profil

Jakaż jest przeciw włóczni złego twoja tarcza.

poleca 85% 570 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Nie było mnie osiemnaście lat temu. Nie było mnie na świecie, lecz nie cierpiałam z tego powodu. po prostu nie było mnie, więc nie wiedziałam o tym i nie bałam się tego, że nie istnieję , ponieważ nie istniałam. Nie będzie mnie za kilkadziesiąt lat. I już teraz cierpię z tego, ponieważ wiem o tym, boję się tego, że nie będę istnieć, ponieważ istnieję. Ta makabryczna świadomość towarzyszy mi cały czas i wiem, że towarzyszyć mi będzie, aż do samej śmierci. Ludzkie życie to uszeregowany ciąg zjawisk chemicznych - powiedzą biolodzy i chemicy. Człowiek to część wielkiej maszyny, zwanej państwem - powie polityk. Stwórz coś wielkiego, bo wielcy ludzie przetrwają w umysłach innych na wieki - powie sławny poeta. Ja natomiast nie czuję się ani zlepkiem informacji genetycznych, ani częścią wielkiego organizmu państwowego, a już najmniej mam ochotę pozostawiać coś po sobie. Jakiż ma sens wspominanie mnie po latach i cóż mnie to może obchodzić, kiedy i tak nie będę istnieć...

Życie jest okrutne samo w sobie. To ono jest włócznią zadającą mi rany. Gdyby było w życiu coś wiadomego, coś pewnego, dogmat, którego można byłoby się kurczowo trzymać - o ile byłoby prościej. Religia jest dla niektórych dogmatem, lecz nawet w niej są niejasności. Dlaczego nic nie może być całkowicie jasne? Zawsze muszą istnieć pewne szarości? Pytanie najbardziej prozaiczne - czy ten kto nie wierzy w Jezusa, nie otrzyma życia wiecznego? Co się więc stanie z miliardami dobrych ludzi, których los przez przypadek umieścił w miejscu, gdzie czci się Allacha? Dojmujące wrażenie własnej nicości, w obliczu miliardów innych ludzi, a jednocześnie świadomość, którą mnie obdarzono - świadomość istnienia, i tego, że jest się wyjątkową osobą przygnębia tak bardzo, że aż nie chce się żyć. Ale jednocześnie nie chce się umierać - NIGDY. Błędne koło...

Jaka jest moja tarcza, przeciw włóczni złego? Przecież nie ma takiej tarczy, która przed śmiercią uchronić by mogła. Czym bowiem można walczyć przeciwko upływowi czasu? Czym można walczyć przeciwko nieuchronnej starości?

Chyba tylko pogodzenie się z losem, utracenie świadomości własnego życia i zapomnienie o tym, że jest się człowiekiem, który umrze, może być wytchnieniem. Życie prozaicznym życiem codziennym - nauka, jedzenie, telewizja, sen - to dla mnie ratunek od strachu. Nie myśleć zbyt dużo – to moja ucieczka, nikła co prawda , ale jedyna. Nie martwią mnie przeciwności losu, ludzka zawiść i fałsz, którego na świecie jest tak dużo. Nie martwi mnie zła ocena w szkole, kłótnia z przyjacielem, czy fatalnie napisana klasówka. Uważam, że to wszystko nie jest warte tego, aby przejmować się zbytnio, „brać sobie do serca” i rozpaczać z błahego powodu. Ludzkie zdrowie i życie jest ważniejsze. Nie mogę sprawić, abym żyła wiecznie. Dlatego też staram się zlikwidować stres, odciąć się od kłopotów – żeby chociaż żyć dłużej. Zawsze to jakaś pociecha...

Ironią, wzgardą, nic się nie zdziała. Nie pomoże walka, nie ma co rozpaczać. Nie należy rezygnować z wszystkiego, nic nie zdziała uparta wiara w byt przyszły. Nieświadomość, beztroska i codzienność – taka moja tarcza.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 2 minuty

Teksty kultury