profil

Faraon - recenzja.

poleca 91% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Ekranizacja powieści Bolesława Prusa to bez wątpienia jedno z największych dzieł polskiej kinematografii. Film w reżyserii Jerzego Kawalerowicza wszedł na ekrany w 1966 roku. Jak na tamte czasy i polskie warunki była to prawdziwa super-produkcja, zrealizowana z nie mniejszym przepychem niż inne adaptacje arcydzieł literatury historycznej. Udział w niej wzięło 150 tysięcy statystów (głównie żołnierzy radzieckich odpowiednio ucharakteryzowanych na Egipcjan), zużyto prawie 40 tysięcy sztuk rekwizytów, a na pustyni stanęły 9-piętrowe dekoracje.
Obraz opowiada o losach młodego faraona- Ramzesa, jego dążeniu do tronu, walce o władzę z kapłanem i ministrem wojny Herhorem a także o miłości do żydówki, Sary. Wymowa filmu jest wiernym odwzorowaniem książkowego pierwowzoru. Jednak Kawalerowicz i Tadeusz Konwicki- autorzy scenariusza, postanowili położyć nacisk na inne zagadnienia niż zrobił to Prus. Z Herhora zrobili oni czarny charakter, potępiający większość decyzji młodego faraona, za to Ramzes stał się tragicznym, romantycznym buntownikiem, nie chcącym pogodzić się z autorytetami kapłanów, faktycznie sprawującymi władzę w Egipcie. Jest to historia o niemożności podjęcia jakiejkolwiek walki z totalitarnym systemem władzy, co w latach 60 ubiegłego wieku było tematem niezwykle aktualnym politycznie.

Niezapomniane kreacje w filmie odegrali najznakomitsi polscy aktorzy: Ramzes- Jerzy Zelnik, dla którego był to udany debiut i dzięki czemu zaistniał na krajowej scenie, Herhor- Leszek Herdegen, Kama- Barbara Brylska i wielu innych równie utalentowanych aktorów. Grają oni bardzo dobrze, trafnie interpretując powierzone im role. Postacie przedstawione są w ciekawy sposób jednak bez jakichkolwiek, zbędnych ekstrawagancji.

Scenografia jak i charakteryzacja stoją na najwyższym poziomie. Widać, że osoby zajmujące się tymi dziedzinami przyłożyły się do swojej pracy i poważnie potraktowały zadania przed nimi stojące. Rekwizyty wykonane są starannie. Jednakże nie podobały mi się piramidy, które swoim wyglądem różniły się na niekorzyść od starożytnych. Przeszkodę stanowił zapewne brak zaawansowanych technologii komputerowych i gdyby dziś kręcono „Faraona” na pewno by je zastosowano, np. odświeżając wygląd piramid poprzez nałożenie tekstur. Godna uwagi jest monumentalna scena zaćmienia słońca, zrealizowana w dość nietypowy sposób- zamiana kliszy z kolorowej na czarno-białą. Elementy muzyczne w filmie ograniczają się tylko do kilku utworów, są za to dobrze dopasowane do czasów starożytnego Egiptu. Niestety przyjemne wrażenia psuje nieco jakość kopii filmu zachowanych do dzisiejszych czasów. Pomimo użycia dobrej jakości taśmy kolorowej- co wtedy nie było tak oczywiste, obraz jest niewyraźny i wyblakły.

Trud i prace jakie włożył Jerzy Kawalerowicz w produkcję „Faraona” doceniono nie tylko w Polsce, ale i na świecie. W 1967 roku film został nominowany do Oscara w kategorii filmów zagranicznych. Wydaje mi się, że w pełni zasłużył na takie wyróżnienie, a to iż nie zdobył tej szacownej nagrody świadczy tylko o tym jak wysoki jest poziom światowego kina.



Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty