profil

Zamek Horeszków i tragiczne losy jego ostatnich właścicieli.

poleca 85% 1107 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Adam Mickiewicz

„Zamek Horeszków i tragiczne losy jego ostatnich właścicieli”

Zbliżał się koniec wakacji. Pewnego dnia dowiedziałam się, że w zamku Horeszków w Soplicowie odbywa się niecodzienna wystawa. Pomyślałam, że powinnam ją zobaczyć. W tym czasie wszyscy byli zajęci wydarzeniami politycznymi. Jednak ja postanowiłam napisać o moim spotkaniu z kulturą i - jak się później okazało - z historią.
Do Sopilicowa jechałam wspaniałym wynalazkiem, jakim jest kolej. W przedziale siedziały dwie damy, także zmierzające na wystawę.
Na miejsce zajechałam późnym popołudniem. Byłam zmęczona, głodna i prawie głucha od stukotu kół.
Zatrzymałam się w pobliskiej gospodzie i postanowiłam odpocząć. Kiedy wyjrzałam przez okno, zobaczyłam w dali zabudowania zamku. Wieczorem zeszłam do jadalni. Siedziało tam wielu amatorów wystawy. Moją uwagę zwrócił człowiek siedzący samotnie w kącie sali. Nie wypadało mi podejść do niego, więc tylko zerkałam i zastanawiałam się, kim on jest.
Rano, po śniadaniu, wyruszyłam na zamek. Zbliżając się doń minęłam piękny dwór i zabudowania folwarczne. Wokół było pełno kwiatów. Jakieś dwieście kroków od dworu usytuowany był zamek.
Był to jednopiętrowy, murowany budynek. Jego cztery rogi zwieńczono basztami z wąskimi otworami strzelniczymi, a wejście otoczone kolumnami. Do drzwi prowadziły szeroki schody, które wręcz zapraszały do odwiedzenia zamku.
Postanowiłam wejść do środka. Otworzyłam wrota i poczułam chłód starego wnętrza. Zobaczyłam piękny hol i jeszcze wspanialsze wejście do sali balowej. To właśnie tam znajdowało się większość eksponatów.
Wyobraziłam sobie tańczące pary, gości wznoszących toasty i siebie, tańczącą w pięknej sukni poloneza. Przez chwilę powróciłam w marzeniach do dawnych czasów, ale nagle ocknęłam się, bo coś zwróciło moją uwagę - jakaś postać przemknęła przez pustą salę balową. Rozejrzałam się, ale nikogo nie zauważyłam. Pomyślałam, że mi się to tylko zdawało.
Z sali przeszłam do następnego pokoju, a potem do kolejnego. Wszędzie zachwycały mnie doskonale zachowane obrazy, meble i elementy wystroju oddające warunki życia dawnych właścicieli zamku. Oglądając samotnie ciche i smutne wnętrza, weszłam po schodach na górę.
W pokoju na piętrze ujrzałam ogromne okno wychodzące na ogród i folwark. Usiadłam i przez dłuższą chwilę podziwiałam ten widok. W pewnej chwili poczułam, że ktoś stoi za moimi plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam postać z sali balowej, która wyrwała mnie wtedy zamyślenia. Okazało się, że był to starzec, którego widziałam już w gospodzie. Usiadł koło mnie i zaczął opowiadać o właścicielach zabudowań. Nie przerywałam mu bojąc się, że przestanie mówić.
Folwark był się własnością Sopliców, a zamek należał do Horeszków. Odbywały się tam wielkie bale i wspaniałe uczty, a muzyka grała do białego rana. Bogacze przyjeżdżali tam często na łowy i sejmiki. Na wszystkich czekały piwnice pełne wina i wspaniałego jadła.
W zamku mieszkał Stolnik ze swoją „piękna jak anioł” córką. Zalecało się do niej wielu młodzieńców, a wśród nich szlachcic Jacek Soplica, Nie był on ani bogaty, ani biedny. Miał jedynie dwór i trochę ziemi. Ośmielił się poprosić o rękę dziewczyny. Jednak jej ojciec poczęstował go czarną polewką, co oznaczało odmowę i początek kłopotów.
Stolnik Horeszko był wielkim patriotą. Kochał ojczyznę i popierał Konstytucję 3 Maja. W tamtych czasach taka postawa wzbudzał nienawiść wojska rosyjskiego.
Pewnego wieczora, kiedy wszyscy goście wyjechali, na zamek napadli Moskale. Domownicy bardzo się starali odeprzeć atak. Kobiety ładowały broń, a Gerwazy (mój krewny), Stolnik i pozostali mężczyźni strzelali do nieprzyjaciół. Ich wysiłek nie poszedł na marne. Wojska wroga poniosły duże straty. Pewny zwycięstwa Horeszko postanowił obejrzeć pole bitwy. Porwał karabelę i z ganku wydawał rozkazy. Wtem od strony bramy padł strzał. Stolnik został trafiony w pierś, a rana okazała się śmiertelna.
Mój przodek Gerwazy zobaczył w bramie zamaskowaną postać. Był pewien, że to Jacek Soplica - poznał go po wzroście i ogromnych wąsach. Postać stała nieruchomo. Gerwazy wziął ją na cel, ale chybił.
Dalej bitwa potoczyła się już bez Stolnika. Z odsieczą przybył Parafianowicz z Mickiewiczami i Horbatowiczami. Rosjanie uciekli, a zamek był wolny.
Gerwazy w rozpaczy poprzysiągł sobie, że pomści swego pana. Wielu Sopliców zabił lub okaleczył osobiście. A teraz taka tu cisza…
Mój rozmówca zamilkł i ukradkiem wytarł oczy. Nie odzywałam się w oczekiwaniu na ciąg dalszy, ale on odszedł w milczeniu. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam obraz przedstawiający Stolnika. Patrzył na mnie, jakby zastanawiał się, co ja tu robię.
Po kilku minutach wstałam i poszłam do następnej komnaty. Oglądałam broń palną, szable, tarcze, scyzoryki i hełmy. Na jednej z szabli zauważyłam szczerby, świadectwo walki.
Zawsze lubiłam wystawy w starych domostwach, ale ta przerosła moje oczekiwania. Warto, aby wszyscy miłośnicy kultury szlacheckiej odwiedzili tę niezwykła ekspozycję w zamku Horeszków.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty

Teksty kultury