profil

Sur le pont d'Avignon - Krzysztof Kamil Baczyński - analiza i interpretacja wiersza

poleca 85% 2158 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Styczeń. Za oknami ciemno, zimno, ponuro. Dla wielu z nas jedno spojrzenie na nieprzyjemny, zimowy krajobraz jest wystarczającym powodem, aby zamknąć się we własnym mieszkaniu i nie wychodzić z niego aż do wiosny. Bo „wiosną kwiatki rosną i kwitnie miesiąc maj” – jak śpiewał Wiesław Golas. Wiosna przynosi radość. Optymizmem napawa nas pojawienie się pierwszych przebiśniegów.
Na takim, pozytywnym skojarzeniu z zieloną porą roku bazował poeta XX- lecia międzywojennego – Krzysztof Kamil Baczyński.
Artysta ów porównał swój wiersz: „Sur le pont d’Avignon” do „Fotografii wszystkich wiosen”. Dzięki tej wdzięcznej hiperboli przekonuje odbiorców o ładunku emocjonalnym zawartym w utworze, który nie tylko jest radosny jak wiosna, ale wręcz jak wszystkie wiosny. Podobne znaczenie można odczytać ze zdania, jakoby wiersz ten był „żyłka słoneczną na ścianie” – Słońce: symbol życia i uśmiechu, w połączeniu z „cienką żyłką” daje wrażenie delikatności i kruchości, czegoś, co wydaje się niepewne, ale jednocześnie jest zapowiedzią nadchodzącego świtu.
Nieprzyjemne skojarzenia wywołuje jednak odbicie promienia na ścianie. Można je wiązać zarówno z ulotnością i przemijaniem, jak i teorią Platona, jakoby cały nasz świat był swoistym oszustwem, a prawda znajdowała się w królestwie cieni: świecie idei.
Światło na ścianie z łatwością może się przesuwać wraz ze zmianą pory dnia: pojawiać się o poranku i znikać, gdy nastaje noc. Tak samo jak życie ludzkie: zaczyna się i kończy w mgnieniu oka, jest niepewne i zwłaszcza dla pokolenia Kolumbów: w każdej chwili może przysłonić je chmura kostuchy.
Podmiotem lirycznym w wierszu jest jakiś człowiek, prawdopodobnie sam Baczyński. Możemy podejrzewać, że jest to poeta, ponieważ ofiaruje nam swój wiersz w słowach:
„Kantyczki deszczu wam przyniosę”. W pełnym poetyckich metafor, porównań i synestezyjnych opisów wierszu, podmiot czerpie przede wszystkim z trzech dziedzin: pisze o przyrodzie, muzyce oraz wspomnieniu tańca, który niegdyś odbywał się na moście w Avignone.
Wszystko to poeta zręcznie łączy, tworząc tak magiczne zjawiska jak „liściaste suknie panien” czy „anemiczne pączki ciszy”.
Zjawiska, które w normalnym świecie nie mogą zostać zestawione, w rzeczywistości wykreowanej przez Baczyńskiego zdobywają nowe znaczenie, oddziałując nie tylko na wyobraźnię czytelnika, ale również na jego emocje i zmysł estetyczny.
Jest wiele odgłosów właściwych naturze – śpiewanie słowika, szelest zbóż czy szept strumyka. Jednak tym razem podmiot liryczny nadaje nutom możliwość bicia w „nieba dzwon” a wodzie „wiatrem oddychanie”. Również tutaj szczególne znaczenie mają skojarzenia: nuty, unoszące się do góry niczym bańki mydlane i takie same bańki pojawiające się na oddychającej wodzie, wzburzonej i pieniącej się dzięki podmuchowi wiatru.
Porównuje także „Zielone, staroświeckie granie” do „anemicznych pączków ciszy”. Już samo nadanie „graniu” koloru jest specyficznym zabiegiem kreacjonistycznym, tak samo jak słowo „staroświeckie” – odsyłające nas do nie do końca ograniczonej przeszłości, prawdopodobnie czasów świetności „pont du Avignon”. O tym, ze wspominane wydarzenia już minęły świadczy zestawienie owego wesołego, umuzykalnionego obrazka z „anemicznymi pączkami ciszy”, które w chwili współczesnej podmiotowi lirycznemu rozkwitają na miejscu dawnego balu.
Podmiot jest więc obserwatorem i wizjonerem. Stojąc na moście tworzy swój własny świat. Moment, w którym czas na chwilę się zatrzymał, przepełniony dynamizmem i wiosenną radością. Jednak słowa
„W drzewach, w zielonych okien ramie
przez widma miast - srebrzysty gotyk”
Nasuwają nam raczej skojarzenie z miastem, z jakimś mieszkaniem. Być może więc wizja tańców jest po prosty wymysłem, snem człowieka zamkniętego w domu, dla którego widok przez okno jest powodem do szczęścia i impulsem do rozmyślań.
„ Wiemy, że „Tańczą panowie, tańczą panie”- podmiot nie ma tu na myśli konkretnych par, ludzi, których zna lub choćby kojarzy. Są to zupełnie neutralne postacie. Nie wiemy czy są szczęśliwe, czy też smutne. Mimo to, dzięki barwnym opisom odnosimy wrażenie, że na moście panuje atmosfera zabawy.
Poeta próbuje wprowadzić w swoją wizję również czytelnika. Instruuje go, w słowach:

„Odetchnij drzewem, to usłyszysz
jak promień - naprężony ton,
jak na najcieńszej wiatru gamie
tańczą liściaste suknie panien”

Z początkowo absurdalne zadanie staje się zgrabnie sporządzoną metaforą, sugerującą odbiorcy puszczenie wódz wyobraźni, próbę kontaktu z naturą. Bowiem jedynie przyroda ma moc nadawanie dźwięków temu, czego już nie ma. Tylko ona potrafi nadać kształt naszym snom. Tylko dzięki niej potrafimy odzwierciedlić prawdziwą delikatność, naturalność zwiewność, tak jak „liściaste suknie panien” na wietrze.
Prócz porównań do przyrody Baczyński używa innego charakterystycznego chwytu, aby „namalować” sytuację opisaną w utworze. Jego wiersz mieni się paletą barw, począwszy od zasygnalizowanego błękitu wody, brązu drzewa i żółci promienia słonecznego, poprzez fizyczną zieleń okien i lasów, oraz skontrastowaną z nimi biel Łań ( będących jednocześnie symbolem kobiecości) aż do nieco abstrakcyjnego „srebrzystego gotyku” i „ ptaków płowozłotych”. Wszystkie te kolory mają pozytywną wymowę, więżą się ze szczęściem i bogactwem, symbolizują radość życia.
Podobnie interpretować możemy również nasilenie dźwięków. Ani odgłosy przyrody, ani ludzi nie są pod żadnym względem przerażające. Nie wywołują strachu czy niesmaku. Są raczej miłe. Przedmioty często ulegają uosobieniu, tak jak „oddychająca woda” czy jak „anemiczna cisza”- personifikowaniu. Nadania cech ludzkich zjawiskom w niektórych przypadkach uniknął Baczyński stosując charakterystyczne dla swojej twórczości elipsy np.: „wyblakłe nutki w nieba dzwon”
Wiersz „Sur le pont d’Avignon” jest znakomitym odzwierciedleniem jednego z najciekawszych uzdolnień artysty: słuchu muzycznego.
Jego forma: lekkie, proste, krótkie zdania, synestezyjne opisy, nieregularna ilość sylab w wersach, melodyjność oraz refreny nieubłaganie przywodzi na myśl budowę piosenki.
Wrażenie to potęguje nagromadzenie dźwięków, choć brakuje onomatopej i aluzji dźwiękowych.
Dźwięk prowadzi nas przez cały utwór, od momentu, gdy pojawia się jako kantyczka deszczu: utwór nostalgiczny, powiązany poprzez swój religijny charakter z dzwonem nieba- siedzibą boga. Muzyka ukazuje się zarówno formie fizycznej: nutek, lutni jak i abstrakcyjny: tonów, gam. Z początku jest cicha, anemiczne, później staje się delikatna, naprężona, świszcząca, zaczyna wirować, by w końcu cichnąć, tak samo jak w wyobraźni podmiotu lirycznego cichną odgłosy z balu na „sur d’Avignon”.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut