profil

Krzyż i miecz jako sposób myślenia człowieka epoki Średniowiecza.

poleca 85% 178 głosów

Treść Grafika Filmy
Komentarze
Mieszko I Chrzest polski

Średniowiecze jest najdłuższą epoką historyczno – kulturowo – literacką w dziejach nowożytnej Europy. We współczesnej nauce granice czasowe epoki sytuuje się pomiędzy V wiekiem (kiedy to upadło, istniejące od chwili podziału w 395 r. imperium rzymskiego, Cesarstwo Zachodnie), a wiekiem XV, w którym zaszło wiele doniosłych faktów, mogących wg. badaczy oznaczać koniec epoki. Wymienia się tu upadek Konstantynopola (1453), to znowu odkrycie Ameryki (1492), albo wynalezienie techniki drukarskiej przez Gutenberga (ok. 1440 r.; ok. roku 1455 ukazała się już Biblia, tzw. „42-wierszowa”). Granice te są bardzo umowne, mają bowiem na celu uporządkowanie zachodzących wydarzeń. Co więcej, czas trwania epoki, w zależności od kraju, jest różnie wyznaczany. Przyjmuje się, że Średniowiecze zaczyna się dla danego kraju wraz z przyjęciem chrześcijaństwa.

Pierwszą „córą Kościoła” jest Francja, później Anglia (VI w.), Niemcy (VIII w.), kraje skandynawskie i słowiańskie (druga połowa X w.). Chrześcijaństwo przynosi ludom barbarzyńskim rzecz, którą trudno przecenić: piśmiennictwo. Nie należy przez to rozumieć, że wcześniej nie umiano pisać; należy pamiętać o przygniatającej wręcz swym ogromem i poziomem kulturze antycznej, której doniosłość (wbrew potocznemu mniemaniu) doskonale rozumieli intelektualiści średniowieczni. Powtarzano słowa Bernarda z Chartres (w Chartres znajdowała się słynna szkoła skupiająca wybitnych uczonych zajmujących się badaniami klasycznymi i studiowaniem pisarzy „pogańskich”), słowa, które miał sformułować charakteryzując stosunek jemu współczesnych do starożytnego dziedzictwa:

Jesteśmy karłami, którzy wspięli się na ramiona olbrzymów. W ten sposób widzimy więcej i dalej niż oni, ale nie dlatego, żeby wzrok nasz był bystrzejszy lub wzrost słuszniejszy, ale dlatego, iż oni dźwigają nas w górę i podnoszą o całą swą gigantyczną wysokość.
Piśmiennictwo średniowieczne to przede wszystkim hagiografia (czyli żywoty świętych), oraz „chansons de geste” (dosł. „pieśni o czynach”), czyli pieśni rycerskie, wysławiające klasę feudałów i wojowników, będące niejako zaprzeczeniem wartości i stylu życia lansowanym przez utwory hagiograficzne. Te pierwsze idealizowały ascetę, człowieka oddanego Bogu i służbie ludziom, natomiast pieśni rycerskie miały za zadanie pokazać, że klasa feudałów jest wybraną spośród innych klas jako reprezentantka najwyższych wartości. Tak upraszczając i rozdając odpowiednie atrybuty (Kościołowi i jego sługom – krzyż, rycerzowi-feudałowi oczywiście miecz) docieramy do sedna tematu, gdzie krzyż i miecz mają być wyznacznikami stylu życia i sposobu myślenia średniowiecznego człowieka. Należy jednak z góry zaznaczyć, że samo sformułowanie tematu zawiera ogromne uproszczenie i przy omawianiu tej arcybarwnej epoki powinno się raczej wystrzegać tego rodzaju „aksjomatów”, gdyż my nie jesteśmy już w stanie zrozumieć tamtych ludzi i czasów, a mentalność i sposób myślenia nam bliski próbujemy cofnąć o tysiąc i więcej lat. Skutkiem tego jest bardzo często przekonanie, że wieki średnie to czasy „ciemne” i „mroczne”,czasy religijnego fanatyzmu, stosów, ponurych zamków i okrutnych wojen. Prawda jest natomiast, jak to najczęściej bywa, o wiele bardziej skomplikowana.

