profil

Obrona Zenona Ziembiewicza.

poleca 85% 107 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Wysoki Sądzie, Szanowni Zgromadzeni.
Zebraliśmy się w tej sali, ponieważ właśnie dzisiaj ma zapaść wyrok, który zdecyduje o przyszłości mojego klienta - Zenona Ziembiewicza, który został niesłusznie postawiony w stan oskarżenia.
Jeśli można, Wysoki Sądzie, zacznę od krótkiej charakterystyki oskarżonego. Jest on przedstawicielem mieszczaństwa, synem Waleriana i Żańci, człowiekiem mającym własne ideały i zasady, według których chciał żyć. Jest on człowiekiem ambitnym, który dzięki swoim umiejętnościom osiągnął wielki sukces. Bardzo chciał zrobić wiele dobrego dla swojego miasta, co w zasadzie mu się udało. Będąc prezydentem, zrobił wiele dla jego mieszkańców. Otóż stworzył park zieleni, korty tenisowe i wiele innych. Chciałbym zauważyć, że państwo Ziembiewiczowie mieli szczęśliwe życie, póki chora kobieta, obecna tutaj na sali Justyna, nie zaczęła ingerować w ich życie. Przecież, gdyby nie była naiwna to odczułaby, że oskarżony nie podzielał jej uczuć. A nie powiedział jej tego, ponieważ obawiał się, że taka wypowiedź może zranić jej serce, a tym bardziej doprowadzić do mocnego urazu psychicznego, który mógłby odbić piętno na jej psychice, a co za tym idzie mieć duże konsekwencje w przyszłości.
Według mojego szanownego przedmówcy, pan Ziembiewicz już przy pierwszym, przypadkowym zresztą, spotkaniu zwabił ową kobietę do Hotelu Polskiego, aby wykorzystać ją seksualnie w chwili jej domniemanego załamania psychicznego, które było wynikiem śmierci matki Justyny. Pozwoli Wysoki Sąd, że przytoczę bieg wydarzeń, które się wówczas rozegrały:
„-Skąd się tu wzięłaś? –spytał niezbyt radośnie (...)
- Mama mi umarła – powiedziała Justyna i nagle się rozpłakała. – Mama nie żyje”
Następnie oskarżony uprzejmie zaprasza ją do Hotelu Polskiego, aby w spokoju porozmawiać:
,„Ponieważ niosła koszyk i nie przestawała płakać, parę osób obejrzało się za tą niezwykłą parą (...)
- Zaraz – rozważał. – Słuchaj, wejdźmy na chwile do mnie, to mi wszystko opowiesz (...)
- Kiedy ja nie mogę – odpowiedziała zmartwiona. (...) Mam posadę jestem w służbie (...)
Niby to się spieszyła, ale dalej stała (...)”
W hotelu Zenon rozmawiał z Justyną a gdy dowiedział się, że ta nie otrzymała należnych jej pieniędzy chciał jej wręczyć zaległą sumę. Ta jednak odmówiła i zmieniła temat. Po krótkiej wymianie zdań rozegrały się wypadki, które mówią same za siebie:
„Chciał mówić dalej, ale nie mógł. Justyna (...) objęła go mocno w pasie obiema rękami i małą głowę z całej siły przyciskała mu do piersi. – Ty mój kochany – mówiła – ty mój kochany (...).”
Z tego wynika, że mój klient nie chciał pójść do hotelu wykorzystać seksualnie Justynę. Chciał on tylko w spokojnym miejscu dowiedzieć, co się stało. Justyna, wykorzystując śmierć matki, uwiodła oskarżonego, którego fizycznie pożądała.
