profil

"Pełnia życia według Fausta - czy Faust zasłużył na Zbawienie?"

poleca 85% 2688 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Goethe

Czy Faust zasłużył na Zbawienie? Jak odpowiedzieć na takowe pytanie? Aby móc zagłębić się w tak trudny a zarazem fascynujący temat, należy w pierwszej kolejności uzmysłowić sobie: czym dla mnie jest Zbawienie? Według mnie Zbawienie jest bytem pozazmysłowym, będącym celem każdego człowieka. Wszyscy ludzie dążą do Zbawienia (bez względu na to, czy są wierzący, czy też nie). Każdy ma szansę osiągnąć ten stan i obowiązek dążyć do niego. Jednak jak można to odnieść w stosunku do Fausta? Postaram się to uargumentować...
Na wstępie chciałbym zwrócić uwagę na przerażający kontrast: czy człowiek, który zawiązał pakt z samym diabłem może być Zbawiony? Przecież te dwie drogi są skrajnie różne. Bóg i Szatan – Miłość i Nienawiść. Idealne Dobro i Bezgraniczne Zło. Już sam ten fakt powinien zamknąć Faustowi Bramy Niebios. Jednak podczas pracy z tekstem można zauważyć wiele ciekawych aspektów. „I cóż ty, biedny diable, dać mi możesz? Ludzkiego ducha na dróg górnych torze zaliż ogarnął kiedy umysł wasz? A masz ty strawę, co nie syci? Masz czerwone złoto, co jak rtęć ruchliwa z rąk się wymyka? A może mi dasz grę, w którą nigdy nikt nic nie wygrywa? Albo dziewczynę, co lgnąc do mych ust już na innego zerka zalotnika? Lub cześć, tę piękną radość bóstw, co jak meteor szybko znika?” Pierwsze, co mi się nasuwa po przeczytaniu tego cytatu jest to, że Faust wyraźnie drwi sobie z Mefistofelesa. Nie wierzy w moc diabła ani w to, że ten może mu coś ofiarować. Jednak z drugiej strony Faust przypuszczalnie wystawia czarta na próbę. Swoimi słowami pragnie podpuścić diabła do złożenia mu ciekawej i godnej zainteresowania propozycji. I niestety tak się staje... bohater podpisuje cyrograf z diabłem popełniając jedno z największych wykroczeń przeciwko Zbawieniu...
A czy ktoś, kto pragnie szczęścia całej ludzkości może być uznany za człowieka niegodnego Wiecznego Odpoczynku? Przecież tak było z Faustem. Szczerze pragnął szczęścia całej ludzkości. Chciał osiągnąć jakiś cel, dzięki któremu poprawiłby byt ludzkości na ziemi. Jednak z drugiej strony Faust gardził człowiekiem... I znów uwidacznia się kontrast: czy można pogodzić ze sobą miłość do ludzkości i nienawiść do pojedynczego człowieka? Odpowiadam: z całą pewnością nie można! „Od lat dziesięciu za nos wodzę po krętej poszukiwań drodze swych uczniów głupkowatą sforę (...).” „I cóż, żem jest mędrszy niż owe gaduły magistry, doktory, pismaki i klechy (...).” W powyższych cytatach ponownie można dostrzec argumenty zamykające Faustowi drogę do Zbawienia. Jak człowiek pyszny może osiągnąć Pełnię Szczęścia po śmierci? Przecież pycha jest jednym z siedmiu najstraszliwszych, najgorszych i najtragiczniejszych uczynków, które zachwaszczają ludzką czystość. Ponadto wywyższając się nad innymi nie można czuć do nich sympatii. Nieustannie Faust będzie sobie wmawiał, że jest „mędrszy” niż wszyscy inni myśliciele razem wzięci. Zatem jak może miłować ludzkość?
„Choć filozofię studiowałem, medyczny kunszt, arkana prawa i teologię też, z zapałem godnym, zaiste, lepszej sprawy, na nic się zdały moje trudy – jestem tak mądry, jak i wprzódy!” Po przeczytaniu owego cytatu budzi się we mnie niespełnione szczęście. Wydawało mi się, że nareszcie odnalazłem jakiś argument, który nie posiada w sobie nijakich wad. A jednak się przeliczyłem... ale po kolei. Faust był człowiekiem wszechstronnie wykształconym. A jak wiadomo nabywanie wiedzy jest uczynkiem godnym pochwały. Ludzie posiadający odpowiednie wykształcenie, rzeczywiście są w stanie uczynić coś wielkiego dla świata. Dzięki nauce Faust mógł zrealizować swoje pragnienia... jednak ona przyniosła bohaterowi zgubę... Bo jak pisałem wyżej, Faust zaczął wywyższać się nad innymi ludźmi, poddał się pysze, stał się egoistą. Zdał sobie sprawę z tego, że jeśli chce osiągnąć swój cel musi skłonić świat, to przysłowiowego „kręcenia się wokół niego”. To wszystko nadal wciągało Fausta w przepaść potępienia i oddalało go od osiągnięcia Nieba...
„Serce z kamienia” – to określenie idealne pasuje do Fausta. Bo rzeczywiście, w jego przypadku serce służyło mu jedynie do przetłaczania krwi w organizmie. Do czego dążę? Do tego, iż znalazłem dowód na bezgraniczny egoizm Fausta. Chciałbym tu przywołać głównie postać Małgorzaty, z którą Faust miał romans a nawet dziecko. Z czasem kobieta pokochała bohatera, a on przez swą obojętność doprowadził ją do szaleństwa, w wyniku którego Małgorzata zabiła ich dziecko! Czy zatem można mówić o Zbawieniu dla człowieka, który jest skalany krwią niewinnego dziecka?
A jednak me szczęście się spełniło. Znalazłem argument, który przemawia na korzyść Fausta! „Ni włości nie mam, ni pieniędzy, obce mi są rozkosze świata. Pies żyć by nie chciał w takiej nędzy, w jakiej mijają moje lata!” Jak widać Faust był człowiekiem ubogim. A przecież wiadomo, że ubóstwo sprzyja ascezie – dobrowolnemu oddaniu się Bogu. Zresztą to widać w samym określeniu „u-bóstwo”. Czyli z łatwością zauważamy, że asceza Fausta była spowodowana pragnieniem poznania świata – zdobycia wiedzy. On dobrowolnie wyrzekł się rozkoszy, jakie ofiarował mu świat. Gdyby Faust żył jedynie w ten sposób, to po śmierci przyjąłby Zbawienie z dużo większą radością i satysfakcją niż inni ludzie...
Dochodzimy do punktu ostatecznego mojego wypracowania. Chodzi mi o śmierć Fausta. Nie wiem czemu, ale od początku ta scena przypadła mi do gustu. W tejże to scenie nasz bohater przechytrzył Mefistofelesa! Pakt, który zawarli miedzy sobą polegał na tym, iż Faust otrzyma nieśmiertelność, jednak nieustannie będzie dążył do szczęścia. A kiedy osiągnie owe szczęście będzie mógł zatrzymać tę chwilę mówiąc jej: „Jakaś pięknaś! O, nadal trwaj! nie uchodź mi!”, a wtedy czart będzie mógł zabrać do piekła jego duszę. I tak się stało. Faust wyrzekł słowa zaklęcia, ale w jednej z najgorszych chwil w swoim życiu. Mefistofeles został zaskoczony a nawet przeraził się tym („Ostatnią, pustą, najgorszą z swych chwil, tę właśnie biedak chce zatrzymać.”). Zgodnie z cyrografem bohater umiera, lecz wstawiają się za nim Aniołowie – „Ten, kto do celu w trudzie dąży, w nas ocalenie zyska.”
Znajdujemy się teraz w najtrudniejszej części wypracowania: należy ogłosić wyrok i odpowiedzieć sobie na pytanie zawarte w temacie: Czy Faust zasłużył na Zbawienie? Pomimo wielu straszliwych czynów, których dopuścił się Faust, pomimo skalania krwią niewinnych ludzi, pomimo zlodowaciałego serca, Faust posiadał w sobie także wiele wartościowych cech. Dlatego odpowiadam na pytanie: TAK, Faust jak najbardziej zasłużył na Zbawienie! Jego życie było nieszczęśliwe. A to nieszczęście i niepowodzenie wzięło się z tego, iż nasz bohater chciał pomóc ludzkości. Jednak pokierował swoim życiem nie tak, jak powinien. To przysporzyło mu wiele zmartwień i trosk, to sprawiło, że porozumiał się z diabłem i obudził w sobie antywartości, które dopełniły „dzban smutku” w życiu Fausta. A przecież chciał dobrze... Biorąc jeszcze raz pod uwagę dążenie Fausta do szczęścia – pełni życia, zauważam coś, czego nie dostrzegałem wcześniej. Skoro Faust za przyczyną swojej wiedzy chciał poznać świat, można uznać, iż szukał Prawdy. Ponadto za Faustem wstawiły się zastępy anielskie. Skoro tak się stało, to oczywiste musi być, iż droga do Nieba nie zamknęła się przed Faustem. Widocznie Miłosierny Bóg wybaczył mu wszelkie zło oraz dostrzegł poświęcenie dla ludzkości – Bożego Stworzenia. Skoro Wszechmocny za posłannictwem swych sług uznał, że Faust jest godzien Zbawienia, to ja także pokornie to uznaję. Bo jak mawiał poczciwy Rejent w komedii Aleksandra Fredry: „Niech się dzieje wola Nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba”.

„Kto szuka Prawdy – szuka Boga i dąży do Zbawienia. Czy jest tego
świadom, czy też nie”
(Edyta Stein)

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut

Teksty kultury