profil

Style radzenia sobie z chorobą

poleca 86% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W języku psychologii sformułowanie ‘style radzenia sobie’ (czyli posiadany przez jednostkę, charakterystyczny dla niej repertuar strategii radzenia sobie z sytuacjami stresowymi) odnoszone jest przeważnie do sytuacji stresowych, do których choroba, szczególnie w dzisiejszych czasach, zdecydowanie się zalicza. Zmiany w strukturze przyczyn zgonów (choroby zakaźne o ostrym, epidemicznym przebiegu zostały wyeliminowane na skutek gwałtownego rozwoju metod leczenia i zapobiegania im, a zastąpiły je przewlekłe choroby układu krążenia, udary mózgu, nowotwory, wypadki) , rosnąca liczba dowodów na wpływ określonych nawyków na poprawę lub pogorszenie stanu zdrowia (warto tu wspomnieć o tak zwanym Wzorze zachowania A, odporności psychicznej, czyli właściwościach psychicznych umożliwiających utrzymanie dobrego zdrowia mimo niekorzystnych okoliczności czy nałogach), a także rozwój inwazyjnych metod diagnostyki i leczenia wymagających skomplikowanej aparatury medycznej oraz postępująca biurokratyzacja medycyny określane mianem technicyzacji czy wręcz dehumanizacji, jest dla pacjentów źródłem stresu. Jeśli dodać do tego rosnące w związku z technicyzacją i długością trwania choroby koszty leczenia i diagnostyki, to zaczyna być jasne, że trzeba zacząć, jak największy nacisk kłaść na profilaktykę i promocję zdrowia, w czym wielką rolę ma do odegrania psychologia, gdyż ludzie zdrowi potrzebują większej niż chorzy zachęty do działań na rzecz poprawy zdrowia.
Wracając zaś do tematu, najbardziej dokuczliwym objawem choroby somatycznej jest ból, który prócz bycia powodem cierpienia, jest odbierany jako sygnał zachodzących w organizmie niepokojących zmian i zapowiedź niekorzystnych następstw. To powoduje ograniczenie możliwości pełnienia innych ról społecznych, co wraz z wcześniej wspomnianymi okolicznościami towarzyszącymi diagnostyce i leczeniu powoduje dodatkowe obciążenie psychiczne chorego. Choroby, z którymi przychodzi dziś borykać się zarówno chorym, jak i lekarzom, to, jak już wspomniano, przede wszystkim choroby przewlekłe trwające nieraz nawet kilkadziesiąt lat. Na skutek właściwego leczenia zwykle dochodzi do pewnego opanowania choroby, co jednak nie wyklucza czasowych pogorszeń, które wymuszają kolejne zmiany terapii. Tym samym choroba wciąż na nowo zakłóca realizację życiowych celów i zadań, a nawet zmusza do ich modyfikacji czy porzucenia. Upośledza możliwości funkcjonowania w rolach innych niż chory (np. pracownika, spowalniając lub udaremniając rozwój zawodowy czy awans, a nawet przymusowe rozstanie się ze sprawowanym stanowiskiem). Wraz z wzrostem kosztów leczenia powoduje to pogorszenie się sytuacji materialnej rodziny. Bywa, że choroba doprowadza do rozpadu więzi rodzinnych, choć nie jest to regułą – opieka nad osobą chorą może dodatkowo łączyć rodzinę skupioną na jednym celu. Wymienione powyżej okoliczności wpływają na procesy poznawcze i utrwalają się jako tak zwany obraz własnej choroby, koncepcja choroby czy teoria choroby. Struktura ta zawiera zwykle następujące elementy: obrazy przyczyn choroby, jej istoty, własnego aktualnego stanu, poglądy na temat przebiegu, czasu trwania i efektów leczenia oraz skutków choroby. I choć ta reprezentacja stanu pacjenta z medycznego punktu widzenia może okazać się niepełna czy nietrafna, to pełni ona ważną funkcję regulacyjną – stanowi podstawę pierwotnej i wtórnej oceny sytuacji. W tym miejscu wskazane jest odwołać się do teorii stresu Lazarusa.

Zgodnie ze wspomnianą teorią ocena pierwotna to ciągły proces oceny poznawczej transakcji z otoczeniem ze szczególnym uwzględnieniem tych elementów relacji, które mają znaczenia dla dobrostanu jednostki. W takiej perspektywie sytuacja może zostać oceniona jako nieistotna, sprzyjająca lub stresująca. Warto zwrócić uwagę, że jest to ocena całkowicie subiektywna, zależna od jednostki. W ocenie pierwotnej sytuacja stresowa może zostać oceniona jako krzywda (odnosi się do już zaistniałej szkody, straty wartościowych obiektów, jak samoocena, ocena społeczna, bliska osoba), zagrożenie (takie same szkody z tym, że jeszcze nie nastąpiły, są na razie antycypowane) i wyzwania (czyli możliwości poniesienia szkód, ale i zarazem zyskania czegoś). Z każdą z tych ocen łączą się specyficzne dla niej emocje – krzywdzie towarzyszą złość, żal, smutek; dla zagrożenia są to strach, lęk, martwienie się. Natomiast obraz emocjonalny wyzwania jest nieco bardziej skomplikowany – obejmuje emocje negatywne podobne, jak w wypadku zagrożenia oraz pozytywne: nadzieję, zapał, podniecenie, rozweselenie. Uznanie sytuacji za stresową podczas pierwotnej oceny daje początek niemal równoczesnej ocenie wtórnej, czyli określenia możliwości podjęcia aktywności zmierzającej do usunięcia lub złagodzenia skutków stresu, a w przypadku wyzwania doprowadzenia do osiągnięcia dostępnych korzyści. Oczywiste jest, że ocena pierwotna choroby może przybierać każdą z tych trzech form. W przypadku oceny jako krzywdy mogą pojawić się pytania typu: „Dlaczego ja?", „Za co mnie to spotkało?" W odniesieniu do przyszłości choroba może być traktowana jako zagrożenie cenionych wartości takich, jak: życie (nawet jeśli nie istnieją podstawy do takiej oceny), sprawność, samoocena, relacje z innymi ludźmi. Jeżeli zaś pacjent ma świadomość możliwości leczenia choroby i własnego w tym udziału, to sytuacja zostanie przez niego oceniona jako wyzwanie. Tak samo mogą zostać wtedy potraktowane perspektywy realizacji celów życiowych pomimo ograniczeń spowodowanych chorobą. Oceny te są jednak trudno uchwytne, ponieważ nawet w określonym momencie nie są stabilne i jednoznaczne. Zwykle charakteryzują się dynamiką i współwystępowaniem różnych elementów (np. zagrożenia i wyzwania). Jeszcze bardziej widoczne są zmiany oceny poznawczej w wymiarze czasowym – stają się wtedy odzwierciedleniem zmian w obiektywnej sytuacji pacjenta. Wiąże się to ze zjawiskiem wtórnych zysków czyli poprawą pod jakimś względem sytuacji po stwierdzeniu zachorowania. Mogą one przybrać dwie formy – korzyści (wskutek choroby wzrastają możliwości zaspokajania pewnych potrzeb; np. skupienie się uwagi bliskich na chorym, który czuje się zwykle osamotniony w chorobie) lub ulg (zwolnienie z pewnych obowiązków, które może być atrakcyjne dla chorego, jeśli aktualne zadania przekraczają lub są na granicy możliwości). Wszystkie te skutki choroby są podstawą dla tak zwanego bilansu choroby . Najczęściej jest on ujemny – choroba oceniona została jako sytuacja stresowa, co pozwala przypuszczać, że chory podejmie próbę zastosowania jakiejś strategii działania zmierzającej do zlikwidowania źródła stresu. Znacznie gorsze z punktu widzenia zdrowia są bilanse bliskie zeru czy dodatnie – w takiej sytuacji pacjent może nie podjąć leczenia i kontynuować dotychczasowy tryb życia, a nawet celowo opóźniać powrót do zdrowia. Takie zachowania mogą też być efektem zaprzeczania chorobie, czyli nieprzyjmowania do świadomości faktu zachorowania lub konsekwencji choroby mimo dostępnych informacji i intelektualnych możliwości ich wykorzystania.

Ocena sytuacji wyraża się, jak już zostało wspomniane, także pod postacią konkretnych emocji, przeważnie negatywnych. Do wymienionych wcześniej można dodać jeszcze poczucie winy, wstyd (w odniesieniu do przypisywania przyczyn choroby sobie lub do następstw choroby dla rodziny), przygnębienie, apatia (gdy przeważa uczucie bezradności) czy nawet rozpacz (gdy straty odbierane są jako nieodwracalne). Jako, że same w sobie stanowią dodatkowe źródło cierpienia, tym bardziej pobudzają chorego do działań poprawiających jego samopoczucie. Jest to radzenie sobie ukierunkowane na emocje. W przypadku sytuacji stresowej, jaką jest choroba, najczęściej radzenie sobie ma na celu opanowanie lęku. Wspomniana wyżej została reakcja zaprzeczania chorobie. Ma ona charakter nieświadomy i pełni funkcję ochrony przed zagrożeniem, co upodabnia ją do mechanizmów obronnych takich, jak wyparcie. Oczywiste jest, że chory musi rozpoznać pewne sygnały zagrożenia, aby reakcja została uruchomiona, ale są one mgliste i niepełne. Reakcja zaprzeczania spełnia swoją rolę w odniesieniu do radzenia sobie ukierunkowanego na emocje, natomiast uniemożliwia zadziałanie radzenia sobie ukierunkowanego na cele zdrowotne, więcej nawet – może powodować podejmowanie działań, które są szkodliwe dla zdrowia. Znacznie mniej niekorzystnych konsekwencji niesie ze sobą adaptacja poznawcza do zagrażających wydarzeń . Następuje ona w trzech fazach. Faza pierwsza – poszukiwanie znaczenia następuje przez atrybucję przyczyn oraz przewartościowanie życia (najczęściej negatywne – spowodowane chorobą zmiany na gorsze). Faza druga – odzyskiwanie poczucia kontroli nad sytuacją stresową, najczęściej poprzez kontrolowanie domniemanych przyczyn choroby. Trzecia faza – odzyskiwania poczucia własnej wartości na drodze porównań społecznych (najczęściej tak zwane porównania „w dół”, czyli do osób znajdujących się w gorszej sytuacji). Ostatnia forma radzenia sobie z chorobą ukierunkowanego na emocje to ich ekspresja. Nie polega ona, jak dwie poprzednie, na wykorzystaniu mechanizmów poznawczych w celu przemodelowania obrazów sytuacji i samego siebie, w taki sposób, aby przestały być źródłem negatywnych odczuć. Intensywne przeżycia mogą znaleźć wyraz w zachowaniu werbalnym i niewerbalnym, co może doprowadzić do rozładowania emocji. Wydawać się to może dyskusyjne w odniesieniu do definicji pojęcia radzenia sobie, która wyklucza pojawiające się automatycznie reakcje. Jednak niektóre formy ekspresji emocji nie należą do spontanicznych, lecz wymagają kontrolowania. Co więcej zachowania takie mogą być celowe, zaplanowane i być ukierunkowane właśnie na świadome zmiany własnego stanu emocjonalnego. Ekspresja emocji może przyjmować różne formy, jak np. płacz w momencie zapoznania się z diagnozą, napady paniki w przeddzień operacji, wybuchy gniewu, gdy okazuje się ona nieskuteczna. Nieco bardziej zorganizowaną formą jest opowiadanie o swoich przeżyciach, odczuciach wywołanych przez chorobę. Skuteczność tego sposobu radzenia sobie z emocjami jest bardzo zależna od indywidualnego stylu radzenia sobie. Niekontrolowane wybuchy naruszające normy zarówno społeczne, jak i własne, mogą pociągnąć za sobą pojawienie się (zamiast np. złości) wstydu czy poczucia winy. Towarzyszące takiej gwałtownej ekspresji zmiany fizjologiczne mogą ujemnie wpływać na stan zdrowia. Nawet wyrażanie emocji w formie werbalnej zależne jest od jednostki.
Drugim, odmiennym stylem radzenia sobie jest działanie ukierunkowane na cele zdrowotne, czyli aktywność mająca na celu poprawę stanu własnego zdrowia. Nazywane jest ono instrumentalną bądź zadaniową formą radzenia sobie z chorobą. Aby ją scharakteryzować należy odwołać się do teorii Tadeusza Tomaszewskiego. Sytuację człowieka chorego wyznaczają dwie wartości aktualna choroba (wartość negatywna) oraz potencjalne zdrowie (wartość pozytywna). Sprzyja to działaniom mającym na celu uwolnienie się od choroby, a przynajmniej jej spowolnienie (unikanie wartości negatywnej) oraz odzyskanie zdrowia (dążenie do wartości pozytywnej). Konieczne do podjęcia takich działań jest trafna percepcja stanu swojego zdrowia i przekształcenie tego obrazu na zadanie, które polegać będzie na zmianie początkowej sytuacji niepożądanej na końcową pożądaną. Realizacja tego zadania zależy od możliwości – pozytywnych (wewnętrzne lub zewnętrzne zasoby, wykorzystywane do pokonania choroby; właściwe nawyki, dobry lekarz,) i negatywnych (nietolerancja na leki, nałogi). Z tego dość ogólnego opisu wynika jasno, że działanie instrumentalne składa się z poznawczych (umożliwiających uzyskanie informacji o chorobie, kształtowanie jej obrazu, decydowanie o podjęciu działania i organizowania zachowania) i behawioralnych (obserwowalnych czynności zmierzających do poprawy zdrowia) strategii. Należy tu także dodać celowe, często wymagające dużego wysiłku powstrzymywanie się od czynności szkodliwych, co naprowadza nas na intencje chorego, które decydują o włączeniu danego działania do instrumentalnego radzenia sobie. Przy tej okazji warto wspomnieć również o dwóch kategoriach czynności chorego – wykonywaniu zaleceń lekarskich i działaniach podejmowanych z własnej inicjatywy, które są chętnie stosowaną formą instrumentalnego radzenia sobie, nasilającą się w miarę trwania choroby. Z punktu widzenia lekarzy jest to niepokojące, gdyż niektóre z takich działań mogą uniemożliwiać skuteczne leczenie. Niektóre jednak, jak przestrzeganie określonej dla danej grupy chorych diet, oszczędzanie się, mogą wspomagać proces powrotu do zdrowia.

Na instrumentalne radzenie sobie wpływają również emocje. Opisany wcześniej przykład reakcji zaprzeczania, kiedy działanie skierowane na leczenie nie jest możliwe do podjęcia, gdyż nie zostało ono sobie uświadomione. Zdarzają się również sytuacje, gdy gwałtowna ekspresja silnych emocji wzbudzonych przez diagnozę niejako wyłącza zdolność percepcji następujących po niej zaleceń, a tym samym udaremnia zastosowanie się do nich. Oczywiści jest i druga strona medalu – emocje mogą stanowić czynnik energetyzujący, pobudzający do działania, czyli odgrywać rolę motywu czy popędu. W przeprowadzanych w Polsce przez zespół Ireny Heszen-Niejodek badaniach udowodniono hipotezę, że średni poziom lęku najbardziej sprzyja angażowaniu się w działalność ukierunkowaną na zdrowie. Zbyt słaba motywacja nie zapewnia dostatecznego poziomu zaangażowania i wytrwałego utrzymania wysiłków, zaś zbyt silna prowadzi do dezorganizacji spowodowanej przesadnym pobudzeniem emocjonalnym. Niestety przedmiotem badań, jak dotąd, nie stały się emocje pozytywne (nadzieja, zapał), ale należy się spodziewać, że ich związek z działaniem instrumentalnym jest podobny.

Jak zostało już wcześniej wspomniane skuteczność i powodzenie każdej strategii zależne są od indywidualnych stylów radzenia sobie. Spośród wszystkich klasyfikacji stylów radzenia sobie, najlepiej zdaje się pasować do sytuacji choroby ta, która odnosi się do postawy wobec informacji o wydarzeniu stresowym . Zgodnie z nią wyróżniamy dwa style radzenia sobie z informacjami – konfrontację (koncentrację na chorobie jako źródle stresu, gotowość do poszukiwania i wykorzystywania informacji na jej temat) i unikanie (odwracanie uwagi od źródła stresu i własnych reakcji, odwracanie się i ochrona przed informacjami i ich wykorzystaniem, skupianie się na nie-stresowych formach aktywności). Każde działanie instrumentalne skierowane na odzyskanie zdrowia opiera się na informacjach – ich poszukiwaniu, gromadzeniu, przetwarzaniu i wykorzystywaniu. W konkretnym przypadku choroby są to działania takie, jak obserwacja objawów choroby, korzystanie z różnych źródeł wiedzy medycznej, porównywanie uzyskanych informacji z własnymi przekonaniami, ocena zebranych informacji i wreszcie wykorzystanie ich w ramach konkretnej aktywności. Odnosi się to zarówno do stosowania się do zaleceń lekarskich (należy ich wysłuchać, zapamiętać, zrozumieć), jak i do czynności podejmowanych z własnej inicjatywy (trzeba wyszukać szczegółowe opisy diet i zalecane formy ruchu). Jednak podejście konfrontacyjne może przynieść również negatywne efekty, gdy zastosujemy je do czynników, które nie mają wpływu na instrumentalne radzenie sobie, ale zwiększają poziom negatywnych emocji, co może doprowadzić do pogorszenia stanu zdrowia. W takiej sytuacji należałoby odwołać się do stylu unikania – zapewni to niejako odcięcie od nieistotnych, drobnych uciążliwości wynikających z choroby, co w efekcie ułatwi adaptację. Strategia unikowa może również chronić przed lękiem wywołanym skomplikowaną aparaturą diagnostyczną czy zabiegową, jak również przed poczuciem bezradności wobec dolegliwości nieuleczalnych. Z powyższych rozważań wynika, że obie strategie podejścia do informacji są użyteczne, aczkolwiek każda w innej sytuacji, co wymaga od chorego pewnej elastyczności i wykorzystywania w zależ-ności od swojej aktualnej sytuacji zarówno strategii radzenia sobie konfrontacyjnych skierowanych na emocje i instrumentalnych, jak i unikowych skierowanych na emocje i instrumentalnych, co daje dość duży wachlarz możliwości.

Na koniec kilka wątpliwości. Wyniki badań empirycznych potwierdzają postawioną hipotezę tylko częściowo – najlepsze zdolności przystosowawcze wykazywali pacjenci posługujący się różnorodnymi strategiami, zmieniającymi się w czasie . Jednak w innych badaniach udowadniano, że w przypadku osób przewlekle, długotrwale chorych najskuteczniejsze są jednorodne strategie bierne lub też odwrotnie aktywne . Jeszcze inne badania nie doszukały się żadnych powiązań pomiędzy stosowanymi strategiami a efektywnością radzenia sobie . Istnieje również obszerny i w miarę jednolity pod względem wyników materiał empiryczny, który dowodzi zgodności uruchamianych strategii z indywidualnymi preferencjami uwarunkowanymi stylem radzenia sobie. Przynajmniej w niektórych sytuacjach medycznych takie dopasowanie jest ważniejsze niż próby dostosowania strategii do aktualnej sytuacji . Do chwili obecnej przeprowadzono wiele różnych badań w różnych grupach klinicznych, co dało podobne wyniki. Dostosowanie postępowania do indywidualnego zapotrzebowania pacjentów na informacje poprawiło efekty interwencji mających na celu przygotowanie do stresowych procedur medycznych, jak cewnikowanie serca , zabiegi ginekologiczne , endoskopia . Podobne wyniki przyniosły badania, w których odpowiednio do indywidualnego stylu radzenia sobie pacjenta stosowano interwencję ukierunkowaną na rozwiązywanie problemów lub na emocje .

Z powyżej przytoczonych badań jasno wynika, że ocena efektywności stylów radzenia sobie ze stresem wywołanym chorobą powoduje różne kontrowersje, szczegółowe wątpliwości. Wiąże się to z pewnością ze złożonością natury samej choroby jako źródła stresu, jak również jej powiązań i wpływu na praktycznie każdą dziedzinę życia człowieka. Stanowi to duży problem dla chorego i dla badacza. Jednocześnie ta rozległość i różnorodność wymiarów stanu chorobowego daje pacjentowi szansę znalezienia jakiegoś obszaru dającego się kontrolować. Nawet w przypadku chorób ze złą prognozą, postępujących i powodujących wzrastające cierpienie, chory jest w stanie zapanować nad własnymi emocjami, zacieśnić więzy z rodziną. Znane są przypadki realizowania się na niwie zawodowej nawet pomimo cierpienia, odkrywania w sobie nowych możliwości twórczych w oczekiwaniu na śmierć. Większość osób cierpiących na choroby przewlekłe stosuje, pomiędzy najbardziej krytycznymi początkowym i końcowym etapem choroby, na tyle efektywne style radzenia sobie, że nie można w ich przypadku mówić o odczuwaniu wyższego poziomu stresu czy gorszej samooceny w porównaniu z osobami zdrowymi.

Należałoby jeszcze tylko zauważyć, że efektywność stylu radzenia sobie zależy w pewnym stopniu również od personelu medycznego. W dalszym ciągu ponad połowa lekarzy uważa, że pacjentowi nie powinno się udzielać informacji na temat stanu jego zdrowia w przypadku chorób przewlekłych i złych prognoz. Tymczasem właściwie przekazane wiadomości – dostosowane intensywnością, rozłożeniem w czasie czy zrozumiale sformułowane – może wydatnie wspomóc zarówno proces radzenia sobie z chorobą, jak i leczenia. Zwróćmy uwagę na to, że poinformowanie pacjenta o rozpoznaniu ma konkretny cel: zmniejszenie niepokoju. Należy spokojnie rozważyć, kiedy i w jakich okolicznościach udzielić informacji. Dobrze jest uniknąć obciążania pacjenta informacjami na temat dalszego leczenia, możliwych trwałych konsekwencji choroby, na początku, kiedy sam fakt zachorowania jest dużym zaskoczeniem wymagającym wysiłku adaptacyjnego.

Informacje o konieczności wprowadzenia drastycznych zmian w dotychczasowym życiu pacjenta nie powinny spaść na niego nagle, gdy jest wyczerpany zarówno samą chorobą, jak i czynnikami astenizującymi (niedobór snu, frustracja potrzeb), ale raczej powinny być rozłożone w czasie i być połączone z wskazówkami, jak realnie zmniejszyć niekorzystne następstwa choroby. Proces przyswajania złych wiadomości wymaga czasu. Nie należy za wszelką cenę nie dopuścić do milczenia – nie jest ono świadectwem niekompetencji czy ignorancji, ale daje szansę choremu na stawienie czoła informacjom. Postępowanie lekarskie powinno zawierać przekazanie złej wiadomości – udzielenie rzeczowej informacji; stawienie czoła reakcji pacjenta na otrzymaną wiadomość (okazanie pacjentowi zrozumienia, zasygnalizowanie gotowości do wsparcia ujawnienie własnych emocji); zmierzenie się z problemem, szukanie rozwiązań i sposobów złagodzenia cierpień związanych z chorobą, przy czym za pierwszym razem należy ograniczyć się do dwóch pierwszych faz, aby dać pacjentowi czas na oswojenie się z informacjami i otrząśnięcia z szoku. Ważne jest dowiedzieć się, co pacjent już wie, podejrzewa, ustalić na jaką ilość informacji jest gotów (np. „Co lekarz powiedział panu wcześniej?”, „Kiedy pojawiły się pierwsze objawy, to pomyślał pan, że co to może być?”), obserwować przekaz niewerbalny ze strony pacjenta. Można zacząć od oględnego stwierdzenia, że choroba wygląda na poważniejszą, niż się to na początku wydawało i, jeśli pacjent zareaguje gwałtownym przygnębieniem czy złością, na tym poprzestać. W pierwszych chwilach (szczególnie w przypadku negacji choroby) nie należy podejmować prób zmiany nastawienia chorego, ważne jest natomiast udzielenie szczegółowych informacji o swoich działaniach w obrębie leczenia. Z badań wynika, że w pamięci pacjentów pozostaje około 30% informacji. Aby zmienić ten wynik, można zastosować proste zdania, zrezygnować z naukowych terminów na rzecz prostego języka opisowego, zapowiedzieć na początku, o czym będziemy mówić (np. „Mam zamiar powiedzieć panu, co panu dolega, jakie badania będą jeszcze potrzebne, jaki będzie dalszy przebieg choroby, jakiego potrzebuje pan leczenia i w jaki sposób może pan sam sobie pomóc”), przed podaniem kolejnej porcji informacji przypomnieć jej kategorię i dać szansę pacjentowi na przyswojenie sobie poprzedniej i ochłonięcie. Nie powinno się odbierać pacjentowi kategorycznie nadziei, dzielić pacjentów na uleczalnych i nieuleczalnych, stawiać prognoz, choćby nawet chory na to nalegał. Nie należy okłamywać pacjenta, nawet w dobrej wierze, ani wyrażać nieszczerego wsparcia (np. „wszystko będzie dobrze”). Koniecznie trzeba wyjaśnić wszystkie wątpliwości pacjenta i zapewnić mu poczucie wsparcia i ciągłości opieki (np. przez umówienie się na kolejną wizytę), zadbać, aby po takiej rozmowie dotrzymał mu towarzystwa ktoś bliski, gdyż uwaga i oparcie ze strony rodziny jest mu potrzebne. Przy okazji warto wspomnieć o roli, jaką ma do spełnienia w sytuacji przewlekłej choroby rodzina. Lekarz może zasugerować zwrócenie się do instytucji formalnych typu stowarzyszenia, kluby osób cierpiących na to samo lub podobne schorzenia, wskazać konkretne adresy czy numery telefonów, pod którymi można szukać zarówno pomocy praktycznej, jak i psychologicznej. Takie działanie może pomóc rodzinie znaleźć rozwiązanie problemu przed jakim staje np. na drodze pozyskania akceptacji, oparcia społecznego. Możliwe, że wytrąci to członków rodziny ze strategii tak zwanej „pasywnej oceny sytuacji”, zmobilizuje do działania. Badania wskazują, że jest to jedna z częściej stosowanych strategii. Na pewno daje ona subiektywne poczucie zmniejszenia stresu, ale na dłuższą metę, może prowadzić do pogorszenia sytuacji. W dzisiejszych czasach personel medyczny staje przed bardzo trudnymi z psychologicznego punktu widzenia zadaniami. Samo przekazywanie złych wiadomości to trudna sztuka, szczególnie w sytuacji dodatkowo stresującej, jaką jest choroba. Należy jednak pamiętać, że im pełniejszy obraz choroby ma pacjent, tym łatwiej jest mu podjąć działania z zakresu strategii radzenia sobie z sytuacją stresującą i tym będą one efektywniejsze.



BIBLIOGRAFIA:
1. „Psychologia medyczna. Główne kierunki badań” I. Heszen-Klemens (1983), Katowice: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego
2. „Rola psychologa w diagnostyce i leczeniu chorób somatycznych” I. Heszen-Niejodek (1990), Warszawa: PZWL
3. „Psychologiczne problemy człowieka chorego. Z zagadnień współpracy pracownika służby zdrowia z pacjentem” M. Kulczycki (1971), Wrocław: Ossolineum
4. „Psychologiczne problemy chorych z zawałem serca” (wyd.2) K. Wrześniewski (1986), Warszawa: PZWL
5. „Psychologia. Podręcznik akademicki” J. Strelau (red.), tom 3 (rozdz. 55–58) I. Heszen-Niejodek i K. Wrześniewski (1999), Gdańsk: Gdańskie wydawnictwo Psychologiczne
6. Publikacje naukowe na stronach internetowych – „Style zmagania się z sytuacją trudną wywołaną chorobą w rodzinach z pacjentami z SM” D. Ochojska oraz „Przekazywanie informacji pacjentom” M. Osipczuk

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 19 minut