profil

Cierpienie – niepotrzebny ból, a może źródło inspiracji?

poleca 85% 108 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Dzień jak każdy inny. Mała dziewczynka wraca ze szkoły do domu. Przechodzi przez jezdnię i nagle... boom – pijany kierowca. Lekarze stwierdzają:... nie będziesz chodzić, przykro nam. Jej też.

Mijają lata. Jej rówieśnicy zakochują się, bawią i zakładają rodziny. A ona?
Całe jej życie to opery mydlane w telewizji. Cały świat to małe, puste mieszkanie gdzieś w bloku. Jest sama, nikt jej nie odwiedzi, nikt nie przytuli i nie porozmawia. Spisana na straty przez dawnych przyjaciół, staje się trędowata. Czy ona cierpi?

Odpowiadam bez namysłu – tak. Bo kto z nas będąc na jej miejscu by nie cierpiał? Chyba nikt, bo my ludzie jesteśmy jednostkami, dla których cierpienie ma wręcz symboliczne znaczenie. Każdy z nas jest stworzony do tego aby cierpieć, gdyż nasz gatunek jako niedoskonały, nie jest w stanie pozbyć się tego uczucia.

Zastanawiam się, dlaczego motywem tylu naszych czynności jest cierpienie.

Dlaczego u podstaw wszystkich niezapomnianych rzeczy, które tworzymy leży nieskończony, nieprzezwyciężony smutek niezrozumienia. Dlaczego
to właśnie cierpienie pcha nas na najwyższe wyżyny ku chwale i zaszczytom, ku przezwyciężeniu siebie.

Nigdy nie wysychającym źródłem cierpienia jest niespełnienie, niemożność, niezgoda na rzeczywistość tak daleką od naszych wyobrażeń, zranione uczucia, wewnętrzna dysharmonia, żal. Twórczość jest ucieczką od cierpienia, w dziedzinę piękna, krótkotrwałej radości kreacji, przebłysku olśnienia, immanentnego ja. Jestem, bo piszę, śpiewam, maluję, komponuję, oddalam się w stronę idei. Jakie to chwilowe, przemijalne. Znajduję ukojenie i poczucie bezpieczeństwa, malejące jednak z każdą zakończoną działalnością.

Znowu nie to. Mogłem to zrobić lepiej, twórczość znowu rodzi poczucie niespełnienia. Wspominam ofiary, jakie ponoszę, by zaistniała, smutek otoczenia, które porzucam dla swoich „mrzonek”. Mój sukces może rodzić zazdrość, zawiść, czyjeś zawiedzione zamiary, także czyjeś cierpienie, najprawdziwszy ból.

Czy warto ponosić takie ofiary? Po pierwsze i tak w zasadzie nie mamy wyboru, tworzymy w imię zachowania własnej tożsamości. Bezczynne cierpienie to samobójstwo, nawet jeśli niedosłowne, to najprawdziwsze. Cierpienie jest jednocześnie najbardziej egoistycznym z uczuć, rodzi dumę i nieodłącznie jej poczucie wywyższenia, ponoszenia ofiary w imię wyższych celów, często nieodgadnionych dla pospolitego tłumu. Poczucie wywyższenia to z kolei zarazem poczucie wyobcowania, zdaje się tak dalekie od wspólnie przeżywanej radości. Wolność to często także zgoda na cierpienie. Ile trzeba się wycierpieć w dążeniu do obiecanej harmonii z własnym losem.

Czy ktoś kiedyś osiągnął ją naprawdę, nie wierzę, by świadomie. Prawdopodobnie mogą ją osiągnąć nasze wytwory, mogą nieść innym wyzwolenie od cierpienia. To po drugie. Po trzecie uświadomione cierpienie daje nam wolność, niezbędny dystans, nieskończone oddalenie od czasu i miejsca, albo nieskończone na nich skupienie.

To to samo. Nieskończenie skupiając się na własnym wnętrzu, na własnym cierpieniu osiągam doskonale zespolenie z całym światem, tworząc daję radość, która pozwala innym zapomnieć o cierpieniu, i tak bez końca. Przestaję cierpieć? Nie, oddalam je tylko, przenoszę na swoje czynności. Mój zrozpaczony umysł może stworzyć rzeczy doskonałe, wolne od cierpienia, od wszelkich uczuć, bo doskonale oddalone od mojej osoby.

Najwyższym wyrazem dysharmonii staje się doskonałe piękno, nie budzące niczyich wahań, bezwarunkowe, piękno, które pozostawia osobę twórcy w swoim cieniu, przerastając go, wmiatając w pustkę samotności i niezrozumienia, które przecież znowu mogą stać się doskonałym zaczynem.
Na zakończenie. Cierpienie, sytuacje trudne i konfliktowe, zranienia to doświadczenia, które, przeżywamy, na co dzień. Jak ktoś obliczył 75% naszego życia składa się z niepokojów, frustracji, cierpienia i walk. Są okresy w naszym życiu, kiedy jesteśmy bardzo przygnębieni, odczuwamy ból fizyczny lub psychiczny, lęk, niepewność, gorycz, samotność lub odrzucenie. Jak wielu z nas cierpi z powodu utraty bliskiej osoby, rodziców, rodzeństwa, małżonka czy dziecka, jak wielu odczuwa ogromny ból fizyczny, jak wielu czuje się odrzuconymi jak wspomniana przeze mnie na początku dziewczyna. Nigdy nie zaakceptowanymi przez rodziców, rodzeństwo czy teściów, jak wielu zostało zdradzonych przez współmałżonka czy najbliższego przyjaciela, jak często plotka zniszczyła nasze życie?...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty