Polska po II wojnie światowej na tle problemów europejskich i światowych.
Druga wojna światowa została w pamięci ludzi jako najgorsze wydarzenie, wielki ból, płacz, strach i nienawiść. Była najokrutniejszym konfliktem zbrojnym w historii, trwającym 6 lat i 2 miesiące. Takich strat jak podczas II wojny światowej ludzkość jeszcze nie poniosła.
Wkrótce po pokonaniu Niemiec przywódcy wielkiej trójki tj. prezydent USA Harry Truman, premier Wielkiej Brytanii Clement Attlee i przywódca ZSRR - Józef Stalin, spotkali się na konferencji w Poczdamie koło Berlina. Ustalenia konferencji poczdamskiej potwierdziły m.in. tymczasowy podział Niemiec i Berlina na cztery strefy okupacyjne i zobowiązały działające w nich władze do przeprowadzenia: rozbrojenia armii niemieckiej, likwidacji NSDAP i organów rządowych III Rzeszy, przejęcia kontroli nad gospodarką państwa, oraz demokratyzacji życia politycznego Niemiec. Przywódcy hitlerowscy mieli niebawem zostać osądzeni za zbrodnie ludobójstwa.
W sprawie polskiej zgodzono się na tymczasowy przebieg granicy zachodniej na Odrze i Nysie Łużyckiej.
Prezydent USA uzyskał ponadto od Stalina obietnicę przystąpienia ZSRR do wojny na Dalekim Wschodzie. Zanim jednak do tego doszło, Stany Zjednoczone zdecydowały się w 1945 r. zrzucić na Hiroszimę i Nagasaki bombę atomową. Tragiczne skutki wybuchu przeszły oczekiwania Amerykanów i przyśpieszyły decyzję Japonii o kapitulacji. Broń atomowa stała się w przyszłości jednym z argumentów politycznych w rywalizacji amerykańsko-radzieckiej.
"Od Szczecina nad Bałtykiem do Triestu nad Adriatykiem w poprzek całego kontynentu zapadła żelazna kurtyna. Poza tą linią leżą wszystkie stolice starych państw Europy Środkowej i Wschodniej. Muszę to nazwać strefą sowiecką i wszystkie one w tej czy innej formie podlegają nie tylko sowieckim wpływom, ale też w wysokim stopniu moskiewskiemu zarządzaniu".
Churchill
Świat wkraczał w epokę "zimnej wojny", czyli jawnego konfliktu między państwami demokracji zachodniej i Związkiem Radzieckim.
Wpływy komunizmu sięgały jednak głębiej niż tylko do granic "żelaznej kurtyny". Propaganda radziecka torowała sobie drogę do podboju nowych regionów Europy; we Włoszech i Francji działały silne partie komunistyczne, w Grecji Anglicy musieli zaangażować swoje siły militarne, aby zgnieść partyzantkę proradziecką. W tej sytuacji, Stany Zjednoczone zdecydowały się rozłożyć parasol ochronny nad Europą Zachodnią. W ramach tzw. planu Marshalla Amerykanie przeznaczyli miliony dolarów na pobudzenie gospodarki europejskiej, znajdującej się w stanie głębokiego kryzysu. Plan ten miał także objąć Polskę i pozostałe państwa zdominowane przez rządy komunistów. Jednakże, pod naciskiem Moskwy, kraje "zza żelaznej kurtyny" musiały zrezygnować z jego dobrodziejstw. Gospodarka środkowo-wschodniej Europy została poddana - podobnie jak inne dziedziny życia społeczeństw tu mieszkających - całkowitej sowietyzacji.
Proces ten nasiliła konferencja partii komunistycznych, która odbyła się w 1947 r. w Szklarskiej Porębie, na terytorium Polski. Pod naciskiem Stalina powołano wówczas do życia Biuro Informacyjne, mające wspomagać wszystkie partie komunistyczne z tzw. bloku, w dziele budowania "społeczeństwa socjalistycznego" na wzór ZSRR. W efekcie komuniści wzmocnili terror i poddali całe narody - o własnej i odrębnej kulturze - ostremu treningowi propagandowemu. Po obu stronach "żelaznej kurtyny" rosły nowe pokolenia obywateli, żyjących w odmiennych warunkach i inaczej doświadczonych przez otaczającą rzeczywistość.
Powojenny start Polski
Polska straciła obszary wschodnie, a w zamian za to odziedziczyła po Niemcach bogate, choć zdewastowane ziemie zachodnie, wymagające ponownego zagospodarowania. Polska straciła też wiele pamiątek kultury narodowej: zasoby biblioteczne i archiwalne, zabytki sztuki sakralnej i świeckiej, przedmioty sztuki użytkowej. Okupacja doprowadziła do zubożenia całego społeczeństwa, panowała nędza, sprzyjająca szerzeniu się spekulacji, pijaństwa, rabunków i gwałtów.
Zgodnie z ustaleniami wielkiej trójki, w czerwcu 1945 r. do Moskwy przyjechali przedstawiciele Rządu Tymczasowego z Warszawy oraz Stanisław Mikołajczyk wraz z kilkoma działaczami krajowymi i emigracyjnymi, związanymi z polskim państwem podziemnym. Rozmowy byłego premiera rządu polskiego w Londynie z komunistami od początku odbywały się w atmosferze szantażu i zastraszenia. Szef Polskiej Partii Robotniczej (PPR), Władysław Gomułka, w sposób jednoznaczny przedstawił swój punkt widzenia: "władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy". Stalin zaś, chcąc wywrzeć nacisk na Mikołajczyka, zadecydował, aby równocześnie z rozmowami moskiewskimi, toczył się proces polskich działaczy niepodległościowych, aresztowanych przez NKWD w marcu 1945 r.
"Wiem, że naród polski szczerze pragnie przyjaźni z narodem radzieckim. Ja szczerze pragnę przyjaźni, pod jednym warunkiem, żeby była zachowana niepodległość Polski".
Gen. Okulicki
Mając faktyczną władzę komuniści polscy i ich sojusznicy rozpoczęli walkę o jej utrzymanie i niedopuszczenie do wolnych wyborów. Walka ta była prowadzona na kilku frontach jednocześnie i przy użyciu różnorodnych środków. Z jednej strony, komuniści tworzyli na potrzeby robotników i chłopów swój wizerunek, jako ludzi postępowych i demokratów, z drugiej zaś, podjęli bezpardonową walkę z podziemiem niepodległościowym oraz z Polskim Stronnictwem Ludowym (PSL) i tymi środowiskami politycznymi, które chciały wznowić legalną pracę partyjną.
W pierwszych latach powojennych główną troską rządzących i społeczeństwa stała się konieczność odbudowy kraju ze zniszczeń i szybkie zagospodarowanie ziem zachodnich i północnych.
Naprawiano mosty i usuwano zniszczenia w komunikacji. Górnicy przystąpili do ciężkiej pracy w kopalniach węgla. Surowiec ten był praktycznie jedynym polskim towarem eksportowym, pozwalającym na sprowadzanie niezbędnych towarów z zagranicy. Do największych osiągnięć społeczeństwa polskiego w tym czasie należała szybka odbudowa Warszawy. Tragiczna sytuacja w rolnictwie i w przemyśle sprzyjała polityce władz: przejmowano prywatne zakłady i przedsiębiorstwa, zarówno poniemieckie, jak i stanowiące własność polskich czy też żydowskich fabrykantów. Poza kontrolą władz państwowych pozostawał jeszcze ruch spółdzielczy, drobny przemysł i rzemiosło oraz handel.
Znaczną część ziemi rozparcelowano między chłopów bezrolnych i małorolnych, ale nie zlikwidowało to problemu przeludnienia wsi. Rolnicy otrzymali zbyt małe nadziały, co również wpłynęło na podejmowanie decyzji o migracji do miast. Wynik reformy odpowiadał założeniom komunistów; jej celem była próba przyciągnięcia jak najszerszej grupy ludności, a nie rzeczywista wola rozwiązania problemów ekonomicznych. W rękach państwa znalazła się znaczna część ziemi uprawnej i lasy.
"Ten, kto chciał współdziałać z władzami, znajdował szerokie pole działania i poprawy losu; skromny lekarz zostawał dyrektorem szpitala, profesor gimnazjalny miał otwartą drogę do katedry uniwersyteckiej, woźny z elektrowni stawał na czele grupy operacyjnej, robotnik był dyrektorem kopalni".
Krystyna Kersten (współczesny historyk)
Dnia 19 stycznia 1947 r. społeczeństwo polskie tłumnie poszło do urn, chcąc zamanifestować swoje przywiązanie do niepodległości i wolności politycznej. Lokale wyborcze zostały obsadzone przez oddziały wojska i milicji, robotnikom fabrycznym i żołnierzom kazano głosować jawnie na listę "bloku", czyli PPR i jej sojuszników. Mimo nacisków władz większość społeczeństwa głosowała na PSL. Nie miało to jednak większego znaczenia w obliczu nagminnych fałszerstw, których dopuszczano się już na poziomie lokalnych okręgów wyborczych. Według oficjalnych danych w wyborach wzięło udział 90% społeczeństwa, a partie "bloku" uzyskały 80% głosów, PSL - jedynie 10%. (Prawdziwe wyniki wskazywały na przytłaczające zwycięstwo PSL.)
Od początku 1948 r. wzmogły się naciski na kierownictwo polskiej Partii Socjalistycznej (PPS), czyli niedawnego sojusznika z "bloku", aby jak najszybciej połączyć obie partie robotnicze (PPR i PPS). W obawie przed utratą wpływów politycznych grupa socjalistów z Cyrankiewiczem na czele rozpoczęła więc "czystki" we własnych szeregach. Równolegle toczyła się walka o władzę w PPR: grupa Bieruta usunęła Gomułkę i jego zwolenników z Biura Politycznego Komitetu Centralnego PPR. Gomułkę oskarżono niebawem o odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne wyrażające się m.in. w braku jego zgody na szybką sowietyzację kraju.
W tej sytuacji w końcu 1948 r. doszło do połączenia PPR i PPS i powstania Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej (PZPR).
"A gdyby zdarzyć się miało, że czynniki zewnętrzne będą nam uniemożliwiać powoływanie na stanowiska duchowne ludzi właściwych i kompetentnych, jesteśmy zdecydowani nie obsadzać ich wcale, niż oddawać religijne rządy w ręce niegodne. Rzeczy Bożych na ołtarzach Cezara składać nam nie wolno. NON POSSUMUS [nie możemy]".
Stanisław Wyszyński (kardynał)
W czasie wojny duchowieństwo katolickie dzieliło z narodem wszystkie cierpienia. Wspólne przeżycia, patriotyczna postawa kapłanów, a także brak akceptacji dla narzuconej władzy sprawiły, że Kościół powojenny cieszył się olbrzymim poważaniem. Biskupi potępiali przejawy terroru stosowanego przez aparat bezpieczeństwa i nawoływali do pracy na rzecz odbudowy zniszczonej ojczyzny. Sami wraz z duchowieństwem świeckim i zakonnym włączyli się w proces likwidacji skutków wojny, zarówno materialnych, jak i moralnych. Kościół wspierał inicjatywy społeczne na polu oświatowo-kulturalnym i charytatywnym. Duchowni organizowali życie na ziemiach zachodnich przesiedleńcom ze wschodu.
W Polsce władze komunistyczne wraz z aparatem bezpieczeństwa represjonowały wiernych, duchowieństwo i biskupów. Aresztowano księży, zakonników, szefów stowarzyszeń katolickich, które następnie ulegały likwidacji, oraz publicystów nielicznych pism kościelnych, usuwano ze szkół lekcje religii, zakonom odbierano placówki oświatowe i szpitale, stanowiące ich własność - odbierano również ziemię przykościelną i instytucje charytatywne wraz z ich majątkiem, a w końcu nakładano na Kościół olbrzymie podatki, wiedząc, że utrzymanie świątyń zależy jedynie od społecznych datków. Znoszono znane sprzed wojny święta religijno-patriotyczne, manifestowanie zaś swych przekonań religijnych zamykało karierę zawodową, a w skrajnych przypadkach groziło więzieniem
"Komunista to człowiek bezwzględnie wierzący partii. Bezwzględnie, czyli wierzący jej bezkrytycznie na każdym etapie, niezależnie od tego, co ta partia głosi"
Stanisław Staszewski (PZPR)
Wiara w nieomylność partii miała być dla komunistów silniejsza niż przyjaźń, miłość czy poczucie więzi ze swoim narodem. Pod koniec lat czterdziestych ster rządów w Polsce znalazł się w rękach komunistów gotowych w pełni podporządkować się Stalinowi. Ten zaś umacniał swoją władzę kolejnymi falami terroru, stanowiącymi zagrożenie dla jego niedawnych towarzyszy partyjnych. Jednym z ważniejszych motorów zbrodniczego systemu był wszechobecny we wszystkich partiach komunistycznych - strach.
W państwach "za żelazną kurtyną" władza należała do ludzi, z jednej strony, współtworzących i przenoszących na społeczeństwo atmosferę strachu, z drugiej zaś, mogących w każdej chwili stać się ofiarami wprowadzanego przez siebie terroru.
"Na każdego prowadzono jakąś teczkę, na mnie też"
Edward Ochab (I sekretarz KC PZPR i następca Bieruta)
Propaganda komunistyczna szerzyła "kult" Stalina, tworzony przez niego w ZSRR. Po jego śmierci w Polsce zapanowała nakazana odgórnie żałoba narodowa, Katowice zmieniły nazwę na Stalinogród, a powstający w Warszawie symbol podległości Polski Związkowi Radzieckiemu-Pałac Kultury i Nauki-otrzymał imię Józefa Stalina.
W 1952 r. Sejm uchwalił konstytucję, która teoretycznie wprowadzała podstawowe zasady ustawodawstwa państw demokratycznych: władza ustawodawcza miała należeć do reprezentantów "ludu pracującego miast i wsi", wykonawcza do rządu, sądownictwo zaś oparto na zasadzie niezawisłości. Państwo otrzymało nazwę: Polska Rzeczpospolita Ludowa. Tekst konstytucji poprawił i zaakceptował Stalin, społeczeństwo polskie nie miało zatem żadnego wpływu na zawarte w niej postanowienia. Nie były one zresztą stosowane w praktyce; centrum władzy znajdowało się nadal w Biurze Politycznym KC PZPR i w podległych mu wydziałach KC, mających w praktyce większe znaczenie niż odpowiednie ministerstwa.
"W czasie śledztwa poddany zostałem czterdziestu dziewięciu rodzajom maltretacji i tortur: bicie pałką gumową specjalnie uczulonych miejsc ciała, bicie batem, wyrywanie włosów ze skroni i karku, z brody, z piersi, miażdżenie rozżarzonym papierosem okolic ust i oczu...Ponadto wspomnieć muszę, że przez 6 lat i 3 miesiące nie wypuszczano mnie z celi na spacer, że przez 2 lata i 10 miesięcy nie było kąpieli".
Kazimierz Moczarki (były szef BIP Komendy Głównej AK)
Podobne metody śledztwa stosował Główny Zarząd Informacji, czyli prokuratura wojskowa. Działano według przepisów - wzorowanych na prawie ZSRR - z pominięciem podstawowych zasad praworządności. Z tego samego paragrafu sądzono np. oprawcę oświęcimskiego, jak i legendarnego oficera AK, Witolda Pileckiego, który w czasie wojny przedostał się na ochotnika do tego obozu, aby założyć w nim komórkę polskiego państwa podziemnego.
Wielu patriotów nie doczekało się żadnego procesu, ginęli bez możliwości porozumienia się z rodziną, w lochach więziennych. Chowano ich po kryjomu w zbiorowych mogiłach pod płotem cmentarza.
W nocy z 25 na 26 września 1953 r. funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa wtargnęli do siedziby prymasa Polski i wywieźli go poza Warszawę. Był przetrzymywany przez trzy kolejne lata.
"Trzeba sobie raz na zawsze powiedzieć, że krytyka niedociągnięć jest dowodem aktywnego stosunku do życia, jest dowodem patriotyzmu, a nie reakcyjności". "Przecież przed dwoma laty nawet myśleć tak było niebezpiecznie!"
Młodzież partyjna
W ciągu pierwszego dziesięciolecia Polski powojennej, państwo, a więc instytucje publiczne, cała gospodarka i kultura, zostało podporządkowane jednej partii: PZPR. Wszelkie zmiany sytuacji wewnętrznej w Polsce zależały przede wszystkim od procesów zachodzących w partii komunistycznej.
W 1955 r. odsunięto od władzy część aparatu bezpieczeństwa, a niektórzy przywódcy komunistyczni zaczęli domagać się powrotu Władysława Gomułki do "czynnej władzy partyjnej". W tym samym czasie w Moskwie zmarł Bolesław Bierut, co wzmocniło napięcie wewnątrz PZPR.
Z więzień zaczęli wychodzić zasłużeni ludzie, walczący niegdyś o wolną Polskę. Jednocześnie narastał kryzys gospodarczy. W efekcie, w sposób coraz bardziej niekontrolowany, do społeczeństwa polskiego zaczęły docierać pierwsze objawy tzw. odwilży. Dokonywała się też zmiana w postawach ludzkich: lęk ustąpił miejsca nadziei na poprawę warunków zarówno bytowych, jak i politycznych.
"Każdy prowokator czy szaleniec, który odważy się podnieść rękę przeciw władzy ludowej, niech będzie pewien, że mu tę rękę władza odrąbie..."
Cyrankiewicz (premier)
"Agentom wroga udało się sprowokować zamieszki uliczne".
"Chcemy chleba i wolności"
Do zbiorowej świadomości wróciły pojęcia i hasła przez długie lata skrywane w zaciszu domowym: niepodległości i przywiązania do tradycji historycznej. Hasła te po raz pierwszy zostały głośno wypowiedziane w czasie wydarzeń poznańskich. W czerwcu 1956 r. robotnicy Poznania wyszli na miasto, żądając początkowo lepszych warunków płacowych. Szybko jednak ten spontaniczny ruch przerodził się w wielką manifestację patriotyczną i antyrządową. Demonstranci wdarli się do więzienia uwalniając przetrzymywanych tam ludzi. Zdobyto broń, a następnie skierowano się w stronę budynku, znienawidzonych przez społeczeństwo, władz bezpieczeństwa. Padły strzały. Na ulicach miasta rozgorzała prawdziwa bitwa: władze wprowadziły czołgi i silne oddziały pancerne.
Według niepełnych danych, w dniach 18-19 czerwca 1956 r. zginęło 75 osób, liczba zaś rannych sięgnęła 900. W fabrykach powstawały rady robotnicze, będące formą autentycznego samorządu, chłopi likwidowali przymusowe spółdzielnie, nauczyciele tworzyli nowe programy szkolne; zmian żądano zarówno w środowiskach partyjnych, inteligenckich. Jednocześnie tysiące wiernych domagało się uwolnienia prymasa Stefana Wyszyńskiego. W sierpniu 1956 r. w Częstochowie w uroczystościach odnowienia Ślubów Jasnogórskich, fotel, na którym zasiadał kardynał Wyszyński, stał pusty - leżał na nim jedynie bukiet kwiatów.
Władza traciła grunt pod nogami - system komunistyczny wszedł w fazę ostrego kryzysu, który groził przeniesieniem się na inne kraje "bloku" radzieckiego.
W opinii społecznej Gomułka urósł do rangi bohatera narodowego. Nigdy przedtem ani później żaden przywódca komunistyczny nie cieszył się tak dużym zaufaniem społecznym, jak on. Podczas wielkiej manifestacji w Warszawie witało go ponad pół miliona ludzi. Wkrótce władze uwolniły prymasa Polski, chcąc pozyskać dzięki temu sympatię społeczeństwa. Przez następne miesiące wydawało się, że nadeszła epoka zgodnego współistnienia między PZPR, rządzącą państwem, a narodem, w większości katolickim i przywiązanym do tradycji niepodległościowej. Wierzono, że Polska stopniowo wyzwoli się z zależności od ZSRR i po raz pierwszy po wojnie zacznie prowadzić bardziej samodzielną politykę zagraniczną.
Wkrótce jednak PZPR powróciło do starych praktyk zarządzania państwem. Gomułka wprowadził do Biura Politycznego swoich ludzi. Oficjalna propaganda podkreślała zgodność stanowiska partii we wszystkich kwestiach społeczno-gospodarczych. Wzmogła się cenzura i osłabły kontakty zagraniczne. Władze podjęły też walkę z Kościołem: wyrzucono ze szkół religię, nagminnie odmawiano zgody na budowę nowych kościołów. Na przykład robotnicy z Nowej Huty, wraz z ówczesnym arcybiskupem krakowskim Karolem Wojtyłą, przez kilkanaście lat walczyli o wybudowanie kościoła parafialnego w tej nowej dzielnicy Krakowa.
W kraju zmieniło się jednak wiele na korzyść: władze nie zdecydowały się na ponowne wprowadzenie terroru, a Polska była jedynym państwem w "bloku", w którym istniała silna warstwa chłopska posiadająca własną ziemię. Miało to olbrzymie znaczenie dla narodu i jego kultury: nie została zniszczona do końca prywatna własność, a także zachowano tradycyjne wartości, silnie związane z rodziną. Miało to również istotne znaczenie wobec przemian społeczno-gospodarczych zachodzących w mieście, w wyniku których rosła liczba robotników i inteligencji - warstw zależnych od państwowego pracodawcy.
Przez pierwsze lata rządów ekipy Gomułki pozwoliło to na zwiększenie miejsc pracy i dochodów ludności. Zniknęły kolejki w sklepach. Wkrótce jednak sytuacja materialna społeczeństwa zaczęła się pogarszać, na co aparat partyjny nie potrafił zareagować. Polska zaczęła się oddalać od szybko rozwijających się państw demokracji zachodniej, opartych na poszanowaniu własności prywatnej.
W środowisku ludzi kultury od początku lat sześćdziesiątych wzmogła się krytyka poczynań władz. Dotyczyła ona zbytniej centralizacji systemu zarządzania, prób podporządkowania partii ludzi kultury, a przede wszystkim ograniczeń, które narzucała cenzura. Kierownictwo PZPR z coraz większym niepokojem śledziło rozmiary swobodnej dyskusji, toczącej się w szeregach partyjnej inteligencji i młodzieży, wśród tzw. rewizjonistów. W efekcie zamknięto niektóre tygodniki kulturalno-literackie i kluby dyskusyjne. Gomułka zaatakował środowiska kulturotwórcze, twierdząc, że nie może być mowy o "równorzędnej prezentacji różnorodnych poglądów". O wyborze słusznych poglądów miała decydować cenzura.
W tej sytuacji, w marcu 1964 r. grupa 34 wybitnych pisarzy i naukowców podpisała apel do premiera Cyrankiewicza, w którym poddano krytyce politykę kulturalną rządu. Władze natychmiast przystąpiły do kontrataku, tym bardziej że treść listu przedostała się do Radia "Wolna Europa". W efekcie doszło do publicznych wystąpień przeciwko niektórym znanym pisarzom polskim, wstrzymywano druk ich książek i wytaczano im procesy sądowe. W konsekwencji doprowadziło to do rozbicia środowiska twórców i miało ujemny wpływ na losy polskiej kultury, powoli wpisującej się w ogólną szarość życia. Zdecydowana większość społeczeństwa odbierała konflikty, dziejące się w obrębie władza-twórcy, jako coś dalekiego i nie związanego z codziennością.
Od końca 1966 r. narastał kolejny konflikt wewnątrz partii, który szybko przenosił się poza oficjalne struktury społeczno-polityczne państwa. Z jednej strony, grupa tzw. partyzantów z gen. Mieczysławem Moczarem (szefem MSW), niezadowolona z rządów Gomułki, budowała swoje zaplecze polityczne opierając się na kombatantach i szykowała się do przejęcia ważniejszych stanowisk w państwie. Z drugiej strony, wśród intelektualistów partyjnych narastała krytyka Gomułki i jego polityki kulturalnej. Intelektualiści zyskali również poparcie komunistycznych środowisk studenckich - tzw. komandosi wkraczali na zebrania partyjne, przerywając drętwe przemówienia oficjalnych mówców. W odczuciu społecznym, walka toczona w obrębie partii była widoczna jedynie po skutkach: wyjściu z PZPR części działaczy inteligenckich, represjach MSW przeciw "komandosom".
"Nie jest wyjściem zdławienie manifestacji, ale nieutracenie możliwości rozmawiania ze społeczeństwem".
Koło poselskie "Znak"
Manifestacje studenckie - w tym największa z 8 marca 1968 r. w Warszawie - zostały brutalnie spacyfikowane przez oddziały milicji, co przypisywano "moczarowcom". Nastąpiła fala wieców protestacyjnych, brutalnych interwencji milicji i kontrwieców organizowanych przez partię na terenie całego kraju, m.in. pod hasłami walki z "syjonistami". Zaskoczony przebiegiem wydarzeń Gomułka nie dopuścił wprawdzie do przejęcia władzy przez zwolenników gen. Moczara, ale jego pozycja w PZPR uległa zachwianiu. W szeregach aparatu partyjnego coraz większym poważaniem cieszył się Edward Gierek, wówczas I sekretarz partii w stolicy zagłębia węglowego, w Katowicach. W szerokich kręgach społecznych zaś, w których nie darzono sympatią żadnej ze stron konfliktu, Gomułka stracił resztki popularności. Od PZPR odsuwali się również intelektualiści partyjni, przechodząc z czasem na pozycje wrogie "realnemu socjalizmowi".
Pod wpływem antysemickich haseł kraj opuściła znaczna część obywateli pochodzenia żydowskiego, co nie przysporzyło Polsce dobrej prasy na Zachodzie. Wydarzenia marcowe nie rozwiązały też żadnego z problemów ekonomicznych, od lat ciążących na gospodarce socjalistycznej. W sierpniu 1968 r. żołnierze Wojska Polskiego, zgodnie z obowiązującą doktryną komunistyczną, wzięli udział w najeździe na Czechosłowację, za co odpowiedzialność ponosił przede wszystkim Gomułka, należący do aktywnych zwolenników interwencji zbrojnej wojsk Układu Warszawskiego.
Na początku grudnia 1970 r. ekipa Gomułki odniosła wielki sukces propagandowy: w Warszawie podpisano układ polsko-niemiecki, w którym Republika Federalna Niemiec uznała zachodnie granice państwa polskiego.
"Chcemy chleba, żądamy starych cen".
W tym samym czasie w kraju narastał kryzys gospodarczy, widoczny we wszystkich działach produkcji. Robotnicy pracowali ponad swoje możliwości, a ich dochody nie zapewniały im dobrego poziomu życia. Władze partyjne nie potrafiły znaleźć na to żadnego lekarstwa poza ogłoszeniem "koniecznych podwyżek cen większości artykułów rolnych i przemysłowych". W tej sytuacji stoczniowcy Gdańska podjęli strajk ekonomiczny. Na ulicach miast całego Wybrzeża organizowano pochody. Przeciwko manifestantom wystąpiły miejscowe jednostki milicji: zachowanie tłumów potęgowały prowokacyjne posunięcia władz. Dnia 15 grudnia 1970 r. Biuro Polityczne KC PZPR podjęło decyzję o użyciu wojska i broni palnej do rozbicia robotniczych protestów. Następnego dnia do akcji wkroczyły oddziały wojska, czołgi i transportery opancerzone. Wprowadzono godzinę milicyjną. Wybrzeże zostało odcięte od reszty Polski. Pod stocznią gdańską padły pierwsze strzały.
Do najtragiczniejszych wydarzeń doszło 17 grudnia 1970 r. pod bramą stoczni gdyńskiej. Wojsko otworzyło ogień do zbliżających się bezbronnych robotników. W odpowiedzi na to stoczniowcy organizowali pochody w centrum miasta, próbowano podpalić gmachy partii i MSW. Padły kolejne strzały. Do podobnych wydarzeń doszło w Elblągu i Szczecinie
Strajki trwały nadal, podczas gdy w Biurze Politycznym KC PZPR następowały zmiany personalne. Gomułkę zastąpił Edward Gierek, który został I sekretarzem KC PZPR. Ze stanowiska premiera ustąpił Józef Cyrankiewicz. Nie rozładowało to napięcia strajkowego. Dopiero po kolejnej fali protestów - w lutym 1971 r. - nowa ekipa zdecydowała się cofnąć podwyżki cen. Skończył się czternastoletni okres rządów Gomułki. Objął on władzę w 1956 r. niemal jako bohater narodowy, w którym społeczeństwo widziało patriotę zdolnego do uniezależnienia Polski od Związku Radzieckiego. Wówczas zapomniano mu lata walki PPR z Mikołajczykiem i niepodległościowym podziemiem, teraz odchodził znienawidzony przez wszystkich.
Dobrze prezentujący się Edward Gierek przedstawił narodowi wizję powszechnego dobrobytu. Rzucone hasło budowy tzw. Drugiej Polski przynosiło początkowo widoczne efekty. Państwo zaciągnęło olbrzymie kredyty, czyli pożyczki zagraniczne, których część przeznaczono na nowe inwestycje: budowę wielkich i nieraz gospodarczo zbędnych fabryk oraz hut. Wzrosły zarobki, co spowodowało popyt na towary konsumpcyjne. Zjawiska te nie były jednak rezultatem lepszej organizacji pracy czy też zwiększonej produkcji. Inwestycje miały zwrócić się dopiero po latach, wtedy też planowano zwrot zaciągniętych pożyczek. Na razie Polacy żyli "na kredyt".
Jednocześnie Gierek zmienił styl porozumiewania się ze społeczeństwem. Dzięki środkom masowego przekazu I sekretarz partii przedstawiał siebie jako Europejczyka, rozumiejącego prawdziwe nastroje społeczne. Do Polski przyjeżdżali prezydenci i premierzy państw Zachodu, członkowie NATO i EWG. Ekipie Gierka udało się też podpisać porozumienie ze Stolicą Apostolską.
W połowie lat siedemdziesiątych władze zdecydowały się na kosztowną reformę administracji terenowej (w miejsce dawnych 17 województw i 5 miast wydzielonych powołano 49 województw), co zwiększyło liczbę osób korzystających z przywilejów władzy. Niemal jednocześnie wniesiono do konstytucji z 1952 r. nowe poprawki, które wzmogły niezadowolenie wśród społeczeństwa: Polska zobowiązywała się do trwałego sojuszu ze Związkiem Radzieckim (ZSRR), przyznano też oficjalnie PZPR kierowniczą rolę w państwie.
Władze partyjne stanęły przed koniecznością podwyższenia cen na artykuły spożywcze. W odpowiedzi robotnicy Radomia, podwarszawskiego Ursusa i Płocka rozpoczęli strajk. Do akcji wkroczyła milicja, opornych aresztowano, a w komisariatach funkcjonariusze dopuszczali się brutalnych aktów przemocy. Władze cofnęły wprawdzie podwyżki, ale działań milicji powszechnie nie potępiono. Protestował Kościół katolicki i wiele środowisk inteligenckich.
Rosło zadłużenie państwa w stosunku do zachodnich partnerów, ze względu na wysokie odsetki od zaciągniętych pożyczek. Obsługa zadłużenia powodowała zwiększanie eksportu, co w sposób drastyczny "odchudzało" rynek wewnętrzny. Pojawiły się "kartki" na podstawowe artykuły spożywcze. Symbolem marnotrawstwa i faktycznej zależności polskiej polityki zagranicznej od ZSRR stała się Huta "Katowice", której produkcja służyła przede wszystkim radzieckiemu sojusznikowi PRL. W ten sposób gospodarka zbliżała się do granicy bankructwa, a jednocześnie rosły, rozbudzone w pierwszych latach rządów ekipy Gierka, oczekiwania ludności na trwałą poprawę warunków życia.
Wkrótce po zajściach w Radomiu (1976) grupa inteligencji, wywodzącej się z szeregów PZPR i dawnych "komandosów", oraz znane postacie ze środowisk poakowskich oraz kościelnych powołali do życia Komitet Obrony Robotników. W założeniu twórców KOR celem organizacji była doraźna pomoc dla robotników prześladowanych przez władze. Wkrótce jednak działania ruchu zostały znacznie poszerzone i objęły m.in. popieranie i obronę wszelkich inicjatyw społecznych, zmierzających do realizacji praw człowieka i obywatela. Równocześnie powstawały inne niejawne organizacje, o charakterze bardziej jednolitym ideowo, jak np. Konfederacja Polski Niepodległej (KPN) - odwołująca się do tradycji piłsudczykowskiej, czy też Ruch Młodej Polski - bliższy tradycji obozu narodowego (endeckiego). Oba ugrupowania wyszły z Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela - ROPCiO.
Jedną z ważniejszych form działalności opozycji demokratycznej stało się drukowanie pism i książek wydawanych poza cenzurą, tzw. drugiego obiegu, będących najczęściej przedrukiem pozycji wychodzących na emigracji. Publikowano również aktualne rozprawy polityczne, opracowania ekonomiczne itp. Czytelnicy odkrywali tzw. białe plamy w historii Polski: faktyczny przebieg wojny polsko-bolszewickiej z 1920 r., treść tajnego układu radziecko-niemieckiego z 1939 r., sprawę Katynia itd. W sumie jednak, wobec skromnych środków, działalność opozycji, tępionej przez aparat bezpieczeństwa, nie mogła wpłynąć na powszechną zmianę świadomości społecznej.
"Wyłączenie Chrystusa z dziejów człowieka jest aktem wymierzonym przeciwko człowiekowi"
Jan Paweł II
W październiku 1978 r., po nagłej śmierci papieża Jana Pawła I, kardynałowie wybrali na kolejnego następcę św. Piotra Polaka, arcybiskupa krakowskiego Karola Wojtyłę, który przyjął imię Jana Pawła II. Dla władz państwowych wybór ten był olbrzymim zaskoczeniem, graniczącym z paniką, dla społeczeństwa polskiego zaś niósł ogromne nadzieje. W czerwcu następnego roku, po długich dyskusjach między władzami państwowymi a episkopatem polskim, papież odwiedził swoją ojczyznę. Na całej trasie pielgrzymki witały go niezliczone tłumy wiernych, udekorowane ulice i domy. Wsłuchiwano się w jego słowa. Papież wyzwolił tłumione przez lata pragnienia niepodległościowe Polaków i przywrócił pierwotne znaczenie pojęciom, nadużywanym przez propagandę państwową, jak: patriotyzm, niepodległość, demokracja.
Na początku lipca 1980 r. władze komunistyczne ponownie zdecydowały się na podwyżkę cen. Tym razem, lękając się kolejnej fali strajkowej, uczyniono to po cichu, bez wstępnych oświadczeń. Nagła zmiana cen w sklepach wywołała burzę protestów. Już w lipcu stanęły niektóre zakłady pracy. Władze szybko ustępowały przed żądaniami płacowymi robotników, co powodowało kolejne wystąpienia.
"Człowiek rodzi się i żyje wolnym"
Decydujące znaczenie miał strajk okupacyjny, który podjęli stoczniowcy gdańscy 14 sierpnia 1980 r. Wnet fala strajkowa ogarnęła całe Wybrzeże. Stoczniowcy, korzystając z pomocy działaczy opozycji, powołali w Gdańsku Międzyzakładowy Komitet Strajkowy (MKS), z elektrykiem Lechem Wałęsą na czele. MKS skupiał pod koniec sierpnia przedstawicieli 700 zakładów pracy. Podobne struktury powstały w Szczecinie, gdzie na czele MKS stanął pracownik stoczni Marian Jurczyk. Strajkujący w Gdańsku ustalili listę 21 postulatów, z których najważniejszy dotyczył utworzenia wolnych i niezależnych od władz partyjno-państwowych związków zawodowych.
Strajki sierpniowe na Wybrzeżu przebiegały w niespotykanej do tej pory atmosferze: robotnicy nie opuszczali swego zakładu, pod bramy fabryk i stoczni przychodziły tłumy ludzi z kwiatami i żywnością. Robotnicy czytali prasę drukowaną na terenie stoczni, śpiewali pieśni i modlili się podczas wspólnych mszy świętych, rodziła się solidarność.
Rozmowy między komitetami strajkowymi i stroną rządową przebiegały od początku w atmosferze nacisku i nieszczerości. Władze odcięły Wybrzeże od reszty kraju, w środkach masowego przekazu racje robotników przedstawiano w fałszywym świetle, robotników straszono konsekwencjami materialnymi i prawnymi, aby zniechęcić ich do trwania w oporze. Pod koniec sierpnia 1980 r. władze musiały jednak ustąpić: najpierw podpisano umowę w Szczecinie, a 31 sierpnia w stoczni gdańskiej. Cała Polska oglądała ten historyczny moment w telewizji: Lech Wałęsa z wizerunkiem Matki Boskiej w klapie marynarki i wielkim długopisem w ręku, a obok niego przewodniczący delegacji rządowej, Mieczysław Jagielski - nad nimi krzyż i Orzeł Biały.
W podpisanym dokumencie władze zobowiązywały się m.in. do zgody na rejestrację w sądzie Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego "Solidarność", co nastąpiło 10 listopada 1980 r., a także do uwolnienia więźniów politycznych, rozpoczęcia reform gospodarczych i wzniesienia pomnika ofiar grudnia 1970 r.
Wraz z powstaniem "Solidarności" upadła ekipa Gierka. Wewnątrz partii doszło do kolejnych w jej dziejach przetasowań, w wyniku których na I sekretarza KC PZPR powołano Stanisława Kanię. Od początku był on krytykowany, zarówno przez frakcję opowiadającą się za brutalnym stłumieniem rodzącego się ruchu, jak i przez szeregowych członków PZPR, często jednocześnie zwolenników i członków "Solidarności".
Socjalistyczni sąsiedzi Polski z niepokojem patrzyli na zmiany zachodzące nad Wisłą.
Wszystkie ruchy wolnościowe w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym głównie "Solidarność", zobaczyły w prezydencie Stanów Zjednoczonych swojego sprzymierzeńca.
W połowie lat osiemdziesiątych gospodarka Związku Radzieckiego weszła w stadium głębokiego kryzysu. Na Kremlu rządzili starzy przywódcy partyjni, którzy nie potrafili już dogonić zmieniającej się rzeczywistości polityczno-gospodarczej. Przewaga technologiczna i propagandowa USA rosła z roku na rok. W tej sytuacji na czele Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego stanął najmłodszy z grona przywódców komunistycznych, Michaił Gorbaczow. Jego program polityczny opierał się na przeświadczeniu, że za cenę większych swobód obywatelskich, w tym ograniczenia cenzury, zyska od państw zachodnich nowe kredyty, które umożliwią gospodarce radzieckiej wyjście z zapaści. W ZSRR ograniczono wszechwładzę cenzury, co pozwoliło społeczeństwu na lepsze poznanie życia w kapitalizmie. Pobudzona przez Gorbaczowa machina wymknęła się z rąk przywódców KPZR. W samym Związku Radzieckim i w państwach "bloku" żądano coraz powszechniej rzeczywistych reform gospodarczych i przemian ustrojowych. Komuniści mogli albo poddać się naciskom społecznym, albo też wzmocnić terror policyjny.
Polska z Solidarnością
Porozumienia z Gdańska, Szczecina oraz z Jastrzębia-Zdroju otworzyły drogę do organizowania się społeczeństwa. Opór władz był łamany za pomocą kolejnych strajków. Dzięki temu poszczególne grupy społeczne i zawodowe tworzyły własne, samorządne reprezentacje. Również wewnątrz PZPR rodził się ruch naprawy. Społeczeństwo mimo tragicznej sytuacji ekonomicznej poczuło smak prawdziwej wolności.
W lutym 1981 r. w rządzie nastąpiły ważne zmiany personalne: premierem został gen. Wojciech Jaruzelski, pełniący jednocześnie funkcję zwierzchnika sił zbrojnych. Wzrosła liczba prowokacji ze strony władz, na które "Solidarność" reagowała kolejnymi strajkami. Jednocześnie wzmogły się naciski ze strony ZSRR, obawiającego się przeniesienia "polskiej zarazy" na obszar całej Europy Środkowo-Wschodniej. Wymownym ich świadectwem stały się ćwiczenia wojsk Układu Warszawskiego, które odbyły się na terenie Polski wiosną 1981 r.
Mimo gęstniejącej atmosfery wokół Polski, zdecydowana większość społeczeństwa żyła nadal w przeświadczeniu o bezsilności partii. Potwierdził tę opinię przebieg zjazdu "Solidarności", który odbył się w lipcu 1981r. W dyskusjach zjazdowych przeważały opinie o nieograniczonych możliwościach "Solidarności". Jedynie część przywódców Związku przestrzegała przed zbytnim optymizmem. Miarą wiary w siłę "Solidarności" były uchwały, zawarte w dwóch podstawowych dokumentach zjazdu: "Solidarne społeczeństwo" i "Samorządna Rzeczpospolita".
Przebieg zjazdu NSZZ "Solidarność" wpłynął na taktykę kierownictwa partii. Słabła pozycja Kani, opierającego się użyciu siły, wzmacniała się natomiast Jaruzelskiego, zdecydowanego na wprowadzenie stanu wojennego. W efekcie, jesienią 1981 r., Kania ustąpił i Jaruzelski został I sekretarzem KC PZPR, zachowując poprzednie stanowiska. Władze przygotowywały się do likwidacji "Solidarności". Propaganda PZPR przestrzegała przed katastrofą gospodarczą w obliczu zbliżającej się zimy. Z jednej strony, prowokowano do strajków, z drugiej zaś, tworzono pozory dobrej woli władz w rozwiązaniu wszelkich konfliktów polityczno-społecznych.
Ostatnie posiedzenie władz najwyższych NSZZ "Solidarność" z 11-12 grudnia 1981 r. przebiegało w napiętej atmosferze. Do Gdańska napływały niepokojące informacje o ruchach wojsk. W nocy z 12 na 13 grudnia rozpoczęły się aresztowania wśród działaczy "Solidarności", telewizja i radio przerwały nadawanie swoich programów, umilkły telefony. W niedzielę, 13 grudnia 1981 r., za oknami domów pojawiły się opancerzone wozy i czołgi. W telewizji wystąpił gen. Jaruzelski informując o wprowadzeniu stanu wojennego i utworzeniu Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego (WRON). Wprowadzenie stanu wojennego odbyło się wbrew konstytucji i nosiło znamiona zamachu stanu.
Rzeczywistość stanu wojennego zaczęła się ujawniać wraz z informacjami o losach internowanych działaczy "Solidarności"oraz o przepisach prawnych, wprowadzanych przez WRON. Dekrety i rozporządzenia niższego rzędu ograniczały podstawowe prawa obywatelskie. NSZZ "Solidarność" został zawieszony, a następnie zdelegalizowany. Naruszenie przepisów stanu wojennego groziło wieloletnim więzieniem. W propagandzie państwowej zapewniano, że decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego zapadła suwerennie bez żadnego nacisku z zewnątrz, a rzeczywistymi wrogami "socjalizmu, bronionego przez PZPR jak niepodległości" były "elementy antysocjalistyczne w "Solidarności"".
Stan wojenny został formalnie zniesiony w lipcu 1983 r., ale jego najważniejsze przepisy włączono do Kodeksu karnego. W latach osiemdziesiątych władze państwowe prowadziły podwójną grę: z jednej strony, brutalnie rozprawiano się z wszelką działalnością opozycyjną, z drugiej zaś, tworzono namiastki nowych instytucji społeczno-politycznych, które miały przyciągnąć ludzi wątpiących w sens trwania w oporze. Powszechną reakcją Polaków na fakt wprowadzenia stanu wojennego był szok, rozżalenie i złość z racji nagłego przerwania wspaniałego okresu wolności. Nazajutrz po 13 grudnia, mimo obecności silnych jednostek wojska i specjalnych oddziałów milicji (ZOMO), w wielu zakładach pracy przystępowano do strajków. Zostały one brutalnie spacyfikowane. Do tragicznych wypadków doszło m.in. w kopalni "Wujek" na Śląsku, gdzie w wyniku użycia broni palnej zginęło 9 górników.
Dzięki pomocy z Zachodu w całym kraju zaczęły pojawiać się nielegalne ulotki, prasa i książki. Mimo licznych wpadek: drukarzy, kolporterów, działalność wydawnicza trwała nieprzerwanie do 1989 r. W Warszawie zaczęło nadawać swoje programy podziemne Radio "Solidarność". Tylko w ciągu pierwszych 15 miesięcy stanu wojennego aparat bezpieczeństwa zlikwidował ponad 700 nielegalnych grup związkowych, skonfiskował 1310 urządzeń poligraficznych i zlokalizował 12 radiowych stacji nadawczych. Mimo wzmożonego śledzenia społeczeństwa przez aparat terroru, na miejsce aresztowanych działaczy podziemia pojawiali się natychmiast nowi.
Opór społeczeństwa przeciwko WRON i polityce władz państwowych przybierał w latach 1982-1988 r. różne formy, świadczące nie tylko o pomysłowości ich autorów, ale także o powszechnym przywiązaniu Polaków do haseł "Solidarności". Organizowano manifestacje uliczne, brutalnie rozbijane przez milicję (ZOMO). Działały "tajne komplety nauczania" instytucji szczególnie znienawidzonej z racji kłamliwego przedstawiania rzeczywistości, zaprzestano oglądania głównego wydania dziennika telewizyjnego, 13 dnia każdego miesiąca wystawiano w oknach zapaloną świecę, w zakładach pracy organizowano zbiórki pieniężne na rzecz represjonowanych, podtrzymywano sieć organizacyjną Związku. Ta różnorodność form oporu społecznego nakładała się na działalność ściśle podziemną i napotykała na surowe represje ze strony władzy np. na terenie szkoły: pedagogów zwalniano z pracy, a młodzież poddawano naciskom psychicznym.
Wprowadzenie stanu wojennego w Polsce spotkało się z potępieniem ze strony państw i społeczeństw Zachodu. Stany Zjednoczone nałożyły sankcje gospodarcze na PRL, a tysiące ludzi dobrej woli niosło pomoc charytatywną dla Polski. Zachodnioeuropejskie organizacje związkowe wspomagały podziemie solidarnościowe. Działacze Związku, represjonowani w kraju, mogli liczyć na uzyskanie azylu politycznego w państwach zachodnich, zwłaszcza w Niemczech Zachodnich (RFN).
"Każdy człowiek i każdy naród ograniczenie wolności musi przeżywać jako ból i niesprawiedliwość. Ograniczenie należnej człowiekowi wolności prowadzi do protestu, buntu, a nawet wojny"
"Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie"
W latach osiemdziesiątych Kościół katolicki stał się prawdziwym azylem wolności, zarówno dla wierzących, jak i niewierzących. W kościołach działały duszpasterstwa ludzi pracy, środowisk twórczych, nauczycieli. Ludzie spotykali się w nich, aby posłuchać wykładów, nieść pomoc internowanym i aresztowanym. Poprzez organizacje kościelne przychodziły dary z zagranicy, rozdzielane najbardziej potrzebującym. Każda rocznica narodowego święta była okazją do zamanifestowania, podczas mszy świętej, swego przywiązania do niepodległości i "Solidarności".
Do szczególnie głębokich przeżyć patriotyczno-religijnych należało uczestnictwo w comiesięcznej mszy świętej za ojczyznę, odprawianej przez duszpasterza "Solidarności" księdza Jerzego Popiełuszkę w warszawskim kościele Św. Stanisława Kostki. Dnia 19 października 1984 r. ksiądz Popiełuszko został bestialsko zamordowany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa (SB). Dla milionów Polaków stał się męczennikiem za sprawę "Solidarności".
Olbrzymie znaczenie dla narodu miały też dwie pielgrzymki Jana Pawła II do Polski. Papież w swych homiliach niejednokrotnie nawiązywał do "Solidarności", nadając tym samym międzynarodową rangę polskiemu ruchowi społecznemu. Ważne było również symboliczne spotkanie Ojca Świętego z Lechem Wałęsą i jego rodziną. Przywódca Związku otrzymał wkrótce pokojową Nagrodę Nobla.
Kryzys gospodarczy w Polsce pogłębiał się. Ekipa Jaruzelskiego nie mogła znaleźć lekarstwa na stałe braki w zaopatrzeniu, na kolejki, które ustawiały się nocą, aby rano można było kupić chleb. System "realnego socjalizmu" walił się i stawało się to widoczne w pozostałych państwach "bloku", ze Związkiem Radzieckim na czele. W 1988 r. robotnicy polscy po raz kolejny zaczęli strajkować. Żądano nie tylko reform gospodarczych, ale i powtórnej rejestracji NSZZ "Solidarność". Władze partyjno-państwowe nie zdołały ani naprawić gospodarki, ani zagłuszyć pamięci o sierpniu 1980 r. i "Solidarności".
W sierpniu 1988 r. minister Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, gen. Czesław Kiszczak, złożył publiczną propozycję spotkania się z "przedstawicielami różnorodnych środowisk społecznych i pracowniczych" przy "okrągłym stole". Droga do wspólnych obrad między komunistami i "Solidarnością" była jednak kręta i pełna niespodzianek. Na czele rządu stanął Mieczysław Rakowski, który w sposób prowokacyjny podjął decyzję o likwidacji stoczni gdańskiej, co powszechnie uznano za akt zemsty - tam przecież narodziła się w 1980 r. "Solidarność". Jednocześnie premier rządu przygotowywał grunt prawny pod przejęcie majątku narodowego przez ludzi z kręgu władzy
"Obrady okrągłego stołu"
Społeczeństwo z dużymi nadziejami przyjęło wiadomość o przygotowaniach do obrad "okrągłego stołu", choć chyba nikt nie spodziewał się wtedy, że triumfalny powrót "Solidarności" na scenę polityczną stanie się początkiem końca epoki PRL, a w konsekwencji przybliży upadek komunizmu w Europie. Rozmowy przedstawicieli strony rządowej, w której najważniejszą rolę odgrywali komuniści z PZPR, i przywódców "Solidarności" trwały od lutego do kwietnia 1989 r. W podpisanym dokumencie końcowym władze zgodziły się m.in. na legalizację NSZZ "Solidarność", na przeprowadzenie demokratycznych wyborów do senatu i częściowo demokratycznych do sejmu. Z góry ustalono bowiem, że 65% mandatów w sejmie przypadnie w udziale stronie rządowej, a o pozostałe będzie toczyła się walka wyborcza zgodnie z zasadami demokracji. Prezydenta miało wybrać Zgromadzenie Narodowe, czyli połączony sejm i senat. Termin wyborów wyznaczono na miesiąc czerwiec 1989 r.
Wybory do sejmu i do senatu, z 4 czerwca 1989 r., przyniosły klęskę komunistów. "Solidarność" odniosła zwycięstwo. Niemal wszystkie mandaty, o które walczono zgodnie z demokratyczną ordynacją wyborczą, uzyskała "drużyna Lecha". Ustalenia "okrągłego stołu" nie pozwalały jednak na powszechną radość z odniesionego sukcesu. Większość parlamentarna (65%) należała do potępionej przez społeczeństwo formacji komunistycznej, która do wolnego parlamentu weszła "tylnymi drzwiami", bez akceptacji społecznej, a prezydentem Polski został twórca stanu wojennego - Jaruzelski
Podsumowując należy stwierdzić, iż powojenne państwo polskie w żadnym okresie swego istnienia do 1989 r. nie było państwem suwerennym, mimo iż uznawała je społeczność międzynarodowa. Przez 45 lat Polska Rzeczpospolita Ludowa była zależna od kierownictwa obcego państwa - Związku Radzieckiego. Zależność tę wzmacniała dodatkowo obecność Armii Radzieckiej i wysokich funkcjonariuszy, którzy obsadzili kluczowe stanowiska w strukturach rządowych i w wojsku. Komuniści polscy nie chcieli i nie potrafili przerwać tego łańcucha zależności. Rządzili bez przyzwolenia społecznego, przy pomocy aparatu represji (MO, SB), mając oparcie jedynie w komunistach radzieckich, starając się zniszczyć polską tożsamość narodową i zmienić świadomość milionów obywateli kraju, dumnych z własnej przeszłości historycznej.
Czy komunizm zakorzenił się w polskich umysłach" Wydaje mi się, że potrafił bardziej niszczyć, niż budować trwałe wartości. Miał zresztą nie lada przeciwnika-Kościół katolicki, którego nauka przypominała stale o polskiej tożsamości, o naturalnych prawach człowieka i docierała zarówno do większości katolickiej w Polsce, jak i do wielu ateistów, coraz bardziej zniechęconych do socjalizmu.
Na szczęście od 18 lat Polska jest państwem wolnym, gdzie najważniejsze są demokracja i prawa człowieka.