Jeśliby rozpatrywać ów problem tylko i wyłącznie na naszym rodzimym, polskim gruncie, zastanowić by się wypadało, czy rzeczywiście w naszym przypadku wyznacznikiem życia m u s i a ł być miecz i k r z y ż ? Dlaczego Mieszko w 966 r. wybrał chrześcijaństwo z biskupem Rzymu na czele? Czy miał tylko jeden wybór? Nie można zapominać o olśniewającej i przytłaczającej wszystko wówczas kulturze i cywilizacji islamu (z którą to cywilizacją stykał się Mieszko poprzez arabskich kupców trudniących się handlem niewolnikami; nie przypadkowo w r. 986 ofiarował małemu Ottonowi III szczególny prezent – wielbłąda, zwierzę doprawdy w naszej części świata niespotykane!) Pamiętać też trzeba o Bizancjum, które czciło Jedynego Boga na swój grecki sposób i, co więcej, uważało się za prawdziwego spadkobiercę Cesarstwa Rzymskiego (kiedy pełnoletni już Otton III zażądał porfirogenetki, czyli kobiety z rodu cesarzy Bizancjum, za żonę , uznano to za niewybredny żart „barbarzyńskiego królika”!). Kulturalnie stało też Bizancjum o niebo wyżej od zachodniej części Europy. Nad słowiańszczyzną górowali też wcześniej, o czym się zapomina, i Chazarzy; ci od żydowskich mędrców, wypędzonych z Chorezmu przyjęli judaizm. Ruś, a tym bardziej słowiańszczyzna, przez długi czas wolała ich nie zaczepiać, dopóki Światosław ruski, wielki zdobywca, zabijaka i wiking (tak, wiking!) w r. 965 nie zdemolował i nie unicestwił całej ich cywilizacji. Mieszko I świadomie wybrał jednak chrześcijaństwo zachodnie; coś go do tego chrześcijaństwa przekonało i nie jest celem tej pracy rozważanie przemawiających za tym racji. Faktem pozostaje, że nierozerwalnie i na długie wieki połączył swe księstwo ze światem zachodu. A był to świat mnichów i władców, wizjonerów i rycerzy.

Co wywarło największy wpływ na naszą, zachodnią cywilizację? W roku 1980 upłynęło – mniej więcej – 1500 lat od urodzin człowieka, którego 50 lat temu papież Pius XII nazwał „ojcem Europy”. Mowa o św. Benedykcie z Nursji, który swą regułą zakonną dał chrześcijaństwu zachodniemu, a i cywilizacji zachodniego świata, impuls być może decydujący. Mnisi reguły św. Benedykta „wówczas są prawdziwymi mnichami – głosiła reguła – gdy z pracy własnych rąk żyją, jak to czynili nasi ojcowie i apostołowie”. Więcej, oprócz pracy, mnisi musieli obowiązkowo wypoczywać i – czytać. O modlitwie nie trzeba chyba wspominać.

Ora et labora – „módl się i pracuj” dało ludzkości ogromny zastrzyk postępu cywilizacyjnego i... „świętego optymizmu”, który spowodował, że przez kilka potem wieków wszystko, co najlepsze w Kościele będzie się wywodziło z kręgu benedyktynów. Były klasztory jakby laboratorium cywilizacji i to z ogromną siłą dyfuzji, gdyż to, co umiano w jednym klasztorze, znano siłą rzeczy i w innych. Były też, jakbyśmy dziś to ujęli, „centrami naukowymi”, w których panował niezwykle ożywiony intelektualny klimat. I jeśli mówić mamy o roli Kościoła w Średniowieczu (a umniejszyć tej roli nie sposób), wspomnieć należy przede wszystkim właśnie ruch monastyczny, nie papiestwo, uwikłane w niekończące się spory z Cesarstwem o wyższość władzy duchowej nad świecką, a dążące w rzeczy samej do zbudowania stricte świeckiej potęgi Państwa Kościelnego. Jednym z najbardziej znanych epizodów tej walki jest Canossa, pod murami której król niemiecki Henryk IV ukorzyć się musiał w r. 1077 przed papierem Grzegorzem VII, odbywając trzydniową publiczną pokutę.
Przy okazji sporu o wyższość władzy duchowej nad świecką ( lub, jeśli ktoś woli – świeckiej nad duchową), powrócić wypada do wspomnianych wyżej dwóch głównych nurtów średniowiecznego piśmiennictwa: hagiografii i „pieśni o czynach”. Bo i tu mamy do czynienia z podobnym sporem, tyle, że toczonym na kartach literackich utworów.

Wspominaliśmy już o wyborze Mieszka I, wyborze, który być może na zawsze przesądził o kształcie naszej polskiej kultury. Przy omawianiu interesującego nas problemu posłużymy się zatem dorobkiem rodzimego piśmiennictwa, często anonimowego, gdyż imiona twórców podwalin naszej literatury zaginęły w mrokach dziejów.

W roku 1890, podczas studiów w Cesarskiej Bibliotece Publicznej w Petersburgu, natknął się Aleksander Bruckner, nasz wielki uczony, na manuskrypt, którego oprawa wzmocniona była pergaminowymi paskami, zapisanymi jakimś starym polskim pismem. Po wypreparowaniu i bliższym zbadaniu owych skrawków, stwierdził ów uczony, że były to fragmenty dawnego zbioru kazań napisanych przez nieznanego autora w języku polskim. Kazania nazwał „świętokrzyskimi”, gdyż księga w której się zachowały należała niegdyś do biblioteki benedyktyńskiego klasztoru Świętego Krzyża na Łysej Górze. Kazania te są świetnym przykładem na rolę „krzyża” w Średniowieczu. W tym miejscu zwrócić należy uwagę na rolę alegorii – ulubionego w Średniowieczu sposobu przedstawiana pojęć abstrakcyjnych – gdyż i interesujący nas „krzyż” jest alegorią
mocno osadzonej w Średniowieczu ( zaznaczamy, że jednej z wielu i nie zawsze jednoznacznej) postawy wobec życia.
Alegoria i myślenie kategoriami symbolu były dla średniowiecznego człowieka bardzo czytelne i działały na wyobraźnię. Miały w sobie charakter szkolarskiej normalizacji pojęć i zjawisk, z którymi ówczesne umysły nie zawsze umiały sobie poradzić. Nie brak im było prawdy i siły życiowej, dlatego też z uporem i zamiłowaniem pielęgnowane były przez kulturę średniowieczną.
Ze zbioru Kazań Świętokrzyskich w całości zachowało się tylko jedno:Kazanie na dzień św. Katerzyny. Ma ono charakter wybitnie refleksyjny, a życie świętej, jej działalność jest alegorią posłuszeństwa wobec Boga, ideałem do którego dążyć powinien każdy człowiek:

Święta Katerzyna k dobremu nie mieszkaci
Jeść stała, we złem nie leżała, asi i ty
jeż są w błędnym stadle leżały
ty jeść swoją nauką otwodziła, jakoż się
czcie w je świętem żywocie.

W dalszym ciągu kazania, świętej przeciwstawieni zostają „grzesznicy cztwioracy”, którzy nie odpowiadają na wezwanie Boga do życia świątobliwego. Dla spotęgowania efektu nieznany autor przy charakterystyce owych grzeszników znowu ucieka się do bardzo wymyślnych i czytelnych alegorii. Jednym z atrybutów św. Katarzyny był pierścień, jako znak oblubienicy Chrystusa, czyli świętości do której doszła poprze posłuszeństwo i męczeńską śmierć. Były to, jak już wyżej wspomnieliśmy, programowe założenia żywotopisarstwa; podobne motywy spotkać można we wszystkich legendach o życiu świętych, niezwykle w Średniowieczu popularnych i znanych, a to za sprawą „Złotej legendy” Jakuba de Voragine. Przy okazji Kazań Świętokrzyskich wspomnieć należy, że teksty te, z racji tego, że spisane zostały po polsku (a datuje się je na przełom XIII i XIV w.)uważać należy za najstarszy dokument polskiej prozy artystycznej.

