profil

Literackie spotkania wrogów - Hektor i Achilles

poleca 85% 388 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Pod murami obleganej Troi starli się w wojennym pojedynku dwaj wielcy wojownicy: Hektor, syn króla Troi, Priama, naprzeciw Achillesa - półboga, syna bogini Tetydy. Serce Achillesa przepełniała chęć zemsty za utratę przyjaciela – Patroklosa, który, choć odważny, nie dał rady pokonać Hektora – żołnierza znacznie silniejszego i bardziej doświadczonego w walce. Hektor wygrał, a potem zdjął z ciała Patroklosa złotą zbroję, którą podarował mu Achilles. Ciało pokonanego pozostawił na polu bitwy.

Achilles, nie wiadomo, czy bardziej rozwścieczony kradzieżą zbroi, czy też zdruzgotany śmiercią przyjaciela, wyzwał Hektora na pojedynek. Tenże, początkowo niechętny, nie umknął jednak przed Achillesem do swego królestwa, tak jak uczyniła to reszta armii. Uznał spotkanie twarzą w twarz z przeciwnikiem za sprawę honoru – walczył on przecież w obronie swojego miasta! Rozpoczęła się walka, w której syn Priama poniósł klęskę. Tuż przed śmiercią nazwał Achillesa człowiekiem mężnym i zwrócił się do niego z prośbą:

„Nie daj, by mnie psy szarpały pod okrętami Achajów [...]
Niechaj powróci me ciało do domu i niech je Trojanie
Oraz Trojanki na stosie złożą i spalą po śmierci.”

To jednak Achillesa nie wzruszyło. Nie zgodził się na to, o co prosił go Hektor, mówiąc:

„Psie, ty moich rodziców ani mych kolan nie tykaj [...]
Ale psy głodne i sępy do szczętu ciebie rozszarpią!”.

Hektor odparł mu na to:

„Dziś cię przejrzałem, pojąłem, że to wysiłek daremny
Ciebie nakłonić. Żelazne masz bowiem serce w swej piersi”.

Hektor ostrzegł go ponadto, że w niedalekiej przyszłości zginie, zabity przez Parysa. Po tych słowach umarł. Achilles nie uległ prośbom i błaganiom Trojan o wydanie zwłok Hektora. Pozbawiony wszelkich uczuć i zaślepiony gniewem, ciągał ciało pokonanego dookoła murów Troi, napawając się zwycięstwem nad słabszym przecież przeciwnikiem. Chciał pokazać swoją siłę i wyższość, ale nie litość i człowieczeństwo, a przecież tymi cechami powinni się byli odznaczać prawdziwi herosi.

Niedługo po śmierci Hektora jego ojciec, Priam, postanowił odzyskać zwłoki swojego syna. Chciał je opłakiwać i pochować zgodnie z prawami bogów. Przybył zatem do obozu Achajów i uniżając się przed Achillesem, „objął jego kolana, całując ręce zabójcy straszliwe. Tyle zabiły mu synów!”. Priam zrzekł się wszystkich swoich królewskich praw, stanął przed herosem nie jako król, lecz jako stary człowiek. Starał się porównać swoją sytuację do ojca Achillesa:

„Wspomnij na ojca swojego, do bogów podobny Achillu,
W moich on latach jest teraz i stoi na progu starości.”

Priam ukazał Hektora jako walecznego i prawego obrońcę swojej ojczyzny. Przybył nie po to by walczyć, ale by prosić o wydanie ciała syna. Sam również czuł do Achillesa niechęć, w końcu to głównie przez niego Troja poniosła klęskę. Przybywając, pokazał niezwykłą odwagę i upór, co podkreśla w swoich błaganiach:

„Nikt ze śmiertelnych nie doznał tego, co ja dziś doznaję.
Kiedy do ust swych podnoszę rękę zabójcy mych dzieci.”

Achilles zdumiał się, gdy ujrzał Priama. Z biegiem czasu to zdumienie stopniowo przekształciło się w szacunek i współczucie. :

„Jakże ty miałeś odwagę przyjść pod okręty Achajów.
Aby tu stać oko w oko z tym, co tak licznych i dzielnych
Synów ci zabił [...].”

Król Troi pokazał zwycięskiemu herosowi, że stracił wszystko, nawet własne dziecko. Nie pozostało mu już nic, ponadto jest stary i niedługo umrze. Jego jedynym pragnieniem było odzyskanie zwłok syna, by móc je pochować. W pewnym sensie sytuacja Priama i Achillesa była podobna, obaj przecież stracili swoich bliskich. To najwyraźniej przekonało Achillesa i skruszyło jego dotychczas „żelazne serce”:

„Wstańże i siądź tu koło mnie. Pozwólmy naszej boleści,
Łzom i westchnieniom żałosnym w zmęczonych duszach przycichnąć”.

Następnie Achilles nakazał swoim sługom obmyć ciało Hektora i namaścić potajemnie. Było bowiem zmasakrowane i heros nie chciał rozzłościć Priama, by ten z kolei nie sprowokował Achillesa do użycia przemocy:

„Może by z gniewu z rozpaczy nie zdołał ów opanować,
[...] a wtedy Achilles
Zabiłby go rozjątrzony i Dzeusa prawo podeptał.”

Mimo bowiem swojej łaskawości dla Priama, Achilles nie był w stanie przewidzieć swoich zachowań ze względu na porywczość.

Achilles początkowo sądził, że będąc okrutnym i bezczeszcząc zwłoki Hektora, załagodzi ból powstały po stracie przyjaciela, tak się jednak nie stało. Z pewnością odczuwał wewnętrzną rozterkę z powodu swoich czynów, którymi spowodował nowy ból - króla Troi, przyglądającemu się, jak poniewiera się zwłoki jego syna. Achilles przeżył nagle wewnętrzną metamorfozę, pojął że czynił źle i że nadeszła pora na poprawę. Ta przemiana niewątpliwie pokazała, że również i w nim - półbogu - drzemie człowieczeństwo i że każdy człowiek ma w sobie dwa oblicza.

Wszędzie tam, gdzie trwa wojna, gdzie walczą między sobą dwie zwaśnione strony, dochodzi do podobnych pojedynków. Często cel samej walki jest bezsensowny, jak było to chociażby podczas II wojny światowej (dziś wiemy przecież, że Europa może stanowić jedność). Każdy aliancki żołnierz, kiedy napotkał Niemca, traktował go częstokroć z nienawiścią, w zemście za podobne bestialstwo strony przeciwnej. Ale czy naprawdę warto było tak czynić? Czy nie można było dostrzec w tym drugim żołnierzu człowieka takiego samego jak my? Oni walczyli przecież dla swojej ojczyzny, a więc w sprawie w ich mniemaniu słusznej.

Szczególnego znaczenia nadają przebaczeniu teksty ewangeliczne: „[...] Miłujcie waszych nieprzyjaciół; dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą; błogosławcie tym, którzy was przeklinają, i módlcie się za tych, którzy was oczerniają. Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi [...]. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni. [...]”(Łk. 6, 27-37). „[...] Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mat. 5, 44). W tych słowach Jezus przypomina nam, że nigdy nie wolno mścić się na drugim człowieku za zło, jakie nam wyrządził. Godność ludzka jest czymś tak wielkim, że nie traci jej nawet największy zbrodniarz. Słowa te nie nawołują do bagatelizowania czyichś przestępstw, ponieważ odpuścić winę, to nie znaczy powstrzymać się od ukarania przestępcy. To jedynie wielkie orędzie na temat ludzkiej godności. W Piśmie Świętym mamy niejedną regułę podpowiadającą nam, że bezkarnością przestępców Pan Bóg się brzydzi, zwłaszcza, jeżeli ośmiela ona ludzi do nowych występków. Odpuścić ludziom ich przewinienia, to znaczy mieć w sobie gotowość do zachowania ze sprawcą ludzkich relacji - a jeżeli te zostały wcześniej zerwane - to do nawiązania ich na nowo. Po prostu drugiego człowieka należy traktować jak człowieka, choćby nawet był to ktoś, kto bardzo nas skrzywdził. Wzorem na to, jak winno się przebaczać swoim prześladowcom, jest Jan Paweł II.

Wielcy wojownicy zawsze słynęli ze swojej waleczności, siły i umiejętności walki oraz honoru. Jednak prawdziwy rycerz musiał mieć jeszcze w sobie szacunek dla zwyciężonego wroga, a tego Achillesowi z początku zabrakło. Cecha ta odrodziła się w nim dopiero pod wpływem próśb ojca poległego Hektora. Nie wolno nam mścić się i pod wpływem owej zemsty odpowiadać złem na zło, jak uczynił Achilles. Uczucie zemsty jest wprawdzie czymś ludzkim, jednakże ten, kto się nie mści, już staje się bohaterem.

Czesław Martysz, kl. I M

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut