profil

Myśli polityczna I Rzeczpospolitej

poleca 85% 251 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Wiek XVI nazywany złotym wiekiem w czasach, gdy wcześniejsze stulecia widziano w ciemnych barwach, był w rzeczywistości kontynuacją rozkwitu polskiej polityki, gospodarki i kultury poprzedniego okresu, natomiast w osiągnięciach złotego wieku tkwiły już zalążki późniejszych trudności rozwojowych. zahamowanie w końcu XVI wieku trwającego od stuleci rozwoju było przede wszystkim efektem dominacji szlachty w życiu politycznym, gospodarczym i społecznym. Przerwała ona inicjatywę produkcyjna i uczestnictwo w kulturze chłopów i mieszczan i nie pozwoliła na pełniejsze ujawnienie się twórczych sił całego narodu. Skutki te ujawniają się wówczas, gdy magnaci wyeliminują z życia politycznego średnią klasę szlachecką.

Świadectwem osiągniętych przemian w sferze myśli polityczno- społecznej jest pisarstwo Andrzeja Frycza Modrzewskiego, który jako jedyny pisarz europejski wysuwał w swych księgach „O poprawie Rzeczpospolitej” głęboko demokratyczny postulat równości wszystkich obywateli wobec prawa. Polska wieku XVI był krajem o wysokiej kulturze politycznej, swego rodzaju wyjątkiem w Europie. Była państwem nie znającym prześladowań innowierców i zbrodni politycznych, państwem bez stosów. Jednym z najbardziej wymownych przykładów jest wykształcenie się w Polsce idei tolerancji religijnej i oddzielenie religii od polityki. Wprawdzie władzę dzierżyła w swym ręku szlachta. Do 1572 r. w Polsce panowali Jagiellonowie, potem przyszła era królów wybieranych począwszy od Henryka Walezego (1573-1574) zajętego przede wszystkim planami objęcia tronu francuskiego, a kontynuowali ją Stefan Batory (1577-1586), myślący z kolei głównie o swojej węgierskiej ojczyźnie opanowanej przez Turków i Zygmunt II Waza (1587-1632), któremu sprawy wpływów w Szwecji przesłaniały polska rzeczywistość. Wraz z królami elekcyjnymi działania polityczne uległy więc skomplikowaniu, bowiem do historycznych tendencji określających politykę państwa polskiego doszły nowe wniesione z zewnątrz, tylko częściowo zgodne z dążeniami Polski, a w większości wciągające ją w konflikty niekorzystne dla rozwoju kraju. Chodź sama elekcja wyznaczała wybór określonej linii politycznej to jednak nie gwarantowała jej realizacji przez samego króla. Wybór kolejnych królów tj. Henryka Walezego, Batory i Zygmunta III oznaczały wprawdzie zawsze uzyskiwanie przewagi przez reprezentantów tendencji antyhabsburskich, jednak rzeczywistość polityczna kształtowała się poprzez starcie ideologii politycznej króla i tendencji wyrażonych przez szlachtę i grupy magnackie.
Wiek XVI zapisał się w dziejach politycznych państwa i narodu polskiego kilkoma ważnymi wydarzeniami. Poprzez swoją aktywność Polska była jednym z ważniejszych partnerów określających oblicze polityczne Europy. Tę swoją aktywną pozycje straciła dopiero w XVIII wieku, gdy wokół Polski wzrosły z potęgę monarchie absolutne (Prusy, Austria i Rosja), zaś elekcyjni królowie zagranicznych dynastii przedstawiali obce polskiemu interesowi narodowemu ideologie polityczne .

U schyłku XVI wieku swego rodzaju ideologią narodu politycznego Rzeczpospolitej stał się sarmatyzm. Istotną cechą sarmatyzmu było „przekonanie o zasadniczej inności Polski od reszty Europy i aprobowanie tego rzekomego faktu”. Nie sprowadzał się to wyłącznie do zapoczątkowane już w XVI w. doktryny o wyższości Polski i Polaków nad reszta państw i narodów europejskich, ale wyrażało się również w przekonaniu, że stosunki panujące w innych krajach europejskich nie są może nawet dla nich dobre, dla Polskie się jednak nie nadają, gdyż te które w niej panują są dla niej jedynie właściwe, przede wszystkim ze względu na polski charakter narodowościowy.
Na tle potężnych sąsiadów, rozwijających potężne rządy absolutne nader niebezpieczne dla przyszłości Polski okazało się osłabienie wewnętrzne państwa. Było ono następstwem przekształcania się dość sprawnego ustroju tzw. demokracji szlacheckiej a anarchiczny ustrój oligarchii magnackiej. Formalnie ustrój pozostawał niezmieniony, magnaci wykształcili jednak mechanizmy, które umożliwiły im skupienie władzy w swoich rękach kosztem jej osłabienia i decentralizacji. Walka polityczne toczyła się między królem a magnaterią, szermującą hasłami „złotej wolności”, czym zdobywała popularność u części szlachty oraz między różnymi grupami magnackimi. Jeszcze za czasów Wazów: Zygmunta III, Władysława IV i Jana Kazimierza pozycja królów była dość silna, bowiem zapewniała to ciągłość dynastii. Później jednak dominacja grup magnackich staje się zdecydowana. Środki przy pomocy których magnateria sprawowała władzę, miały charakter społeczny oraz instytucjonalny. Bezpośrednio wykorzystywała głosy drobnej szlachty, mającej pełnię praw politycznych, a ponadto szermowała wspomnianymi już hasłami obrony wolności szlacheckich i praw kardynalnych (czyli podstawowych i niezmiennych). W zakresie instytucji ustrojowych działania magnackie polegały na osłabieniu sprawności obrad sejmowych na rzecz zwiększenia roli sejmików oraz na wykorzystaniu wolnej elekcji. Posłowie byli związani instrukcjami sejmikowymi, co doprowadziło się do wykształcenia zasady jednomyślności - liberum veto, zezwalającej nawet jednemu posłowi na zerwanie obrad. Sytuacja ta wymagała reform, tym bardziej, że postępująca decentralizacja spraw skarbowych odbijała się bezpośrednio na stanie wojska tak potrzebnego w okresie stałych wojen i zagrożeń. Projekty reform wychodziły bądź od społeczeństwa szlacheckiego na sejmikach, bądź od króla i jego otoczenia. Pierwsze dotyczyły spraw skarbowo-wojskowych, rzadziej ustrojowych drugie wzmocnienia władzy i zapewnienia jej lepszych podstaw finansowych.

O wzmocnienie władzy zabiegał bezskutecznie Władysław IV. Jeszcze wytrwałej walczył o to Jan Kazimierz wraz z żoną Ludwiką Marią. Reformy dotyczyły elekcji vivente rege czyli za życia panującego, zniesienia liberum veto, powołania rady doradczej działającej w okresie między sejmami i stałych podatków. Jednakże nawet wstrząs, jakim był najazd szwedzki (1655) nie przyczynił się do zbliżenia w sprawie reform obozu pro- i antykrólewskiego. Z dworem czyli obozem reform związał się m. In. Przyszły król Jan Sobieski. Zaktywizowały się wszakże od dawna już niechętne królowi i jego żonie rody magnackie – głównie Lubomirscy i Leszczyńscy, pociągające znaczne odłamy szlachty oraz wojska domagające się zaległego żołdu. W rezultacie doszło do wojny domowej znanej jako Rokosz Lubomirskiego. Na mocy ugody w Łęgonicach król zrzekł się planów elekcji vivente rege, w 1668 Jan Kazimierz abdykował i przeniósł się do Francji , 4 lata później jego ciało przewieziono na Wawel , gdzie w tym samym czasie spoczął również Michał Korybut Wiśniowiecki. W wyborze tego ostatniego wyraziła się idea narodowej niezawisłości niechęć do przejawianej przez magnaterię praktyki wiązania się z obcymi dworami. Ideę tę jeszcze w większym stopniu reprezentował Jan III Sobieski. Zarówno on jak i Stanisław Leszczyński wybrany królem, lecz nie mający możliwości panowania – ideę niezawisłości złączył z ideą reform wewnętrznych.
Upadek Polski w tzw. czasach saskich stał się tak głęboki, że bystrzejsi przedstawiciele szlachty zaczęli się obawiać utraty niepodległego bytu państwowego. Stara obowiązująca teza, iż „Rzeczpospolita nierządem stoi” kompromitowała się pod naporem coraz ostrzejszego kryzysu społecznego i politycznego. Pierwsze propozycje reformy były jednak bardzo ostrożne i nader chaotyczne. Szlachta, wrogo nastawiona do idei wzmocnienia władzy królewskiej, karmiona od lat wizją straszliwych skutków absolutum dominium, mocno rozgoryczona awanturniczą polityką Augusta Mocnego - skłonna była raczej usprawnić szlachecki sejm, a zwłaszcza jego izbę poselską. Wyobrażano sobie, że reforma sejmu - daleka zresztą od zerwania ze wszystkimi słabościami polskiego parlamentu - będzie skutecznym lekiem na anarchię i absolutyzm, na brak egzekucji i samowolę magnackich koterii, które faktycznie podporządkowały sobie aparat państwa. Miarą konserwatyzmu szlacheckich reformatorów było m. in. to, że nie przewidywali oni złagodzenia przedziałów stanowych. W minimalnym stopniu upominano się o zmniejszenie ucisku chłopskiego, niemal nic nie zaproponowano mieszczanom.
Najważniejszą sprawą dla przyszłości Polski było przeprowadzenie reform, które umożliwiłyby sprawne funkcjonowanie państwa. Oznaczałoby to zarazem przezwyciężenie sprzeczności między dużymi osiągnięciami w sferze kultury oraz aktywnością i świadomością polityczną społeczeństwa szlacheckiego a osłabieniem siły państwa i roli Polski na arenie międzynarodowej. Zadanie wzmocnienia państwa było tym bardziej palące, że wzrastały aktualnie w siłę państwa sąsiednie, niechętnie patrzące na ewentualny wzrost potęgi Polski, mogący zagrażać istniejącym układom stosunków.

Była to sprawa szczególnie trudna nie tylko z powodu wspólnoty interesów Rosji, Prus i Austrii, bądź partykularnych interesów każdego z tych państw, lecz w jeszcze większym stopniu ze względu na wyjątkowo niekorzystną dla sprawy reform strukturę społeczno-polityczną wewnątrz kraju. W Polsce arystokracja (magnateria) nie mogła uskarżać się na absolutyzm królewskich rządów. Miała największe korzyści ekonomiczne z istniejącego układu stosunków: już same rozmiary majątku przynosiły premię w postaci zwiększonego dochodu. To, co opłacało się magnatowi, wykluczało konkurencję średniego szlachcica. Większość arystokracji nie chciała więc zmiany sytuacji, opowiadając się za hasłem „Polska nierządem stoi”, oznaczającym upatrywanie ratunku dla Polski w powstrzymaniu się od reform, by nie „drażnić” sąsiadów. Bardziej zrozumiała była zresztą walka z królem we Francji aniżeli dążenie do ograniczenia własnych wpływów w państwie. Najbardziej skrajni w swych dążeniach byliby gotowi przekształcić Polskę w federację magnackich państw, co oznaczałoby dalsze nasilenie tendencji refeudalizacyjnych, których początkiem było znane nam już zaostrzenie poddaństwa chłopów.

Poglądy te, sprzeczne z antyfeudalnymi ideami Oświecenia, głoszącymi hasła naprawy państwa i zwiększenia udziału we władzy liczniejszych rzesz społeczeństwa, budziły sprzeciw niektórych grup arystokracji, głównie tzw. Familii kierowanej przez rodzinę Czartoryskich - pierwszej w pewnym stopniu zorganizowanej partii politycznej w Polsce. Chciały one sprawować władzę w państwie lepiej rządzonym, nadal jednak poprzez elitę arystokratyczną bez silnej władzy królewskiej.

Tylko w pewnych punktach program ten zbiegał się z ideami, których gotowa była bronić znów aktywizująca się średnia szlachta. Dostrzegała ona coraz bardziej, że w słabym państwie, o nielicznym wojsku, niewiele otwierało się dla niej możliwości. Coraz więc mniej mówiła o „złotej wolności”, więcej - o potrzebie sprawniejszej władzy. Równocześnie bardziej interesowała się sprawami gospodarczymi, była bowiem żywotnie zainteresowana w podniesieniu spadających - dochodów. Jej program był antymagnacki, widzący raczej korzyści we wzmocnieniu władzy królewskiej. Nie chciała ona jednak zmiany sytuacji społecznej, ani też poprawy położenia chłopów, wymagałoby to bowiem zmiany systemu gospodarowania. W wielu punktach program ten znajdował poparcie rozwijającego się żywiej w XVIII w. mieszczaństwa, niezdolnego wszakże do zaprezentowania własnej linii politycznej.
Obok tych dwu programów wskazać należy na program reform wysuwany przez królów: Stanisława Leszczyńskiego (w czasie jego panowania w Lotaryngii) i Stanisława Augusta Poniatowskiego (1764—1795).
Coraz szerszym nurtem toczyły się idee reformy bardziej radykalnych myślicieli społecznych (Stanisław Konarski – 1700-1773, Stanisław Staszic - 1755 -1826, Hugo Kołłątaj – 1750-1812). Wiązali się oni wprawdzie taktycznie z oświeconymi magnatami, szlachtą, mieszczaństwem czy królem, lecz zachowywali swe własne poglądy, daleko wyprzedzające realne pociągnięcia i związane z nimi hasła. Kołłątaj zdawał sobie na przykład doskonale sprawę z małego zasięgu reformy, która miałaby realne szansę urzeczywistnienia, lecz wyrażał przekonanie, że potomność zrozumie ową lukę między świadomością polityczną elity reformatorskiej a hasłami, których można było bronić. Opozycja magnatów, słabe mieszczaństwo, duże rzesze ciemnej szlachty wyzyskującej chłopów i niechętnej zmianom w tym zwłaszcza punkcie i wreszcie luki między różnymi programami - nie dawały wielu szans dla przeprowadzenia reformy. W dodatku wspomniane zainteresowanie państw ościennych, dążących do osłabienia Polski, krępowało ruchy patriotów. Reformatorzy musieli z niezwykłą czujnością obserwować sytuację międzynarodową, a zwłaszcza stosunki wzajemne między Rosją, Austrią i Prusami, by korzystać z każdej, najmniejszej sprzeczności, jaka w stosunkach tych się zarysowywała; dlatego to cała polityka zagraniczna Polski owego okresu będzie koncentrować się właśnie wokół sprawy reform. W efekcie problemy wewnętrzne jak nigdy dotąd zaczną splatać się z zagranicznymi, i to tak bardzo, że nie sposób traktować ich oddzielnie.