Nawiązaniem do pieśni rycerskich jest Kronika Polska Galla Anonima. Kronika średniowieczna nie jest dziełem historycznym, lecz przede wszystkim literackim; była wyrazem poglądów politycznych wyrażonych za pomocą słowa pisanego. Kroniki to przede wszystkim „gesta”(czyli dzieła, czyny). Takie właśnie gesta Bolesława Krzywoustego postanowił spisać Gall Anonim (zadanie takie uwypuklił w początkowej pieśni „Cudowne narodziny księcia Bolesława”. Tematem dzieła jest spór Bolesława ze Zbigniewem; Bolesław jest pozytywnym bohaterem tekstu, Gall próbuje różnymi sposobami przekonać czytelnika, że racja jest po stronie Bolesława. Specjalnie na jego użytek tworzy model władcy operatywnego, zwycięskiego wojownika. Wysławia Piastów, pisząc o nich jako o „przyrodzonych władcach Polski” (jeszcze Piastowie żyją w pogaństwie, a już przemawia do nich Bóg!); archetypem silnego, zwycięskiego władcy jest u Galla pierwszy piastowski król Bolesław Chrobry. Kronika kończy się pokutą Krzywoustego za zabójstwo Zbigniewa i przywróceniem go na łono Kościoła; jest to jeszcze jeden dowód na to, że głównym celem Galla była jakby „rehabilitacja” Bolesława, gdyż po zabójstwie Zbigniewa groziła Bolesławowi detronizacja (stąd wielka „dyskusja” Galla z polskim duchowieństwem).

W końcu XIII w. powstała Kronika Wielkopolska, której ciekawostką jest fakt, że autor (mówiący sam o sobie ego Basco) buduje w niej nowy model władcy – świętego i ascety. Pisze o Przemyśle I, który był księciem dzielnicowym, i – jak pisze Baszko – był władcą wybitnie pokojowym. Kronikarze XIII-wieczni potępiają książąt zdobywców, są to „czarne charaktery” ówczesnych kronik. Ideałem jest rex pacificator – władca pokojowy. Dowiadujemy się o Przemyśle I, że był najbardziej wstydliwym człowiekiem w Polsce, nigdy nie powiedział niczego nieprzyzwoitego, nigdy nikogo nie obraził, był bardzo pobożny. W Wielki Czwartek sprowadzał ubogich, mył im nogi i gościł ich. Sam bardzo pościł, a na ciele nosił włosiennicę. Przemysł nie jest u c z o n y ,lecz m ą d r y, czyli kierujący się mądrością bożą, świętością. Kronika Baszka przesycona jest cudami, świętością, proroctwami. Jest dokładnie żywotem świętego, tyle, że świętym jest tu władca kraju.

Na przykładach tych wyraźnie widać jak motyw „krzyża” i „miecza” nieustannie przewija się przez całe Średniowiecze. Można by wspomnieć tu jeszcze o wielu innych postaciach: o św. Wojciechu, o sprawie biskupa Stanisława zamordowanego przez króla Bolesława Śmiałego, można by sięgnąć do literatury europejskiej i zająć się hrabią Rolandem, Tristanem i całą wspaniałą rycerską Europą. Można by w końcu napisać o krucjatach, które stanowiły jakby esencję interesującego nas motywu. Jest to jak widać temat – rzeka, na który pisać można w nieskończoność. Zadumać się tylko należy nad epoką w której żyją obok siebie święci wizjonerzy i zwykli rzezimieszkowie w koronach, nad epoką która wydała z drugiej strony świątobliwych władców i dostojników Kościoła, którzy rzadko sięgali po pióro czy mszał, nad podziw sprawnie władali za to orężem. To jest właśnie Średniowiecze, którego nigdy już do końca nie poznamy i nie zrozumiemy.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 11 minut

Teksty kultury