profil

Reportaż o sytuacji na rynku ubraniowym "Krach snobizmu, bum wartości"

poleca 86% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Jest w polskim społeczeństwie wiele zjawisk, które sprawiają, że łapiemy się za głowy i z wielkim niepokojem myślimy o przyszłości. Jednemu z takich zjawisk, na przykładzie Katowic, przyjrzałam się dokładniej. Chodzi mi mianowicie o sklepy.

Idąc główną ulicą w centrum, co 5 metrów mijam jakiś sklep z ciuchami. Wchodzę do jednego z nich. I co? Wychodzę po dwu minutach przerażona trzycyfrowymi cenami. Myślę, że to jakiś rzadki przypadek miejsca TYLKO dla nadzianych. Wchodzę do następnego. Znów to samo. I znów... i znów. Jestem mocno zaniepokojona. Po pierwsze: czy te spodnie naprawdę były warte 299,90zł?! – Absolutnie nie wydałabym na nie tyle pieniędzy – odpowiada mi pani Kasia, pierwsza w ciągu 35 minut kobieta, która odważyła się wejść do tego sklepu. Więc po co to zrobiła? – Z ciekawości. To leży w kobiecej naturze, wejść, pooglądać, szybko wyjść, a potem zadręczać się w myślach, dlaczego mnie nie stać na tą kieckę – uśmiecha się. Po drugie: zastanawia mnie (choć w sumie nie powinno), dlaczego w tym sklepie było tak pusto? Odpowiedź znajduję 10 metrów dalej. Wielki szyld niemal krzyczy do nas z przeszklonej witryny „przecena już od 2 zł”! Zaciekawiona, wchodzę. Faktem jest, że 2 zł kosztowały skarpetki, a ubrania nieco więcej (spodnie 50zł), ale myślę sobie – jest dobrze. Ilość ludzi (nie tylko kobiet, bo przeceny obejmowały także męskie ubrania) przeglądających wieszaki jest nieporównywalnie większa od „tłoku” w poprzednim sklepie. Postanawiam iść dalej. Znajduję się już na innej ulicy, trochę dalej od tej, która zafundowała mi tyle wrażeń. Bacznie rozglądam się i... szok. Mój wzrok przyciąga „radosny hit wiosny 19,90zł”. Wymarzone miejsce. Po 15 minutach wychodzę naprawdę podbudowana. Fajne ubrania, ceny jeszcze fajniejsze. Uśmiecham się do siebie, myślę, że nie jest źle. Nagle mijają mnie trzy dziewczyny, na oko studentki i przez przypadek słyszę strzępy rozmowy: „...nowa dostawa... naprawdę tanio... wstydzi się... można porządnie ubrać...”. Bez namysłu podążam za nimi. Docieram w końcu do miejsca zwanego lumpeksem. Jestem dość zaskoczona. Widzę tu kobiety (dużo kobiet!), o których pomyślałabym – mijając je na ulicy – że ubierają się w drogich, „porządnych” sklepach. Sprawę wyjaśnia mi Magda. – Wiele kobiet uważa, że pójście do sklepu z używaną odzieżą jest hańbiące. To ich sprawa – jeśli stać je na ubrania za kilkaset złotych, to proszę bardzo. Ja osobiście (i większość moich koleżanek z roku) nie widzimy w tym nic, czego miałybyśmy się wstydzić. W każdym razie, najfajniejsze, że można tutaj znaleźć markowe ubrania w dobrym, często nieużywanym stanie i zapłacić za nie grosze. I nie chodzi o to, że nie stać mnie na szaleństwo w „normalnym” sklepie (bo co jakiś czas stać), ale o to, że zamiast jednej rzeczy tam, tu mogę mieć na przykład 3.

Słowa Magdy potwierdza również Karolina, którą spotykam w takim samym sklepie, ale gdzie indziej. – Przecież nawet znane aktorki czy prezenterki TV mówią o tym, że lubią odwiedzać ciucholandy.

Zaczynam się zastanawiać. Cała sytuacja wydaje mi się absurdalna. Po co powstają sklepy, w których na zakupy stać naprawdę niewiele osób!? Czy odpowiedzią na to pytanie nie są same nazwy tych sklepów, wyraźnie brzmiące z amerykańska, lub po prostu „Americanos”?
Myślę sobie, że Polska (jako naród) nie chciała być gorsza od zachodnich krajów i MUSIAŁA te sklepy otworzyć, a po tym, co dziś widziałam, to ich głównym zadaniem jest zmiana eksponatów na wystawie i odstraszanie przeciętnych ludzi.
Kondycja finansowa Polaków jest na tyle słaba, że wróżę tym sklepom naprawdę krótką przyszłość. Wiele osób zgodziło się ze mną, że nastąpi BUM szmateksów i KRACH drogich, markowych sklepów.

Podchodząc do tego filozoficznie, zaczynam żywić nadzieję, że nastąpi także KRACH snobizmu nowobogackich, dla których metka z trzy(lub cztero)cyfrową ceną na wierzchu jest najważniejsza, a BUM tych „normalnych” ludzi, którzy znają takie wartości jak przyjaźń, szacunek, godność.
Oby szybko...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty