej swej beznadziejności. Być może chce, byśmy przejrzeli na oczy i oswobodzili się ze wszechobecnej nieświadomości i niemocy, zastanawiając się jednocześnie nad własną małością.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 6 minut