Tym silniej podkreślić należy historyczne znaczenie tego, co dokonano w Polsce w drugiej połowie XVIII w. Wystarczy wskazać choćby na pierwsze w Europie ministerstwo oświaty, jakim była Komisja Edukacji Narodowej (1773), czy na sławną Konstytucję 3 Maja (1791), która była również pierwszą na kontynencie europejskim konstytucją przyjmującą (choć niekonsekwentnie) za podstawę nie urodzenie, lecz majątek. W nauce historycznej umieszcza się jej wprowadzenie jako najważniejszą ówcześnie rewolucję, acz bezkrwawą, na świecie.
Nie byłoby to wszystko możliwe bez stopniowo dokonujących się zmian w mentalności i rozszerzenia kręgu osób myślących kategoriami całego państwa, a nie tylko stanu, grupy społecznej czy regionu. Coraz bardziej nieaktualne stawało się pojęcie narodu szlacheckiego, coraz większe kręgi ludzi, nie tylko szlachty, uważały się też za członków narodu polskiego i obywateli państwa polskiego, powiązanych wspólną przeszłością i teraźniejszością. Wzrastała solidarność stanowa mieszczan, którzy czuli się jako „lud miejski”, związany walką o obywatelstwo narodowe, czyli o prawa polityczne dotąd monopolizowane przez stan szlachecki. Na gruncie tej walki dokonywało się zbliżenie między szlachtą i mieszczaństwem, pogłębiające się w następnych okresach historycznych. Także chłopi czuli się coraz bardziej związani z państwem; światlejsi żywo obserwowali walkę o reformy, a nawet kierowali supliki do „prześwietnych sejmujących stanów”, spodziewając się poprawy bytu już nie tylko od pana, lecz również od państwa.

To przeżywające głębokie i pozytywne przemiany państwo, rozwijający się naród, centrum żywej kultury, spotkała tragedia - rozbiory. Dlatego też zostały one tak boleśnie przeżyte, a zarazem tak silnie potępiła je opinia europejska. Rozbiory zatruły moralność polityczną państw zaborczych, stawiając przed nimi zadania nie do wykonania: rozbiorów usprawiedliwić się nie dało, niewykonalne też okazały się programy wynarodowienia Polaków, czy wtopienia ziem polskich w państwa obce. Jeszcze w toku rozbiorów zapoczątkowana została — powstaniem kościuszkowskim 1794 r. — walka wyzwoleńcza, kontynuowana potem w XIX w. Rozwijająca się Polska była łakomym kąskiem dla potrzebujących dochodów, militaryzujących się sąsiednich państw absolutnych. Wystarczy dodać, że dochody państwowe Prus po pierwszym rozbiorze Polski wzrosły o około 90%. Nie chodziło wówczas o względy etniczne; to dopiero późniejsza nacjonalistyczna historiografia dodała tę argumentację. A przecież sam Fryderyk II pisał w 1772 r. w liście do prezesa Kamery Gdańskiej Friedricha von Domhardta. że „mieszkańcy, szczególnie na Pomorzu (...), głównie są polskiej nacji".

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 13 minuty