profil

Chłopi - Władysław Reymont - szczegółowe opracowanie lektury

Ostatnia aktualizacja: 2021-05-03
poleca 85% 153 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

GENEZA POWIEŚCI, CZAS I MIEJSCE POWSTANIA

GENEZA


Powieść Reymonta wpisuje się na listę dzieł poświęconych problematyce wsi pol­skiej. Duży wpływ na powstanie Chłopów miały przeobrażenia polskiej wsi, dokonujące się w drugiej połowie XIX wieku. Po doświadczeniach rebelii z 1846 ro­ku, kiedy to chłopi zbuntowali się przeciwko panom, i po powstaniu styczniowym, przeprowadzonym w zasadzie bez udziału chłopów, rozpoczął się proces przemian na wsi. W 1848 roku chłopi galicyjscy zostali uwłaszczeni, w 1864 roku mieszkańcy wsi zaboru rosyjskiego otrzymali wolność i ziemię. Na przełomie XIX i XX wieku chłopi coraz częściej przyznawali się do polskości. Wieś rozwijała się w tym czasie eko­nomicznie, wzrosło zainteresowanie polityką i sprawami społecznymi. Chłop począt­ku XX wieku stał się obywatelem państwa polskiego. Ten proces przeobrażeń przed­stawiony został przez Reymonta na kartach jego powieści. Swoją pracę nad utworem opisał Reymont 18 maja 1925 roku na łamach ukazującego się w Paryżu „L’Europe nouvelle”. Inspiracją dla powstania Chłopów stała się, według pisarza, lektura powie­ści Emila Zoli pt. Ziemia, dotyczącej wsi. Reymont był oburzony książką Zoli i chciał napisać powieść, która ukazywałaby piękno i radość życia chłopów francuskich. Kilka lat później postanowił napisać o chłopach polskich i w ciągu trzech miesięcy powstał utwór, który pisarz (jak sam twierdził) zniszczył, uznając za niedoskonały. Ponowna wersja powstała po wypadku na kolei. F. Ziejka zwraca uwagę, iż relacja Reymonta o pra­cy nad powieścią ma niejasne punkty: Reymont nie czytał prawdopodobnie powieści Zoli (nie znał j. francuskiego), mógł znać ją z opowiadań. Prawdopodobnie pisarz nie zniszczył pierwszej wersji powieści, a na pewno nie uczynił tego przed wypadkiem na kolei.

CZAS I MIEJSCE POWSTANIA


Nad pierwszą wersją dzieła pisarz pracował w latach 1898-99. W połowie 1900 roku utwór prawdopodobnie był na ukończeniu. Po wypadku pisarz przystąpił do pracy nad Chłopami w połowie 1901 roku. Od stycznia do grudnia 1902 roku pierwszą część utworu (Jesień) drukował „Tygodnik Ilustrowany”. Na przełomie listopada i grudnia 1902 roku powstała Zima, drukowana w „Tygodniku” od stycznia do października 1903 roku. Nad Wiosną pisarz pracował w latach 1903-1905 (druk w latach 1905-1906). Lato powstało w latach 1906-1907 (druk w 1908 roku). Praca nad powieścią trwała więc około 10 lat (głównie w latach 1897-1908). Utwór powstawał m.in. we Francji (w Bretanii), w Wiśle, w Krakowie.

TYTUŁ


Tytuł powieści Chłopi wskazuje na to, iż pisarza interesuje przede wszystkim gro­mada wiejska w całej swej różnorodności. Bohaterem zbiorowym utworu są wszyscy chłopi mieszkający we wsi Lipce - od najbiedniejszych komorników po najbogat­szych gospodarzy.

ELEMENTY ŚWIATA PRZEDSTAWIONEGO

CZAS I MIEJSCE AKCJI


- czas historyczny: właściwa akcja powieści obejmuje dziewięć miesięcy: od końca września do końca lipca na początku lat 80. XIX wieku, najprawdopodobniej na przełomie 1883 i 1884 roku. Pisarz nie podaje precyzyjnej daty rozgrywających się wydarzeń, można się jej domyślić na podstawie lektury.

- czas mityczny: mityczny czas utworu wyznaczony jest przez porządek natury (następstwo pór roku), święta kościelne (22 X - uroczystość św. Korduli, jarmark w Tymowie, 25 XII - Boże Narodzenie, 29 VI - św. Piotra i Pawła - odpust w Lipcach i in.), kalendarz prac na wsi (żniwa, wykopki), kalendarz zwyczajowo-obyczajowy (np. przygotowywanie ozdób na Wigilię), porządek narodzin i śmierci.

- przestrzeń: akcja powieści rozgrywa się we wsi Lipce, za pierwowzór której uznaje się wieś leżącą koło Skierniewic (obecnie Lipce Reymontowskie). Realna wieś posłużyła pisarzowi prawdopodobnie jedynie za wzorzec. Powieściowe Lipce położone są w dolinie otoczonej pagórkami. Centralne punkty wsi to kościół, karcz­ma, tartak, kuźnia, cmentarz. We wsi znajduje się kilkadziesiąt zagród. Granica wsi jest granicą świata jej mieszkańców. Jak zauważa F. Ziejka, Reymont nie odtwarzał realnie istniejącej wsi, ale „(...) tworzył wieś w ogóle, swoistą syntezę wsi polskiej. Jego Lipce to wieś, w której odnaleźć się może nieledwie każda wioska polska z II połowy XIX w., choć żad­nej z nich nie jest ona wierną fotografią”.

BOHATEROWIE


Maciej Boryna - zamożny gospodarz, cieszący się poważaniem wśród mieszkań­ców Lipiec, pracowity, uczciwy, traktujący ziemię jako najwyższą wartość. W czasie trwania akcji powieści żeni się po raz trzeci - z Jagną.

Jagna Paczesiówna - młoda, piękna kobieta, nieprzystosowana do życia w gro­madzie, romantyczna, marzycielska, wychodzi za mąż za Macieja, ale wciąż romansuje z jego synem Antkiem. W finale powieści autor pisze o wypędzeniu jej ze wsi.

Antek Boryna - syn Macieja, walczy z nim o ziemię i o Jagnę. Jest uparty i zawzięty.

Hanka - żona Antka, zazdrosna o niego, dobra gospodyni, początkowo nieśmiała i niepewna, w miarę rozwoju akcji zyskuje szacunek starego Boryny i odzyskuje Antka.
Jagustynka - starsza kobieta, wypędzona z domu przez własne dzieci. Aby zaro­bić na swoje utrzymanie, wynajmuje się do prac u innych gospodarzy. Jest złośliwą intrygantką, ale taka postawa to forma obrony przed kłopotami i nieszczęściami. Cechuje ją inteligencja, skłonność do plotkowania oraz awantur.

Dominikowa - Marcjanna Paczesiowa, bogata wdowa, matka Jagusi, zna się na chorobach, pomaga przy porodach.

Szymek i Jędrzych - synowie Dominikowej.

Kuba Socha - parobek Boryny, brał udział w powstaniu styczniowym, jest praco­wity i pobożny, na skutek doświadczeń życiowych stał się altruistą.
Roch - żebrak przybywający czasami do Lipiec, postać symboliczna, uosabiający religijność chłopów; jest wykształcony, rozbudza wśród chłopów uczucia patriotyczne i uczy wiejskie dzieci pisania, czytania i historii.

Ksiądz - małoduszny i chciwy, tylko sprawia wrażenie pobożnego i bezinteresow­nego. Solidaryzuje się z bogatymi, sam ma duże gospodarstwo i bardziej przywiązany jest do wartości materialnych niż duchowych.

Kowal - zięć Boryny, człowiek chytry, przebiegły, wyobcowany z gromady wiej­skiej, nie pracuje na roli.

Magda - córka Boryny z pierwszego małżeństwa, żona Kowala.

Bylica - ojciec Hanki, bardzo ubogi.

Mateusz - trzydziestokilkuletni kawaler, romansujący z pannami i mężatkami.

Ambroży - kościelny, prawie stuletni starzec, wyniszczony przez alkoholizm, brał udział w wojnach we Francji i Włoszech.

Wójt (Piotr Rakoski) - przedstawiciel administracji, pozbawiony zasad moralnych, zdolny do kradzieży, arogancki wobec sąsiadów, służalczy wobec zwierzchników, repre­zentuje władzę, nie dba o interesy chłopów.

Witek - pastuch Borynów, sierota.

Jankiel - Żyd, właściciel karczmy.

Pan Jacek - były powstaniec, wrażliwy na sytuację chłopów, stryj dziedzica.

GŁÓWNE WĄTKI


- historia nieudanego małżeństwa Macieja Boryny z Jagną,
- romans Antka z Jagną,
- rywalizacja Macieja i Antka o ziemię,
- historia małżeństwa Antka i Hanki,
- spór o las serwitutowy,
- dzieje Rocha,
- losy Agaty.

Chłopi to powieść wielowątkowa, niektóre wątki się nawzajem przenikają, inne są luźno związane z główną akcją.

CHARAKTERYSTYKA GŁÓWNYCH BOHATERÓW

Maciej Boryna


Maciej jest 58-letnim mężczyzną, wdowcem, dwukrotnie żonatym. W czasie roz­woju akcji utworu żeni się po raz trzeci - z Jagną. Bardzo kocha tę kobietę, ale kiedy dowiaduje się o jej zdradzie, chce się zemścić. Wie, że nie może się już wycofać z mał­żeństwa, stara się tylko zachować dobre imię we wsi i ochronić własne nazwisko. Maciej darzy ziemię namiętnością równie silną jak ta, którą kieruje ku żonie. Jest pierwszym gospodarzem we wsi, ma 32 morgi gruntu, pastwisko i prawo do wspólnego lasu. Boryna jest pracowity, przedsiębiorczy, zaradny, ma silny charakter, kocha pracę na roli. Ziemia jest dla niego najwyższą wartością, dlatego często uważa się go za wzór polskiego chłopa-gospodarza. Nie jest rozrzutny, nie daje hojną ręką jałmużny, gdyż wyznaje zasadę „Któren swojego broni, nie krzywdzi!”. Dlatego też Boryna odmawia pomocy Rochowi, który prosi go o interwencję u dziedzica w sprawie wiejskiej biedoty. Borynie imponują cechy, które on sam posiada: siła charakteru i pracowitość. Dlatego też w miarę rozwoju akcji zmienia się jego nastawienie do synowej - Hanki. Wobec naj­bliższych Boryna jest często oschły, potrafi być nawet brutalny. Boryna działa konse­kwentnie. Kiedy w końcu sprzymierzy się z gromadą w walce przeciwko dworowi, nie będzie chciał iść na żadne ustępstwa. Przyjmie rolę przywódcy gromady. Można się domyślić, iż Maciej brał udział w powstaniu styczniowym, sam bohater nigdy o tym jednak nie wspomina. Boryna jest wolny od kompleksów byłego chłopa pańszczyźnia­nego, ma wrodzoną dumę, jest chłopem nowego typu, ale i spadkobiercą tradycji pia­stowskiej. Pisarz wyposaża go również w rysy humorystyczne. Rozmyślając nad fatalny­mi stosunkami z dziedzicem w sprawie lasu, Boryna stwierdza: „Przeciech Pan Jezus nie da nas ukrzywdzić - albo i same się nie damy, nie...”. W scenie śmierci Boryna urasta do rozmiarów symbolu gospodarza-włodarza ziemi. Umierając Maciej żegna się z ziemią i jednoczy z naturą.

Antek Boryna


Trzydziestoparoletni syn Boryny w powieści ukazany jest w trzech sytuacjach życiowych: nieudanego małżeństwa z Hanką, romansu z Jagną i konfliktu z ojcem o ziemię. Antek nie kocha Hanki, nie liczy się z jej zdaniem, nie dba o nią ani o dom. Nie stara się zabezpieczyć materialnego bytu rodzinie. Prawdziwa miłość i namiętność połączyła go z Jagną. Uczucie bohaterów jest jednak grzeszne. Miłość komplikuje życie Antka, niemal doprowadza do tragedii. Syn Boryny dla Jagny gotów byłby nawet zamor­dować ojca. Bohater nie może zapomnieć o miłości swojego życia. Stara się odejść od Jagny, ale ciągle do niej wraca. Za każdym razem przekonuje sam siebie bezskutecz­nie: „Raz temu musi być koniec! Wstyd to i grzech! Co by to znowu ludzie pedzieli! Dyć ojciec dzieciom jestem i gospodarz! Musi być koniec!”. Gdy jednak gromada postanowi wypędzić Jagnę ze wsi, Antek nie sprzeciwi się woli większości: „Wgromadzie żyję, to i z gromadą trzymam! Chceta ją wypędzić, wypędita; a chceta se ją posadzić na ołtarzu, posadżta! Zarów­no mi jedno”. W końcu bohater poddaje się nakazom prawa małżeńskiego, powin­ności gospodarza i prawu większości. Swój romans skwituje słowami: „Skończyło się psie wesele!”. Nie potrafi jednak całkowicie zapomnieć o swojej kochance; gdy gromada wypędza Jagnę, Antek sam idzie w pole i kosi: „Wiater rozwiewał mu włosy i suszył twarz spotnialą z męki, oczy prawie nic nie widziały, jakby już wszystek był tam, przy Jagusi, że tyl­ko twarde, przyuczone ręce same wodziły kosę kładąc pokos za pokosem”. Antek to spadko­bierca ojca, uwikłany z nim w konflikt o ziemię. Ojciec i syn są do siebie zbyt podobni, aby mogli się zrozumieć. Antek buntuje się przeciwko ojcu, chce go nawet zabić. Oczyszczeniem stanie się jego walka w obronie Macieja i zemsta na borowym. W wię­zieniu bohater przechodzi głęboką przemianę. Do wsi powróci jako zupełnie inny człowiek, gotowy stanąć na czele społeczności chłopskiej.

Hanka


Hanka, żona Antka, to początkowo postać bezbarwna, kobieta nieśmiała, nieza­radna, lekceważona przez męża i przez teścia: Hanka kiej ta ćma łazi, a choruje jeno i tyle zrobi, co ten pies zapłacze...”. Na początku powieści scharakteryzowana jest jako „młoda, przystojna kobieta w czerwonej chustce na głowie”. W trakcie rozwoju akcji Hanka ulega przeobrażeniu, staje się symbolem kobiety-chłopki, silnej, zaradnej, samodzielnej. To nieszczęścia osobiste tak przemieniło bohaterkę, która sama stwierdza: „Bieda łac­niej przekuwa człowieka niżli kowal żelazo”. Zmiana, która następuje w zachowaniu i osobowości Hanki, sprawia, że mąż i teść zaczynają darzyć ją szacunkiem oraz liczyć się z jej zdaniem. To ona decyduje o tym, żeby nie jechać z rodziną do Ameryki: „Nie pódę i dzieci na zatratę nie pozwolę!”. To jej Boryna powierzy opiekę nad swoją gospo­darką. W ten sposób Hanka staje się strażniczką polskiej ziemi, przedstawicielką rodu Borynów. Pod koniec akcji powieści jest kobietą energiczną, zaradną, przedsiębior­czą. Siłą napędową życia Hanki jest miłość do Antka. Początkowo zachowuje się wobec niego potulnie, znosi wszelkie upokorzenia, wie o romansie męża z Jagną. Wobec swojej rywalki zawsze będzie jednak wykazywać się ludzką życzliwością. Wypędza Jagnę z domu po śmierci Boryny, ale nie czyni tego z nie­nawiści, lecz raczej z obawy, że wracający z wię­zienia Antek chciałby kontynuować romans z byłą kochanką. Przed pójściem na piel­grzymkę do Częstochowy poprosi Jagnę o wybaczenie.