Kolejną rzeczą, o którą oskarżony jest mój klient, jest postępowanie niemoralne, brak szacunku do siebie oraz fakt, że dla pracy redaktora w „Niwie” i dużych pieniędzy, wyrzeka się swoich poglądów i ideałów. Prawdą jest, że swoje myśli musiał zostawić dla siebie. Niestety oskarżyciel nie powiedział jakie pobudki kierowały mojego klienta. Nie powiedział też na co chciał wydać zarobione pieniądze. A przyczyną, dla której próbował zdobyć owe pieniądze była nauka. Oskarżony uczył się bowiem w Paryżu i pragnął zdobyć wykształcenie. Wykształcenie, które jest bardzo potrzebne w dzisiejszych czasach. Niech Wysoki Sąd i Szanowni Zebrani postawią się w jego sytuacji. Czy któryś z Was postąpiłby inaczej? Czy ktokolwiek z obecnych przerwałby naukę z powodu braku funduszy, grzebiąc sobie jednocześnie drogę do dobrej i uczciwej pracy? Myślę, że nie ma takiej osoby na sali. Jednocześnie chciałbym dodać Wysoki Sądzie, że pisanie nie tego co się myśli, a to co każą pisać przełożeni nie jest zbrodnią. Nikt nie każe czytać „Niwy”. Nikt nie każe słuchać co mają do powiedzenia. Mój klient nie krzywdził nikogo pisząc to, co mu kazano.
Kolejną rzeczą jest oskarżenie o bezduszność i egoizm w stosunku do Adeli. Oskarżyciel twierdzi mianowicie, iż Zenon Ziembiewicz jest do tego stopnia bezduszny, iż opuścił w ciężkiej chorobie osobę, z którą bez wątpienia łączyła go pewna więź, z czym się zgadzam. Lecz niestety mój Szanowny Kolega nie powiedział całej prawdy. Pozwoli Wysoki Sąd, że przytoczę tą sytuację:
„Była starsza od niego, była od początku chora i wiedziała, że nie jest kochana. Ale sama kochała w takim stopniu, że jej uczucie starczyło dla nich obojga na całe dwa lata męczarni i szczęśliwości. Była to niedobra miłość, pełna ciężkich scen, które nic nie zmieniały, i najgorętszych pieszczot, które nic nie mogły okupić.
Zbyt wyraźnie umierała, by czegokolwiek, co jeszcze było z życia, zdolna była się wyrzec, nawet męki.
Nie obiecywał jej nic, nie kłamał, nawet niewiele udawał. Był wdzięczny i dobry dla niej, jak tylko mógł – i właśnie tę jego dobroć w złych chwilach także mu wypominała.(...)Odwlekał swój wyjazd, póki to było możliwe, nawet ponad możliwość. To, co znosił przez ten ostatni rok, było niezmiernie ciężkie.(...)
Odjeżdżając prosił Karola, najbliższego swego przyjaciela, by nad nią czuwał, by donosił mu o wszystkim.”
Z tej sytuacji wyraźnie wynika, że oskarżony nie okłamywał Adeli. Ona sama dokładnie wiedziała, że mój klient jej nie kochał. Mimo wszystko starał się odkładać wyjazd z Paryża tak długo, jak tylko mógł. Nawet, gdy już wyjeżdżał, poprosił swojego przyjaciela o zaopiekowanie się Adelą i donoszenie Zenonowi Ziembiewiczowi o każdej zmianie jej zdrowia. Jest to dowodem na to, że zależało mojemu klientowi na Adeli i bardzo martwił się o jej zdrowie. Powyższy przykład przeczy oskarżeniu jakoby Zenon Ziembiewicz był bezduszny i egoistyczny.
Kolejnym rzeczą, którą chciałbym wyjaśnić jest sprawa budowy domów robotniczych. Według oskarżyciela mój klient jest winien temu, iż przerwano ich tworzenie. Niestety Mój Szanowny Kolega nie dowiedział się czemu te prace nie dokończono. A przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że fundusze, na które Ziembiewicz liczył na pewno, zostały cofnięte w związku z ogólną polityką oszczędnościową rządu. Jest to dowodem na to, że winowajcą niedokończenia prac jest właśnie rząd, a nie mój klient.
Inną rzeczą, której nie przytoczył Oskarżyciel jest to, czego dokonał Zenon Ziembiewicz jako prezydent. Pozwoli Wysoki Sąd, że przedstawię kilka z nich:
„(...)przeprowadził remont walącego się budynku dawnej cegielni(...), naciskiem na radę miejską uzyskał rozwiązanie kontraktu(...) i na tym pięknym miejscu nadbrzeżnym, korzystając z zachowanych jeszcze gdzieniegdzie starych drzew, założono park, a w nim pijalnię mleka dla dzieci, korty tenisowe, place do gry w koszykówkę i siatkówkę.”
Oznacza to, że mój klient starał się zrobić dla miasta wiele dobrego. Fakt, że nie udało się mojemu klientowi wykonać wszystkich pomysłów, nie było jego winą. Gdyby nie oszczędna polityka rządu, Zenon Ziembiewicz mógłby zrobić jeszcze wiele dobrego dla miasta.
Ostatnią rzeczą, o którą oskarżony jest mój klient to dzieciobójstwo. Za przeproszeniem Wysoki Sądzie, jest to niedorzeczne. Mój klient nigdy, podkreślam nigdy nie kazał usunąć ciążę Justyny. Pozwoli Wysoki Sąd, że przytoczę ową sytuację, kiedy według mojego Szanownego Kolegi, Oskarżony kazał zabić dziecko:
„ –Och, a ja tu siedzę! – zawołała Justyna ze zgrozą. (...)
- A na co te pieniądze? – spytała.
- Jak to, nie pamiętasz? Przecież akurat tyle zostało jeszcze z tego, coście nie odebrały z Boleborzy.
Machnęła ręką niechętnie, że jakby wcale nie jest ważne. Ale pieniądze wzięła.
- I gdyby ci tylko było coś potrzeba, to pamiętaj!”
Widać tutaj wyraźnie, że siedzący tutaj Zenon Ziembiewicz nie dał Justynie pieniędzy na usunięcie ciąży! Fakt, że akurat w ten dzień oddał należne jej pieniądze jest zwykłym zbiegiem okoliczności. Prawdą jest, że oskarżony przestraszył się odpowiedzialności, jakim jest dziecko. Jednak starał się Justynie pomóc. Lecz ona wykorzystywała ten fakt bez umiaru, gdzie widać np. przy ciągłej zmianie pracy. Najpierw w sklepie bławatnym u pana Torucińskiego, następnie w cukierni Chązowicza. W końcu bez wyraźnego powodu i tam przestała pracować. Jakie jednak było jej podziękowanie za pomoc ze strony mojego klienta? Wtargnęła do miejsca pracy pozwanego i oblała żrącą substancją jego twarz.
Reasumując, wnioski czcigodnego prokuratora jakoby mój klient wykorzystywał seksualnie Justynę Bogutównę, co więcej – przyczynił się do śmierci ich wspólnego dziecka są całkowicie bezpodstawne.
Na koniec, jeśli można Wysoki Sądzie chciałbym powiedzieć, że nie można oskarżyć tego człowieka, mając takie dowody na jego niewinność! Popatrzmy na małżeństwo Ziembiewicza. Udane! Popatrzmy na karierę polityczną tegoż człowieka. Jeszcze bardziej udana. Chcę dowieść, że oskarżony, kierował się w życiu ideałami i to im podporządkował całe swoje życie. Czy skarzemy człowieka, który tak wiele zrobił dla swojego miasta, który poświecił swoje życie, aby ludziom w tym mieście żyło się lepiej? Czy za to będzie cierpiał Ziembiewicz? Skazując go, doprowadzamy do klęski człowieka, którego zadaniem tak naprawdę była chęć pomocy innym. Wspaniałe wykształcenie, kadencja prezydenta, udane małżeństwo i kobieta. Kobieta, która jest chora psychicznie, która czeka na wielką miłość, ale zdając sobie sprawę, że takowej nie ma, stara się popełnić samobójstwo, aby wywołać tylko współczucie w naszych sercach. Mój klient jest niewinny. Jest niewinny, dlatego, że nie zrobił nic złego. Starał się po prostu żyć w świecie, który wymagał od niego takiej postawy, jaką przyjął. Zenon Ziembiewicz żył wg zasady: „jest się takim, jak miejsce w którym się jest”. Dlatego wyrażam prośbę o całkowite uniewinnienie mojego klienta ze stawianych mu zarzutów i publiczne przeprosiny ze strony Oskarżyciela.
Dziękuję.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 9 minut