profil

Analiza tytułu - "Granica" Z. Nałkowskiej.

poleca 85% 188 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Granica” – wyraz. Nie długi, nie krótki, łatwa pisownia. W sumie nie warty poświęcenia mu większej uwagi.

„Granica” – tytuł. O, już coś zaczyna się dziać! Czemu tak, a nie inaczej? Granica, granica, granica... Idziemy po słownik... Jest! Są trzy definicje.

„1. Linia zamykająca lub oddzielająca pewien określony obszar, kontur, zarys.”
Pomyślmy – cóż ta definicja może mieć wspólnego z treścią książki? „Linia... oddzielająca... obszar.” Gdzie szukać? Może... Tak! Za obszar przyjmijmy grupy społeczne, a za linię podłogę kamienicy. Na dole smród, brud, bieda, choroby, śmierć, walka o przetrwanie. Powyżej – przepych, pieniądze, szczęście (pozorne, ale nie zatrzymujmy się przy tym). Dla jednych zmiana „poziomu” życia jest nieosiągalnym marzeniem, dla tych z góry natomiast byłby to zupełny upadek społeczny.

Właśnie – bariera społeczna. Dla tych spod podłogi wydaje się nie do przekroczenia. Ale jeżeli ktoś ma potencjał może ją przeskoczyć. Jednak nie bez wyrzeczeń. Albo będzie pisał tendencyjne artykuły w prasie i awansował w hierarchii albo będzie wierny swoim ideałom – lub chociaż przekonaniom – i za nic w świecie nie wyrwie się z pozycji jaką zajmuje. Nie ma szans, sukces łatwo nie przychodzi. Zenon nie chciał pozostać w miejscu, wybrał więc drogę szybkiej kariery, ale nie zawsze zgodnej z jego sumieniem. Przekroczenie granicy społecznej było celem jego życia. Nie chciał być taki jak jego rodzice. Pragnął awansować, być lepszym od nich. I udało mu się, ale jedynie to pierwsze...

„2. Pewien ograniczony zasięg, miara, kres czegoś dozwolonego, przyjętego.”
Coś mi się kojarzy – „...kres czegoś dozwolonego...”. Dozwolonego, ale przez kogo? Przez społeczeństwo, przez opinię publiczną? Granica moralna! To nie my ją wyznaczamy. Owszem, możemy ją dowolnie zwężać i poszerzać dla naszych osobistych potrzeb. Możemy myśleć, że daleko nam jeszcze do jej przekroczenia, ale prawda jest taka, że już jesteśmy poza nią. To, co nam się wydaje dozwolone, dla innych jest poważnym przekroczeniem zasad. Pamiętajmy: „Jest się takim, jak myślą ludzie, nie jak myślimy o sobie my.” Musimy to zrozumieć, aby potrafić „moralnie” żyć. Zenon pojął to, ale niestety zbyt późno. Doszło do niego, że jego postępowanie wcale nie było takie właściwe i szlachetne, jak mu się wydawało. To nie on ustalał granicę – ustanawiał ją drugi człowiek. Zenon przekroczył ją i tym samym sprowadził na siebie i swoich bliskich tragedię. To on był motorem napędzającym takie, a nie inne postępowanie Justyny, to on zniszczył jej życie, a także życie Elżbiety. Sam jest winien tego, co go spotkało, sam zgotował sobie taki los przekraczając nieprzekraczalną granicę moralną.

„3. Koniec, kres możliwości.”
Kto jest u kresu możliwości? Kto nie może już czegoś znieść? Justyna! W miarę rozwoju akcji powieści jest coraz bliżej granicy wytrzymałości psychicznej. Usunięcie ciąży powoduje u niej coraz większe wyrzuty sumienia. Świat realny zaczyna ginąć. Pojawiają się urojenia, jej psychika kurczy się. Justyna myśli tylko o Zenonie, o tym, co on jej zrobił, do czego ją zmusił. Dostaje obsesji na jego punkcie, rozważa „zrobienie mu czegoś złego”. Nie pracuje, nie je, nie pije, podejmuje nieudaną próbę samobójczą. W końcu wylewa Zenonowi na twarz żrącą substancję. Przekroczenie przez Justynę granicy odporności psychicznej jest następstwem przekroczenia granicy moralnej przez Ziembiewicza.

I popatrzmy – jedno słowo a tyle znaczeń, taka symbolika. Cóż za wspaniała umiejętność zawarcia w jednym wyrazie takiej ilości treści (bo przypuszczam, że w książce znaleźć można by jeszcze inne granice). Jestem pełen podziwu dla pani Zofii Nałkowskiej za takie wspaniałe dobranie tytułu.


Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty