profil

Dokonaj oceny działalności konkwistadorów w Ameryce Południowej. Zawrzyj korzyści zarówno dla Europy, jak i dla Ameryki.

poleca 85% 1308 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze
Odkrycie Ameryki przez Krzysztofa Kolumba

12 października 1492 roku Hiszpański badacz, Krzysztof Kolumb (którego działalność odkrywcza wspierana była przez królową Kastylii i Leonu, Izabelę I Katolicką) dobił do wybrzeży wysp Kuby i Haiti. Pomijając fakt, iż sławny odkrywca do śmierci przekonany był, iż odkrył morską drogę do Indii, a wyspiarzy nazwał „Indianami”, nie można zaprzeczyć, że wydarzenie to było przełomem w postrzeganiu świata przez ówczesnego człowieka. Oto zdano sobie sprawę z faktu, że istnieją na Ziemi tereny poza „Starym Lądem” (tj. Europa, Północna Afryka, Chiny, Księstwo Moskiewskie). Co więcej nie są one zamieszkiwane, jak wcześniej przypuszczano, przez cyklopów czy też trzyrękie potwory, ale przez normalnych ludzi. W gruzach legł popularny w średniowieczu pogląd, iż Ziemia jest płaska. Da się ją opłynąć dookoła, co potwierdziły późniejsze odkrycia geograficzne. Fakt ten chwilowo wprawił w konsternację ówczesnych mieszkańcy Kastylii, którzy jednak szybko zorientowali się, jak wielkie korzyści z podboju tych lądów może czerpać Hiszpania. Bezzwłocznie zaczęto organizować wyprawy konkwistadorskie, aby jak najszybciej ucywilizować nowo odkryte terytoria.
Francisco Pizarro wyruszył z pierwszą wyprawą do Peru już dziesięć lat później. Plan był prosty: zabrać w rejs jak największą liczbę prostych, ubogich ludzi oraz żołnierzy. Tacy pragną jak najszybciej wyrwać się z biedy, przeżyć przygodę, wypełnić obywatelski obowiązek i oczywiście zarobić na tym. Ameryka Południowa kusiła wizją wielohektarowych, żyznych pól, tylko czekających na dobrego rolnika. Należało jedynie tam popłynąć i zagarnąć te tereny. Oczywiście Pizarro oraz jego ludzie spodziewali oporu ze strony ewentualnych tubylców. Nie wiedzieli jednak, że będzie to opór słaby. Inkowie (tak bowiem nazywali się ludzie zamieszkujący tamte tereny) wyniszczeni byli co dopiero zakończoną wojną domową. Dodatkowo oszołomił ich widok białych przybyszy na koniach, z bronią palną u boku. Wystarczyło więc podstępnie zaprosić ich władcę na „rozmowę w pokojowych zamiarach”, by następnie pozbawionego broni wziąć do niewoli i przejąć kontrolę nad jego królestwem. Nawet wówczas, gdy zapłacono okup za władcę, został on bestialsko zamordowany. To zaś pozostawiło głębokie rany w duszach jego poddanych – Inkowie utracili wiarę w to, że ich państwo kiedykolwiek odzyska niepodległość.
Drugi sławny zdobywca terenów Ameryki Południowej, Ferdynand Cortez (a właściwie Hernan Cortes) w rejs z własną ekipą zdobywczą samodzielnie wypłynął w 1519 r. Możliwe nawet, że Cortez, słysząc historie Pizarra o potulnych, naiwnych tubylcach, miał pokojowe nastawienie do mieszkańców Ameryki Południowej. Jednak pierwsze, co ujrzał na nowym lądzie, to zakrwawione, usłane zwłokami ofiar rytualnych mordów ku czci boga Quetzacoatla schody azteckich piramid. Wtedy konkwistador przestał mieć wszelkie skrupuły wobec takich barbarzyńców. Wykorzystując przeświadczenie Azteków, że jest wcieleniem bóstwa, nie musiał nawet walczyć, by wejść do stolicy ich kraju (Tenochtitlan), a następnie wziąć w niewolę cały lud Azteków, zaś dzięki armii znacznie lepiej uzbrojonej od prymitywnego plemienia, udało mu się stłumić bunt w 1520 roku. 13 sierpnia 1521 roku opanował imperium Azteków i tryumfalnie wrócił do swej ojczyzny.
Europa zauważała wówczas tylko niezliczone bogactwa, przywiezione na Stary Ląd przez konkwistadorów. Widziano same korzyści z konkwisty. Nie brano jednak pod uwagę faktu, iż tony złota wywiezione przez Pizarra z Ameryki Południowej to przetopione uprzednio bez skrupułów figurki bóstw Inków. W szale zakupów i radości ze zdobytych bogactw nikt nie przejął się zbytnio tym, że szlachetne kruszce, z których kastylijskie damy dworu robiły sobie biżuterię, zostały zdobyte świętokradczo. Do Hiszpanii zostało również sprowadzonych wielu niewolników, którzy znacznie ułatwili życie co bogatszym mieszkańcom Półwyspu Iberyjskiego, pełniąc funkcję nieodpłatnych służących. Aż do połowy XIX wieku pozbawiania istot ludzkich wolności nie uważano za nic złego. Jedynie Kościół miał wiele przeciwko takiemu łamaniu praw boskich i ludzkich, co w konsekwencji doprowadziło do sporu pomiędzy wygodną magnaterią Hiszpańską a duchowieństwem.
Niestety, Kościół oprócz działań na rzecz zniesienia niewolnictwa w owych czasach nie uczynił nic w celu polepszenia bytu Indian. Co więcej – w dużej mierze przyczynił się do wyginięcia tradycji rdzennych mieszkańców Ameryki Południowej. Otóż księża i zakonnicy (franciszkanie i dominikanie), którzy u boku Corteza, Pizarra, czy de Almagro udawali się do Ameryki, siłą (tzn. „ogniem i mieczem”) nawracali pogan. Działania te były jawnie wspierane i dofinansowywane przez wyższe instancje chrześcijańskie. Niewielu katolików sprzeciwiało się wyzyskowi i polityce wyniszczania.
Oczywiście dzięki wyprawom konkwistadorskim dynastia kastylijska powiększyła również terytorium swego kraju o żyzne ziemie Peru, Meksyku, czy Chile. Francisco Pizarro założył w Peru miasto Lima (stolica państwa), które wkrótce zaczęło się dynamicznie rozwijać i do dziś jest największym ośrodkiem handlowym, przemysłowym i komunikacyjnym w kraju. Ci niewolnicy, którzy nie zostali przetransportowani do Kastylii, zostali zmuszeni do katorżniczej pracy w kopalniach złota i srebra na miejscu, które wraz z uprawą kukurydzy, trzciny cukrowej, kakao i bawełny przynosiły Hiszpanii z roku na rok coraz większe dochody. Niestety ciężkie warunki życia i pracy, a również całkowity brak odporności na choroby zakaźne, przywiezione prze konkwistadorów z Europy, oraz pogromy, rzezie i szubienice hiszpańskie, spowodowały olbrzymią śmiertelność wśród tubylczej indiańskiej ludności. Jej liczebność zmniejszyła się przynajmniej o połowę. Ludność, a więc w konsekwencji dziedzictwo kulturowe Inków i Azteków, zostały wyplenione i puszczone w niepamięć. Dziś możemy jedynie oglądać ruiny i czytać subiektywne pisma konkwistadorów na temat barbarzyńskich zwyczajów tubylców, nie dowiadując się o Inkach i Aztekach niczego pozytywnego.
Z perspektywy czasu konkwista uważana jest za zjawisko negatywne. Uważa się, iż destrukcyjnie wpłynęła na kulturę Inków, czy Azteków. Jednak winę za to ponoszą zarówno świeccy, jak i duchowieństwo. Brutalnie, z dnia na dzień, wyniszczono wiele plemion, aby na zgliszczach starej cywilizacji postawić nową – „lepszą”, „bardziej rozwiniętą”, nieważne, za jaką cenę. Z drugiej strony należy pamiętać o tym, iż był to jedyny sposób rozwoju nie tylko Półwyspu Iberyjskiego, ale i całej szesnastowiecznej Europy. Oto bowiem zaistniała możliwość powiększenia państw o te nieznane, a zarazem jakże obiecujące lądy, a tym samym zmniejszenie przeludnienia na Starym Kontynencie. Jedno jest pewne – gdyby nie konkwista, dziś nie mielibyśmy Ameryki Łacińskiej. Kto wie? Może ludzie zamieszkujący tamte tereny do tej pory chodziliby w przepaskach z liści, mieszkali w prymitywnych warunkach z dala od cywilizacji i po dziś dzień oddawaliby odprawialiby barbarzyńskie rytuały ku czci swoich bóstw, tak jak w epoce prekolumbijskiej. Jednak to do nich tak naprawdę należy ocena: czy naprawdę byłaby to dla nich rzeczywistość gorsza od życia w świadomości, że postęp cywilizacyjny na terenach obecnego Meksyku, Chile, czy Peru, był w dużej mierze krwawym owocem ucisku i wyniszczania ich przodków oraz mieszania z błotem ich rdzennej kultury i tradycji?


JUSTYNA ZALEWSKA II PI

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 6 minut