profil

Realizm czy deformacja rzeczywistości? Które obrazowanie jest ci bliższe?

Ostatnia aktualizacja: 2021-10-05
poleca 85% 333 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Literatura powinna tworzyć światy równoległe, tworzyć rzeczywistość, a nie opisywać? - te słowa E. Dyczka zapadły mi w pamięć podczas lektury "Ferdydurke". Moim zdaniem, doskonale koreluje ze zmianami w powieści, począwszy od XIX wieku. Epoka dwudziestolecia międzywojennego przyniosła wiele zmian tak w literaturze światowej, jak i rodzimej. Pojawiło się w tym czasie wiele grup awangardowych i futurystycznych, które w swych założeniach dążyły do zrewolucjonizowania i swoistego "odmłodzenia" literatury poprzez wprowadzenie mniej uniwersalnych, odrealnionych niemalże obrazów rzeczywistości, aby tylko wyrwać się ogólnie panującym realistycznym i naturalistycznym konwencjom, które owa epoka odziedziczyła po pozytywistach i młodopolanach. W literaturze zaczął dominować kreacjonizm, a więc tworzenie świata przedstawionego od podstaw tak, aby miał on mniej związku z otaczającą człowieka rzeczywistością, a więcej z jego odczuciami, psychologizmem i emocjami.

Taką właśnie kreację świata odnajdujemy w trzech najbardziej znanych utworach owej epoki, a więc w "Ferdydurke" Gombrowicza, "Szewcach" Witkiewicza i "Sklepach cynamonowych" Schulza. Najmocniejszym odbiciem tendencji epoki cechuje się dramat Witkiewicza "Szewcy", w którym autor wykłada niejako swoją Teorię Czystej Formy, czyli oddziaływania na widza nie tylko słowem lub choreografią, ale zespołem elementów budujących sztukę, przedstawianiem w niej postaci nieszablonowych, bardzo luźno ze sobą powiązanych, uwikłanych w pewnego rodzaju dramat poszukiwania istoty życia, istoty bytu ludzkiego.

W tym przypadku kreowanie przez autora nierealnego, jakby równoległego świata jest zabiegiem skłaniającym widza do filozoficznej refleksji, zagłębienia się w losy bohaterów, uzmysłowienia sobie ich wewnętrznych rozterek. Dostosowywanie świata przedstawionego do rzeczywistości otaczającej widza byłoby, według mnie, błędem, albowiem doszukiwano by się w każdej scenie przekazów realnych, a nie refleksji o świecie dążącym do nieuchronnych zmian, a w "Szewcach" nawet do zagłady.

Utwór ten jest jednocześnie wykładem na temat katastrofalnego wpływu rewolucji na dzieje ludzkości, rewolucja bowiem "pożera własne dzieci", wprowadza tyranię, zło, nie prowadzi do niczego pozytywnego.

Gdyby te wizje autora zostały przedstawione wprost, niczym w powieści realistycznej, prawdopodobnie zostałyby zapomniane lub też skrytykowane. Gdy jednak Witkiewicz ukrywa prawdy o świecie i ludziach pod płaszczykiem satyry i trudno wyobrażalnych zdarzeń, zmusza widza do przemyśleń, do zastanowienia się nad głębszym sensem przekazu.

Podobnie w "Sklepach cynamonowych" Bruno Schulz operuje obrazami mniej rzeczywistymi, buduje świat bardzo podobny do naszego, zwyczajnego, a jednak momentami przeradzający się w absurdalne formy.

Ponownie mamy do czynienia z ekspresją autora, który pragnie tajemnicę życia, śmierci i losów ludzkich wykładać nie wprost. W tenże sposób opowiada Schulz o przemijaniu, o efemeryczności człowieka, który jest bezsilny wobec czasu i własnych słabości, który zmienia się wraz z rzeczywistością, wraz z nią ewoluuje i wraz z jej najmniej trwałymi elementami znika kawałek po kawałku, rozpada się na drobne cząstki, zamienia się w istniejącą gdzieś we wszechświecie energię lub przemienia się w inne stworzenie, jakby umierając, nawet pod względem duchowym, reinkarnował się w jego ciele.

Niewielkie różnice w stosunku do opisanych już przeze mnie utworów można znaleźć w gombrowiczowskiej "Ferdydurke".
Powieść ta, podobnie jak "Sklepy" i "Szewcy", operuje odrealnionymi obrazami, jednak tutaj autor moim zdaniem nie tyle ukazuje sam filozoficzny sens życia czy niemożność uniknięcia przemijania, ile skupia się na bezsilności jednostki w zetknięciu ze społeczeństwem lub po prostu z innymi jej podobnymi istnieniami. Tutaj absurd sytuacji, deformacja rzeczywistości, w których znajduje się główny bohater, dziwność otaczającego go świata są groteską na naszą rzeczywistość i dopełnieniem sądów autora. Refleksja nad niemożnością uwolnienia się od form i konwencji narzucanych nam przez zewnętrzny świat nie byłaby moim zdaniem tak wyrazistą i tak filozoficzną, gdyby nie była utrzymana w otoczce nierealności.

Gombrowicz uznany został za wspaniałego, powiedziałabym nawet wybitnego filozofa naszych czasów i, jak każdy filozof, dążył do przedstawienia swoich dość nowatorskich poglądów i gdyby przełożył je na naszą rzeczywistość mógłby się spotkać z "oporem" odbiorców, którzy nie zrozumieliby zapewne tak niezwykłego przekazu w tak zwyczajnym otoczeniu, jakim jest nasz świat.

Nawet niewielkie odrealnienie rzeczywistości powieściowej, nie podającej wszystkich faktów na przysłowiowej tacy ponownie skłania czytelnika-odbiorcę do analizy nie tylko samej rzeczywistości, ale także treści filozoficznych i egzystencjalnych ukrytych w tej zbudowanej przez autora mało realnej otoczce świata przedstawionego.

Dzięki temu wykład filozoficzny, który brzmi: "nie ma ucieczki od gęby, jak tylko w inną gębę" staje się dużo bardziej przejrzysty, bo ujęty w przenośne znaczenie i wtłoczony w przenośny, niejako, świat jest łatwiejszy do odczytania niż gdyby został "uwięziony" w tradycyjnych, autentycznych formach, które ograniczyłyby percepcję idei filozoficznej.

Albowiem, jak ujął to sam Gombrowicz, każdy człowiek zostaje "ugębiony" w zetknięciu z innym, przybiera formę, maskę, aby podporządkować się normom, aby przynależeć do jakiegoś środowiska, aby przypodobać się drugiemu człowiekowi.

Gdyby świat przedstawiony któregoś z tych utworów miał być światem realnym, idealnym odbiciem naszej rzeczywistości, a nie nowo wykreowanym tworem, niejako równoległym wymiarem, doszłoby z pewnością do zatarcia, "zamglenia" obrazów i idei w nich zawartych, wypisanych pomiędzy przysłowiowymi wierszami.

Odczyt treści filozoficznych zostałby uproszczony do minimum, jakby miał być przystosowany do odbioru przez ograniczone umysły bardzo prostych ludzi. Autorom jednak chodzi o to, aby czytelnik choć trochę czasu poświęcił na zagłębienie się w treści utworów, a także spojrzenie wewnątrz siebie i kontemplację własnego życia, losu, zrozumienie samych siebie i przez to zrozumienie także i innych ludzi.

Taka, według mnie, ma być rola tworzenia równoległych światów w literaturze - ma to być skłonienie wszystkich do refleksji, a nie tylko do przyjmowania świata takim, jakim jest i prostego przetwarzania docierających do nas sygnałów z zewnątrz. Nie o to przecież chodzi, aby tylko egzystować w naszym świecie, ale o to, aby go współtworzyć, aby uczynić nasze życie choć trochę lepszym zanim skończy się nasz czas, zanim przeminiemy i nie będziemy mieli już żadnego wpływu na to, co dzieje się z naszym otoczeniem. Dlatego właśnie moim zdaniem deformacja rzeczywistości, z która mamy do czynienia w utworach XX-lecia tak naprawdę tę rzeczywistość kreują, animują do nowego życia.

Utwory takie jak "Ferdydurke", "Szewcy" i "Sklepy cynamonowe" powstały po to, aby rozwijać wyobraźnię i zdolności wyższej percepcji świata, a więc dla koncentrowania się na własnym wnętrzu, na uczuciach i stosunku do innych ludzi, dla kontemplacji życia i oceny naszej rzeczywistej wartości oraz kierunku, w którym wszyscy zmierzamy. Tego nikt nie jest do końca świadom, a lektura tek wyjątkowych utworów może choć trochę otworzyć nam oczy i pomóc zrozumieć zmiany, którym podlegamy, dręczące nas problemy, a także uzmysłowić zło, w którego kierunku niejednokrotnie zdążamy, prawie tego nieświadomi.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 6 minut

Teksty kultury