profil

„Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać” czy „Człowiek jest ludzki w ludzkich warunkach”, która z koncepcji jest ci bliższa.

poleca 85% 383 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Wycie syren, krzyk, tłumy ciekawskich gapiów. Nagle z wnętrza palącego się domu dobiega płacz niemowlęcia. Zrozpaczona matka woła o pomoc. Tłum obojętnie patrzy na rozgrywającą się tragedię. Nagle jeden ze świadków zdarzenia, nie zważając na nic, rzuca się w kierunku domu, jego sylwetka gwałtownie znika w gęstym dymie. To, co ma miejsce dalej jest bez znaczenia, zagadką pozostaje fakt, dlaczego spośród tylu obserwatorów tylko jeden ruszył z pomocą. Co zdecydowało o takiej a nie innej reakcji? Czym różni się ten jeden od pozostałych? Wszyscy przecież są ludźmi – podobnymi pod względem anatomicznym i morfologicznym. Różni ich jednak to coś, co znajduje się w środku każdego z nas: natura, wnętrze, dusza, sumienie. Skomplikowany „organ” decydujący o człowieczeństwie. Jest niczym „bezpiecznik”, który w sytuacji zagrożenia życia po prostu się przepali i pozwoli zadziałać najsilniejszemu z instynktów – przeżycia za wszelką cenę. Człowiek stanie się zwierzęciem, którego jedynym celem stanie się przetrwanie. Co jednak będzie, gdy ten mechanizm nie zadziała? „Coś pójdzie nie tak” i człowiek pozostanie człowiekiem, dla którego ważniejsze od własnego życia będzie drugi człowiek.
Szerokie spektrum postaw i zachowań ludzkich możemy odnaleźć w literaturze wojennej i obozowej pisarzy takich jak Nałkowska, Borowski czy Grudziński. O ile w utworach tych dwóch pierwszych autorów odnajdujemy w większości przykłady ludzi, u których „mechanizm bezpieczeństwa” działa prawidłowo o tyle Grudziński zwraca szczególną uwagę na przykłady ocalenia człowieczeństwa. Czytając opowiadania i relacje z obozu człowiek współczesny może doznać szoku. Kanibalizm, gwałt, morderstwa to obozowa rzeczywistość. Głód, strach i ból budzą w człowieku pierwotne instynkty, dla suchej kromki chleba więzień jest gotów zabić swojego dawnego przyjaciela. Ta metamorfoza dotyka zarówno inteligentów jak i robotników, urzędników i wojskowych. Wiek, wykształcenie, płeć, rasa, pochodzenie to elementy pozostające bez znaczenia wobec pragnienia życia – tym silniejszego im większa jest świadomość bliskiego końca. Człowiek nie zważa na nic i na nikogo, chce za wszelką cenę przetrwać. Mimo brutalizacji i dehumanizacji świata zdarzają się ludzie, którzy potrafią się temu przeciwstawić. Przykładem takiego człowieka jest sam Grudziński. Potrafił ocalić swoje człowieczeństwo i być może, dlatego zauważał ocalenie jego przez innych. W przypadku Borowskiego sytuacja wyglądała odmiennie – tak jak Grudziński był więźniem obozu, lecz jego celem było przeżycie, przeżycie za wszelką cenę. Poddał się regułą panującym w obozie, współtworzył obozową rzeczywistość. To, że przeżył było dla niego największą karą, wiedział, bowiem iż aby on mógł przeżyć wielu musiało umrzeć, to on skazał ich na śmierć. Grudziński również przeżył obóz, ale nie musiał czuć się winny. Występował przeciwko obozowej rzeczywistości, nie poddał się regułą i prawom panującym w obozie. Należał do nielicznej grupy ludzi, którzy chcieli przetrwać, ale nie kosztem innych. Co więcej cały czas zachował swoje uczucia, szukał przyjaciół. Był więźniem tego obozu, ale jednocześnie stał ponad nim. Nie przystąpił do „powszechnego wyścigu o życie”, w którym wszystkie chwyty były dozwolone. Pozostał ludzki w nieludzkich warunkach. Przeżył podejmując głodówkę – nie było by w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie fakt i w obozie każdy dzień był głodówką. Był gotowy oddać życie, za życie współwięźnia. Znał obozową rzeczywistość, rozumiał ją, ale jej nie akceptował. To on i wielu mu podobnych daje świadectwo na to, iż człowiek może przetrwać zachowując człowieczeństwo, a nawet, jeśli przegra walkę o życie to chyba lepiej, jeśli umrze jako człowiek niż przetrwa i będzie żył jak zwierzę. Wielu ludzi poddało się systemowi, ale należy pamiętać, iż to nie jest ich winna. Winny jest system, który potrafi obudzić w ludziach dziki instynkt przetrwania. Człowiek nie jest doskonały, nie należy go potępiać za to, iż chce przetrwać, zamiast tego trzeba podziwiać tych, którym udało się wyłamać, stanąć z boku tego wyścigu, w którym nikt nie może wygrać.
Świat współczesny. Miejsce wyścigu o życie zajął nowy – wyścig o władzę, status społeczny, pieniądze. Odchodząc na chwilę na bok można dostrzec wiele analogii miedzy światem współczesnym, a obozem. Ludzie nie walczą już o życie, ale o pieniądze, zmienił się tylko cel. A ludzie? To dziwne, ale znowu można dostrzec dwie grupy. Tych, którzy są ludzcy w ludzkich warunkach, i tych, którzy potrafią stanąć ponad tym wszystkim. „Bezpiecznik”, który miał za zadanie ocalić nasze życie teraz potrafi się wyłączyć na żądanie właściciela. Człowiek przestaje być człowiekiem wtedy, kiedy przyniesie mu to jakąś korzyść. Przyjaciele, rodzina, są dobrzy, kiedy nic nie potrzebują. Są, bo muszą być. Nie mówię tu oczywiście o wszystkich, nawet nie o większości. Chcę jedynie podkreślić fakt, iż wśród nas są ludzie, którzy nie potrafią być ludzcy nawet w ludzkich warunkach. Dla, których ważniejsze od miłości najbliższych, zaufania przyjaciół jest pieniądz. Ktoś mógł by powiedzieć: „Co z tego? Chcą tak żyć to niech żyją póki nikomu nie dzieje się krzywda”. I w sumie było by w tym dużo prawdy, gdyby nie jeden mały szczegół. Mają oni pieniądze, władze – coś, czego brakuje przeciętnemu człowiekowi, coś, o czym tylko może marzyć. Budzi się w nim pragnienie osiągnięcia tego, co posiadają „Oni”. Pragnie podnieść standard swojego życia, robi to dla swoich dzieci. Pracuje, zarabia dla nich pieniądze, ale jednocześnie nie ma dla nich czasu. Dzieci wychodzą na ulicę, trafiają w „odpowiednie środowisko” i tam dorastają. Pozbawieni miłości i troski wyrastają na brutali, bezuczuciowe stworzenia, sługusów człowieka, który się nimi „zaopiekował”. Brutalni mordercy, gwałciciele, upośledzone psychicznie dzieci ulicy zniszczone przez system. Chłonne niczym gąbka nie są w stanie się przeciwstawić. Bez wyrobionego światopoglądu bezgranicznie ufają nowym autorytetom. Zabito w nich humanitaryzm, współczucie – człowiek przestał być człowiekiem.
Obok tej nieciekawej rzeczywistości rozgrywają się prawdziwe dramaty. Katastrofa samolotu w Andach. Dwunastu ludzi przeżyło, odcięci od świata pozbawieni żywności, aby przeżyć dopuszczają się kanibalizmu. Jest to fabuła filmu „ALIVE – Dramat w Andach” w reżyserii Franka Marshalla. Doskonałe studium ludzkich zachowań w sytuacji zagrożenia życia, w chwili, gdy to człowiek decyduje o swoim życiu i śmierci. Głód i strach sprawia, iż ludzie na jakiś czas zapominają o tym, że są ludźmi. Problemy i rozterki zaczynają się wtedy, gdy przychodzi odsiecz. Jak wytłumaczyć ludziom, że jedliśmy swoich współtowarzyszy? Czy zrozumieją? Pytania takie rodziły się w głowach tych, którzy przeżyli. Bali się, czuli się winni temu, że żyją. To tylko film, ale czyż taka sytuacja nie mogłaby mieć miejsca w rzeczywistości?
Czy zatem człowiek jest ludzki tylko w ludzkich warunkach? Czy może zawsze pozostaje człowiekiem? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie. Ta sama jednostka w jednej sytuacji bez sprzeciwu podda się, w drugiej jakiekolwiek próby zniszczenia jej dadzą zupełnie odwrotny skutek. Człowiek jest zbyt skomplikowany by móc przewidzieć to, co zrobi, dowiedzieć się, do jakich granic potrafi się zniżyć i co potrafi znieść, i co najważniejsze czy po tych przejściach, gdy wszystko się już skończy będzie potrafił normalnie funkcjonować. Podsumować to można zdaniem polskiej noblistki „Tyle wiem o sobie, ile nas sprawdzono”. W kontekście powyższych przykładów nabiera ono nieco innego znaczenia, ale nadal pozostaje prawdziwe. Człowiek potrafi wiele znieść, wiele wytrzymać, ale żeby się o tym przekonać sam musi znaleźć się w sytuacji wymagającej od niego podjęcia decyzji o podjęciu walki lub o rezygnacji z niej.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 6 minut