profil

Kochanowski o córce.

poleca 85% 1053 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze



Czarnolesie, 10.01.1582r.


Drogi Zygmuncie !

Na początku mojego listu chciałbym Cię serdecznie pozdrowić. Długo się nie widzieliśmy. Minęło już 15 lat, od manewrów wojskowych na Litwie, przeciw Iwanowi Groźnemu. Wtedy rozmawialiśmy po raz ostatni. Wiele wydarzyło się od tamtego czasu i postaram się opowiedzieć Ci o ważnych, a zarazem tragicznych dla mnie wydarzeniach.
Ostatnio dowiedziałem się o tragedii jaka Cię spotkała. Składam szczere kondolencje z powodu śmierci, twojej żony Barbary. Wiem, że bardzo ja kochałeś i teraz jej potrzebujesz. Strata tak bliskiej osoby jest ogromnym przeżyciem. Doskonale wiem co czujesz, ponieważ ja również straciłem osobę, na której zależało mi najbardziej na świecie. Około 1578 roku, przeżyłam ogromny wstrząs, spowodowany śmiercią mojej najmłodszej i najukochańszej córeczki Urszulki. Nie umiałem pogodzić się z tym i cały swój żal, smutek i rozpacz przelałem na papier, pisząc „Treny”. Wyrażają one moją prawdziwą i szczerą miłość do Urszulki. Wciąż mam ją w pamięci, widzę ja żywa i słyszę jej śmiech. To straszne, nie mogę jej nawet przytulić, ani powiedzieć, jak bardzo ja kocham. Jej ubranka i zabawki przypominają o niej każdego dnia. W takich chwilach przychodzą mi na myśl zalety Urszulki: miłość do rodziców i rodzeństwa, usposobienie, posłuszeństwo. Codziennie, budząc się mam wrażenie, że był to tylko zły sen, ale kiedy nie słyszę jej radosnego śmiechu i miłego głosu, przypominam sobie, że to nie był sen, tylko koszmarna rzeczywistość. Napisałem XIX „Trenów” o Urszulce. Staram się opisać w nich kolejne stadia cierpienia: od żalu człowieka nie zdającego sobie sprawy z ogromu tragedii, poprzez rozpacz i wreszcie stopniowe uspokojenie. W ostatnim trenie piszę, iż odnalazłem spokój i ukojenie. Moje nieszczęście było tak wielkie, że z trudnością potrafiłem je wyrazić. Winiłem Boga za stratę ukochanej córeczki, teraz wiem, że były to niesłuszne oskarżenia. Bóg jest sprawiedliwy i jeżeli zabrał mi ją to widocznie tak musiało być. Zrozumiałem to dopiero kiedy w śnie ujrzałem moja matkę z Urszulką na rękach. Przyszła do mnie, żeby pokazać, że Urszulka jest szczęśliwa w niebie. Kiedy się obudziłem nie byłem pewien czy działo się to w śnie czy na jawie. Wyciągnąłem wnioski ze swojej tragicznej sytuacji. Podjąłem próbę przezwyciężenia bólu i w efekcie stałem się silniejszy i bardziej odporny. Teraz wiem, że moja córeczka jest szczęśliwa i kiedyś spotkam się z nią w niebie.
Serdeczny przyjacielu, pamiętaj, że Ty i Twoja żona spotkacie się kiedyś w niebie i będziecie razem już na zawsze. Natomiast cierpienie jest obecne i towarzyszy nam przez całe życie. Nie ma, wiec sensu buntować się przeciwko niemu. Jedyne co możemy zrobić to nabrać siły i godnie przejść przez życie z wiara i nadzieja.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty

Teksty kultury