Jagna


Jagna pochodzi ze średnio zamożnej rodziny. Wychowuje ją matka. Jagna to naj­piękniejsza dziewczyna we wsi. Za Macieja wychodzi namówiona przez matkę. Imponu­je jej bogactwo Boryny, ale jako żona nie za­mierza rezygnować ze swojego stylu życia. Wyborami bohaterki kieruje miłość i in­stynkt biologiczny, który każe jej podążać za swoim pożądaniem. Jagna potrzebuje obe­cności mężczyzny, którego mogłaby kochać. Nie jest stała w uczuciach, jest niewierną żo­ną, kocha Antka, potem kleryka Jasia, a w końcu szuka pocieszenia w ramionach wójta. Jagna to dziecko natury, kieruje się instynktami, odruchami, przelotnymi emocjami. Jest wrażliwa i uzdolniona artystycz­nie. Lubi słuchać muzyki i opowieści Rocha. Nie ma wyraźnego celu w życiu, unosi się z prądem życia, sama mówi o sobie: „(...) taka cichość we mnie rośnie, kiedy śmierć przy mnie stajała, a tak mnie cosik podrywa, tak ponosi, że tego nieba bym sie uwiesiła i z tymi chmu­rami poniesła w świat”. Jagna żyje marzeniami i tęsknotami, wyraźnie odcina się od innych członków społeczności, dlatego też w końcu społeczność ją odrzuci. Jagusia nie za­biega tak jak inni o ziemię, bogactwo, żyje w swoim własnym wewnętrznym świecie. Ta odmienność czyni z niej postać tragiczną, jest inna, więc będzie musiała opuścić wieś. Złamała zasady obowiązujące w społeczności lipieckiej i dlatego musiała ponieść karę.

SPOŁECZNOŚĆ LIPIECKA


Zbiorowym bohaterem powieści są chłopi mieszkający we wsi Lipce. Ich życie toczy się między dwoma biegunami: solidarnością z gromadą i potrzebą wyrażania indywi­dualności. Gromada jednoczy się, aby bronić własnych interesów, ale wielokrotnie poszczególni jej członkowie wyodrębniają się ze społeczności. Tę istotę bytowania chłopów określa Jagustynka: „Człowiek jeno z biedy da czasem folgę ozorowi, ale w sercu co inszego siedzi, że czy chce, czy nie chce, a z drugim radować się musi albo i smucić... Nieporedzi żyć z osobna, nie...”. W powieści jest wiele scen zbiorowych: msze w kościele, wese­le Boryny, wypędzanie Jagny ze wsi, wiejskie zabawy. Postaci ze zbiorowości Lipiec nie są do siebie podobne, każda ma indywidualny charakter. W utworze pojawia się około 90 postaci, największy udział w akcji ma około 20 bohaterów.

STOSUNEK CHŁOPÓW DO ZIEMI I PRACY NA ROLI


Ziemia jest dla chłopów wartością najwyższą. Stan posiadania i umiejętność zarzą­dzania dobytkiem decyduje o pozycji gospodarza w gromadzie: „ Człowiek bez gruntu to jak bez nóg- mówi Dominikowa - tuła się ino, tulą, a donikąd nie zajdzie”. Ziemia daje zabezpieczenie materialne, a tym samym - niezależność. Dlatego między rodzicami a dziećmi często dochodzi z powodu ziemi do konfliktów: przykładem może być spór Macieja z synem, czy tragiczny los Jagustynki. Przy wyborze męża lub żony ilość posiadanych przez kandydata mórg odgrywa ogromną rolę. Znaczenie posiadania ziemi wyraźnie widać na przykładzie losów Hanki. Kiedy jest biedna, stroni od gro­mady, nawet w kościele staje z tyłu. Natomiast gdy obejmuje gospodarstwo Boryny, zdecydowanie wzrasta jej pozycja społeczna. Ziemia jest dla chłopów nie tylko wyznacz­nikiem statusu społecznego, źródłem utrzymania, ale także wyrazem potęgi natury, żywicielką: „Żarli ci też ślepiami tę mać żywicielkę, że niejeden się żegnał, niejeden «Pochwalony» mówił, czapkę zdejmując, a zaś wszystkim zarówno dusze klękały w niemej, gorącej czci przed tą świętą i utęsknioną”. Uprawianie roli jest dla chłopów nie tylko pracą, ale i po­wołaniem, posłannictwem. Świat przyrody Reymont opisuje często w kategoriach do­świadczenia religijnego, ziemia jest sferą sacrum: „Aż z tej omdlałej szarości świtów, z tych sennych jeszcze, omroczałych pól, jakoby w kościele rozmodlonym i oniemiałym, kiedy dobrodziej ma wznieść na Podniesienie Hostię Przenajświętszą - wystrzelił z nagła głos skow­ronkowy”. Ziemia jest silą kosmiczną, ale też bierną materią, z której człowiek tworzy nowe życie. W tej bierności ziemia przypomina jedną z bohaterek -Jagnę: „(...) bo jako ta ziemia święta była jagusina dusza -jako ta ziemia. Leżała w jakichś głębokościach nie rozeznanych przez nikogo, w bezładzie marzeń sennych - ogromna a nieświadoma siebie -potężna a bez woli, bez chcenia, bez pragnień - martwa a nieśmiertelna, i jako tę ziemię brał wicher każdy, obtulał sobą i kołysał, i niósł tam, gdzie chciał... i jako tę ziemię o wiośnie budziło ciepłe słońce, zapładniało żydem, wstrząsało dreszczem ognia, pożądania, miłości - a ona rodzi, bo musi; żyje, śpiewa, panuje, tworzy i unicestwia, bo musi; jest, bo musi... bo jako ta zie­mia święta, taką była jagusina dusza -jako ta ziemia!... „.

ZWYCZAJE I OBYCZAJE, ROK KULTUROWO-OBRZĘDOWO-LITURGICZNY

ZWYCZAJE I OBYCZAJE


Wieś w Chłopach stanowi odrębną jednostkę kulturową, która rządzi się własnymi obyczajami i kultywuje te same od lat obrzędy. W zasadzie każda czynność wykonywa­na przez chłopów ma swój charakter obrzędowy, odbywa się według ustalonego przez tradycję i przekazywanego z pokolenia na pokolenie wzorca. Obrzędowość i prze­strzeganie obyczajów związane są praktycznie z każdą dziedziną życia na wsi:
- praca na roli: chłopi lipieccy przygotowują się do koszenia zboża, modląc się; sama praca staje się dla nich obrzędem prawie religijnym: „Przeżegnali się wraz, Mateusz przyciągnął pasa, rozkraczył się nieco, przygiął bary, w garście splunął, nabrał dechu
Proza - Władysław Stanisław Reymont
„i szerokim rozmachem spuścił kosę, tnąc już raz za razem, a za nim drudzy, ostawając nieco na skos, by se nóg nie podciąć, czynili toż sami, wcinając się podobnie w omgloną łąkę i chlaszcząc równym spokojnym rzutem kos, zimne ostrza jeno łyskały ze świstem i trawy kładły się ciężko, osypując ich rosą kieby tymi karni”;
- wspólny posiłek: posiłki poprzedzone były modlitwą, zwyczaj nakazywał zapro­sić przybyłego gościa do stołu. Wójtowa zaprasza Boryne, a ten „wzdrygał się, ale w końcu, że słonina mocno raziła mu nozdrza, przysiadł się do ławki i pojadał z wolna, deli­katnie, jak obyczaj kazał”;
- wesele: w trakcie wesela Boryny odbywają się oczepiny panny młodej, goście tańczą ludowe tańce, matka panny młodej błogosławi nowożeńców, a świeżo poślu­biona żegna się ze swoim stanem panieńskim: „Boryna wystąpił, ujął ją (Jagnę) za rękę i przyklękli, a matka obrazem ich przeżegnała i jęła błogosławić, i wodą święconą kropić, aż Jaguś z płaczem padła do nóg macierzy, a potem i drugich podejmowała, przepraszała i żegnała się ze wszystkimi”;
- wspólne prace gospodarskie: w jesienne wieczory wiejskie gospodynie zbie­rają się w jednej chałupie i przędą len lub konopie, pomagają w kwaszeniu kapusty, słuchają opowieści, śpiewają;
- spożywanie uroczystej kolacji wigilijnej: Wigilię poprzedza modlitwa i wspólne dzielenie się opłatkiem. Dopiero potem domownicy zasiadają do stołu: „A chociaż głodni byli boć, to dzień cały o suchym chlebie, a pojadali wolno i godnie”;
- spędzanie wolnego czasu w niedzielę: „(...) niedziela przedech to odpocząć ni folgę dać ciekawości ni grzech, a choćby i ten kieliszek wypić z kumami... byle przystojnie i bez obrazy boskiej się obyć obyło”;
- inne zwyczaje i obyczaje: zaloty, zaręczyny, swatanie narzeczonych, przyjmo­wanie gości, zasady przyjmowania chodzącego po kolędzie księdza, pogrzeby, śluby, kolędowanie, chodzenie z turoniem, procesja krzyżowa i in.

ROK LITURGICZNY


Rytm życia chłopów wyznacza także kalendarz świąt kościelnych. Rok kościelny trwa od przełomu listopada i grudnia do pierwszej niedzieli adwentu (52 tygodnie). Życie na wsi naznaczone jest następstwem świąt kościelnych, w których uczestniczą wszyscy. Centralnym punktem wsi jest kościół, gdzie wszyscy spotykają się na nabo­żeństwach. W kościele obowiązuje ścisła hierarchia przy zajmowaniu miejsc. Im znacz­niejszy gospodarz, tym bliżej ołtarza może siedzieć. Najbardziej uroczyście obcho­dzone są wielkie święta: Wielkanoc, Boże Narodzenie, Zielone Świątki, Boże Ciało, Zaduszki. Bohaterowie powieści Reymonta nie są może szczególnie religijni, ale wiernie przestrzegają obrzędów związanych ze świętami kościelnymi.

ZNACZENIE OBRZĘDOWOŚCI I KULTURY W ŻYCIU CHŁOPÓW


Wieś w powieści Reymonta stanowi odrębną formację kulturową. Obyczaje i obrzę­dy, przekazywane z pokolenia na pokolenie, rządzą wszystkimi sferami życia bohate­rów. Obyczaj stanowi nadrzędną normę regulującą życie gromady i stosunki pomiędzy jej członkami. Ci, którzy się wyłamują z tych reguł, muszą (jak np. Jagna) ponieść ka­rę. W życiu chłopów lipieckich kultura, praca, obrzędowość religijna splatają się w całość. Bohaterowie są trwale zakorzenieni w swojej rzeczywistości, a Lipce stanowią dla nich dosłownie cały świat. Chłopi żyją w kręgu kultury zamkniętej, tra­dycyjnej i rygorystycznej. Kultura ta wyznacza bohaterom normy etyczne, którym muszą się podporządkować. Cykliczność obrzędów, niezmienność i uniwersalność kultury nadają powieści charakter mityczny.

RYTM NATURY A ŻYCIE LUDZKIE


Życie chłopów jest podporządkowane cykliczności pór roku i rytmowi natury.
Cykl rozpoczyna się jesienią, kiedy rolnik sieje, a kończy latem, kiedy zbiera plony. Temu kalendarzowi podporządkowuje życie każdy gospodarz, bowiem od natury uzależniony jest byt mieszkańca wsi. Ziemia go żywi i daje mu utrzymanie, ilość plonów decyduje o bogactwie chłopa, a tym samym - o jego pozycji w gromadzie. Natury nie można oszukać. Przez trzy pory roku mieszkaniec wsi pracuje na roli, w zimie odpo­czywa, zajmuje się sprawami domu, rodziny lub pracą w lesie. Każde odstępstwo od tego rytmu jest wykroczeniem przeciwko prawom natury. Reymont opisuje sytuację, kiedy to gospodarze Lipiec odbywają karę więzienia za bójkę o las: „Zwiesna już szła całym światem wraz z tym ptactwem, ciągnącym do łońskich gniazd, na wyinych miejscach podsychały rok, wody opadły i ziemia się prawie prosiła o pługi, o nawozy i o to ziarno świę­te... A któż miał iść w pole, kiej wszystkie robotne ręce były w kreminale!...”. Dzięki Rochowi, który sprowadza chłopów z sąsiednich wsi, prawo natury zostaje wypełnione. W wielu partiach powieści życie przyrody nabiera wymiaru religijnego. Natura staje się matką-żywicielką, ale też wielkim misterium: „Cóż to naród miał z tego, że dni przychodziły wybrane i cudne, ze wznosiły się rankami jakby we srebrze skąpane złote monstrancje...”. Życie człowieka stapia się z życiem natury i życiem religijnym. Świat przyrody i świat ludzki przenikają się wzajemnie.

MIŁOŚĆ W POWIEŚCI


Miłość jest w Chłopach jedną z głównych sil napędowych człowieka. Reymont uka­zuje w powieści różne rodzaje miłości:

MIŁOŚĆ FATALNA


Reymont na pierwszy plan wysuwa namiętną, biologiczną, żywiołową i fatalną miłość Antka i Jagny. Ich uczucie nie jest zgodne z normami obyczajowymi i chrze­ścijańską moralnością. Pomimo małżeństwa z Boryną Jagna nie wyrzeka się Antka. Uczucie, jakie wiąże bohaterów, jest silniejsze od nich. Jagna, zainteresowana różnymi mężczyznami, Antka darzy chyba prawdziwym uczuciem. Kiedy jednak uko­chany idzie do więzienia, uczucie Jagny zaczyna słabnąć. Reymont eksponuje biologiczno-erotyczny charakter miłości Jagny i Antka. Ich związek symbolizuje bunt przeciwko schematom i prawom. Antek w końcu skapituluje wobec tych praw i zre­zygnuje z Jagny, choć niełatwo mu to przyjdzie.

MIŁOŚĆ NIEODWZAJEMNIONA


Taką miłością darzy Antka Hanka. W imię miłości do męża wybacza mu wszystko i nie sprzeciwia się jego woli. Znosi upokorzenia z jego strony, bez sprzeciwu pozwala się bić. Dopiero później stanie się silniejsza, zmieni się także jej stosunek do męża. Odzyska Antka i zdobędzie silną pozycję w rodzinie.

MIŁOŚĆ MISTYCZNA


Idealistyczną miłością pokocha Jagna Jasia - kleryka. Jagna stara się wykorzystać każdą sytuację, aby spotkać lub zobaczyć Jasia, codziennie chodzi do kościoła, gdyż tam ma możliwość go obserwować. Nie zważa na docinki i kpiny gromady. Jaś jest zafascynowany Jagną, nie wierzy w sądy i opinie, jakie krążą na jej temat. W trakcie jednego ze spotkań Jagna wyznaje Jasiowi miłość. Uczucie to pozostanie jednak nie­spełnione.

MIŁOŚĆ SPRZEDAJNA


Kiedy Antek idzie do więzienia, o względy Jagny zaczyna się starać wójt. Przeku­puje młodą kobietę podarunkami, upija ją wódką, a ona bezwolnie ulega.

MAŁŻEŃSTWO Z ROZSĄDKU (JAGNA I MACIEJ)


Boryna jest zafascynowany młodością Jagny, zakochuje się w dziewczynie i prosi o jej rękę. Nie zapomina jednak o interesach i ziemi. Dominikowa wydaje Jagnę za Borynę, gdyż jest on najbogatszym gospodarzem i świetną partią.

KOMPOZYCJA


Powieść Reymonta jest podzielona na cztery części, które odpowiadają czterem porom roku: Jesień, Zima, Wiosna, Lato. Pomysł takiego układu zaczerpnął autor od E. Zoli (powieść naturalistyczna). Rozczłonkowanie powieści na cztery pory roku nie jest tylko zasadą konstrukcyjną, ale odzwierciedla także rytm życia bohaterów. Bio­rąc pod uwagę cykliczność kalendarza religijno-obrzędowo-kulturalnego, kompozycja powieści umożliwia Reymontowi stworzenie pełnego obrazu życia na wsi, a jed­nocześnie zaprezentowania koncepcji ponadczasowego, uniwersalnego rytmu życia człowieka zakorzenionego w tradycji, prawach natury i religii.

NARRATOR I NARRACJA

NARRATOR


Narrator powieści jest odautorski, ukryty za światem przedstawionym, nie bierze udziału w opisywanych wydarzeniach. Jest mocno zakorzeniony w środowisku wiej­skim, interesuje się jego sprawami. Jest to narrator wszechwiedzący, zmieniający czę­sto perspektywę narracji.

PERSPEKTYWY I STYLE NARRACJI


- stylizacja młodopolska: stylizacją młodopolską narrator posługuje się w opisach przyrody i uczuć bohaterów. Te partie narracji są bardzo liryczne, bogate w środki styli­styczne, nacechowane subiektywizmem, plastyczne i barwne. Język, typowo młodopol­ski, pozbawiony jest praktycznie cech gwary: „Ale Jagna nie wiedziała już o Bożym świecie, padła kajś w piasek i zanosiła się takim żałosnym płaczem, jakby to nią sypały się te ciężkie, sypkie strugi ziemi, jakby to nad nią huczały te posępne głosy dzwonów, jakby to nad nią płakali...”.
- wiejski gaduła: jest to narrator, którego sposób myślenia, język i wyobraźnia podobne są mentalności chłopskiej. Ten typ narracji jest bogaty w wyrażenia gwarowe, „wiejski gaduła” opowiada barwnie, z zaangażowaniem emocjonalnym, prostymi zdaniami, jego horyzonty myślowe nie są jednak zbyt szerokie: „Zaczęli się wnet rozcho­dzić z wolna, kto tam jeszcze gdziesik po drodze przyklękał, kto i ten pacierz mówił za pomarłe, kto zaś się błąkał wśród mogił i smutnie deliberował, a drugie ruszali ociągliwie ku chałupom obzierając się wyczekująco, gdyż kowal z Hanką spraszali poniektórych na len chleb żałobny, jak to zwyczajnie bywa po pochówku”.
- narracja realistycznego obserwatora: ten rodzaj narracji jest najbardziej obiek­tywny i rzeczowy. Narrator przedstawia wydarzenia z dystansem, ma nieograniczoną wiedzę na temat bohaterów. Mówi językiem literackim, niekiedy tylko odwołuje się do gwary: „I kiej oklepali mogiłę, a nad nią wkopali czarny krzyż, wzięli pomiędzy siebie sie­roty i pociągnęli sporą gromadą poredzając z cicha, a wyżalając się nad nimi, a popłakując niekiedyk...”.

JĘZYK I STYL


STYLIZACJA GWAROWA - nie jest to żadna konkretna gwara, ale gwara synte­tyczna, złożona z elementów różnych gwar (głównie Polski środkowej). Dialektyzacja obejmuje wszystkie warstwy języka: „A pociecha ino w tym, kiej somsiad z somsiadem się zejdzie i przy tym kieliszku poredzą, wyżalą się i odpuszczą sobie, co tam jeden drugiemu winowaty -juści, nie to wypasione zboże, ni przeoranie granicy, bo to już sądy wiedzą i świadkowie przytwierdzą, komu krzywda i komu sprawiedliwość, ale to, co tam po sąsiedzku przytrafić się przytrafi - czy kiej gadzina spyszcze w sadzie, czy baby się poswarzą albo dzieciaki się pobiją, jak to różnie się zdarzy”.

BOGACTWO ŚRODKÓW STYLISTYCZNYCH: metafor, porównań, animizacji, personifikacji: Hej, zwiesna ci to szła, jakoby ta jasna pani w słonecznym obleczeniu, z jutrzen­kową i młodą gębusią, z warkoczami modrych wód...”, „dzień się podniósł ku południowi, wiosna ledwie trąciła ziemię i tknęła drzew”.

ŁĄCZENIE STYLIZACJI GWAROWEJ Z MŁODOPOLSKĄ: „jeno taka cichość we mnie rośnie, kieby śmierć przy mnie stajała, a tak mnie cosik podrywa, tak ponosi, że tego nieba bym się uwiesiła i z tymi chmurami poniesła w świat”.

NASYCENIE JĘZYKA I WYPOWIEDZI EMOCJAMI: „O dolo człowiekowa, dolo nieustępliwa! O boskich przeznaczeń mocy!”

KONWENCJE LITERACKIE

IMPRESJONIZM


Techniką impresjonistyczną pisarz posługuje się w opisach przyrody, eksponują­cych bogactwo barw, grę świateł: „Dzień się już czynił coraz większy, zorze rozsączały się w martwe siności, że na niebie poczynały gorzeć jakoby krwawe łuny pożarów jeszcze nie doj­rzałych, i tak się galanto rozwidniało, iż ano bory wyrastały dookoła czarną obręczą, a wielka droga, obsiadła rzędami topoli pochylonych, utrudzonych jakoby w ciężkim chodzie pod wzgórze, dźwigała się coraz widniej na światłość, zaś wsie, potopione w mrokach przyziemnych, wyzierały gdzieniegdzie pod zorze, kieby te czarne kamienie spod wody spienionej, i poniektóre już drzewa co bliższe srebrzyły się całe w rosach i brzaskach „.

NATURALIZM


Reymont korzysta z tradycji powieści naturalistycznej: eksponuje związek czło­wieka z naturą, biologizm motywacji życiowych (miłość Jagny), rolę pierwotnych instynktów w życiu człowieka. W powieści pojawiają się naturalistyczne opisy: np. Kuby obcinającego sobie nogę; eksponowane są brzydota, choroba, bieda, nieszczę­ście. Tak opisuje narrator Agatę, wracającą do wsi: „Stare to było, schuchrane, słabe i ledwo dychające, iż siedziała jako ta wierzba przydrożna, pokrzywiona, spróchniała, co to się już ledwie tli i domiera w piachach”.

SYMBOLIZM


Sceny symboliczne nadają powieści wymiar ponadczasowy: np. śmierć Boryny -w scenie tej Maciej ukazany jest jako symboliczny Siewca.

CHŁOPI JAKO EPOPEJA

EPOPEJA JAKO GATUNEK


Epopeja (gr. epos - słowo, opowieść) to najstarszy gatunek epicki; ukształtowany głównie przez Homera w starożytnej Grecji (IX / VIII w. p.n.e.). Jest to utwór naj­częściej wierszowany, prezentujący dzieje jakiejś grupy społecznej lub całego narodu na tle przełomowego wydarzenia politycznego lub kulturowego. Epopeję cechuje podniosły styl i język, obecność wszechwiedzącego narratora, bogactwo opisów, różnorodność środków artystycznych (epitety, porównania), retardacje, realizm. Z eposu narodziła się powieść.

CECHY CHŁOPÓW JAKO EPOPEI


- wszechstronne ukazanie życia wsi polskiej na przełomie XIX i XX wieku (panorama życia wsi);
- tematyka narodowa (nawiązanie do powstania styczniowego, walki Polaków o odzyskanie niepodległości, budzenie się świadomości narodowej chłopów);
- studium socjologiczne z życia chłopów;
- ukazanie obyczajowości i kultury ludzi wsi;
- obiektywizm i rzeczowość w prezentowaniu problematyki;
- opisy przyrody, pełniące często funkcję opóźniania rozwoju akcji i budowania napięcia;
- dbałość o szczegóły;
- mitologizacja życia chłopów i wpisanie ich egzystencji w odwieczny rytm natury; - stylizacja na batalistyczne sceny homeryckie - bójka o las.

Nie przesądzając tego, czy Chłopi są w pełni epopeją, należy stwierdzić, iż jest to utwór prawdziwie uniwersalny. Jak pisze F. Ziejka „(...) stworzył Reymont powieść, którą można uznać za syntezę wiedzy o wsi polskiej, a także wsi w ogóle. Bo wszędzie chłop pozosta­je chłopem, bez względu na to, czy mówi po polsku, czy po rosyjsku lub francusku. Ten uni­wersalizm dzieła potwierdza niezwykła jego sława w kraju i za granicą”.

PLAN WYDARZEŃ


Tom I -Jesień
1. Agata wyrusza do miasta żebrać.
2. Na polu Borynów trwają wykopki. Józka przynosi wiadomość, że padła jedna z krów. Hanka - żona Antka - wraca z dziewczyną do domu.
3. Gniew gospodarza - Boryna zarzuca Hance, że źle się opiekowała gospodar­stwem. W rozmowie z wójtem chętnie słucha o możliwości ponownego ożenku.
4. Boryna udaje się do Tymowa (ma sprawę o uznanie ojcostwa). Wraca z Dominikową - matką Jagny, wzajemnie próbują się wybadać na temat ewentualnych zaręczyn Macieja z Jagną.
5. Niedziela: Kuba (parobek Borynów) zanosi księdzu upolowane kuropatwy. Żyd Jankiel oferuje mu pieniądze w zamian za regularne dostarczanie dziczyzny.
6. Odbywa się jarmark w Tymowie, Boryna kupuje Jagnie prezenty - pierwsze ofi­cjalne oznaki matrymonialnych zamiarów.
7. Antek spotyka Jagnę - czują wzajemne pożądanie. Ambroży rozmawia z Dominikową o zaręczynach jej córki z Boryną. Jagna powierza decyzję matce, która ze względu na wysoki zapis na rzecz Jagny zgadza się na ślub.
8. Do Jagny zaleca się Mateusz, spotkanie przerywa Dominikowa. Jagna idzie do Borynów. Wieczorem do domu odprowadza ją Antek.
9. Oficjalne zaręczyny Jagny z Boryną. Wiadomość o tym, że dziedzic sprzedał las częściowo należący do lipczan.
10. Boryna zapisuje Jagnie dużą część ziemi. Cala rodzina jest oburzona. Dochodzi do bójki między Maciejem i Antkiem. Młodzi Borynowie opuszczają dom ojca. Kuba zostaje ranny w lesie.
11. W chacie Dominikowej odbywa się wesele Jagny i Boryny. Kuba umiera.

Tom II - Zima
1. Ciężka sytuacja rodziny Antka. Młody Boryna, zakochany w Jagnie, zaniedbuje żonę i dzieci, coraz więcej pije.
2. Hanka przejmuje obowiązki męża: znajduje Antkowi pracę u młynarza, sama zara­bia przędąc.
3. Antek pracuje we młynie, drażni go obecność Mateusza, który niepochlebnie wyraża się o Jagnie - dochodzi do bójki, Mateusz ledwo uchodzi z życiem. Antek dostaje jego posadę.
4. Wigilia Bożego Narodzenia: uroczysta wieczerza w chacie Borynów, pasterka. W kościele Antek rozmawia z Jagną, prosi ją o spotkanie.
5. Jagna postanawia zobaczyć się z Antkiem. Chłopi chcą radzić, jak zapobiec wyrę­bowi lasu. Boryna wymawia się od spotkania z nimi. Liczy na to, że stając po stronie dziedzica lub wstrzymując się od zajmowania stanowiska, osiągnie większą korzyść.
6. Boryna przygotowuje się do spotkania z dziedzicem. Jagna wymyka się do Antka - płoszy ich Maciej, który zaczyna podejrzewać Jagnę o zdradę. Jest wściekły - okazało się, że nie został zaproszony na rozmowę z dziedzicem.
7. Święto Trzech Króli: chłopi zgromadzeni są w karczmie. Starsi radzą, jak polu­bownie załatwić sprawę lasu. Młodzi, którym przewodzi Antek, są gotowi walczyć o swoją własność. Korzystając z tego, że Maciej jest zajęty rozmową, Antek i Jagna zaczynają upojny taniec.
8. Choroba Macieja i zmiana jego stosunku do Jagny. Małżonkowie się kłócą, ksiądz próbuje ich godzić. Pojawiają się plotki, że Antek chce podpalić dom Boryny.
9. Spotkanie Hanki z Boryną, teść docenia jej hart i siłę, oferuje pomoc.
10. Hanka wraca do domu. Tymczasem Antek i Jagna oddają się miłosnym igra­szkom w stogu siana, stojącym nieopodal chaty Boryny - ten w gniewie podpala siano. Kochankom udaje się uciec.
11. Przed Środą Popielcową trwa tradycyjne pożegnanie karnawału. W chacie Domi­nikowej odbywają się narady, jak pogodzić Jagnę z Maciejem. Hanka udaje się do Boryny po pomoc. Wieczorem dochodzi do sprzeczki z Antkiem, podczas której Hanka czyni męża odpowiedzialnym za krzywdy, których doznała. W trakcie niedzielnego kazania ksiądz oficjalnie potępia zachowanie Antka.
12. Boryna darzy Hankę coraz większym zaufaniem. Antek rozstaje się z Jagną. Dzie­dzic zaczyna wycinać las, dochodzi do walki o las - Boryna zostaje ciężko ranny. W Antku budzi się gorąca synowska miłość.

Tom III - Wiosna
1. Kwiecień. Do wsi powraca żebraczka Agata. Od Jagustynki dowiaduje się, że wszyscy chłopi lipieccy zostali zaaresztowani, Boryna leży nieprzytomny, a Jagna roman­suje z wójtem.
2. Hanka przenosi się do chaty Boryny i przejmuje obowiązki gospodyni. Opiekuje się Maciejem, który w chwili przytomności informuje ją o pieniądzach ukrytych w komorze i nakazuje jej zrobić wszystko, by uwolnić uwięzionego Antka.
3. Trwają przygotowania do świąt wielkanocnych. U Hanki zabito świnię. Jagna sprzecza się z Hanką o prawo decydowania w sprawach gospodarstwa. Hanka odkrywa włamanie do komory - domyśla się, że to kowal szukał pieniędzy Macieja.
4. Roch godzi zwaśnionych. W Wielką Sobotę w chatach bogatych gospodarzy odbywa się święcenie pokarmów. Wieczorem wszyscy udają się na uroczystą rezu­rekcję. Wcześniej Hanka odnajduje oszczędności Boryny.
5. Wielka Niedziela. Kobiety udają się ze święconym do uwięzionych mężów, ojców i braci. Wielki Poniedziałek: śmigus-dyngus, korowody chłopców na wzór kolę­dników, wzajemne odwiedziny.
6. Chrzciny Rocha - syna Hanki. Trwają wiosenne prace na polach, kobietom z Lipiec przychodzą z pomocą gospodarze z okolicznych wiosek.
7. Do wsi wracają chłopi, nie ma wśród nich Antka. Przybywają Niemcy, chcą się osiedlić na ziemi dziedzica, którą zamierzają od niego wykupić.
8. Roch radzi Hance, aby wpłaciła kaucję za Antka. Tego samego dnia chłopi znaj­dują w lesie pijanych Jagnę i wójta, pogrążonych w głębokim śnie.
9. Chłopi zamierzają wypędzić Jagnę ze wsi - bronią jej Hanka, Roch i Mateusz. Do­chodzi do bójki między Dominikową a jej synem, Szymkiem, w wyniku szamota­niny matka Jagny zostaje poparzona i traci wzrok. Odbywa się spotkanie z nie­mieckimi osadnikami.
10. Maciej Boryna odzyskuje przytomność. W kilka dni później umiera.

Tom IV - Lato
1. Odbywa się pogrzeb Macieja.
2. Do Lipiec przyjeżdża Jaś - syn organisty, który uczy się w seminarium.
3. Hanka wypędza Jagnę z domu. Antek wraca z więzienia. Jest dumny z żony, która tak doskonale radzi sobie z gospodarstwem.
4. Nastusia i Szymek biorą ślub. Józka choruje na ospę. Jagna zakochuje się w Jasiu.
5. Odbywa się głosowanie nad budową szkoły we wsi. Przeciwni budowie chłopi, zastraszeni przez naczelnika, ostatecznie głosują za budową.
6. Przybywają żandarmi, którzy szukają Rocha. Ten musi uciekać. Do wsi wraca z wojska Jasiek, mąż Tereski - kochanki Mateusza, przebacza niewiernej żonie i potępia Mateusza. W chacie Kłębów umiera Agata.
7. Krąży coraz więcej plotek na temat Jasia i Jagny. Lipczanie wyruszają z pielgrzymką na Jasną Górę.
8. Dominikową przestrzega córkę przed dalszym prowadzeniem swobodnego trybu życia. Pewnego wieczoru w karczmie zapada decyzja o wypędzeniu Jagny ze wsi. Następnego dnia chłopi realizują swój zamiar.

STRESZCZENIE


Wydarzenia opisane w powieści miały miejsce od września do sierpnia bliżej nieo­kreślonego roku, w II połowie XIX w. Akcja powieści toczyła się we wsi Lipce.

Część I, Jesień


Rozdział I
Piątek. Agata, krewna Kłębów, poszła do miasta żebrać. Spotkała księdza, któremu wyjaśniła, iż dla jej rodziny zbliża się trudny okres, dlatego, aby ułatwić bliskim i tak niełatwe życie, wędruje za zarobkiem, stwierdza, „u dobrych ludzi uproszę i do zwiesny z Panajezusową łaską przecherlam, a jeszcze się coś niecoś grosza uścibi”. Ksiądz dał staru­szce złotówkę, za co w podzięce „przypadła mu do kolan roztrzęsioną głową, a łzy jak groch posypały się po jej twarzy szarej i zradlonej jak te jesienne podorówki”. Następną spo­tkaną przez duchownego osobą była dziewczyna prowadząca krowę. Księdza minęło wielu ludzi, a z okazywanych mu względów można było wywnioskować, iż duchowny cieszył się dużym szacunkiem wśród miejscowych. Proboszcz przechodził obok pola Boryny, trwały tam wykopki. Podczas pracy prowadzono rozmowy dotyczące życia wsi.

Rozdział II
Na polu pracowała synowa Macieja Boryny - Hanka, żona Antka. Józka wezwała ją do chorej krowy teścia; w tym czasie do domu wrócił Maciej Boryna - dobił chorą krowę, aby pomniejszyć straty. Całe zajście bardzo go zdenerwowało, winą za stratę krowy obarczył Hankę. Ta próbowała mu wytłumaczyć, że od południa ciężko pra­cowała w polu, ale na nic się to zdało. W końcu wina spadła na młodego parobka -Witka, który nie upilnował krowy, przegonił ją „po dworskich zagajach”, z powodu cze­go nie zachorowała. Po awanturze Boryna poszedł się zdrzemnąć, podjąwszy wcze­śniej decyzję, iż będzie się procesował z dworem o poniesione straty. Wydał też polecenia swojemu synowi - Antkowi, który niechętnie słuchał rozkazów: „Śpią se kiej dziedzic, a ty parobku rób”. Gdy Boryna się wyspał, pojechał do wójta do Tymowa. Tam dowiedział się, iż jego była służąca -Jewka - pozwała go do sądu o uznanie ojcostwa -twierdziła, iż gospodarz jest ojcem jej dziecka. Maciej Boryna miał 58 lat, ostatniej wiosny zmarła mu druga żona - był więc wdowcem. Podczas wizyty u wójta Boryna został zaproszony na wspólne biesiadowanie - zaproszenie starego Macieja do stołu było oznaką jego wysokiej pozycji społecznej. Podczas posiłku wójt i wójtowa nama­wiali Borynę, by się ponownie ożenił: „Bobyście się, Macieju, ożenili i miałby kto gospo­darstwa pilnować. (...) Weźcie kobitę do swego wieku, a zaraz się wam zgoi wszystko (...) Dobra żona głowy mężowej korona”. Maciej tłumaczył, iż jest już za stary na ożenek, a poza tym nie ma kandydatki. Wójtowa zaproponowała Jagnę, córkę Dominikowej: „silna dziewu­cha, a rosła, że bez płot nie przejdzie, bo żerdki pod nią pękają... a piękna, biała na gębie, a urodna kiej jałowica”. Borynie spodobał się ten pomysł; wracając przeszedł obok do­mu Jagny, myślał zarówno o niej, jak i o jej polu, które leżało obok jego ziemi.

Rozdział III
Sobota. Boryna pojechał do sądu do Tymowa. Zanim odjechał, wydał dyspozycje domownikom. Jadąc na rozprawę, ponownie obejrzał dobra Jagny Paczesiówny. Mi­jał także las, o który toczył się spór dziedzica z chłopami. Tuż przed rozprawą Boryny miał sprawę drobny złodziej - Kozioł. Jego opowiadanie, jak to kradł świnię matki Jagny - Dominikowej, wywołało salwę śmiechu. Sprawa Macieja nie została rozstrzy­gnięta. Boryna zaczął się domyślać, iż Jewkę ktoś namówił do procesowania się w sprawie ustalenia ojcostwa. Stary Maciej wracał do domu ze spotkaną po drodze matką Jagny. Ich rozmowa pozornie dotyczyła spraw lipieckich, lecz w rzeczywistoś­ci oboje siebie badali - chodziło o małżeństwo Jagny i Macieja. Boryna nabrał pew­ności, iż Dominikowa wyrazi zgodę na jego związek z Jagusią.

Rozdział IV
Niedziela. Kuba był parobkiem u Boryny; kłusował, polując na kuropatwy, co było jego źródłem utrzymania. Upolowane ptaki zaniósł do księdza przed nabożeństwem, duchowny zapłacił mu za towar złotówkę. Kubie suma ta wydawała się bardzo duża: „Cie, za te parę ptaszków, a tylachna pieniędzy!”. „Pokaźna” ilość gotówki wprawiła go w tak duże zadowolenie, iż ośmielił się podczas mszy wejść między bogatych ludzi, by złożyć ofiarę. Popełnił wielki nietakt - w kościele bowiem „każden ma swoje miej­sce określone wedle statusu społecznego. Po nabożeństwie Kuba nie poszedł do domu (choć wiedział, że na obiad będzie mięso), dumnie rozmawiał ze znajomymi. Po popo­łudniowej drzemce poszedł do karczmy. Jej właściciel - Żyd Jankiel - złożył mu pro­pozycję - za łapanie kuropatw zaofiarował mu o wiele więcej pieniędzy niż ksiądz, przy okazji dał mu do zrozumienia, że za grubszego zwierza dostanie odpowiednio więcej pieniędzy oraz broń: „Ja dam ci strzelbę, dam proch, dam, co trzeba... a Kuba, co ustrzeli, przyniesie do mnie! Za sarnę dam całego rubla”. Jankiel obraził Kubę, proponując mu, aby kradł koniom Boryny owies i sprzedawał go u niego. Doszło do kłótni. Cięż­kie przeżycia dnia spowodowały, że parobek upił się do nieprzytomności.

Rozdział V
„Jesień szła coraz głębsza”. W Tymowie odbywał się jarmark, mieszkańcy Lipiec tłumnie tam podążali. Boryna, chcąc zaoszczędzić, udał się w kierunku miasta na piechotę, wiedział, że ktoś będzie przejeżdżał i podwiezie go. Pierwszą spotkaną oso­bą był organista, który wziął go do swej bryczki i zawiózł na jarmark. Podczas jazdy rozmawiano na temat syna organisty -Jasia, który miał studiować w seminarium. Jar­mark okazał się piękny i kolorowy, „wielki, co się zowie, narodu skupiło się tyła, ze i przejść było niełatwo”, kramy „stały wzdłuż klasztoru we dwa rzędy, zapchane całkiem towarem kobiecym - a płótnami, a chustkami, co wisiały na żerdkach i jako maki były czerwone, aż się w oczach ćmiło...”. Spośród tych barwnych rzeczy Boryna wybrał prezent dla Jagny. Na jarmar­ku doszło do kłótni między starym Maciejem a jego zięciem. Kowal słyszał, iż teść chce mu dać cielaka. Był na tyle sprytny, że zasugerował Maciejowi, iż w zamian za obiecany podarunek nie będzie miał nic przeciwko jego trzeciemu ożenkowi.

Rozdział VI
„Deszcze się rozpadały na dobre”, co utrudniło ludziom pracę. „Cała wieś była zajęta wycinaniem i zwożeniem kapusty; pełno jej było po klepiskach, sieniach i izbach”. Pracowali wszyscy, łącznie z Dominikową i Jagną. Jagna była bardzo silną kobietą, pracowała lepiej niż niejeden mężczyzna, dlatego pozwalała sobie na pogardliwy ton wobec braci. Wieczorem, po ciężkim dniu pracy, wszyscy wracali do domów. Po drodze Jagna spo­tkała Antka, który ją gorąco prosił, żeby przyszła do Kłębów na zabawę niedzielną: „Laboga, a dyć ino la ciebie zgodziłem skrzypka z Woli i la ciebie namówiłem Kłęba, żeby dał chałupy, la ciebie Jaguś”. Dziewczyna zgodziła się. Wieczorem w domu Dominikowej zjawił się Jambroży - wysłannik Boryny. Miał za zadanie zorientwać się, czy Maciej może „przysłać z wódką”. Matka Jagny wyraziła zgodę, córka też, choć bez entuzjazmu: „Mnie ta wszystko jedno, każecie, to pójdę”. Józka przyniosła zaproszenie dla Jagny na obieranie kapusty - dziewczyna nie odmówiła.

Rozdział VII
„Nazajutrz dzień był tak samo zadeszczony i posępny”. Dużo ludzi zebrało się, aby wspólnie szatkować kapustę. Pracującym przygrywała kapela, żartowano, śmiano się. Najwięcej do powiedzenia miała Jagustynka. Roch opowiedział przypowieść o Panu Jezusie, po jej zakończeniu „głuche miłczenie zaległo izbę. Rozważali se wszyscy tę dziwną historię, a dziewczyny niektóre (...) obcierały ukradkiem oczy, bo tak je rzewnością przejęła do­la Pańska i ta Burkowa przygoda”. Roch był tajemniczą postacią; w Lipcach pojawiał się co pewien czas i uczył wiejskie dzieci. Po pracy Antek wyszedł z domu, spotkał Ja­gnę samotnie wracającą do chaty. Oboje utonęli w ciemnościach

Rozdział VIII
„Nazajutrz gruchnęła po Lipcach wieść o Borynowych z Jagną zmówinach”. Zwyczaj kojarzenia par wymagał szczególnych zachowań. Dziewosłębem miał być wójt. Do Dominikowej przyszli swaci z wódką, rozmowa była zgodna z tradycją zaręczyn. Na początku matka Jagny udawała, iż nie wie, po co przyszli swaci, ci rozpoczęli towarzy­ską rozmowę od uwag o pogodzie, by w końcu przejść do zasadniczej kwestii -omówienia małżeństwa Jagny i Boryny. Po dojściu do zgody, poszli świętować umo­wę do karczmy, gdzie czekał na nich stary Maciej w otoczeniu ważniejszych mie­szkańców wsi. Do gospody wszedł młynarz z wiadomością o tym, że „dziedzic sprzedał porębę na Wilczych Dolach!”. Nowina ta wywołała sprzeciw wszystkich obecnych: „A hy­cel (...) Sprzedał, naszą porębę! (...) Sprzedał, ino że wziąć nie damy, jak Bóg na niebie nie damy! - wołał Boryna i bił pięścią w stół”.

Rozdział IX
„Zbiegło dni parę od zmówin Jagusinych”. Zbliżał się Dzień Zaduszny. Boryna zapisał Jagnie sześć mórg ziemi. Antek nie potrafił już ukryć swoich uczuć do Jagny i coraz bardziej cierpiał.

Rozdział X
Antek poszedł do księdza po radę. Duchowny, a także kowal, próbowali go odwieźć od zamiaru kłótni z ojcem. Mąż Hanki jednak ich nie posłuchał - pobił się z ojcem, za co Boryna wygnał go wraz z żoną i dziećmi ze swego gospodarstwa.

Rozdział XI
Jagna obudziła się nad ranem i rozmyślała o ślubie: „już dzisiaj wesele... aż trudno wierzyć”. Wszyscy brali udział w przygotowaniach. Cała uroczystość była zorganizowa­na według ludowej tradycji - na przyjęciu tańczono, przyśpiewywano, rozmawiano o ważnych problemach, jak na przykład o sporze o las, o nadmiernych podatkach, o otwarciu szkoły. Oczepiny były okazją do zebrania pieniędzy - uzbierano około trzystu złotych, co było równowartością krowy.

Rozdział XII
W czasie wesela rozgrywał się dramat Kuby. Został on postrzelony w lesie. Do stajni, w której leżał, przyszła Jagustynka Jambroży, ale nie umieli pomóc choremu. Jambroży chciał jechać z nim do szpitala, aby tam amputowano mu nogę, lecz Kuba pa­nicznie bał się lekarzy. Zdecydował zatem, że sam obetnie swą chorą nogę. Wkrótce po tej „operacji” stary parobek umierał w wielkich cierpieniach, rozmyślając o tym, że nie może uczestniczyć w weselu: „Mój Jezu, tyle kiełbasy, tyle mięsa... a nie mogę (...) Darmo próbował, oblizywał, wąchał, nie mógł, ręka mu opadła bezsilnie, chował więc [jedze­nie] pod słomę, nie puszczając z garści. - Mój Boże, tyła tego nigdy w życiu nie miałem, a nie mogę. - Żałość ścisnęła mu duszę i łzy pociekły po twarzy „. A weselna zabawa trwała dalej, „dom tańcował wciąż i weselił się całym sercem (...) Wodzili się też w tanach do upadłego”.

Część II, Zima


Rozdział I
Był początek grudnia. Zima dla rodziny Antka była bardzo trudną porą roku - mieszkali w walącej się, zimnej chałupie, gdzie nie było podłogi, tylko klepisko. Zim­no bardzo doskwierało. Izba zamieszkiwana przez ludzi była oddzielona od zwierząt tylko ścianką zrobioną z chrustu. Wszyscy mieszkańcy tej chałupy cierpieli nie tylko z powodu chłodu, dokuczał im głód. Mimo to młody Boryna przegonił Józkę, która przyniosła jedzenie. Antek tylko „patrzył ponuro w ogień i wzdychał”; Hanka widząc, co się dzieje z mężem, cicho „wzięła się do zwykłych, codziennych obrządków”. Antek cierpiał z powodu ojca, wydawało mu się, że stary Boryna go skrzywdził, bolało go również to, iż sąsiedzi się od niego odwrócili i nikt nie zaglądał do ich chaty. Hance również nie było lekko na duszy, widziała, co się działo z jej mężem, który zaczął nawet pić, czuła, że straciła swoją pozycję społeczną, a ponadto nie miała czym nakarmić dzieci. W końcu zdecydowała się sprzedać krowę, którą dostała w posagu. To jednak nie wy­starczyło na pokrycie wydatków. Antek wziął trochę pieniędzy uzyskanych ze sprzedąży zwierzęcia i ruszył przed siebie, po drodze spotkał Jagnę jadącą z Boryną sania­mi, co sprawiło, iż zawrócił do wsi, poszedł do karczmy i upił się.

Rozdział II
Hanka spłaciła długi, udało jej się także znaleźć pracę dla siebie i dla męża - dla Antka u młynarza w tartaku, a dla siebie - przędzenie wełny od organistów (organi­sta właśnie pozbył się służącej Magdy, która była w ciąży). W młynie Hanka dowie­działa się o tym, że Antek nie przestał romansować z Jagną. Było jej bardzo przykro, ale nie pokazała tego po sobie. Kiedy wróciła do domu, zastała już worki z wełną do przędzenia. Rano wzięła się do pracy, próbując zapomnieć o kłopotach z mężem. Antek wrócił wieczorem. W tym samym czasie odwiedził ich pierwszy gość - stary Kłąb. Zaproponował im swoją pomoc.

Rozdział III
Antek pracował w tartaku z Mateuszem, który bardzo go drażnił, ponieważ nim dyrygował: „przewodził jemu, Borynie - ale kiej brzuch błądzi - koszula nie rządzi, to jeno spluwał w garście i przypinał się ze złością do topora”. Istotą konfliktu między mężczyznami były ich uczucia do Jagny. Antek nie powstrzymał złości i pobił się z Mateuszem. Pewnego razu, już po pracy, wrócił do młyna i usłyszał, że Mateusz źle wyrażał się o Jagnie - opowiadał o swoich jakoby bliskich z nią stosunkach, a nawet kpił z Antka. Podsłuchana rozmowa tak rozjuszyła młodego Borynę, że wrzucił Mateusza do rzeki. Ten ledwo przeżył, posadę majstra w tartaku przejął Antek. Wprawdzie na następny dzień po awanturze nie udał się do pracy, ale młynarz przyszedł do niego z nową ofertą i podwyżką.

Rozdział IV
Nadeszło Boże Narodzenie, „w Wigilię (...) już od samego świtania wrzał przyspieszony, gorączkowy ruch w całych Lipcach”. Maciej Boryna pojechał z nowym parobkiem Pietrkiem na zakupy aż do miasta. Trwało pieczenie ciast i przygotowywanie potraw. Gdy Jagna piekła strucle, przyszedł z opłatkiem młody ksiądz Jasio, opowiedział jej, jaka bieda panuje u Antków, Jagna zaczęła gorączkowo myśleć o synu Macieja. Tymczasem w starym Borynie budziły się coraz gorętsze uczucia do Jagny, których ona zupełnie nie odwzajemniała: „Jagna nie dbała o jego kochanie (...) jakaś mroczna była, zniecierpli­wiona jego amorami, zła, wszystko ją drażniło”. Nic dziwnego, skoro jej myśli zaprzątał Antek. W Wigilię Borynowie zasiedli do świątecznej kolacji, wraz z nimi przy stole sie­dzieli: Dominikowa i jej synowie oraz Witek, Roch, Józia, Pietrek. W trakcie wieczerzy przyszła Jagustynka, której nie zaprosiły na Wigilię własne dzieci. Wszystko odbywało się zgodnie z tradycją, świętujący Boże Narodzenie przestrzegali obowiązujących obyczajów. Po kolacji, dla wypełnienia czasu przed pasterką, Roch opowiadał o naro­dzeniu Chrystusa. Wkrótce przyjechał kowal z rodziną. Roch snuł opowieści. W koń­cu nadszedł czas pasterki. W kościele Antek klęczał obok Jagny, co obojgu sprawiło wielką radość. Nie zamienili wprawdzie wielu słów, ale wystarczyło, by Antek jej szep­nął: „ Wyjdź którego dnia za bróg... o każdym wieczorze czekał będę (...) pomówić mi z tobą pil­no”.

Rozdział V
Borynowie wrócili z pasterki nad ranem, wszyscy położyli się spać i zaraz zasnęli, „ tylko jedna Jagusia, choć była wielce utrudzona, nie zasnęła „. Miotały nią dwa silne uczucia - miłość i pożądanie oraz lek przed grzechem, jakim byłaby zdrada męża. Na początku zwyciężyło w niej poczucie obowiązku - wierność mężowi - poszukiwała więc wielu zajęć, by zapomnieć o Antku. Jagustynka przyniosła do Borynów wiadomość, że wypę­dzona przez organistę Magda urodziła dziecko na progu kościoła. Niestety, niemowlę zamarzło, matce udało się przeżyć. Jagustynka przyniosła też plotkę o pobiciu Mate­usza. Jagnie zaimponowało to, iż Antek bronił ją przed pomówieniami. Pod wpływem tej historii dokonała się w niej przemiana - stary Boryna napawał ją wstrętem, nato­miast gorąco pragnęła męża Hanki. Tego samego dnia do Macieja przyszli chłopi z prośbą, aby poradził im, co mają robić, by nie dopuścić do wyrębu lasu. Zaprosili go na zebranie lipieckiej gromady, aby jako ten, który cieszy się największym zaufaniem, pomógł im. Stary Boryna wiedział, że nie może sobie pozwolić na przeciwstawienie się dworowi i że lepiej będzie, jeżeli nie przyłączy się do chłopów. Wytłumaczył im więc, że wyjeżdża. Rano następnego dnia wyruszył z Jagną w podróż.

Rozdział VI
Boryna oczekiwał na przybycie dziedzica, który przyjechał, by rozmawiać z bogat­szymi gospodarzami. Maciej dowiedział się, że oczekiwany przez niego gość przybył i zatrzymał się w młynie, więc stary Boryna wyszedł z domu. Podczas nieobecności Macieja nadszedł starszy pan, który przywędrował do Borynów, szukając Jakuba Sochy. Nowo przybyły mężczyzna dowiedział się, że Jakub pracował u Borynów i niedawno zmarł. Witek zaprowadził go na grób i zostawił samego, ten modlił się żarliwie. Ów starszy mężczyzna - Jacek - był bratem dziedzica, wspólnie z Kubą brał udział w powstaniu - Socha uratował mu życie. Kiedy Witek wracał, spotkał Antka, chwilę porozma­wiali i rozeszli się. Mąż Hanki jednak nie odszedł, lecz podkradł się pod dom Borynów. Kiedy Witek powiedział Jagnie, że spotkał Antka, ta pod pretekstem wydojenia kro­wy, wyszła z chałupy. W oborze spotkała Antka, na którego widok „struchlała całkiem i tak ją wszelka moc odeszła, ze nie wykrztusiła ni słowa (...) pomyśleć nie umiała”. Antek wyznał jej, że codziennie na nią czeka, że „ nie śpi, nie je, nic robić nie może”. Jagna przy­znała się, iż jej też jest „nieletko”, i że jej „cięgiem do głowy przychodzi i nijakiej rady dać z tym sobie nie może”. Zakochany Antek błagał ją, aby do niego wychodziła, obiecując, że on będzie czekał choćby godzinę, dwie. Schadzkę przerwał im nagle Boryna, który wrócił i szukał żony. Spłoszona Jagna pobiegła do domu, lecz nie udało się jej ukryć zdenerwowania - Maciej zaczął coś podejrzewać. Nazajutrz Boryna przyjechał bardzo rozgniewany, ponieważ okazało się, że nie został zaproszony na rozmowy z dziedzicem. Bogaci gospodarze (kowal, młynarz, wójt) rozmawiali z ważnym gościem bez niego. Do Macieja ponownie przyszli chłopi, prosząc go o wstawiennictwo u dziedzica, w związku z prośbą, aby najął do pracy przy wyrębie lasu mieszkańców Lipiec, którzy od dawna szukają okazji, by zarobić choć trochę grosza na zimę. Boryna nie wstawił się za nimi, argumentując swoją decyzję tym, że jego nikt by nie poparł: „bronił będę drugich, upominał się za kogo, a jak się mnie krzywda stanie, to chyba ten pies mi pomoże”.

Rozdział VII
W poniedziałek, święto Trzech Króli, „naród z wolna ciągnął do karczmy”. Tam bawiono się, dyskutowano, tańczono. Starsi omawiali sprawę lasu, chcieli załatwić ją polubownie, natomiast młodzi, którym przewodził Antek, rwali się do walki. Chłopi oczekiwali w karczmie na powrót delegacji, którą wysłali do księdza, prosząc o to samo, o co prosili Borynę - o wstawiennictwo u dziedzica. Do gospody przyszedł Mateusz - jeszcze niezupełnie zdrowy po bójce. Za Mateuszem przybył Antek, którego zdu­miało przyjazne zachowanie byłego majstra - zaprosił go do swego stołu i wdał się w szczerą pogawędkę. Mateusz zwierzył się ze swych uczuć do Jagny. Wokół ich sto­lika zebrała się garstka młodzieży, rozmowa szybko przerodziła się w krytykę rządów starszych; młodzi mieli własny sposób na rozwiązanie konfliktu z dziedzicem - prze­ciwstawić mu się siłą; nie podobało im się także, że ojcowie nie dają ziemi swoim dzie­ciom. Atmosfera stała się na tyle gorąca, iż obwołano Antka przywódcą przyszłego buntu, pomijając wcześniejszą „kandydaturę” starego Boryny. Zagorzałą dysputę przerwało przybycie Jagny z Maciejem i Józka. Stary poszedł do osobnej izby (do alkierza zapro­sił go właściciel karczmy), zaś Jagna ruszyła do tańca z Antkiem. Wykorzystali natych­miast wspaniałą okazję, by zbliżyć się do siebie. Zatracili się w tańcu do tego stopnia, iż nie spostrzegli, że ludzie krzywo na nich patrzyli i czynili pod ich kierunkiem zło­śliwe uwagi. Antek stawiał wszystkim wódkę i piwo. Obecne w karczmie kobiety, zgorszone całą sytuacją, powiadomiły o wszystkim Macieja, który natychmiast zarea­gował: „Do domu! (...) wyrwał ją z Antkowych ramion, nie puścił i nie spojrzawszy nawet na syna wywiódł z karcimy”. W karczmie nastała cisza, po jakimś czasie wszyscy rozeszli się do domów. Wtedy dopiero młody Boryna ochłonął i zdał sobie sprawę z tego, co zro­bił. Ogarnął go wielki smutek i żal. „Dziwnie zmiękła mu dusza”, „powiódł” szlochającą żonę do domu, prosił ją, aby przestała płakać, Hanka milczała.

Rozdział VIII
„U Borynów było kiej w grobie po tym święcie - nie płacz, nie krzyki, nie pomstowania, a ino ciężka cichość, złowrogo przyczajona i pełna powstrzymywanych gniewów a żalów”. Maciej rozchorował się po tej zabawie, ponoć z powodu „tajonych w sobie złości”. Jagna próbowała z nim rozmawiać, lecz on całkowicie się od niej odwrócił - nie pomogły jej płacze, lamenty - nie odezwał się do niej ani słowem. Przez tydzień leżał chory, ale nawet kiedy wstał z łóżka, nie spuszczał z niej oczu. Jego młoda żona nie mogła opuścić domu nawet na minutę. Za córką wstawiła się Dominikowa, lecz na nic zdały się jej prośby. Po jakimś czasie Jagna, za namową Jagustynki, zmieniła spo­sób postępowania - zaczęła robić wszystko na opak, wbrew życzeniom Macieja i na złość jemu. Na początku lutego, po święcie Matki Boskiej Gromnicznej, przyszedł do Borynów ksiądz po kolędzie. Próbował doprowadzić do pogodzenia małżonków, ale i jego starania poszły na marne. Na nic zdało się jego wstawiennictwo za Antkiem, Boryna nie chciał nic słyszeć o synu. Po wizycie księdza małżeńskie stosunki nieco się poprawiły, mimo to Maciej nadal nie spuszczał z oka swej żony. Jagna zachowała uraz do męża, nie potrafiła mu wybaczyć wszystkich przykrości i, aby się zemścić na Macieju, postanowiła spotkać się z Antkiem. Udało się jej to dzięki pomocy Jagustynki. Po wsi rozeszła się wieść, że Antek chce podpalić dom Macieja. Wiadomość ta do­tarła także do starego Boryny, który poważnie zaczął się martwić o swój dobytek. Znalazł nawet ślady na śniegu, co utwierdziło go w przekonaniu, iż syn naprawdę chce na niego napaść. Pod koniec lutego przyszedł do Boryny wójt z zawiadomie­niem o rozprawie sądowej, dotyczącej sporu z dziedzictwem. Wójt namówił męża Jagny, aby przyłączył się do młynarza, kowala i wójta i razem z nimi zwoził drewno. Boryna po dłuższej chwili namysłu przystał na tymczasową ugodę z dworem, choć wcale nie miał zamiaru zrzekać się prawa do swojej części lasu, kierowała nim tylko chęć zysku. To było przyczyną przyłączenia się Macieja do tej cichej umowy bogatych gospodarzy z dziedzictwem. Wójtowi wydawało się, że pozyskał Borynę, nie znał bowiem pobu­dek kierujących Maciejem. Boryna poinformował Jagnę, że nazajutrz jedzie do sądu i wróci „dopiero późno w noc”, dlatego „lepiej by w chałupie ostała”.

Rozdział IX
Następny dzień był bardzo wietrzny i chmurny, a mimo to Hanka wraz z ubogi­mi ludźmi ze wsi poszła do lasu zbierać chrust. W lesie wszyscy się rozdzielili, nieste­ty, zawieja uniemożliwiła im odnalezienie się. Hanka dopiero pod wieczór odnalazła drogę do wsi, szła sama, kiedy nadjechał Boryna, wracający saniami z sądu. Bardzo się zdziwił, kiedy ją zobaczył: „zmizerowana była, że aż litość brała patrzeć na jej twarz wychu­dzoną, siną, poodmrażaną, oczy miała zapuchłe od płaczu, a usta zacięte boleśnie, trzęsła się cała z umęczenia i zimna, próżno obtulając w podartą chuścinę”. Boryna wziął ją na wóz, żal mu było jej i jej dzieci, wzruszyła go bieda i wygląd synowej. Kazał jej przyjść w najbliższych dniach i obiecał pomoc. Był szczerze zaskoczony jej przemianą - ze słabej, skłonnej do płaczu i narzekań, zmieniła się w spokojną, silną kobietę, nie skar­żącą się na swój nieszczęśliwy los. Hanka wróciła do chaty i opowiedziała swemu ojcu o rozmowie ze starym Boryna. Ojciec namówił ją, aby jak najszybciej odwiedziła te­ścia. Hanka dużo nad tym wszystkim myślała i doszła do wniosku, iż przyczyną jej trosk, biedy i poniżenia jest niewierny mąż, dlatego postanowiła, że rano zabierze dzieci i „pójdzie do starego, choćby Antek nie wiem jak zakazywał, choćby ją nawet skatował, nie posłucha i pójdzie, a tej dobrej okazji nie popuści”.

Rozdział X
Wieczorem tego samego dnia zebrało się u Kłębów dużo ludzi na „przęślicową wieczornicę”. Przyszły kobiety, dziewczęta, parobkowie, Mateusz, Roch, również Jagna z Józką. Atmosfera była bardzo miła - wszyscy się śmiali, rozmawiali, żartowali. Po wizycie przebierańców Roch tradycyjnie snuł legendarne opowieści. Podczas gawędy Antek usiadł obok Jagny, która była tak zasłuchana, że nawet tego nie spostrzegła. Gdy skończyły się opowiadania, w izbie na nowo zapanowała radość. Ktoś przyniósł wiadomość, że stary Maciej wrócił z sądu i siedzi w karczmie, ale nikt nie zwrócił uwa­gi na tę informację. Jagna wymknęła się z domu Kłębów niezauważona, zaraz za nią wyszedł niepostrzeżenie Antek. Tymczasem biesiadnicy „długo w noc lak się społecznie zabawiali”.

Rozdział XI
Kochankowie zapomnieli o wszystkim naokoło. Oczarowani sobą dotarli do domu starego Boryny. Postanowili ukryć się w stogu siana. Od jakiegoś czasu śledził ich Maciej. Rozwścieczony tym, co zobaczył, podpalił stóg siana, wziął widły i czekał na syna. Tylko szczęśliwy traf sprawił, iż młody Boryna uniknął wideł, również Jagna je ominęła. Mieszkańcy wsi zbiegli się wokoło Borynowego domu, zaalarmowani krzy­kami i ogniem.

Rozdział XII
Po tej historii w Lipcach zawrzało. W miejscu zdarzenia zebrali się chłopi, wszyscy wiedzieli, że Maciej przyłapał Jagnę z Antkiem, ale sądzili, że ogień podłożył Antek, co pogrążyło go w oczach mieszkańców. Wszyscy byli oburzeni na młodego Borynę. Przewodził kowal - łatwo udało mu się podburzyć ludzi przeciwko Antkowi. Niektórzy chłopi przypominali sobie krzywdy, jakich doznali od męża Hanki. W obronie Antka wystąpił Mateusz i paru innych mieszkańców wsi. W południe przy­jechał pisarz i strażnicy, aby wyjaśnić przyczyny pożaru. Mieszkańcy Lipiec oczekiwali, że Antek zostanie zamknięty w więzieniu, tak się jednak nie stało - pisarz odjechał wieczorem bez niego. Podburzeni chłopi przenieśli swą złość z Antka na Jagnę i jej matkę. Ponieważ we wsi nie pokazał się ani Antek, ani Jagna i Maciej, zatem cała sprawa przycichła. W zapustny wtorek w karczmie obchodzono ostatki, zabawa trwała aż do północy; „tylko w chałupie u Dominikowej błyszczało światło do późna (...) bo siedział tam wójt ze sołtysem i zgodę czynili między Jagną a Boryną”. Kiedy Hanka dowiedziała się od Weronki, co zaszło tamtej nocy, poczuła pustkę, „zamarła w niej dusza od męki”. Rzuciła się w wir pracy, przez dwa dni nie odeszła od przęślicy, nie spała, nie jadła, „dopiero trzeciego dnia jakoś przebudziła się (...) jakby ze snu strasznego, ale tak zmieniona, że kieby zgoła inna podniesła się z tej martwicy”. Hanka doszła do wniosku, iż „czuje się mej wdowa”, dlatego sama musi zadbać o dzieci i o cały dobytek. W Środę Popielcową poszła do kościoła, po nabożeństwie zaś udała się do starego Boryny. Maciej ucieszył się na jej widok. Rozmawiali ze sobą dość długo, teść ofiarował jej wiele podarków. Kiedy Hanka wróciła z nimi do domu, Antek dostał ataku szału, ale żona była nieugięta -wypomniała mu wszystkie cierpienia, na które naraził ją i dzieci. Zakłopotany sytuacją Antek opuścił chatę. Od owego pożaru nie pracował już, przebywał w towarzystwie ludzi o złej reputacji, często z nimi pił i awanturował się. Nieliczni przyjaciele próbowali go przestrzec, lecz on nie słuchał ich rad. Wszyscy odwrócili się od niego, oprócz Jagny, która nadal spotykała się z nim potajemnie. Jednak nie czyniła już tego z przekonania, ale raczej z wewnętrznego przymusu. W czwartek po Popielcu Antek dowiedział się, że jego ukochana Jagna wróciła do domu Macieja. Przez kilka następ­nych dni próbował się z nią spotkać, ale na próżno. Pewnej niedzieli, wiedziony nadzieją spotkania Jagny, udał się do kościoła. Tam poczuł jednak tylko wstyd, gdy ksiądz z ambony nazwał go wyrodnym synem. Antek wyszedł z kościoła upokorzony, zdał sobie sprawę ze swojej winy, ale o wszystko oskarżał ojca, do którego odczuwał coraz większą nienawiść.

Rozdział XIII
Nadeszło długie i deszczowe przedwiośnie. Brakowało pracy dla chłopów, wielu z nich cierpiało głód. Pewnego dnia po Lipcach rozeszła się wiadomość, że dziedzic przystąpił do wyrębu lasu. W domu starego Boryny wszystko się zmieniło. Maciej przestał już kochać Jagusię, nie szanował jej, obarczał ciężką pracą, już nawet jej nie pilnował. Było mu wstyd przed całą wsią. Jedyną osobą, z którą o tym rozmawiał, by­ła podobnie poszkodowana Hanka. Jagna nie zdawała sobie sprawy z tego, iż musi ponieść konsekwencje swego działania, za obecną sytuację obwiniała Antka. Mimo to, nadal się z nim spotykała. Pewnego wieczoru doszło między nimi do kłótni. Antek wyczuł, że niecierpliwiła się i chciała iść do domu, co wyprowadziło go z równowagi -wypomniał jej, że to ona jest przyczyną jego nieszczęść, poniżenia, biedy. Odepchnął ją od siebie i odszedł, ona zaś została, oszołomiona tą sceną. Wracając do domu, usły­szała wieści o wyrębie lasu przez dziedzica. W związku z tym mieszkańcy Lipiec zgromadzili się u Kłębów, wszyscy byli oburzeni tą sytuacją. Kiedy starsi chłopi naradzali się, wśród pozostałych mieszkańców wsi oczekujących na decyzję narastało napię­cie. Mateusz zaprosił wszystkich na obrady. Pierwszy wypowiedział się Antek, jego słowa wywołały zażartą dyskusję. Kiedy przycichła, późną nocą, ludzie wrócili do chat - nic nie postanowiono. Jedynie Mateusz, Kobus i Antek poszli do Kłęba, aby jeszcze się naradzać. Następny dzień rozpoczął się biciem dzwonów - Mateusz i Kobus wzy­wali chłopów do walki z robotnikami pracującymi dla dziedzica. Zebranych pod karczmą chłopów poprowadził do lasu stary Boryna. Ksiądz, Roch oraz kowal próbo­wali ich powstrzymać, ale to im się nie udało. Od grupy odłączył się kowal, który po kryjomu ruszył do dwora, oraz Antek, który wziął od Żyda fuzję i pojechał do lasu na przełaj. Kiedy robotnicy pracujący przy wyrębie zobaczyli uzbrojonych chłopów, natychmiast wycofali się, na pomoc przyjechali dworscy parobkowie - doszło do krwawej bitwy. Na początku przewagę mieli lipczanie, jednak, kiedy do bójki wkro­czyli drwale pod wodzą borowego, zwyciężać zaczęli ludzie dziedzica. Borowy szamotał się ze starym Boryną, w pewnej chwili Maciej upadł z rozbitą głową. Antek, który wcześniej celował do ojca, teraz, widząc, że jest ranny, rzucił się na borowego i poko­nał go. Z równie wielką wściekłością zaatakował resztę dworskich parobków. Dzięki zaciekłości Antka lipczanie wygrali bitwę. Rannego Macieja wieziono do domu na wozie, obok szedł Antek. Boryna odzyskał na chwilę przytomność, zobaczywszy syna przy sobie szepnął: „Tyżeś to synu, tyżeś - i omdlał znowu”.

Część III, Wiosna


Rozdział I
Nadeszła wiosna. Do Lipiec wróciła Agata, staruszka, która jesienią opuściła wieś i poszła do miasta żebrać. Była bardzo szczęśliwa, widząc rodzinne strony, dziwiło ją jednak, że w polu nikt nie pracuje. Wróciła do wsi, aby tutaj umrzeć. Zastanawiała się, w czyim domu to ma nastąpić, zdecydowała, że u Kłębów. Po drodze do ich do­mu spotkała Jagustynkę, która poinformowała ją, że Tomasz Kłąb został uwięziony wraz z innymi chłopami. Wiadomość ta wywarła na Agacie wielkie wrażenie, starusz­ka udała się szybko do swoich krewnych. Kłębowa przywitała ją bardzo gorąco, szyb­ko jednak zobaczyła, iż Agata jest bardzo wycieńczona. Staruszka, nie chcąc spraw­iać dodatkowych kłopotów Kłębowej, postanowiła się wycofać, ale zatrzymano ją. Od krewnej Agata dowiedziała się o wydarzeniach sprzed trzech tygodni, kiedy to do Lipiec przybyli urzędnicy, którzy osądzili prawie wszystkich chłopów. Bez wyroku pozostali tylko kowal, wójt i kilku innych gospodarzy. Usłyszała także, iż zginął borowy, pobity przez Antka, natomiast stary Boryna nadal nie odzyskał przytomności. Kłębowa przekazała też Agacie najnowsze plotki o Jagnie, o której względy zabiegał teraz wójt. Wieczorem staruszka rozdała domownikom prezenty, które dla nich przyniosła, wszyscy bardzo się ucieszyli. Natomiast na nią czekała niemiła niespodzianka -Kłębowie zabrali jej pierzynę, którą przygotowała sobie, zbierając po polach puch (miała to być kołdra na ostatnie chwile jej życia). Agata nie powiedziała słowa skargi, tylko „przykucnęła (...) i jęła spiesznie drżącymi rękoma błądzić i obmacywać swoje wiano śmiertelne”.

Rozdział II
„Nazajutrz była Palmowa Niedziela”. W tym czasie Hanka mieszkała w domu Boryny. Wstała „dobrze przed wschodem słońca” i zaczęła doglądać dobytku. Obudziła również resztę domowników; naszły ją wspomnienia sprzed trzech tygodni: nie poszła z innymi do lasu, na „pole bitwy ponieważ była w ciąży, na wieści o mężu i teściu oczekiwała z niepokojem we wsi. Kiedy wszystko się wyjaśniło, zamieszkała u Macieja, aby się nim opiekować i doglądać gospodarstwa. Z każdym dniem przejmowała coraz więcej obowiązków - tym sposobem Jagna zaczęła się nudzić, gdyż Hanka wykony­wała czynności jej przypisane. Żona Antka, po jego aresztowaniu, zajęła się domo­stwem teścia, chroniła je głównie przed kowalem, czyhającym na okazję, by coś dla siebie zagarnąć. Wiadomość, iż stary Boryna nie przeżyje, szybko obiegła wieś, dlatego zarówno kowal, jak i Dominikowa starali się nie przegapić okazji zdobycia jak naj­większej ilości gruntu. Między Jagną a Hanką toczyła się „zażarta, milcząca i nieustępli­wa wojna”, Jagna często wychodziła z domu, bardziej odpowiadało jej towarzystwo wójta niż chorego męża. Jagna zdała sobie sprawę z faktu, iż po śmierci Macieja nie będzie już uważana za gospodynię jego domu, dlatego spotykała się teraz z wójtem. Czasami trochę tęskniła za Antkiem, ale szybko sobie przypominała krzywdy, jakie jej wyrządził i porzucała myśli o nim. Po niedzielnym śniadaniu Jagna, Józka, Pietrek i Witek poszli do kościoła. Do chaty Boryny przybył Roch z wiadomością od Antka z więzienia - nakazał Hance zabić wieprzka przed Wielkanocą. Po południu Maciej odzyskał na moment przytomność, kazał opuścić izbę wszystkim oprócz Hanki. Kowal i Dominikowa nie byli z tego zadowoleni, gdyż oboje czyhali na jego pieniądze. Boryna powiedział Hance, że oszczędności trzymane przez niego w zbożu w komorze teraz należą do niej. Przykazał jej, aby pieniądze przeznaczyła na uwolnienie Antka. Według woli Macieja Hanka stała się gospodynią jego domu. Mimo nagabywań kowala o rozmowę z umierającym gospodarzem, synowa milczała. Obawiała się tylko przez całą noc, aby nikt jej nie uprzedził w odszukaniu przechowywanych przez Macieja oszczędności.

Rozdział III
Nadszedł Wielki Poniedziałek. Przy pomocy Ambrożego Jagustynki Hance udało się zabić i oporządzić wieprzka. Trwały przygotowania do świąt wielkanocnych, a oporządzanie świniaka było jednym ze zwyczajów towarzyszących tym świętom - schodzili się wtedy sąsiedzi, gospodyni częstowała wódką, podziwiano zwierzę. Wszy­stko to miało miejsce w izbie Macieja. Jagna była bardzo zaskoczona tym, iż Hanka rozporządza jej majątkiem, pobiegła więc po kowala. Ten skrzyczał Hankę i stwierdził, iż cała rodzina Boryny powinna decydować o jego gospodarstwie, a nie tylko syno­wa. Jednak żona Antka nie przejęła się awanturą, nie powiedziała także, gdzie są schowane pieniądze, choć kowal bardzo nalegał. W pewnym momencie zjawiła się Dominikowa i zaczęła dzielić mięso świniaka. Schowała największą część mięsa w ko­morze, leżącej obok izby Macieja, Jagnie zaś nakazała jej pilnować. Pod wieczór Jagustynka, chcąc wiedzieć, do kogo jechał ksiądz z Najświętszym Sakramentem, wyszła z domu. Z wiadomościami wróciła dopiero na następny dzień - okazało się, że stara Agata jest już bardzo chora. Kozłowa przygarnęła ją pod swój dach i za pieniądze obiecała czuwać przy niej do końca. Informacja o tym, że Agata leży u Kozłowej, a nie u Kłębów, wywołała wielkie zdziwienie Hanki. Jagustynka wyjaśniła jej, że „Kłębowa wziena jej pierzynę i prawie nagą we świat puściła”. Bardzo jej było szkoda starej Agaty i, nie mogąc znieść niegodziwości ludzi, popłakała się. Trochę później doszło do awantury - Hanka przyłapała kowala na szukaniu pieniędzy w beczce z ziarnem. Za­wstydzony zięć Macieja musiał wrócić do siebie.

Rozdział IV
Od domu do domu chodził Roch i pomagał mieszkańcom wsi, „tak ile się bowiem działo w Lipcach, że już zgoła gorzej nie mogło”. Łagodził spory, pocieszał smutnych, nawet gospodyniom pomagał w pracy. Niestety, jego pomoc nie wystarczała, mimo to starał się jak mógł. Nocą nad wsią przeszła nawałnica i zniszczyła dom siostry Hanki - Weronki. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Rano sąsiadki przyniosły jej i dzie­ciom jedzenie, jedna z kobiet zaprosiła ją nawet pod swój dach. W Wielki Czwartek Józka pojechała do miasteczka po zakupy, natomiast w Lipcach trwały przygotowania do Wielkiej Soboty. W domach bogatszych gospodarzy zebrali się biedniejsi mie­szkańcy wsi, razem oczekując na księdza, który przed zmrokiem pobłogosławił pokar­my. Po błogosławieństwie zebrani przygotowali się do pójścia na rezurekcję, mającą się odbyć późnym wieczorem. Hanka poczekała, aż Jagna i kowal pójdą do kościoła, po czym poszła do komórki szukać pieniędzy.

Rozdział V
Do kościoła przybyło wielu wiernych, także z okolicznych wsi. Niestety, podczas obchodów tak przecież radosnych świąt w wielu sercach panował smutek - kobiety martwiły się o swoich synów i mężów. Natomiast Hanka nie mogła skupić myśli, bo cały czas myślała o oszczędnościach Macieja, które udało się jej odnaleźć. Po mszy gospodarze czuli się pokrzepieni i pocieszeni słowami księdza. Następnego dnia prawie wszyscy zjedli bardzo odświętne śniadanie, po posiłku kobiety spakowały jedze­nie i zaniosły je do więzienia. Wróciły dopiero wieczorem. Tymczasem we wsi młode panny bawiły się u Józki, zabawa trwała do późnej nocy. Hanka odwiedziła Antka, lecz wróciła bardzo zatroskana - mąż przyjął ją niezwykle chłodno, nie przywitał się z nią jak z żoną, ale jak z obcą osobą. W „lany poniedziałek” chłopcy sowicie oblewali panny wodą. Hanka nie czuła się zbyt dobrze, dlatego położyła się. Natomiast Józka zaobserwowała coś dziwnego - w pobliżu domu nie było żadnego psa, choć zawsze kręciło się ich tam dużo. Kiedy się rozejrzała, dostrzegła psa z rozbitą głową. Szybko poinformowała o tym mieszkańców domu. Po krótkich oględzinach okazało się, że ktoś zakradł się do komory, gdzie było ziarno. Tymczasem zeszli się lipczanie oraz wójt z sołtysem i snuli domysły na temat, kim był złodziej. Tylko Hanka dobrze wie­działa, że to kowal był sprawcą wszystkiego. Później chłopcy chodzili „po dyngusie”. Nie rozbawiło to jednak Jagny, która była tego dnia smutna. Kiedy zamyślona szła przez wieś, spotkała syna organistów - Jasia. Tego dnia wydał jej się wyjątkowo przy­stojny, porozmawiali krótko, po czym chłopak odszedł. Zaraz po tym spotkaniu nastą­piło drugie - z wójtem. Jagna po bardzo długich namowach poszła z nim w końcu do karczmy. Tam zebrało się już trochę ludzi, toczyły się rozmowy, snuto opowieści. Miłą atmosferę przerwał krzyk: „Podlesie się pali!”. Lipczanie wybiegli z domów i patrzyli na łunę ognia, która biła od strony dworu. Żaden mieszkaniec wsi nie ruszył na pomoc dworowi, ponuro patrzono i myślano, że „to za lipeckie krzywdy Pan Bóg dziedzica ogniem pokarał”. Pożar trwał do późna w nocy.

Rozdział VI
Hanka urodziła chłopczyka, któremu dano na imię Roch; była jednak zbyt słaba, aby podnieść się z łóżka. Do domu Boryny zeszli się goście, odbyły się chrzciny. Przy­jęcie zakłócił sołtys, który przybiegł po wójta, aby ten poszedł do pisarza i opowie­dział o pożarze. Po jakimś czasie sołtys wrócił i wezwał wszystkich do pisarza. Kobiety zlekceważyły ten nakaz i poszły do pracy. Pisarz miał więc utrudnione zadanie - musiał chodzić po polach i wypytywać pracujące gospodynie o zdarzenia podczas pożaru. Niewiele się jednak dowiedział, gdyż nikt nie miał zamiaru rozmawiać z urzędnikiem. Zawitał również do domu Hanki, tam wyraził się źle o starym Bylicy, czym zraził do siebie zarówno Hankę, jak i jej ojca, który rozpoczął awanturę. Urzę­dnicy zostali potraktowani bardzo chłodno, wręcz nieuprzejmie, nie podano im nawet nic do picia, dlatego zmuszeni byli wstąpić od karczmy. Nadchodzące dni były trudne dla lipieckich kobiet, musiały one bowiem same ciężko pracować w polu. Mimo ich wielkich wysiłków nie było widać, aby praca posuwała się naprzód. Kiedy kobiety pra­cowały, wieś sprawiała wrażenie opuszczonej. Pewnego razu do Lipiec przyjechali Cyganie. Mieszkańcy wsi znali opinie o ich złodziejskim charakterze, dlatego bacznie obserwowali poczynania przybyszów. Wieczorem Cyganie rozbili obóz w pobliskim lesie - to stało się głównym tematem rozmów dziewcząt podczas spotkania u Józki. Jagna wróciła do domu dopiero późną nocą, na dodatek pijana. Mimo iż wszyscy mieszkańcy pilnowali dobytku przed Cyganami, na następny dzień okazało się, że zniknął koń i wóz. Gruntowne poszukiwania nie odniosły skutków, dowiedziano się jedy­nie, że ostatnio w okolicy miały miejsce liczne kradzieże. Zapomnieć o smutkach pomo­gła gospodyniom wiadomość, iż chłopi z pobliskich wsi pomogą im przy pracy w polu. Po dwóch dniach na polach panowało wielkie ożywienie, do pomocy przyłączył się także proboszcz, sprawując nadzór nad pracującymi. Nazajutrz, w uroczystość świętego Marka, miała się odbyć procesja, lecz ksiądz ją przełożył na następny tydzień, aby nie opóźniać prac polowych. Po zakończeniu robót chłopi z okolicznych wsi wrócili do swych domów, wdzięczne kobiety, parobcy i dziewczęta gorąco ich żegnali, obiecy­wali, że „jeżeli w potrzebie się któren znajdzie, z całej duszy pomożem!” oraz zapraszali: „A zawdy w niedzielę zajeżdżajcie do nas jak do krewniaków!”. Któraś z dziewcząt zaśpiewała im na pożegnanie piosenkę.

Rozdział VII
Po Lipcach rozeszła się wieść o zbliżającym się powrocie mężczyzn z więzienia. Wprawdzie nikt jeszcze nie wiedział, kiedy to nastąpi, ale wójt potwierdził tę wiado­mość. Poruszona nowinami wieś przysposabiała się na przyjęcie mężczyzn, mało kto poszedł w pole, trwał radosny gwar. Po południu odbyła się procesja, w której ucze­stniczyli prawie wszyscy lipczanie. Kiedy stali przy ostatnim, Borynowym krzyżu, na drodze „oczom kobiet pokazały się lube twarze mężów, ojców, braci a synów utęsknionych, twarze pochudłe, wymizerowane a pełne radości, pełne uśmiechów szczęścia”. Proboszcz nie mógł zapanować nad tłumem, więc razem z nim witał mężczyzn. W końcu powiększona o gospodarzy procesja wróciła do wsi i każdy udał się do swego domu. Do późna w nocy wieś tętniła życiem, wszyscy, oprócz Hanki i Jagny, cieszyli się z powrotu chło­pów. One nie miały powodu do radości, ponieważ Antek nie został uwolniony.

Rozdział VIII
Z czasem wszystko wróciło do normy. Już tydzień później lipczanie pojechali na jarmark do Tymowa. Tereska dowiedziała się z listu, iż jej mąż wraca z wojska. Pod­czas jego nieobecności dopuściła się zdrady z Mateuszem, z czym oboje się nie kry­li. List nie sprawił przyjemności niewiernej żonie, raczej ją zasmucił, czego nie moż­na było powiedzieć o Mateuszu, który miał już dość Tereski i chętnie by się z nią rozstał. W tych dniach miała miejsce awantura wójta i jego żony z Kozłami, kłótnia zakończyła się bójką. Nie dając za wygraną, każda ze stron złożyła w sądzie skargę. Lipczanie przypuszczali, iż wójt znowu wyjdzie z tego obronną ręką, bo nigdy nie pono­sił odpowiedzialności za swoje czyny. Przez cały ten czas Maciej nie odzyskał przytom­ności, opiekował się nim tylko Witek, to on karmił go, poił, reszta zapomniała o Borynie. Kozioł i wójt szukali świadków awantury, którzy zeznawaliby w sądzie. Oczy­wiście, wójtowi łatwiej było ich znaleźć - co bogatsi mieszkańcy opowiedzieli się za nim. We wsi zaczęto mówić o konieczności wyboru nowego wójta. Pewnego razu do Lipiec przybyli Niemcy, aby wykupić od zadłużonego dziedzica ziemię. Chłopom się to nie podobało, najchętniej sami kupiliby tę ziemię, ale nie było ich na to stać. Dominikowa miała problemy z synami, którzy domagali się swojej części gruntu. Kiedy Hanka wieczorem wracała do domu, zbliżył się do niej kowal i zaczął ją namawiać, aby wpła­ciła kaucję za męża i wyjechała z nim do Ameryki, wtedy Antek uniknąłby wyroku. Jednak Hanka miała się na baczności, „nie mierzyła mu juści ani słóweczka”. Kowal opo­wiadał jej dużo o Ameryce, o jej bogactwach, zasiał ziarno niepewności w jej sercu - nie wiedziała, co ma zrobić: „siedziała jakby zmartwiała, powtarzając niekiej z męką i strachem: - W cały świat uciekać! Jezu miłosierny! Na zawsze”.

Rozdział IX
Na dzień przed Bożym Ciałem do wsi ponownie zawitał Roch. Pan Jacek - brat dziedzica (ku wielkiemu zaskoczeniu lipczan) dał szwagrowi Hanki, Stachowi, drewno na nowy dom. Hanka zapłaciła kaucję za Antka po namowach Rocha. Tymczasem chłopi znaleźli w leśnych zaroślach śpiących wójta i Jagnę - oboje byli pijani. Nowina o tym odkryciu szybko obiegła całą wieś - lipczanie źle mówili o wójcie, chcieli go pozbawić urzędu. W Boże Ciało odbyła się procesja do czterech ołtarzy, z których jeden znajdował się przy domu Borynów. Wieczorem miała miejsce zabawa w karcz­mie. Paru mężczyzn (m.in. Mateusz i brat wójta) debatowali nad tym, jak uniemoż­liwić Niemcom osiedlenie się na Podlesiu. Na początku dyskusji chcieli jeszcze zawrzeć ugodę z dziedzicem i „w zamian morgi lasu zażądać po cztery morgi pola na Pod­lesiu”. Potem, pod wpływem chwilowego nastroju, zdecydowali się na to, by siłą wypę­dzić obcych przybyszów. Byli bardzo zaskoczeni, gdy przyłączył się do nich Żyd Jan­kiel, który tłumaczył zebranym, że „woli trzymać ze swoimi”, bo „gdzie przychodzą Niemcy, to już tam nie tylko biedny Żydek się nie pożywi, tam pies nie ma co jeść”.

Rozdział X
Przez następne dni chłopi, którzy rozmawiali w karczmie, namawiali mieszkań­ców Lipiec do realizację planu wypędzenia Niemców. Najbardziej bały się tego ko­biety, ale kiedy Roch namówił proboszcza i ten poparł pomysł Mateusza, również i one na to przystał. Jednocześnie wszyscy plotkowali o skandalicznym związku Jagny z wójtem, większość mieszkańców (oprócz Hanki, Mateusza i Rocha) opowiedziała się za wypędzeniem córki Paczesiowej ze wsi. Hanka otrzymała z sądu list z informa­cją, iż za cenę pięciuset rubli lub poręczenie Antek może być zwolniony. Wiadomość ta bardzo ją ucieszyła. W niedzielę Dominikowa pokłóciła się z Szymkiem, który prosił o pozwolenie na ślub z Nastką. Doszło do bójki. Szymek był poraniony, a Domi­nikowa poparzona, gdyż podczas szarpaniny wpadła na piec. Po mszy chłopi, czeka­jąc na Rocha, rozprawiali nad decyzją władz o otwarciu szkoły w Lipcach. Sprzeciwili się temu, sądząc, że będą płacić nowe podatki, a dzieci i tak nic z nauki nie skorzystają. Kiedy przyszedł Roch, wszyscy udali się na Podlesie. Natknęli się tam na Niemców, którzy zachowali się tak, jak gdyby już byli właścicielami ziemi. Chłopi zachowywali się bardzo agresywnie, Niemcy także wyglądali groźnie, spokój zachowano tylko dzięki perswazjom Rocha; skończyło się na ostrej wymianie zdań.

Rozdział XI
Antek został przewieziony do guberni, w ślad za nim z pieniędzmi pojechał Roch; Hanka z niecierpliwością oczekiwała na męża. We wsi rozpoczęto sianokosy. Maciej częściowo odzyskał przytomność, rozpoznawał odwiedzających go ludzi, nie­stety, nie można było się z nim porozumieć. Proboszcz stwierdził, że to są już ostatnie dni starego Boryny. Trzy dni później, w nocy, Maciej wstał z łóżka i wyszedł z domu. Wydało mu się, że to pora siewu. Poszedł w pole, brał w garście ziemię i siał. Kiedy zaczęło świtać, Boryna „zachwiał się (...) roztworzył ręce, jak w czas Podniesienia: -Panie Boże zapłać! - odrzekł i runął na twarz przed tym Majestatem Przenajświętszym. Padł i pomarł w onej łaski Pańskiej godzinie”.

Część IV, Lato


Rozdział I
Nazajutrz rano córka Macieja, Józka, znalazła ojca martwego. Całe Lipce pogrą­żone były w żałobie po zmarłym gospodarzu, sąsiedzi przyszli do niego po raz ostatni, wszyscy wyrażali się o nim bardzo pochlebnie, między innymi pan Jacek, który stwierdził: „Dolny to był człowiek i prawy Polak. Był z nami w powstaniu, przystał do partii dobrowolnie i gnatów nie żałował”. Pogrzebem starego Boryny nie przejął się tylko kowal, który zaczął szukać pieniędzy gospodarza. Po dwóch dniach Macieja pochowano, na jego pogrzeb przybył także dziedzic, a potem złożył kondolencje całej rodzinie Boryny. Jego obecność wywołała dyskusję mieszkańców, spekulowano, dlaczego przyje­chał, sądzono, że dziedzicowi zależy na zgodzie z chłopami.

Rozdział II
29 czerwca, w święto Piotra i Pawła, w Lipcach odbywał się uroczysty odpust. Na to święto do wsi przyjechało bardzo dużo gości, wśród nich był również dziedzic, który próbował pogawędzić ze znanymi sobie chłopami. Przez Lipce przejechali Niemcy, którzy opuścili Podlesie, pożegnano ich gorzkimi słowami, a nawet wyzwiskami. Ludzie we wsi plotkowali, że wójt na gwałt pożycza pieniądze, ponieważ spodziewa się kontroli gromadzkiej kasy. W pewnym momencie Hanka spostrzegła między żebrakami swojego ojca. Zdumiona tym, co zobaczyła, próbowała zabrać ojca, ale on wymknął się jej. Kiedy Hanka opowiedziała o tym Weronce, ta tylko „wzruszyła ramionami” i odpowiedziała: „korona mu ze łba nie spadnie, ze przystał do dziadów, a co nam będzie łekciej, to lekciej”. Hanka była bardzo zaskoczona słowami siostry, poza tym było jej wstyd. Jagna miała zły humor, smutna chodziła bez celu po wsi, ucieszył ją dopiero widok Jasia - syna organistów. Przyjechał on z seminarium duchownego na odpust do Li­piec, był już w sutannie. W karczmie znowu skupiło się całe życie wsi - mówiono tam o pogodzeniu się z dziedzicem, ponieważ ten przyjął warunki chłopów. Nie wszyscy jednak wierzyli w czyste intencje dziedzica, dysputy zakończyły się wielkim pijań­stwem. Jagna zakradła się do chaty Jasia i podglądała, jak się modlił.

Rozdział III
W tydzień po śmierci Boryny do Hanki przyszedł kowal oraz Jagna z Dominikową. Odwiedzili ją w celu dokonania podziału majątku, ale nie doszło do tego, gdyż zde­cydowali, że będą czekać do powrotu Antka. Wójtowa przyniosła Hance urzędowe pismo, którego żona Antka nie umiała odczytać. Zobaczywszy Jagnę, Wójtowa zwyzywała ją. Młoda wdowa, doprowadzona do rozpaczy, skrzyczała zarówno wójtową, jak i Bogu ducha winną Hankę. Borynowa nie zareagowała od razu, przemyślała bole­sne słowa Jagny i dopiero wtedy zdecydowała się wypędzić ją z domu. Wieść o tym zdarzeniu bardzo szybko obiegła Lipce. Mężczyźni stanęli po stronie Jagny, nato­miast kobiety, głównie starsze - po stronie Hanki. Żona Antka poszła do młynarza i poprosiła go o przeczytanie pisma otrzymanego wcześniej - była to wiadomość o śmierci Grzeli. Drugi syn Macieja zmarł w wojsku. Wieczorem przyszedł do Hanki wójt, przynosząc jej dobrą nowinę - niedługo wróci Antek.

Rozdział IV
Po ciężkim dniu Hanka długo nie mogła zasnąć. Rano wrócił Antek z Rochem, radość wszystkich była ogromna, każdy dostał prezent od młodego Boryny. Kiedy Antek ochłonął, obejrzał całe gospodarstwo i był pełen uznania dla żony, która wszystko musiała dbać sama. Antek przemyślał swoje dotychczasowe postępowanie i postanowił się zmienić. Wieczorem przyszli do niego chłopi z propozycją, aby zajął miejsce Macieja i był przywódcą całej wsi, bo „nad narodem zawdy musi ktoś górować, co ma rozum i moc, i poczciwe baczenie”.

Rozdział V
Sytuacja u Borynów unormowała się. Antek pracował w polu. Pewnego razu odwiedził też kowala, który poradził mu uciekać do Ameryki i poinformował o wyso­kim wyroku, jaki mu grozi w procesie. Te słowa nie przestraszyły Antka, nie podobało mu się takie rozwiązanie. Nie potrafił sobie odmówić schadzki z Jagną i umówił się z nią na nocne spotkanie. Zaraz potem bardzo tego pożałował, ale było już za późno; postanowił jedynie, że to będą ich ostatnie wspólne chwile. Wieczorem był u Mateusza, który przekazał mu wieści o zaręczynach Szymka i Nastki (siostry Mate­usza) oraz o tym, że Dominikową wydziedziczyła syna. Obaj chłopi zdecydowali, iż kupią ziemię od dziedzica i pomogą Szymkowi w zagospodarowaniu jej. Potem Antek poszedł na spotkanie z kochanką, ale miał wyrzuty sumienia. Po drodze spotkał księdza, który pilnował swych koni, pasących się w koniczynie Kłeba. Antek martwił się bardzo procesem, dlatego postanowił porozmawiać o tym z księdzem. Proboszcz był zakłopotany tym, że Antek był świadkiem buszowania jego koni po cudzej kon­iczynie. Kapłan cierpliwie wysłuchał strapionego Boryny, ale nie potrafił mu udzielić rady. Antek odprowadził księdza i wrócił na miejsce spotkania. Tu czekała już na nie­go Jagna. Po kłótni rozeszli się w gniewie. Młody Boryna zdecydował, że zakończy ten niefortunny romans. Decyzja nie przyszła mu łatwo i przez następne dni był zamyślony i smutny. Pewnego dnia do jego chaty przyszli rosyjscy żandarmi w poszuki­waniu Rocha, ale nie uzyskawszy żadnych informacji, odjechali. Antek porozmawiał szczerze z żoną, poprosił ją, aby oboje wyjechali do Ameryki, Hanka się jednak nie zgo­dziła. Obiecała jedynie, iż jeżeli rzeczywiście mąż pójdzie do więzienia, nawet na dłu­go, ona zajmie się gospodarstwem i dopatrzy wszystkiego. Antek zgodził się z żoną, zdali się więc oboje na los: „ To będzie co Bóg da! Trzeba poczekać na sprawę”.

Rozdział VI
O świcie Szymek poszedł pracować na swoje pole. Jego ziemia była kamienista, pełna zielska, chwastów i wybojów. Jednak własne sześć mórg było dla niego powodem do dumy. Pracował bardzo ciężko do późnej nocy. Lipczanie podziwiali jego siłę i upór. Z pomocą Szymkowi przyszedł Mateusz i Jacek, wtedy było widać efekty ich pracy - wspólnie zbudowali chatę. W jedną z niedziel Szymek ożenił się z Nastusią i zamieszkali w swoim nowym domu. Nastka rozpłakała się, gdy zobaczyła, iż nie ma­ją nic oprócz pustej chaty. Jej troski skończyły się, kiedy lipieckie kobiety przyniosły jej prezenty w postaci żywego inwentarza i bardzo potrzebnych w gospodarstwie przedmiotów.

rozdział VII
Józka zachorowała na ospę. Chorą zajmowała się Jagustynka oraz Witek, który próbował ją za wszelką cenę rozweselić. Lipce dotknęła susza, wszyscy mieszkańcy modlili się o deszcz. Pewnego razu nad wsią rozszalała się burza, jedynym poszkodo­wanym był wójt, któremu piorun spalił stodołę. Tymczasem gospodarstwo Szymka i Nastusi powiększyło się o krowę, ofiarowaną im przez pana Jacka. Jagna ciągle my­ślała o Jasiu, który wydawał jej się doskonałym, idealnym mężczyzną.

Rozdział VIII
Powróciła sprawa budowy szkoły w Lipcach. Chłopi zebrali się przed domem pisarza w oczekiwaniu na przybycie naczelnika powiatu. Lipczanie podzielili się na kilka obozów -jedni byli przeciwni szkole, uważając, iż decyzja o budowie będzie oznaczać nowe wydatki, inni bali się sprzeciwić naczelnikowi i dlatego zgadzali się na budowę; z kolei jeszcze inni chcieli szkoły pod warunkiem, że lekcje będą się odbywać w języku polskim, a nie rosyjskim. Jednak zdecydowana większość nie ufała urzędnikom. Dyskusje się skończyły, gdy przybył naczelnik i odbyło się głosowanie. Najpierw sprzeciwiono się budowie, głównym oponentem był Antek, ale kiedy go wyrzucono, a głosowanie stało się jawne - przestraszeni chłopi zagłosowali za budową szkoły.

Rozdział IX
Kiedy Antkowi kazano opuścić salę głosowania, ten poszedł do wsi. Wysłano za nim dwóch żandarmów, ale bystry Antek był ostrożny. Po drodze spotkał dziedzica, a później Żyda, który powiedział mu, iż naczelnik już w zimie podpisał kontrakt na budowę szkoły, więc wszelkie głosowanie to fikcja, a chłopi w rzeczywistości podlegają panu i nie mają żadnych praw. Do Lipiec na wakacje przyjechał Jasio. Oczarowana nim Jagna natarczywie zabiegała o względy przyszłego księdza. Chodziła nawet do kościoła, aby na niego popatrzeć. Ludzie ze wsi szybko zorientowali się w jej inten­cjach, tylko naiwny Jaś był przekonany o jej pobożności. Natomiast Jagna szaleńczo się w nim zakochała: „skoro Jasio ruszył się z domu, i ona śpieszyła się niby do matki; stra­sznie bowiem lubiała naglądać się za nim (...) z taką tkliwością, ze nie mogła się powstrzymać od płaczu”.

Rozdział X
Do wsi przyjechał oddział żandarmów poszukujących Rocha. Lipczanie nie mieli zamiaru wydać swego dobrodzieja, więc Rosjanie odjechali bez niego. Po ich wyjeź­dzie Antek z Grzelą pod osłoną nocy pomogli Rochowi wyjechać z Lipiec. Żegnając się, Roch przepowiedział, że poświęcenie jego i wielu innych ludzi (z miast, wsi i dworów) „wyniesie ów święty, utęskniony Kościół”, który „stanie i trwać będzie po wieki wie­ków, i już go żadna zła moc nie przezwycięży, bo wyrośnie z ochwiarnej krwie i miłowania... „.

Rozdział XI
We wsi rozpoczęły się żniwa. Powrócił mąż Tereski - Jasiek, który, dowiedziawszy się o romansie żony z Mateuszem, za zdradę winił tylko kochanka. Mateusz wstydził się z tego powodu; postanowił też wreszcie wstąpić w związek małżeński - od lat kochał się w Jagnie i to z nią chciał wziąć ślub. Porozmawiał o swoich planach z Ant­kiem, ale ten nie potrafił mu szczerze poradzić, ponieważ Jagna wciąż jeszcze nie była mu obojętna. Jedyne szczere jego słowa dotyczyły charakteru Jagny - jej ciągłego zainteresowania mężczyznami, podał też przykład jej obecnej fascynacji Jasiem. Przyszły ksiądz postanowił odwiedzić Kłębów, zastał u nich umierającą Agatę. Jaś wraz z rodzi­ną Kłębów czuwał przy niej do zmierzchu. Na następny dzień przyszedł do niej ksiądz z ostatnią posługą, ubrano ją odświętnie - odzież wybłagała od ludzi - i tak gotowa oczekiwała na śmierć. Wieczorem Agata umarła. Ta śmierć zrobiła na Jasiu wielkie wrażenie, przejął się tym, co zobaczył i zrozpaczony pobiegł do domu. Za nim ruszyła Jagna chcąc go pocieszyć. Nad synem czuwała jednak matka - organiścina przepędzi­ła Jagnę: „A ty się wynoś, i żeby tutaj nie postała więcej twoja noga, bo cię wyszczuję!”.

Rozdział XII
Jaś „zaraz porwał się za nią lecieć”. Organiścina zatrzymała go jednak. Przyszły ksiądz nie mógł zrozumieć, dlaczego matka tak surowo potraktowała „taką poczciwą” kobietę. Organiścina opowiedziała mu o dotychczasowych romansach Jagny „nie szczędząc na dokładkę ni płotów, ni też najrozmaitszych wymysłów”. Syn organistów nie mógł w to uwierzyć. O słuszności słów matki przekonał się dopiero przypadkiem, kiedy podsłuchał, jak mówiono o nim i Jagnie. Nie wystarczyły mu te dowody, chciał o to wszystko zapytać samą Jagnę. Okazja ku temu nadarzyła się kilka dni po pogrze­bie Agaty. Jagna wyparła się wszystkiego, a jej piękne oczy ostatecznie przekonały Jasia - uwierzył w jej niewinność. Wdowa wykorzystała moment jego ufności oraz słabości i wyznała mu miłość. Jaś nie miał siły by ją odtrącić. Niezręczną sytuację przerwała matka Jasia, która odprowadziła go do domu. Nazajutrz z Lipiec wyruszyła piel­grzymka do Częstochowy. Brało w niej udział około stu osób ze wsi i okolicy. Między innymi na Jasną Górę szła Hanka i Tereska z mężem oraz Jasio. Organiścina rozpo­wiadała wszystkim, iż syn poszedł z własnej woli, prawda była jednak inna - Jaś pra­gnął być teraz przy Jagnie. Młoda wdowa pozostała we wsi, tęskniąc bardzo za swym nowym obiektem miłości.

Rozdział XIII
„U Dominikowej zrobiło się już zgoła nie do wytrzymania, Jagusia bowiem łaziła Mej nie­przytomna i o Bożym świecie nie wiedząca”. Kiedy matka młodej wdowy usłyszała o jej najnowszych poczynaniach, upomniała ją, ale córka nic sobie z tego nie robiła. Tym­czasem wójt został uwięziony za defraudację pięciu tysięcy złotych. Mieszkańcy Lipiec zdumiewali się, że przepuścił on tyle pieniędzy. Matka Jasia zasugerowała, że wójt robił Jagnie bogate prezenty z biżuterii, a nawet dawał jej jakieś pieniądze. Plotkujące gospodynie były tym bardzo zdziwione i zbulwersowane, atmosferę zaogniły wójtowa z organiścina, buntując kobiety przeciwko Jagnie. Wieczorem w karczmie podjęto decyzję o wygnaniu młodej wdowy ze wsi. Obecny na zebraniu Antek nie sprzeciwiał się temu, stwierdził, że „w gromadzie żyje, to i z gromadą trzyma”. Nazajutrz proboszcz na wszelki wypadek wyjechał ze wsi, tymczasem większość chłopów poszła do chaty Dominikowej. Matka, Jędrzych i Mateusz próbowali bronić Jagny, lecz na nic zdały się ich protesty. Lipczanie skrępowali kobietę sznurem, klnąc i szturchając wepchnę­li ją na taczki pełne świńskiego łajna, wywieźli poza granice Lipiec i tam ją zostawili. Następnego dnia życie toczyło się tak, jak gdyby nic się nie stało, jedynie w chacie Szymka i Nastusi było inaczej - u niego leżała nieprzytomna Jagna, którą opiekowa­li się matka i Mateusz.

Władysław Stanisław Reymont - biografia

MŁODOŚĆ, PRACA


Władysław Stanisław Reymont (właśc. Rejment) urodził się 7 V 1867 roku we wsi Kobiele Wielkie pod Radomskiem, a zmarł 5 XII 1925 roku w Warszawie. Około 1888 roku zmienił swoje nazwisko na Reymont. Dzieciństwo spędził w Tuszynie pod Łodzią. Był słabym uczniem, więc rodzice skierowali go na praktykę do zakładu krawieckiego Konstantego Jakimowicza, męża najstarszej córki Rejmentów. Jakimowicz obudził w chłopcu zainteresowanie literaturą, a przede wszystkim teatrem. Reymont przystąpił do wędrownej trupy teatralnej, był jednak słabym akto­rem i grał epizodyczne rólki. Wrócił do rodziców i otrzymał posadę na kolei. Później jeszcze raz związał się z trupą teatralną, ale wkrótce powrócił do wcześniej wykony­wanej pracy. Około 1890 roku zetknął się w Częstochowie ze spirytystami, którzy upatrywali w nim medium. Po tym epizodzie znów podjął pracę na kolei.

PRACA LITERACKA


Zaczął pisać. W 1893 roku porzucił Krosnowe i przeniósł się do Warszawy, poświęcając się pracy literackiej. Żył w bardzo ciężkich warunkach materialnych. W 1895 roku Reymont wyjechał z rodziną Jakimowiczów do Włoch, w 1896 roku przebywał w Łodzi, podróżował do Berlina, Brukseli, Londynu. W 1897 roku przebywał w Paryżu. W 1900 roku uległ wypadkowi w katastrofie kolejowej i otrzymał odszkodowanie, które znacznie polepszyło jego sytuację materialną. W 1902 roku ożenił się z Aurelią Szabłowską i wyjechał do Francji. W czasie rewolu­cji 1905-1906 przebywał w Warszawie. Podczas I wojny światowej żywo interesował się sprawami Polski. W 1917 roku otrzymał nagrodę Polskiej Akademii Nauk za Chło­pów. Wyjeżdżał dwukrotnie do USA (1919, 1920), spotykał się tam z polonią amery­kańską. W 1924 roku otrzymał literacką Nagrodę Nobla.

TWÓRCZOŚĆ


Reymont debiutował jako reporter warszawskiego „Głosu”, na łamach którego pisał pod pseudonimem Księżak. Rozgłos zdobył nowoczesnym reportażem Pielgrzymka na Jasną Górę (1895). W latach 1892-94 powstały opowiadania, w których pisarz poruszał problemy wsi, ludzi związanych z teatrem i robotników fabrycznych. W 1896 roku ukazała się jego powieść Komediantka, a w 1897 r. - Fermenty. W obu powieściach autor wykorzystał własne doświadczenia teatralne. W 1897 roku wyszedł tom opowiadań Spotkanie. W 1899 roku ukazały się utwory: Lili, Sprawiedliwie, oraz Ziemia obiecana - powieść o Łodzi. Po wyjeździe do Francji, w latach 1899-1908 Reymont pracował nad Chłopami - powieścią swojego życia. Jednocześnie po­wstały nowele zamieszczone potem w cyklach: Z pamiętnika (1903), Na krawędzi (1907), Burza (1908). Pod wrażeniem rewolucji 1905 roku Reymont napisał Z kon­stytucyjnych dni. W latach 1914-1918 pisarz ogłosił trylogię Rok 1794 (Ostatni sejm Rze­czypospolitej, Nil desperandum, Insurekcja). Utwory pisane po 1919 roku nie należą do szczególnych osiągnięć literackich.

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 96 minut